Advertisement
Menu
/ soccernetnet.espn.go.com

Na koniec sezonu...

Felieton Phila Balla podsumowujący sezon w <i>La Liga</i>

Phil Ball jest dziennikarzem i pisarzem, autorem książek poświęconych hiszpańskiej piłce, felietonistą ESPN.

------------------------

Wszystko skończyło się w dość przewidywalny sposób. Po raz kolejny udałem się do pobliskiego baru, aby zobaczyć dwa najważniejsze mecze ostatniej kolejki. Po początkowym zamieszaniu Barcelona pewnie pokonała Valladolid (4:0), Real szarpał i wzdychał, ale nie zmordował Málagi (1:1).

Tym samym Barcelona zakończyła ligę z oszałamiającym dorobkiem 99 punktów, zdobywając 98 bramek. To oczywiście rekord, lepszy od poprzedniego aż o dwanaście "oczek". Poprzedni padł rok temu - w 38 spotkaniach Barcelona zdobyła 87 punktów. W sezonie 1996/97 Real Madryt prowadzony przez Fabia Capello zgromadził wprawdzie 92 punkty (Barcelona Robsona 90), ale w lidze udział brały 22 drużyny, a co za tym idzie, rozgrywano 42 mecze w sezonie.

W pewnym sensie ten rekord jest wynagrodzeniem za zakończony sezon, w którym drużyna z Katalonii wprawdzie nie była w stanie powtórzyć festiwalu tytułów sprzed roku, ale zademonstrowała ogromną efektywność i zdolność do ciągłego zagrażania rywalowi, nawet bez Xaviego i Iniesty.

Tydzień temu trener Realu Madryt Manuel Pellegrini powiedział, że chciałby zobaczyć, jak Barcelona poradziłaby sobie grając przez dwa miesiące bez Leo Messiego. Było to nawiązanie do kontuzji Ronaldo z jesieni ubiegłego roku. I nie miało większego sensu. Częścią wspaniałości Messiego jest również przybranie w ostatnim czasie na sile i większa inteligencja w atakowaniu obrony rywala. Zamiast biegu na wprost, znaku firmowego pierwszych sezonów, Messi torturuje obrońców zygzakami, zmianami kierunku poruszania się po murawie. To równie efektywne, a mniej narażone na kolizję przy dużej szybkości.

Czy to tylko moja wyobraźnia, czy rzeczywiście Argentyńczyk rzadziej jest teraz faulowany? Obrońcy nadal go pilnują, od jakiegoś czasu następuje jednak neurotyczna wręcz koncentracja na odcięciu go od podań, odcięciu od linii przesyłowych, którymi do Messiego wędrują piłki. W zasadzie tylko Inter potrafił zrobić to perfekcyjnie. W każdym razie, w rezultacie tej zmiany strategii, Messi wychodzi z potyczek praktycznie bez strat własnych. W tym sezonie był liderem Barcelony od początku do końca. 47 bramek we wszystkich rozgrywkach to osiągnięcie zdumiewające jak na tak małego człowieczka.

W razie czego dwa gole dołożył w spotkaniu z Valladolidem. Kolejną bramkę strzelił zaliczający świetny sezon Pedro. W rezultacie Thierry Henry został skazany na szukanie sobie nowego pracodawcy. Jakość występów Francuza była w tym sezonie przerażająca. Nigdy tak naprawdę nie dopasował się, czy to do zespołu czy to do miasta. Czas odejść.

Godniejsze poświęcenia uwagi będzie letnie przeznaczenie Zlatana Ibrahimovicia. Szwed miał pewien wkład w grę zespołu. Pewien, ale niewystarczający. Zwłaszcza biorąc pod uwagę jego talent i dotychczasową karierę. Usługami Szweda zainteresowany jest Juventus i kilka innych zespołów. Zwłaszcza jeżeli cena za piłkarza będzie odzwierciedlać rozczarowujący ostatni sezon.

Wszystkie ważniejsze transfery Barcelony mają być przeprowadzone przed Mundialem w Afryce, w którym zagra większość składu drużyny. Wybory prezesa przewidziano na 13 czerwca, dzień po rozpoczęciu turnieju. Sporo mówi się o Fàbregasie, którego równie chętnie widzieliby u siebie Madridistas. Hiszpan spędził wiele lat w Londynie, jednak jego korzenie są w Katalonii. Owszem, zdarza mu się wypowiadać bardzo dyplomatycznie, lecz ma to jedynie służyć zwiększeniu pola manewru agentowi zawodnika. Wspaniale byłoby zobaczyć go w La Liga, lecz nie wierzę, że stanie się to w białych barwach. Jedynym powodem transferu do Realu mogłyby być obawy o to, jak odnajdzie się w środku pola Barcelony przy obecnym układzie personalnym tego zespołu.

Z drugiej strony, to dokładnie taki zawodnik, jakiego Real Madryt potrzebuje najbardziej. Zwłaszcza jeżeli weźmiemy pod uwagę rozczarowująca postawę Kaki. Taki bardzo spostrzegawczy gracz na pozycji lekko wysuniętego środkowego pomocnika, potrafiący przyspieszyć lub zwolnić grę w zależności od sytuacji - tego właśnie Realowi brakuje. Wprawdzie Xabi Alonso był prawdopodobnie najrówniej grającym zawodnikiem Realu w tym sezonie, to jednak potrzebuje wsparcia i więcej opcji gry przed nim. A Guti przecież pakuje manatki. Może już nigdy nie zobaczymy go w grze. Jak napisała kiedyś Joni Mitchell, nie wiesz co tracisz, dopóki nie odejdzie.

Całkiem możliwe, że to samo powie się w Realu Madryt o Pellegrinim, gdy ten rzeczywiście zostanie zwolniony. W mojej opinii będzie to błąd. Ale faceci w garniakach, tam na górze, mogą uważać, że jedyną pomyłką, jaką popełnili ubiegłego lata, było niezatrudnienie galaktycznego trenera, który sprostałby wyzwaniom Realu Madryt. Może i racja, lecz nie jest to recepta na potrzebną stabilizację.

W stronę stolicy Hiszpanii wydaje się mrugać Mourinho. Wskazują na to jego ostatnie komentarze, o ile brać je na poważnie. Z kolei Jorge Valdano nie jest już entuzjastycznym zwolennikiem Manuela Pellegriniego.

Trzeci zespół w tabeli, Valencia, wydaje się być z siebie zadowolona, chociaż wolałaby nie patrzeć na różnicę 25 punktów dzielącą ją i Real Madryt. O Valencii mówi się teraz przede wszystkim w kontekście prawdopodobnego odejścia Villi, Silvy i Maty. Transfery te zapowiadane są od dawna, tym razem chyba naprawdę nie da się ich uniknąć. Przyszłość Villi powiązana jest z przyszłością Ibrahimovicia. Silva, wychwalany na Old Trafford, wydaje się być jednak naturalnym następcą Gutiego w Realu Madryt. Sergio Canales to produkt nieskończony, nie stanie jeszcze na czele rewolucji, lecz niech dorośleje w przyszłym sezonie w otoczeniu dorodniejszej niż dotychczas kompanii.

Zespół sezonu: Barcelona. Nie za mistrzostwo, a za trzymanie się swoich sposobów na zwycięstwo pomimo krytyki i pozostanie wiernej wyznawanej filozofii.

Trener sezonu: Gregorio Manzano. Z tanio zbudowanym składem nieznanych o mały włos nie awansował z zespołem z Majorki do Ligi Mistrzów.

Najlepiej ubrany trener sezonu: Pep Guardiola. Uwielbiam te kamizelki, które nosi. Nie wie ktoś, gdzie je kupuje?

Zaskoczenie sezonu: Getafe. Ubiegły sezon skończyło na miejscu 17, obecny na 6. Trzeba wspomnieć o Athleticu Bilbao, które sezon zakończyło na miejscu ósmym, chociaż jeszcze we wrześniu wielu dziennikarzy, ja również, typowało Athletic do spadku.

Zawodnik sezonu: Nie ma wątpliwości - Leo Messi. Chcecie, abym powiedział coś ciekawego? Na miejscu drugim Cristiano Ronaldo.

Najlepszy gracz młodego pokolenia: Iker Muniain, nowy Messi? Drugie miejsce dla Sergio Canalesa.

Największy brutal: Statystycznie rzecz ujmując - Paulo Assunção.

Największe rozczarowanie: Sevilla rzutem na taśmę zakwalifikowała się do Ligi Mistrzów, ale sezon zakończyła 36 punktów za Barceloną. Valencia straciła do lidera punktów 28. Sporo dobrego mówi to o Katalończykach, ale mówi także o dysproporcji w lidze. Drużyny walczące o trzecie miejsce nigdy poważnie nie zagroziły prowadzącej dwójce. Dla kontrastu, w Anglii czwarty Tottenham stracił do Chelsea 16 punktów. Sevilla może odkupić winy wygrywając Puchar Hiszpanii, ale do tego czasu moja kolumna będzie już miała wakacje. Za późno.

Najdziwniejszy zespół sezonu: Atlético. Schizofreniczni jak zawsze. Za słabi na walkę o ostatnie pucharowe miejsce w lidze, zmieniają podczas sezonu trenera, a mogą skończyć z dwoma Pucharami na koncie.

Najbardziej przewidywalny wynik: Stare, poczciwe Xerez. Pomimo dzielnej postawy, nigdy nie udało im się podźwignąć z dołu tabeli, czego wszyscy się zresztą spodziewali.

Cytat sezonu: Guti. "Gdy skończę karierę, zamieszkam w Tajlandii. Lubię tamtejsze jedzenie".

Najgorszy transfer: Shunsuke Nakamura. Wytrwał do Świąt Bożego Narodzenia i tyle go widzieli. Może stęsknił się za szkocką pogodą. Niewiele lepiej wypadł Kaká, ale przynajmniej wciąż jest z nami.

Będziemy tęsknić: Wygląda jakby Raúl docierał do kresu kariery, ale nie liczcie na to. Po 15 latach dostojnej służby dla Athleticu karierę kończy Joseba Exteberria. Guti gaworzy z Galatasaray - brzmi jak tytuł książki dla dzieci. Buty na kołku wiesza Robert Pirès. Odchodzi również Joan Laporta, marząc o stołku prezydenckim w Katalonii.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!