Advertisement
Menu
/ terra.es, RealMadryt.pl

Agustín: Wielu ludzi sugerowało mi dziwne rozwiązania

Wywiad z wychowankiem Realu, który bronił bramki Tenerife w historycznych spotkaniach w 1992 i 1993 roku

Agustín Rodríguez Santiago jest wychowankiem Realu Madryt. Do klubu trafił w 1975 roku i spędził w nim piętnaście lat. Na początku kariery, w latach 1979 - 1982 był regularnie powoływany do kolejnych kategorii wiekowych młodzieżowych reprezentacji Hiszpanii. Grał na pozycji bramkarza, w Madrycie rywalizował z takimi tuzami bramkarskiego fachu, jak Miguel Ángel, Mariano García Remón i Paco Buyo. Dlatego też, gdy w latach 1980 - 1990 był zawodnikiem pierwszej drużyny, rozegrał jedynie 76 spotkań w podstawowej "jedenastce".

W 1990 roku, wraz z wygaśnięciem kontraktu, Agustín odszedł z Madrytu do CD Tenerife, gdzie grał przez następne cztery sezony. W sezonach 1991/92 i 1992/93 wystąpił w dwóch historycznych spotkaniach Tenerife z Realem, w których to Królewscy, przegrywając, tracili w ostatnich kolejkach ligowych tytuły Mistrzów Hiszpanii na rzecz Barcelony.

Przed meczem w sezonie 1991/92, który zakończył się wynikiem 3:2 dla gospodarzy z Teneryfy, sporo pisało się o Agustínie. Jego postawa w bramce gospodarzy mogła okazać się kluczowa w kwestii zdobycia przez Real, były wieloletni klub piłkarza, Mistrzostwa kraju. Ówczesny trener CD Tenerife, a obecny dyrektor sportowy Realu Madryt, Jorge Valdano, dał nawet Agustínowi wolną rękę w kwestii decyzji, czy zagrać w tym arcyważnym spotkaniu przeciwko swym kolegom z byłego klubu. Agustín zagrał i do dziś musi zmagać się z insynuacjami, że celowo popełnił błąd przy pierwszej bramce dla Realu Madryt, zdobytej przez Fernando Hierro. Wkrótce potem został zresztą zmieniony. Twierdzi zarazem, że tamto zwycięstwo nad Realem nie dało mu żadnej satysfakcji.

Real wraca na Teneryfę. Jaka jest Twoja pierwsza myśl z tym związana?
Pamiętam, że tamto spotkanie było wyjątkowe, ponieważ mierzyliśmy się z wielkim zespołem. Sytuacja w lidze tak się potoczyła, że to my, Tenerife, mieliśmy zdecydować, kto zostanie Mistrzem Hiszpanii. Napięcie było ogromne. W 1992 roku tylko Mistrz kraju mógł walczyć w o Puchar Europy, więc presja była jeszcze większa. A o tytuł walczyły Real i Barcelona.

Byliście przekonani, że możecie wygrać z Realem?
Byliśmy wtedy w formie. W ośmiu wcześniejszych spotkaniach sześć razy wygrywaliśmy i raz zremisowaliśmy. Tenerife było dobrym zespołem, napięcie rosło, no i jeszcze tyle mówiono o mnie.

Zagrałeś w spotkaniu, w którym byłeś podejrzanym. Zwłaszcza gdyby wynik był korzystny dla Realu.
Nawet nie rozchodzi się o te podejrzenia. Stworzono bardzo dziwną atmosferę. Jakby komuś zależało na przekonaniu kibiców, że może wydarzyć się coś rzadko spotykanego. Tak reagowała publiczność na stadionie.

Po spotkaniu, pomimo zwycięstwa Tenerife, kwestionowano Twoją interwencję przy pierwszej bramce dla Realu.
Odebrano tę bramkę przez pryzmat wszystkiego, co powiedziano w radiu, w telewizji i napisano w prasie. Wylano wtedy na mnie wiadra pomyj. A to przecież była akcja jakich wiele. Jeśli chcesz, mogę to wszystko zademonstrować.

Przed meczem trener Valdano sugerował, że jeśli nie będziesz chciał, grać w tym meczu nie musisz.
Tak, była taka propozycja. Lecz dla mnie tamten mecz był jak święto. Madryt opuściłem dwa lata wcześniej. Z Tenerife tworzyliśmy historię, rok później awansowaliśmy do europejskich pucharów.

Czy otrzymałeś wiele telefonów w tygodniu poprzedzającym mecz?
Tak. Dzwoniło do mnie wielu ludzi, z którymi już od dłuższego czasu nie miałem kontaktu.

I co Ci mówili?
Cóż, życzyli mi powodzenia w następnym sezonie.

Czyli?
Po prostu przypomnieli sobie o mnie, że żyję tutaj, na wyspie i interesowali się, co u mnie słychać.

Sugerowali, że ten mecz mogłoby się przegrać...
Zapominali, że moim zespołem było wtedy Tenerife. I tak powiedziałem Ci już wystarczająco dużo.

Jak odebrałeś te dwa mecze, sezon po sezonie, w którym Twój ówczesny zespół wygrywał z Twoim byłym zespołem, pozbawiając go tym samym Mistrzostwa kraju?
Cieszyłem się ze zwycięstw, ale wiedziałem, że moi koledzy z byłego klubu bardzo źle je przeżywają. Pierwszy mecz mieli już w garści. Prowadzili 2:0. Nie rzuciliśmy się ryzykanckich ataków, ale udało się zdobyć trzy bramki. Rok później Real znów walczył o Mistrza, a my o udział w Pucharze UEFA. W zasadzie, to ta pierwsza wygrana, 3:2, nie wzbudziła jednak we mnie jakiejkolwiek radości.

Jak oceniasz interwencję bramkarza Realu, Paco Buyo, gdy w wyniku popełnionego przez niego błędu Pier zdobył dla Was bramkę na 3:2?
Nie lubię oceniać postawy kolegów. Chociaż gdyby takie zagranie przytrafiłoby się mnie, zostałbym pewnie stracony.

Czy Valdano powiedział Ci w tamtych dniach coś szczególnego?
Tak, wiele rzeczy. Przede wszystkim o odpowiedzialności, jaka nas dotyczy. O tym, aby odpowiednio dobrze prezentować się na boisku. Trener ustala taktykę, ustala skład, dokonuje zmian, modyfikuje pozycję piłkarzy na boisku, ale to wciąż piłkarz jest na boisku najważniejszy. Valdano sprawił, że nie czuliśmy się anonimowymi gośćmi na tamtym przyjęciu i pokazaliśmy to na boisku.

Sędzia García de Loza i wielki Fernando Redondo, grający wówczas w Tenerife, skradli zwycięstwo Realowi?
Nie. Były błędy, ale największy błąd popełnił Real, prowadząc 2:0 i przygrywając mecz. Owszem, Milla zdobył dla Realu bramkę, która nie została uznana. Wszystkie popełnione wtedy błędy były decydujące, ponieważ nie było już następnych kolejek, w których można byłoby stratę odrobić.

Jak będzie dzisiaj?
Nie chcę bawić się w typowanie. Chcę zobaczyć dobry mecz. Jeżeli tak nie będzie, przełączę na inny kanał.

Jeżeli Real nie wygra, nagonka na Pellegriniego wróci ze wzmożoną siłą?
To jakieś szaleństwo. Już w październiku podważano jego pozycję, mówiono o innych trenerach. Klub musi solidnie wspierać swojego trenera, nie osłabiać go w jakikolwiek sposób. Real tego nie robi i tu popełnia błąd.

Wrócisz do zawodu trenera?
To trudne, ale chciałbym wrócić. Zebrałem trochę doświadczenia. W pierwszej i drugiej lidze są 42 zespoły i wielu trenerów. Teraz pracują inni.

CD Tenerife - Real Madryt 3:2

07.06.1992 Estadio Heliodoro Rodríguez-López na Teneryfie.

Skrót spotkań Realu i Barcelony z ostatniej kolejki sezonu 1991/92.

Sędzia: García de Loza.

Bramki: Estebaranz 36', Rocha 77', Pier 78' - Hierro 8', Hagi 28'.

Tenerife: Agustín (Manolo L., min. 24); Tońo, Antonio Mata, Toni R.G., Paqui,
Chano C., Felipe, Redondo, R. Berges (Pier, min. 64), Pizzi, Estebaranz.
Trener: Jorge Valdano.

Real Madryt: Buyo; Chendo, Sanchís, Rocha, Villarroya; Míchel, Milla, Hierro,
Hagi (Lasa, min. 73); Alfonso (Luis Enrique, min. 59), Butragueńo.
Trener: Leo Beenhakker.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!