Advertisement
Menu
/ marca.com, acb.com

Euroliga: Tomić nie wystarczył

Barça wygrywa trzeci mecz i prowadzi 2:1

Ogranie Barcelony w Palau Blaugrana wydawało się być rzeczą nie do osiągnięcia, ale koszykarze Ettorego Messiny dokonali tego. Wygrana w drugim meczu z rzędu mogła wydawać się jeszcze bardziej niewykonalną, jednakże przed pierwszym rzutem sędziowskim była naprawdę możliwa, a madridistas przepełnieni byli wiarą. Niestety, Real Madryt już w pierwszej kwarcie pokazał, że nie potrafi znaleźć odpowiedzi na akcje ekipy Xaviego Pascuala i tym razem się nie uda.

Powody? Jest ich kilka, lecz największemu z nich na imię Juan Carlos. Navarro w ostatnich spotkaniach nie prezentował się najlepiej, a swoich statystyk powinien się wstydzić, ale nie zapomniał, jak grać w koszykówkę. Tego wieczoru był nie do zatrzymania, drażniąc Madryt dwudziestoma czterema punktami.

Lecz nie tylko on, ani jego koledzy z drużyny byli sprawcami takiego przebiegu gry. To nie na porządku dziennym, aby Louis Bullock kończył spotkanie z minusowym dorobkiem punktów rankingowych, Dariusz Ławrynowicz i Rimantas Kaukėnas zagrali po cztery minuty, a Novica Veličković i Sergi Vidal nawet nie wyszli na parkiet.

Regal FC Barcelona prowadziła już nawet dwudziestoma trzema punktami. Było to w drugiej kwarcie, kiedy trójka Navarro ustaliła wynik na 23:46. Zespołowa gra Barçy dała wtedy serię piętnastu punktów z rzędu, przypominając porażkę Madrytu w grudniowym Gran Derbi.

Królewscy zaczęli źle od samego początku, jednak to właśnie ta część meczu była kluczową. Ze świetną defensywą i rytmem gry, Katalończycy przejęli kontrolę nad spotkaniem i utrudnili rywalom powrót do gry.

Real Madryt prowadził genialny i niezawodny ostatnimi czasy Ante Tomić, zdobywca dwudziestu trzech punktów, a także Marko Jarič. Pociągnęli oni kolegów do odrabiania, jednak bariera dziesięciu punktów okazała się nie do pokonania przez długi czas.

Dopiero w końcówce straty zniwelowano do siedmiu, aczkolwiek był to przełomowy moment dla Barcelony. Do ostrzejszej pracy wziął się Fran Vázquez, a Pete Mickeal i wspomniany już Navarro wykończyli wysiłek całego zespołu.

Udział w Final Four ponownie oddalił się od stolicy Hiszpanii. Zabrakło koncentracji w otwierających mecz minutach, zabrakło pewności siebie i zdecydowania. W rywalizacji do trzech zwycięstw, Barcelona prowadzi 2:1. W czwartek, o godzinie 19:00, pojedynek o madryckie „być albo nie być”.


73 – Real Madryt (14+17+19+23): Prigioni (10), Kaukėnas (-), Jarič (6), Garbajosa (5), Tomić (23) – Hansen (11), Ławrynowicz (-), Reyes (7), Llull (11), Bullock (-).

84 – Regal FC Barcelona (25+21+15+23): Rubio (5), Navarro (24), Morris (8), Lorbek (4), Mickeal (13) – Basile (-), Lakovič (13), Vázquez (6), N'Dong (9), Sada (-), Grimau (2).

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!