Advertisement
Menu
/ terra.es

De la Red: Nie mam zamiaru spędzić w domu kolejnych miesięcy

Obszerny wywiad z Rubénem de la Redem

Rubén de la Red nie traci nadziei. Organ sądowy, działający przy organizacji będącej odpowiednikiem polskiego Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, nie uznał zawodnika za inwalidę, co otwiera Rubénowi możliwość powrotu do gry. Możliwość zamkniętą od feralnych wydarzeń z 30 października 2008 roku, gdy piłkarz stracił przytomność podczas spotkania Realu Madryt w Pucharze Króla. "Pamiętam uczucie gorąca w głowie, a następnie widok wielu otaczających mnie ludzi. Widziałem Dr. Hernándeza, lekarza Realu Madryt, dotykającego mojej twarzy. Pytałem go, po co to robi. Pamiętam Gutiego, który mówił mi, abym się uspokoił, że wszystko jest w porządku".

Rubén nie spodziewał się wtedy, że nie będzie mógł grać w piłkę przez następne półtora roku. I to pomimo trzynastu specjalistów wynajętych przez klub do oceny zdrowia piłkarza. I żaden z nich nie zakazał mu definitywnie gry.

Teraz walczy sam, chociaż odmawia przyznania, że Real Madryt nie wiąże z nim planów zawodniczych. Pomimo kontraktu obowiązującego do roku 2012.

Opinia kolegium medycznego, mającego ocenić Twoją domniemaną niezdolność do gry w piłkę nożną jest następująca: "Nie nastąpiło anatomiczne lub funkcjonalne, wrodzone lub nabyte, obniżenie lub zaniknięcie zdolności do wykonywania zawodu piłkarza na poziomie profesjonalnym". Jakie więc jest stanowisko klubu?
Jak dotąd nie rozmawiałem o tym z nikim z klubu. Spodziewam się, że dojdzie do takich rozmów, aby podjąć odpowiednie kroki i opracować dla mnie plan działania.

Pierwszy krok to powrót do Valdebebas?
Tak. Chcę skończyć z bezczynnością. Mogę zacząć od zajęć na siłowni, chcę wiedzieć, co robić dalej. Oczywiście przy pełnej wiedzy klubu i pod opieką jego lekarzy. Zgadzam się na całodobowe monitorowanie rytmu serca metodą Holtera (Holter EKG - urządzenie rejestrujące pracę serca (EKG), w sposób ciągły, przez 24 godziny na dobę w celu późniejszej, szczegółowej, komputerowej analizy.). Jestem do pełnej dyspozycji.

Raport Seguridad Social i jego kolegium medycznego (Seguridad Social to odpowiednik polskiego ZUS-u) stoi w sprzeczności z orzeczeniami lekarzy zatrudnionymi przez klub.
W tych wszystkich raportach lekarskich zawsze była mowa o sytuacjach teoretycznych, o prawdopodobieństwie powtórzenia się podobnej sytuacji, która mnie już spotkała. Nie było końcowych diagnoz. Wersja była następująca: "Nastąpiło omdlenie z powodu wysiłku, mające najprawdopodobniej podłoże sercowe i związane z możliwą chorobą serca." To wszystko opierało się na słowach "prawdopodobny, możliwy". Na tej podstawie pojawił się zakaz uprawiania sportu wyczynowego. A szczerze mówiąc, nie ma podstaw do takich wniosków. Jestem gotowy poddać się wszystkim możliwym testom i udać się, gdzie potrzeba, aby nie było ani źdźbła wątpliwości.

Kiedy lekarze Realu Madryt badali Cię po raz ostatni?
Od czerwca częstotliwość badań spadła. Jeden test przechodziłem pod koniec grudnia, drugi w styczniu tego roku. Był to rezonans magnetyczny, EKG i sprawdzian wysiłkowy.

Przez ten czas spotykałeś się z władzami Realu?
Tak. Rozmawiałem z el Presidente, z Jorge Valdano i José Ángelem Sánchezem.

I jaka była ich opinia?
Uważali, że potrzebna jest absolutna pewność co do mojej sytuacji zdrowotnej, a w związku z wynikami badań nie będę już mógł grać w koszulce Realu Madryt. Orzeczenie kolegium medycznego przy Social Seguridad staje w sprzeczności do tych raportów i czyni możliwym sytuację, w której, po krótszym lub dłuższym okresie czasu, wracam do ćwiczeń i wykonywania swojego zawodu. A to moje marzenie i pragnienie. Nie tracę nadziei.

Czym zastępujesz futbol?
Opiekuję się Olivierem, moim synem, który w maju skończy dwa latka.

>>> W tym momencie do rozmowy dołącza Tania, towarzyszka życia Rubéna. Przypomina sobie szczegóły tamtego dramatycznego wieczoru i wydarzenia go poprzedzające. Synek Oliver miał wtedy kilka miesięcy. Wieczorami i nocami dziecko często było niespokojne, dlatego Rubén nie mógł normalnie odpocząć. Tania przypomina sobie nawet telefon od agenta zawodnika, Manuela Garcii Quilóna, który niepokoił się stresem, w jakim żył wtedy piłkarz Realu. "Zauważył, że Rubén jest zmęczony. Na mecz do Irúnu pojechał po wyjątkowo niespokojnej nocy, gdy prawie w ogóle nie spał. Podczas badań wykryto niski poziom potasu w organizmie. Myślę, że to wszystko miało swój wpływ." Rubén potwierdza słowa Tanii i dodaje: "Tuż przed meczem urządziłem sobie udaną sjestę. Gdy rozpoczęła się gra, czułem się świetnie. Byłem w szczytowej formie."

Tania nie oglądała meczu w telewizji. "Miałam umówione spotkanie i nie było mnie w domu. Najpierw zadzwonił znajomy. Potem nastąpiła cała lawina telefonów. Początkowo myślałam, że ktoś go po prostu sfaulował, że to jakaś kontuzja. Nikt nie mówił mi nic konkretnego. W końcu zadzwonił do mnie Rubén, prosto z szatni stadionu. Powiedział, abym się nie martwiła, że czuje się dobrze i zabierają go na dalsze badania do szpitala. Śmiał się i w ogóle. Gdybym zobaczyła to na żywo, zamarłabym z przerażenia. Obrazy z meczu widziałam sporo później." Rubén podsumowuje, że gdy ogląda tamte wydarzenia, zupełnie siebie nie poznaje. "Widzę to wszystko i pytam, czy to naprawdę jestem ja?" <<<

Utrzymujesz kontakt z zespołem, jeździsz na Bernabéu?
Tak, jasne, jestem na meczach.

Co brakuje temu zespołowi, aby osiągnąć stawiane cele?
Dobre pytanie, gdybyśmy wiedzieli, już bylibyśmy mistrzami.

Nie brakuje przypadkiem dobrych środkowych pomocników, takich jak Ty?
Uważam, że dyrekcja sportowa wykonała plan i zakontraktowała wszystkich potrzebnych zawodników. W obronie, pomocy i w ataku. Trzeba również wziąć pod uwagę straty pojawiające się podczas sezonu, a wynikłe z kontuzji.

Kto jest dla Ciebie faworytem w walce o ligę, Real czy Barcelona?
Real, ponieważ jest liderem i zależy od siebie. Tytuł jest w naszych rękach, chociaż zostało jeszcze wiele spotkań. Barcelona ma obciążenie związane z Ligą Mistrzów, my już niestety nie. Daje nam to jednak cały tydzień na przygotowanie do meczu. W każdym razie nie będzie łatwo.

Cristiano czy Messi?
Chciałbym mieć ich razem w zespole. To dwaj wielcy zawodnicy. Na szczęście mamy przynajmniej jednego. Cristiano jest fantastyczny. Obaj mają swoje przewagi, niełatwo więc wybrać. Lubię oglądać każdego z nich.

Rozumiesz krytykę spadającą na trenera Pellegriniego?
Trener Realu Madryt nigdy nie ma łatwo. Co innego zwolnić trenera, co innego wymienić dwudziestu zawodników. Według mnie Pellegrini dobrze wykonuje swą pracę, jednak odpadnięcie z Ligi Mistrzów i z rąk Alcorcónu w Pucharze Hiszpanii stawia go w bardzo złej sytuacji. Co jednak trener może zrobić, skoro z Alcorcónem przegrał zespół, w składzie którego grało ośmiu reprezentantów kraju? To był zły dzień, gdy nic drużynie nie wychodzi. Z takiego składu zadowolony byłby każdy trener.

Kaká również poddany jest masowej krytyce.
Oczekiwania wobec niego są ogromne, większe, niż wobec pozostałych. Przyszedł do nowej ligi, czasami ci najwięksi również ponoszą koszta adaptacji. Nie można jednak wątpić w jego klasę. Widzę jego starania w każdym spotkaniu. Pragnie pomagać zespołowi. Gra bardziej dla zespołu niż indywidualnie. Dlatego nie błyszczy tak, jak oczekują tego kibice, nie strzela tylu bramek.

Myślisz, że zagrasz kiedyś z Kaką, z Cristiano i z resztą ekipy?
Tak, tego chciałbym najbardziej. Analizuję grę zespołu i myślę nad tym, co ja mógłbym im dać. Widzę Granero i jestem z tego powodu bardzo zadowolony. Przypominam sobie wspólny czas w Getafe, gdzie sporo się nauczyliśmy. Lubię oglądać go w grze. To przykład, że są w naszej szkółce piłkarze mogący grać równie dobrze.

Jaki masz kontakt z zawodnikami?
Z jednymi rozmawiam częściej, z innymi rzadziej, normalne. Najwięcej rozmawiam z kapitanami. Informuję ich o przebytych badaniach, rezultatach testów, podjętych działaniach. Wszystko wiedzą z pierwszej ręki i zapewniają mnie o poparciu zespołu. O tym, że będą mnie wspierać i wtedy gdy będzie działo się dobrze, i wtedy, gdy będzie działo się źle.

Co mówią Ci spotykani na ulicy ludzie?
To bardzo budujące. Dostaję masę wsparcia od kibiców Realu Madryt i od kibiców innych drużyn. Dostaję ogrom duchowego wsparcia

Jakieś specjalne życzenia?
Ba, słyszę, abym się nie poddawał, abym walczył do końca, i że najważniejsze jest moje zdrowie. "Walcz do końca, to twój cel", mówią mi, a kiedyś pojawi się szansa powrotu. Abym nie szczędził starań w drodze ku wyjaśnieniu przyczyn moich kłopotów i pozbył się wszelkich związanych z tym medycznych wątpliwości. Wiele testów dawało bardzo dobry wynik. Na przykład biopsja, która nie wykryła niczego podejrzanego i jest niepodważalnym dowodem. Jedyny minus to lekkie zwłóknienie, nie może ono jednak wpływać na zakaz gry. Niektórzy lekarze sugerowali, abym zamontował sobie defibrylator, ale byłoby to jak strzelanie do much z wielkiej armaty. Inni lekarze uważali to za kompletną przesadę. Kolegium medyczne przy Seguridad Social dało mi szansę powrotu do normalności, sugeruje jednak dalsze wykonywanie testów. To pozostawia wątpliwości. Musimy razem iść w jednym kierunku, aby poznać definitywne rozwiązanie. Obojętnie jakie.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!