Advertisement
Menu
/ guardian.co.uk

Koniec ery napastników? - cz. 2.

Podróż przez taktykę w piłce nożnej z Jonathanem Wilsonem

Ruud Gullit, nie zawsze pokorny, ale jeden z najważniejszych elementów perfekcyjnej układanki Arrigo Sacchiego w Milanie.

Jonathan Wilson jest felietonistą brytyjskiego The Guardian i autorem książek poświęconych taktyce w futbolu.

Część pierwsza artykułu.

---------------

Szczytowym osiągnięciem stylu opartego na pressingu był AC Milan Arrigo Sacchiego. Tamten zespół zdobył Puchar Europy w latach 1989 i 1990. Od tego czasu nikt nie był w stanie obronić tytułu w najważniejszych rozgrywkach klubowych. Sacchi wymagał, aby w sytuacjach, gdy piłkę posiadał rywal, odległość pomiędzy dwoma napastnikami Milanu a linią obrony zespołu nigdy nie wynosiła więcej niż dwadzieścia pięć metrów. "Wszyscy moi zawodnicy mieli zawsze cztery punkty odniesienia. Pierwszy - piłka, drugi - przestrzeń na boisku, trzeci - najbliżej znajdujący się przeciwnik, czwarty - pozostali zawodnicy przeciwnej drużyny." Innymi słowy, piłkarze Milanu nie mieli ściśle ustalonych pozycji, wszystko było względne.

Filozofia gry według Sacchiego osiągnęła wielki sukces, chociaż wśród piłkarzy włoskiego klubu nie zawsze cieszyła się popularnością. Na przykład Ruud Gullit protestował przeciwko tak wielu sesjom treningowym, mającym na celu nieustanne powtarzanie ustawień na boisku, aby uzyskać odpowiedni poziom wzajemnego rozumienia się piłkarzy podczas meczu.

"Powiedziałem kiedyś Gullitowi, że pięciu dobrze zorganizowanych zawodników zawsze powstrzyma dziesięciu niezorganizowanych. I udowodniłem to. Wziąłem pięciu - bramkarza Giovanniego Galli, Tassottiego, Maldiniego, Costacurtę i Baresiego. Przeciwko mojej piątce grali Gullit, Van Basten, Rijkaard, Virdis, Evani, Ancelotti, Colombo, Donadoni, Lantignotti i Mannari. Dostali piętnaście minut na strzelenie bramki. Jedyna zasada brzmiała - jeżeli odzyskamy piłkę albo oni piłkę zgubią, zaczynają akcję od nowa, z około dziesięciu metrów za linią środkową boiska. Graliśmy tak na treningach wielokrotnie. Bramki nie zdobyli nigdy. Naprawdę nigdy", wspomina Sacchi.

Włoch nie poważa popularnego ostatnio systemu 4-2-3-1. Według niego gra dwójką cofniętych środkowych pomocników, aby dać wsparcie atakującym, wzmaga tylko i tak wielkie już ego zawodników ofensywnych. To chyba tłumaczy, dlaczego tak krótko zabawił w Realu Madryt w charakterze dyrektora sportowego. W erze galaktycznej defensywny pomocnik miał dostarczać defensywnego wsparcia dla wielkich atakujących w typie Zidane'a i Figo. A Sacchi, podobnie jak Walery Łobanowski, ceni sobie wszechstronność zawodników, gotowych podjąć się na boisku różnych zadań.

Sacchi prezentuje w tym aspekcie podejście radykalne. Popatrzmy jednak na Manchester United z 2008 roku. Skrzydłowy (Ronaldo) potrafiący grać jako środkowy napastnik i środkowi napastnicy (Rooney, Tévez) potrafiący grać jako ofensywni pomocnicy. Nawet dwaj cofnięci pomocnicy grali bardziej zróżnicowaną piłkę niż kiedyś Makélélé w Realu Madryt.

Wszechstronność piłkarzy prowadzi do większej płynności w grze, a to oznacza, że środkowy napastnik według starego wzoru, klasyczny sęp pola karnego, staje się melodią przeszłości. Twórca potęgi kijowskiego Dynama w latach sześćdziesiątych, Wiktor Masłow, wynalazca systemu 4-4-2, powiedział kiedyś: "Futbol jest jak samolot. Gdy zwiększa się jego prędkość, zwiększa się opór powietrza. Dlatego dziób samolotu musi być coraz bardziej opływowy."

A więc jednak 4-6-0? Obecny dyrektor techniczny UEFA i ceniony trener Andy Roxburg nie uważa, aby takie ustawienie było lekarstwem na wszystko. "Owszem, sześciu zawodników w środku pola może wymieniać się pozycjami, na przemian bronić i atakować. Tylko że potrzeba by do tego sześciu takich piłkarzy, jak Deco w formie. On nie tylko atakował, ale biegał po całym boisku i na całym boisku walczył o piłkę. To bardzo dobry przykład zawodnika wszechstronnego, który dysponował również świetną kondycją fizyczną".

System polegający na grze bez napastników opiera się na szybkiej i dokładnej wymianie piłek w środku pola. Wszystko wygląda dobrze, gdy drużyna ma swój dzień. Czasami jednak zdarzają się dni, gdy najzwyczajniej w świecie nie idzie. Piłka nie krąży pomiędzy zawodnikami jak powinna, a rywal atakuje z pasją, spychając Twój zespół do defensywy. Wtedy potrzeba jednak napastnika szybkiego, mobilnego i dobrze grającego tyłem do bramki, aby przeciwstawić się presji wywieranej przez przeciwnika.

Kolejny aspekt, jaki w temacie "wymierania" klasycznych napastników należy poruszyć, to poprawiające się z biegiem czasu przygotowanie fizyczne zawodników. Według Roberto Manciniego to właśnie na tym polu możemy oczekiwać rewolucyjnego skoku w futbolu. Według niego, pod względem taktycznym nie da się już wiele poprawić, ale możliwości fizyczne piłkarzy dopiero poznajemy.

Im lepsze przygotowanie fizyczne graczy, tym więcej wszechstronności będzie wymagać się od napastników. Przecież defensywa zespołu nie może się rozsypywać, ponieważ napastnicy, będący jej forpocztą, z biegiem spotkania tracą siły. Współczesny środkowy napastnik musi być coraz bardziej wszechstronny. Czas napastników jednowymiarowych minął. Drogba i Adebayor są jak walczące byki, a zarazem strzelają wiele bramek. Thierry Henry i Dimityr Berbatow, za swych najlepszych dni, potrafili cofać się głęboko lub rozciągać grę na boki, a zarazem wykańczać kluczowe piłki. Gdzieś pomiędzy tymi dwoma duetami wyznaczającymi granice zachowań dla środkowych napastników, są Zlatan Ibrahimović, Samuel Eto'o i Fernando Torres.

Tak, jak było to w przypadku skrzydłowych i środkowych pomocników na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat, tak teraz czas na napastników, aby ponownie się zdefiniowali. Jacy mają być i jak mają grać.

Prz okazji należy pamiętać, aby nie wyciągać pochopnych wniosków z obserwacji dwóch mocno różnych modeli futbolu - piłki klubowej i piłki reprezentacyjnej. Zarówno Sacchi, jak i Łobanowski, wielkich sukcesów międzynarodowych nie osiągnęli (Odpowiednio wicemistrzostwo świata i wicemistrzostwo Europy). Były trener AC Milan tłumaczył to "niemożliwością wypracowania w pełni usystematyzowanego sposobu gry drużyny w tak niewielkim okresie czasu, jaki trener reprezentacji narodowej ma na pracę z kadrą". Dlatego na Mistrzostwach Świata i Europy indywidualności świecą większym blaskiem, a w Lidze Mistrzów więcej jest współpracy zespołowej. Z drugiej strony, na Mundialu czy Euro mniej jest płynności w grze, przez co zawodnicy odgrywający czołowe role w klubach, w reprezentacjach moga wyglądać na odizolowanych od reszty. (Przypadki Cristiano Ronaldo kadrze Portugalii, Messiego w Argentynie).

"Systemy umierają, teraz najwięcej zależy od tego, jak porusza się po boisku dziesięciu piłkarzy", twierdzi trener Chorwacji Slaven Bilić.

Podsumowując, nie tylko w futbolu klubowym, lecz także na szczeblu reprezentacyjnym, istnieje tendencja ku stawianiu na zawodników atakujących z głębi pola, mających wspierać napastników. Napastników, których jest coraz mniej. Zgodnie z teorią Wiktora Masłowa - im większy opór powietrza, tym bardziej opływowy dziób samolotu.

I coraz więcej wskazuje na to, że Parreira, przewidując powstanie systemu 4-6-0, będzie miał rację.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!