Advertisement
Menu
/ guardian.co.uk

Czy ustawienie 3-5-2 odeszło do lamusa?

Felieton Jonathana Wilsona

Carlos Bilardo i Diego Maradona na zwycięskim Mundialu w Meksyku, gdzie triumf odniosła taktyka 3-5-2.

Jonathan Wilson jest dziennikarzem The Guardian i autorem książek poświęconych taktyce w futbolu.

--------------------------

Niektóre systemy gry pojawiają się i znikają, są na szczycie i wypadają z mody. Niektóre więdną, inne znikają bardzo szybko. Dzisiaj nikt nie odważy się grać systemem 2-3-5, albo W-M, a przecież dawniej były tak niesamowicie popularne. Najwyraźniej system 3-5-2 podąża tą samą drogą. I to pomimo sukcesów Napoli z 2008 roku, które, grając systemem 3-5-2 znalazło się na ósmym miejscu w Serie A. Być może powrót Carlosa Bilardo do zawodu w roli współpracownika Diego Maradony oznacza, że taktyka, na którą Argentyńczyk stawiał w czasie swych największych triumfów, znów wróci do łask trenerskich?

Narodziny 3-5-2.
Bilardo był piłkarzem Estudiantes La Plata za czasów trenera Osvaldo Zubeldii. Brutalni i pragmatyczni - tak opisywano tamtą drużynę. (La tercera que mata - "Zabójczy Juveniles". Wygrali Mistrzostwo Argentyny, trzykrotnie Copa Libertadores i raz Puchar Interkontynentalny - przyp. red.) Jako trener Bilardo polegał na systemie jak mało kto. Dlatego jego nominację na selekcjonera reprezentacji Argentyny, w której grał wtedy Diego Armando Maradona, jeden z największych talentów w historii piłki i jeden z największych w historii piłki indywidualistów, można było odebrać jako niezły żart. Bilardo rozwiązanie znalazł szybko. Maradonę mianował kapitanem zespołu i postanowił stworzyć system gry, mający na celu akompaniowanie naturalnemu liderowi.

W tamtym czasie klasyczni skrzydłowi zanikali, przeinaczali się w zwykłych pomocników, jaki więc był sens istnienia walczących z nimi klasycznych bocznych obrońców, pytał Bilardo. Od początku lat pięćdziesiątych i wielkiego Brazylijczyka Niltona Santosa boczni obrońcy grali coraz bardziej ofensywnie. Dlaczego więc nie zrobić z nich pomocników?

W roku 1984 Argentyna miała wystąpić w kilku spotkaniach w Europie. Przed wyjazdem na Stary Kontynent drużyna Bilardo wygrała jedynie trzy z piętnastu spotkań. Desperacja trenera poprowadziła go do ryzykownego eksperymentu. Reputację miał już tak niską, że gdy odczytał skład na mecz ze Szwajcarią, dziennikarze pytali, czy aby coś mu się nie pomyliło. "Zwracali mi uwagę na oczywistą pomyłkę, ponieważ postawiłem na trzech środkowych obrońców. Odpowiedziałem, że wszystko jest tak, jak ma być, będziemy grać trójką obrońców, pięcioma pomocnikami i dwoma napastnikami. Takie ustawienie ćwiczyliśmy przez dwa lata i właśnie mieliśmy zamiar sprawdzić je w trudnym boju".

Szwajcaria poległa 2:0, podobnie Belgia, wtedy europejska potęga. Następnie Argentyna pokonała RFN 3:1. I wtedy Bilardo porzucił formację 3-5-2 na dwa lata, aż do ćwierćfinałowego spotkania z Anglią na Mundialu w Meksyku. Być może chciał w ten sposób chronić swą strategię przed prasą i szpiegami rywali, być może wciąż myślał nad jej udoskonaleniem.

Przed meczem z Anglią zrezygnował ze środkowego obrońcy Pedro Pasculliego (zdobył bramkę w 1/8 finału z Urugwajem). Jego kosztem wstawił do składu środkowego pomocnika Héctora Enrique, który stworzył trio w środku pola z Jorge Burruchagą i Sergio Batistą. "Nie mogłem przesunąć na środek pomocy w meczu z Anglikami nominalnego środkowego obrońcy. Oni by go pożarli. Środkowy pomocnik natomiast dawał Maradonie więcej potrzebnej przestrzeni", tłumaczył potem Bilardo.

Innymi słowy Maradona, rozgrywającyzespołu, został drugim napastnikiem, a system gry zmienił się z 4-3-2-1 na 3-5-2. Zachowując precyzję, zmienił się na 3-5-1-1.

Jak system 3-5-2 podbił świat.
Europejski futbol podążał w tym samym kierunku. Catenaccio i trochę bardziej liberalne gioco all'Italiana, które nastąpiło później, stawiało w obronie na libero, kryjącego środkowego obrońcę, kryjącego i cofającego się prawego obrońcę i atakującego lewego obrońcę. Prawy pomocnik wracał do obrony w razie wystąpienia takiej konieczności. Nazywano go tornante, czyli, po prostu, "wracający". Niewiele trzeba było, aby tornante przeobraził się w zawodnika grającego na pozycji cofniętego, prawego skrzydłowego.

W Niemczech natomiast panował system 1-3-3-1-2, który dał RFN Mistrzostwo Świata w 1974 roku. Z linii defensywnej z reguły atakował libero i/lub boczni obrońcy. W 1986 roku trener reprezentacji Franz Beckenbauer, widząc, co stosują rywale, również począł wycofywać jednego ze środkowych pomocników na bardziej defensywne pozycje. Gdy doszło do finału meksykańskiego Mundialu, Niemcy grali już w następującym ustawieniu - libero, dwóch środkowych kryjących obrońców, dwóch bocznych, atakujących obrońców, dwóch środkowych pomocników, rozgrywający i dwóch środkowych napastników. To ustawienie 3-4-1-2, bliski kuzyn argentyńskiego 3-5-2.

I tak właśnie system ten rozprzestrzenił się po całym świecie. Wariacje w temacie 3-5-2 wygrywały Mistrzostwa Świata w 1990 roku (Niemcy), w 1994 roku (Brazylia), Mistrzostwa Europy w 1996 roku (Niemcy). Nawet Anglicy, wielcy orędownicy klasycznego 4-4-2 eksperymentowali z ustawieniem 3-5-2 w latach dziewięćdziesiątych. A teraz? Poza Brazylią i krajami bałkańskimi, 3-5-2 nie spotkamy nigdzie. Na Euro 2008 nie grał tak nikt. Żadna z drużyn, która w sezonie 2007/08 dotarła do 1/8 finału Ligi Mistrzów również tak nie grała. Identycznie rzecz ma się w Premiership.

Dlaczego nastąpił odwrót od 3-5-2?
José Alberto Cortes, szef wydziału szkolącego trenerów na Uniwersytecie w São Paulo uważa, że jest to związane ze wzrastającym przygotowaniem fizycznym zawodników. "Cofnięci skrzydłowi w systemie 3-5-2 nie mogą już grać tak, jak dawniej. Zawsze musieli być szybsi i bardziej wytrzymali niż wszyscy pozostali piłkarze na boisku. Teraz nie wytrzymaliby tempa gry."

Inni uważają, że odejście od gry trójką obrońców wiąże się ze wzrastającą liczbę świetnie wyszkolonych pomocników. Ktoś musi ich powstrzymać, więc gra się teraz czwórką w obronie. Co ciekawe, system Bilardo sam wyhodował swoich zabójców. Gdy rozgrywający, w argentyńskim zespole Maradona, stał się z pomocnika drugim napastnikiem, często grał głębiej w środku pola, zostawiając z przodu jednego napastnika (z reguły był to Jorge Valdano, obecny dyrektor generalny Realu Madryt - przyp. red.)

Nowoczesne systemy, takie jak 4-2-3-1 czy 4-3-3 również stawiają na osamotnionego środkowego napastnika i kreatywnych pomocników. Musimy poczynić tutaj ważną uwagę. Nowoczesne 4-3-3, a raczej 4-1-2-3 bardzo różni się od 4-3-3, jakie z powodzeniem stosowała Brazylia na Mundialu w 1962 roku. W tamtym systemie grało dwóch środkowych napastników i jeden skrzydłowy, a z pary dwóch środkowych pomocników jeden grał zdecydowanie bardziej ofensywnie, drugi był ustawiony bardziej defensywnie.

W systemie Bilardo dwóch kryjących obrońców pilnowało dwóch napastników rywala, trzeci obrońca likwidował to, co akurat likwidacji wymagało, grając bliżej bramkarza. Teraz, gdy większość zespołów gra jednym napastnikiem, dwóch obrońców z systemu Bilardo staje się zbędnych. "Nie ma najmniejszego sensu kryć jednego napastnika trzema środkowymi obrońcami". mówi były obrońca Valencii Miroslav Đukić. Poświęcenie trzech obrońców dla jednego napastnika powoduje braki drużyny w innych częściach boiska i innych formacjach.

Podejście analityczne.
Nelsinho Baptista, doświadczony brazylijski trener, który objął drużynę Corinthias w 2007 roku, opracował program komputerowy, który szuka słabości jednego systemu gry w zderzeniu z drugim.

"Wyobraź sobie, że zespół A, grający systemem 3-5-2, mierzy się z zespołem B, grającym systemem 4-5-1, który płynnie przechodzi w 4-3-3. W takiej sytuacji zespół A musi poświęcić swych dwóch cofniętych pomocników do walki ze skrzydłowymi zespołu B. Innymi słowy, zespół A poświęca pięciu zawodników, dwóch cofniętych skrzydłowych i trzech obrońców do walki z trzema napastnikami rywala - dwoma skrzydłowymi i jednym środkowym napastnikiem. W środku pola zespołowi A pozostaje trzech środkowych pomocników do walki z trzema środkowymi pomocnikami rywala, więc naturalna przewaga liczebna systemu 3-5-2 znika. A z przodu pozostaje dwóch napastników, którzy stają naprzeciw czterem obrońcom zespołu B. Z tej czwórki obrońców, dwóch bocznych nie ma bezpośrednich przeciwników. Jeden z nich może więc ruszyć do pomocy i tam stworzyć przewagę liczebną. Zespół B i tak będzie miał przewagę w defensywie - 3 obrońców na dwóch napastników. Dzięki temu można zdominować posiadanie piłki i opanować grę wzdłuż boiska."

Jedynym wyjściem dla zespołu A jest pozwolić ruszyć do pomocy jednemu z trójki środkowych obrońców. Problem w tym, że środkowi obrońcy z reguły nie radzą sobie w ofensywie tak dobrze, jak boczni obrońcy. Dlatego lepiej jest pozwolić na ofensywne harce bocznemu obrońcy i ubezpieczać go cofniętym defensywnym pomocnikiem. Tak właśnie swego czasu grała Chelsea z Johnem Obi Mikelem i Szachtar Donieck z Maruszem Lewandowskim w roli defensywnych pomocników ubezpieczających atakujących bocznych obrońców.

Jak wygląda to w praktyce.
Podczas Pucharu Afryki w 2008 roku zwycięski Egipt grał ustawieniem 4-2-3-1. Egipcjanom było łatwiej, ponieważ w Afryce nadal króluje przestarzałe, klasyczne 4-4-2.

W meczu otwarcia Egipt rozbił grający w ustawieniu 4-4-2 Kamerun, który zresztą powinien tamten mecz przegrać wyżej. W następnych spotkaniach, z Sudanem, Zambią, Angolą i Wybrzeżem Kości Słoniowej, Egipcjanie strzelili dziesięć bramek. W finale przyszło znów zmierzyć się z Kamerunem, którego trener, Otto Pfister, zmienił ustawienie z 4-4-2 na 4-2-3-1. I, po raz pierwszy w turnieju, Egipt nie potrafił znaleźć płynności w grze. Środkowy obrońca, Wael Gomaa, wyglądał jak niepotrzebna część systemu, włócząc się bezsensownie w okolicach środka pola. Ostatecznie Egipt opanował wydarzenia na boisku, ale pokonał Kameruńczyków jedynie w wyniku fatalnego indywidualnego błędu Rigoberta Songa.

Oznaki powrotu 3-5-2?
Jeżeli więc to ustawienie odchodzi do lamusa, co począć z tym wspomnianym na początku Napoli? Jak wytłumaczyć sukces zespołu w Serie A sprzed niespełna dwóch lat? Odpowiedź brzmi następująco. Włosi grali dwoma libero ponieważ wychodzili z założenia, że nie muszą walczyć o przejęcie inicjatywy w meczu. Z reguły czaili się głęboko na własnej połowie, jak to bywało w wczesnym etapie rozwoju catenaccio. Zapraszali rywala na swoją połowę, a gdy przejęli piłkę, wyrywali do przodu, korzystając z szybkości Ezequiela Lavezziego. Dodatkowy zawodnik na tyłach zespołu ułatwiał posłanie celnej piłki do wychodzących do przodu kolegów z zespołu.

Taka taktyka nie zadziała wszędzie. Prawdopodobnie nie sprawdzi się w klubie ze ścisłej europejskiej czołówki, który chce mieć grę w ręku od początku do końca spotkania. Lecz sprawdza się dla mniejszego Napoli. Ten przykład świetnie ilustruje jedną z niepodważalnych prawd dotyczących taktyki w futbolu - nie ma systemów dobrych i złych, są systemy modne i przebrzmiałe, taktyki dobre dla wybranych zespołów w wybranym czasie.

Czy system 3-5-2 odszedł na zawsze? Nie, to dążenie ku jednemu napastnikowi spowodowało, że 3-5-2 ukazało wady systemu.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!