Advertisement
Menu
/ FourFourTwo

The Real One - część 1

Mourinho + Real Madryt = rewolucja. Felieton magazynu <i>FourFourTwo</i>

Simon Talbot jest dziennikarzem angielskiego magazynu FourFourTwo, zajmuje się ligą hiszpańską.

---------------------------

Problem: Największy klub świata nie wygrał nic od dwóch lat, Ligi Mistrzów od ośmiu.

Rozwiązanie: Mourinho.

Drugie zstąpienie galacticos na ziemię rozpoczęło się tak, jak zakończyło się pierwsze: Real Madryt oglądał triumfy innych. W 2006 roku Florentino Pérez podał się do dymisji po trzech sezonach bez jakiegokolwiek tytułu. Trzy lata później wrócił, wydał 258 milionów euro, lecz rezultat był taki sam. Na początku sezonu 2009/10 Cristiano Ronaldo został zaprezentowany na Estadio Santiago Bernabéu przed 80 tysiącami ludzi w towarzystwie 9 Pucharów Europy. Pod koniec sezonu 2009/10 Puchar Europy znów zagościł na Bernabéu, znów przy pełnym stadionie. Tylko że dla Realu był nieosiągalny.

Dlatego Pérez powierzył los klubu człowiekowi, który właśnie wygrał trofeum należne Realowi po wieczność, jak uważają kibice klubu. Ledwo co wybrzmiał końcowy gwizdek historycznego triumfu Interu Mediolan, a José Mourinho potwierdził tylko tajemnicę poliszynela - "Mam zamiar pracować w Realu Madryt".

To desperacja zaprowadziła Real Madryt do drzwi domu Portugalczyka. Real musi wygrywać - nic innego się nie liczy. Dlatego nadszedł czas, aby poszukać ludzi dających gwarancje zwycięstwa, a mało kto jest w tym lepszy od Mourinho. I jeżeli Portugalczyk musi to gdzieś jeszcze potwierdzić, Madryt jest ku temu najlepszym miejscem na ziemi. Po raz pierwszy idea galactico zostanie zepchnięta w głęboki cień. A jeżeli ktoś wątpił w taki rozwój wydarzeń w związku z zatrudnieniem Mourinho, dowód dostał natychmiast, już pierwszego dnia.

Real chciał galaktycznej prezentacji, z reguły zarezerwowanej dla piłkarzy, nie dla trenerów. Chciał wypełnionego po brzegi stadionu, promieniującego uśmiechem do kamer i obiektywów trenera, honorowego el presidente Alfredo di Stéfano w towarzystwie el presidente Florentino Péreza czyniących honory gospodarzy Białego Domu. Mourinho sprzeciwił się zdecydowanie. Pojawił się za to na konferencji prasowej. Tam systematycznie i bezlitośnie dokonywał dalszej rozwałki modelu galactico.

Pytanie, czy Mourinho potrafi oswoić i zapanować nad Realem Madryt tak, jak czynił to w innych klubach? Jego orędownicy nie mają wątpliwości. Wyzwania w Realu Madryt są wyjątkowe, ale Mourinho również jest przecież "Wyjątkowy". Swą metodykę pracy doprowadził do perfekcji, zawsze się uczył, zawsze się poprawiał, notował każdy, najmniejszy nawet detal. Wierzył, że jest w stanie przyjąć i pokonać wszystko, co stanie na jego drodze. Biorąc pod uwagę obecną sytuację w klubie, jego pozycja jest niesamowicie mocna. I to już wystarczy, aby przyznać mu większe szanse na sukces, niż komukolwiek z jego poprzedników.

Real nie wygrał żadnego starcia w fazie pucharowej Ligi Mistrzów od sześciu lat. W tym czasie Mourinho Puchar Europy wznosił dwukrotnie. I chociaż Portugalczyk podkreśla swą łatwość przystosowania się i unikalną tożsamość każdego zespołu, jedna dana jest stała: metoda na sukces. "Każdy klub jest inny, lecz mój zapał i podejście zawsze jest takie samo. José Mourinho zawsze pozostanie José Mourinho", zdecydowanie stawia sprawę Portugalczyk.

Oprócz wysokiej pensji postawił Realowi tylko jedno żądanie - jeżeli ma tutaj pracować, będzie pracował na własnych zasadach, według swoich sposobów. Żaden trener nie otrzymał w Madrycie takiego przywileju. A to znaczy, że odtąd o kształcie projektu sportowego decydował będzie przede wszystkim on. I to on będzie miał pozwolenie na uzdrowienie tradycyjnych bolączek Realu. Swoimi lekarstwami. Poczynając od obsesji zatrudniania galactico każdego roku...

Problem: Model galactico oznacza zatrudnianie jednego galactico każdego lata, nawet jeżeli trener piłkarza nie chce...

Zapytany na pierwszej konferencji prasowej o zawodników, których chciałby zakontraktować, odpowiedział: "Nie jestem zainteresowany wielkimi nazwiskami. Myślę, że potrzebujemy trzech lub czterech piłkarzy defensywnych." Jego poprzednicy pewnie mamrotaliby do siebie "tak, jakbym miał w tej kwestii cokolwiek do powiedzenia". Rafa Benítez narzekał kiedyś, że "Valencia kupiła mu sofę, chociaż prosił o lampę". Real ma zwyczaj kupowania 15 sof i ani jednej lampy. Albo ani jednego dywanu. Albo ani jednego stołu. Albo domu, żeby było gdzie te 15 sof wstawić.

"Ferrari nie ruszy z miejsca, jeżeli będzie miało przebite opony", powiedział kilka lat temu Carlos Quieroz, gdy pracował w Madrycie. Inny były trener Los Merengues wzdychał: "Jeżeli kupią mi jeszcze jednego napastnika, napiszę petycję do FIFA, aby pozwoliła nam grać na jednej tylko połowie boiska". Manuel Pellegrini narzekał, "nikt nie interesował się tym, jak mam budować zespół. Arjen Robben i Wesley Sneijder byli istotnymi zawodnikami, ale zostali sprzedani. I skończyli w finale Ligi Mistrzów".

Jeśli chodzi o transfery piłkarzy, którzy będą pasować do preferowanego przez trenera systemu gry, lepiej o tym zapomnieć. W Realu Madryt system gry dopasowuje się do posiadanych zawodników, upychając ich tylu, ile tylko się da. Arrigo Sacchi, kilka lat temu dyrektor sportowy w klubie, przypomina: "Zapytałem kiedyś Péreza, jak wyglądałaby jego wymarzona "jedenastka". Beckhama umieścił na prawej stronie obrony. Zidane miał być środkowym obrońcą. Dlaczego? Dlatego, że wybrał sobie prawie samych napastników".

Rozwiązanie: Rób swoje. A jeżeli będą ci przeszkadzać, od razu mów o tym publicznie...

Sprawowanie kontroli nad transferami było warunkiem, jaki postawił Mourinho przed podpisaniem kontraktu. Gdy Pérez ogłosił, że tegorocznym transferem galactico jest właśnie portugalski trener, powiedział całą prawdę. Kiedyś Roman Abramowicz pokazał Mourinho listę rosyjskich piłkarzy, jakich chciał sprowadzić do klubu. Trener skreślał jednego za drugim, aż doszedł do końca kartki. Dla niego głód sukcesu i osobowość mają większe znaczenie niż talent. Nie raz powtarzał, że ligę można wygrać tylko na jeden sposób - gdy ma się w zespole "silnych środkowych obrońców, napastnika, który jest do bólu skuteczny oraz kogoś, kto niebezpiecznie uderza ze stałych fragmentów gry". Jak ujął to Didier Drogba, "Mourinho nie pracuję z piłkarzami, Mourinho pracuje z ludźmi, którzy są w stanie przyjąć jego filozofię. I niekoniecznie muszą to być najlepsi piłkarze świata."

Jeżeli obietnica oddania kontroli nad transferami zostanie złamana, Mourinho nie będzie trzymał języka za zębami. Pellegrini przemówił zbyt późno, było już po jego odejściu. Mourinho zawsze był na tyle odważny, aby o niewygodnych sprawach mówić pracując w klubie. Nawet jeżeli kosztowało go to utratę posady w Chelsea. Gdy klub ze Stamford Bridge odmówił żądaniu kupna środkowego obrońcy, ogłosił publicznie: "Potrzebowaliśmy trochę pomocy w grudniu i odmówiono jej nam".

Problem: Real nie tylko kupuje galacticos, musisz jeszcze nimi grać...

Galacticos to inwestycja, konieczna dla finansowego sukcesu całego projektu. Oni muszą być na wystawie, muszą grać. Projekt wymaga stylu i sukcesu, ma być glamour i ma być męski. Mariano Garcię Remona zapytano kiedyś, za kogo niby się uważa, że odsuwa od składu Ronaldo. "Za trenera", odparł. Wkrótce po tym był już byłym trenerem. Vicente del Bosque przyznawał w rozmowie z McManamanem, że ma związane ręce, jest "po prostu zwykłym pracownikiem", a pewni zawodnicy grać muszą i koniec.

Rozwiązanie: Sprawdź, czy blefują, a jeżeli tak, niech radzą sobie sami...

O nie, przy Mourinho taka postawa władz klubu nie przejdzie. A jeśli Pérez się uprze, można go zapytać, ile tak naprawdę zdołał wygrać. Zawsze można zagrozić odejście. Pérez wie, że Mourinho to dla niego ostatnia deska ratunku. Po tym, jak w ciągu czerech lat zwolnił siedmiu trenerów, nie może pozwolić sobie na kolejne rozwiązanie umowy o pracę. Jeżeli Mourinho, jak każdy inny trener zatrudniony przez Péreza, nie wygra nic, wielu kibiców dojdzie do wniosku, że to nie osoba trenera jest problemem. Co tłumaczy zresztą, dlaczego sternik Królewskich jest gotowy zrezygnować z flagowych założeń swej dotychczasowej polityki.

Problem: Real Madryt uważa, że gwiazdy są najważniejsze. Taktyka to tylko mało istotny dodatek...

Przeświadczenie o wyższości najlepszych zawodników świata nad wszystkim i wszystkimi było tak powszechne, że wszelkie inne istotne dla odniesienia sukcesu przygotowania zostały zarzucone. Jakby treningi i taktyka były o wiele mniej ważne niż biegające po boisku gwiazdy. "Rzadko kiedy widywałem Del Bosque", przyznaje McManaman, który cztery sezony spędził w Madrycie za kadencji hiszpańskiego trenera.

Rozwiązanie: Diabeł tkwi w szczegółach....

Bobby Robson wypowiadał się o Mourinho, swoim asystencie w Barcelonie, w samych superlatywach. Jego raporty o grze rywali "były pierwszej klasy, najlepsze jakie widziałem". Drogba dodaje: "Przewidywał wydarzenia na boisku z niemal chirurgiczną precyzją. To było czasami aż przerażające, jak potrafił odgadnąć przyszłość, jak często miał rację i nie mylił się. Jakby miał możliwość przyszłości podglądania."

Zawodnicy drużyn Mou nie są bynajmniej karmieni informacjami na temat rywala i taktyki bez końca i bez umiaru. Mourinho stosuje metodę zwaną "guided discovery", czyli "odkrywania przez sterowanie". Często przerywa zajęcia treningowe, aby zapytać piłkarzy, co o celach treningu myślą. Sesje treningowe Mourinho są pomysłowe, zróżnicowane i krótkie, aby zapobiegać znużeniu. "Nigdy dłużej niż półtorej godziny", zapewnia. "Jeżeli miałem przeprowadzić trening, a nie miałem na niego pomysłu, prosiłem o to José. On zawsze miał dobre pomysły", przyznaje Luis van Gaal, kolejny trener, którego asystentem w Barcelonie był Portugalczyk. A treningi Mourinho zawsze odbywają się z piłką przy nodze. Przecież, jak pyta retorycznie asystent i prawa ręką Mou, Rui Faria, "czy widzieliście kiedykolwiek pianistę, który ćwicząc, biegałby wokół pianina nie dotykając klawiszy?"

Problem: Zawodnicy uważają, że są ważniejsi od ciebie...

Podczas jednego z treningów za krótkiej kadencji trenera José Antonio Camacho miała miejsce następująca sytuacja: Camacho nalegał na wykonanie jednego z ćwiczeń, gdy odwrócił się Zinedine Zidane i rzucił do trenera, "A kim ty jesteś, żeby mówić mi, co mam robić?" I co miał odpowiedzieć trener?

Rozwiązanie: Mylą się. Zresztą i tak potrafisz ich sobie pozyskać.

Mourinho sukcesów ma od groma, wygrał dwie Ligi Mistrzów. Lecz nie chodzi tu tylko o sukcesy. Bobby Robson opowiadał o umiejętności Mourinho do nawiązywania świetnych stosunków z zawodnikami Barcelony, mimo że niektórzy w Hiszpanii śmiali się z niego nazywając zwykłym tłumaczem. Mourinho świadomy był potencjalnych zagrożeń. "W Barcelonie, z tamtymi wielkimi zawodnikami, stara, zgrana prawda, że "trener jest ważny" nie miała racji bytu", opowiadał Robson. Dlatego Mourinho musiał znaleźć sposób, aby piłkarzy sobie wygrać, pozyskać. I zrobił to. Zawsze to robi i zawsze odnosi sukces.

Wystarczy przypomnieć sobie niesamowicie emocjonalne sceny z Marco Materazzim pod stadionem Realu, tuż po wygraniu madryckiego finału Ligi Mistrzów. Albo bunt piłkarzy Chelsea po zwolnieniu Portugalczyka ze Stamford Bridge. Gdy wygrywał pierwszy Puchar Europy było bardzo podobnie. "Po trzeciej bramce wyściskałem Mourinho, a nie kolegę z drużyny. Taką miałem najzwyczajniej potrzebę", przypomina sobie Jorge Costa, zawodnik FC Porto. Gdy Frank Lampard zrobił to samo po wygraniu Premier League, Mourinho zauważył, "To, co widzieliście, to nie był zwykły uścisk - to była oznaka zaufania".

Pytanie, jak Mourinho przekonuje do siebie piłkarzy? Oto i całe sedno sprawy, sekret The Special One. Robson zawsze podkreślał pewność siebie Portugalczyka, a zarazem jego brak arogancji wobec współpracownikow. Victor Baia określa Mou mianem "rozśmieszającego" faceta, który potrafił sprawić, że piłkarze "czuli się ważni". Mourinho zawsze był także dobrym słuchaczem. Jeden z byłych zawodników Barcelony mówi o nim: "gąbka, która pochłania wszystko". W Chelsea potrafił odesłać piłkarza do domu, aby zaopiekował się chorym synem. Kosztem opuszczenia meczu. Następnie publicznie go usprawiedliwił, a prawda pozostała tylko pomiędzy nim i piłkarzem.

Część druga wkrótce.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!