Advertisement
Menu
/ as.com, guillembalague.com

Fàbregas: Dałem wszystko Arsenalowi

Wywiad z reprezentantem Hiszpanii

Cesc Fàbregas to lider Arsenalu, ale przede wszystkim wspaniały człowiek. Tuż po wywiadzie musiał iść, gdyż „odwiedzają mnie dzisiaj wujkowie i muszę mieć pewność, że będę mógł ich przywitać, kiedy przyjadą”. Hiszpan często się spotyka z bliskimi w jego domu w Hampstead. Utrzymuje stały kontakt z rodziną i przyjaciółmi.

Jest wspaniałym kapitanem. Pomaga młodym piłkarzom, którzy trafiają do zespołu, w tym m.in. rodakowi Franowi Méridzie. Piłka nożna jest jego pasją. Ma wspaniałą osobowość. Jednak nie ze wszystkimi ma tak dobre stosunki. Jego rywalem nr 1 wydaje się być Frank Lampard. To widać podczas meczów obydwu drużyn w lidze angielskiej. Piłkarz Chelsea obraził kiedyś Fàbregasa, nazywając go „płaczliwym dzieckiem”.

Cesc ma duże ambicje, jednak w obecnym klubie nie może ich spełniać. Media spekulują o odejściu zawodnika z Emirates Stadium. Zainteresowane są przede wszystkim dwa kluby: Real Madryt i FC Barcelona.

Wyglądasz dużo lepiej niż w zeszłym sezonie, kiedy to nękały cię kontuzje.
To prawda. Zeszły sezon był dla mnie bardzo trudny. Nic mnie nie cieszyło i wszystko było dla mnie negatywne. Straciłem chęć do gry i byłem szczęśliwy, siedząc w moim domu. To było naprawdę dziwne uczucie.

Na szczęście wszystko się ułożyło po twojej myśli.
Przez kontuzje w zeszłym sezonie nie mogłem grać przez cztery miesiące i to było najgorsze doświadczenie w mojej karierze, jednak wiele się przez to nauczyłem. Teraz postrzegam wszystko inaczej. Kiedyś trzy lub nawet więcej godzin po meczu przeżywałem porażkę. Nikt nie mógł ze mną porozmawiać. Teraz trwa to może z pół godziny. Obecnie postrzegam wszystko z większym optymizmem i staram się iść do przodu.

Po tym wszystkim twój charakter uległ zmianie?
Cóż, teraz nie biorę wszystkiego do siebie. Są inne rzeczy, które mnie zajmują, jak dziewczyna, przyjaciele, rodzina... Przed tym trudnym okresem wszystko odbierałem zbyt osobiście. Teraz mogę tylko pomyśleć: „Co możemy zrobić?”. Zacząłem cieszyć się życiem, zawsze opowiadam żarty i jestem skory do zabawy.

Opowiedz o Arsenalu Arsène’a Wengera.
Opowiem ci anegdotę. Kiedy piłkarz trafia do pierwszego składu, podczas pierwszego wyjazdu, musi w trakcie obiadu zrobić coś (zaśpiewać, zatańczyć, wygłosić przemówienie...). Wenger uwielbia to i zawsze się z tego śmieje.

Możesz wyobrazić sobie reakcję kibiców i trenera, kiedy pewnego dnia odejdziesz?
Nie wiem. Nie można mówić „nigdy”, ale jestem wdzięczny, czuję się potrzebny w Arsenalu i jest mi tu komfortowo. Ludzie nigdy nie zrozumieją, jeśli kiedyś odejdę, ale każdy powinien żyć tak, aby czuć się jak najlepiej.

Ten klub dał ci wszystko, czego potrzebowałeś w karierze.
Tak, a ja wszystko dałem Arsenalowi. Grałem zawsze, mimo choroby czy kontuzji, wliczając w to mecz Ligi Mistrzów, w którym zagrałem godzinę po śmierci mojego dziadka. Jestem dumny, że stanowię część tego klubu i zawsze będę dumny z tego, czego dokonałem. Cokolwiek się stanie, jestem tutaj od piętnastego roku życia i nawet gdybym został tutaj na zawsze, to zawsze znajdą się kibice, którym nie podobało się jak grałem i jakim byłem kapitanem. Nie da się zadowolić wszystkich. Niektórym nawet nie podoba się gra Messiego!

Opowiedz, jaki jesteś poza boiskiem. Jak się zachowujesz?
Normalnie. Jest wielu miłych piłkarzy. Niektórzy zachowują się jak supergwiazdy, ale można także powiedzieć, że niektórzy to normalne chłopaki, lubiący grać w piłkę nożną. Jedni kolekcjonują samochody marki Porsche czy Ferrari. Drudzy stąpają po ziemi i są bliżej kibiców. Każdy jest inny, nie ma archetypu piłkarza. Jestem świadomy tego, że czasami zdarzają się błędy. Nie można siedzieć cały tydzień tylko w domu. Załóżmy, że jesteś z przyjaciółmi w restauracji. Jesteś sobą, ale inni cię widzą i zaczyna się robić zamieszanie. Czasami masz ochotę to wszystko zostawić, mieć trochę prywatności, intymności, pójść na kolację czy do kina. Móc się cieszyć, jak każdy normalny człowiek. Niektórzy to rozumieją, inni niestety nie.

Macie pewne zwyczaje przed każdym meczem?
Dzień przed meczem muszę być w domu o dziesiątej, najpóźniej o jedenastej wieczorem. Staram się odpocząć. W dniu spotkania wstaję o jedenastej. Udaję się na kawę czy sok z resztą zespołu i spotykam się z trenerem. Następnie jemy obiad, po czym udajemy się do swoich pokojów, aby odpocząć. Każdy decyduje co będzie robił: słuchał muzyki, przeglądał Internet, grał w PSP... Myślę o spotkaniu, ale nie tylko. Kiedy przygotowuję się do meczu, staram się maksymalnie skoncentrować, słuchając muzyki, co motywuje mnie jeszcze bardziej. Tak czy inaczej nie ma rutyny, jest pewna dowolność.

A co się dzieje w szatni, zanim wyjdziecie na boisko?
Gramy w piłkę dla zabawy i relaksu. Jeśli ktoś się pomyli trzy razy, to dostaje pstryczka w ucho. Jest bardzo śmiesznie. Potem przychodzi czas na rozciąganie, masaż, rozgrzewkę itd. A następnie dajemy z siebie wszystko podczas meczu.

Dużo się krzyczy w szatni Arsenalu?
Nie. Nie musimy motywować się krzykiem. Każdy wie, co ma robić. Rozmawiamy o wielu rzeczach. Nie chcemy, aby ktokolwiek krzyczał komuś w twarz.

Tak, ale ty jesteś kapitanem i musisz jakoś zmotywować swoich kolegów. Jak to robisz?
Nie podoba mi się dawanie komuś konkretnych wskazówek, ale czasem trzeba. Na przykład jestem zły i muszę coś powiedzieć, jeśli widzę, że ktoś nie podaje, bo chce zrobić wszystko sam i grać gwiazdę. Staram się trzymać fason, wszyscy zawsze są maksymalnie skoncentrowani i zmotywowani.

Zmieńmy temat. Jak wpłynęło na ciebie zwycięstwo w ostatnim Euro?
Od tamtej pory zauważyłem, że gram zupełnie inaczej w kadrze narodowej. Jestem bardziej pewny siebie. Rzeczy zawsze szybko się rozwijają dla mnie i nie nigdy nie muszę spędzać wielu minut na ławce. Kiedyś był ten pierwszy raz, po czym wszystkiego się nauczyłem.

Jak się czujesz teraz?
Bardzo dobrze. Strzeliłem trzy gole w trzech ostatnich spotkaniach, grając od pierwszych minut. To kwestia zaufania. Czuję się teraz bardzo dobrze i myślę, że poprawiłem się w ostatnim czasie.

Najlepszy mecz, jaki pamiętasz?
Finał Ligi Mistrzów w 2005 roku pomiędzy Liverpoolem i Milanem. To było spektakularne. Poza tym Chelsea-Barça w zeszłym sezonie. Cieszyłem się tym zwycięstwem, ponieważ bramkę zdobył mój przyjaciel Iniesta. To było historyczne.

Oglądałeś go na żywo?
Nie, w TV. Ciężko oglądać mecz na stadionie, będąc piłkarzem. Byłem jakiś czas temu na Camp Nou, aby zobaczyć moich przyjaciół, Puyiego (Puyol) i Gerarda (Piqué), ale nienawidzę przeszkadzać komuś w meczu. Po prostu przychodzę, oglądam i wychodzę.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!