Advertisement
Menu
/ acb.com, euroleague.net

Euroliga: Popisowe zwycięstwo w Dolnej Saksonii

Koszykarze lepsi od rywali o ponad czterdzieści punktów

Po bardzo dobrym meczu sprzed tygodnia, z obecnym klubowym mistrzem Kontynentu, Panathinaikosem, ekipa Ettorego Messiny mierzyła się z drużyną o zupełnie odmiennej pozycji – pozycji debiutanta w rozgrywkach. Jedyną przewagą EWE Baskets z Oldenburga był własny parkiet.

Tak, jak przewidywano, rywal okazał się dla Królewskich niezwykle wygodny. Zawodnicy nie mieli żadnych problemu z zaprezentowaniem świetnie funkcjonującej obrony i efektownych zagrań już od otwierających spotkanie minut.

Koszykarze, tacy jak Dariusz Ławrynowicz, Rimantas Kaukėnas czy Novica Veličković, z każdą kolejną akcją potwierdzali swoją wysoką formę i duże możliwości. Po tak udanym występie zespołu, na próżno jednak wyróżniać jednostki. Cała drużyna zagrała wyśmienicie.

Oldenburg chciał zaskoczyć przyjezdnych szybkimi atakami, lecz przełożył tę taktykę na rzeczywistość zbyt dosłownie – rzuty często oddawane były nierozsądnie, zbyt gwałtownie, aby tylko rzucić. Zły start pogrzebał szanse niemieckiej drużyny.

Real Madryt zachował spokój. Udanie wymieniał się piłką, gubiąc krycie i stwarzając pozycje dla głównych postaci w zespole – Ławrynowicza i Veličkovicia (choć i oni sami potrafili powalczyć o pozycje rzutowe). Obaj wspomnieni korzystają z absencji Felipe Reyesa bardzo obficie, sprawiając, że niektórzy z kibiców mogli o obecności Hiszpana w drużynie przypadkiem zapomnieć. Kiedy tylko kapitan wróci do zdrowia, z jednej strony pod koszem zrobi się ciaśniej, z drugiej – trener otrzyma dodatkowe możliwości w ofensywie.

Madrytczycy nie poprzestali na mocnej pierwszej połowie, po wyjściu z szatni nadal nękając gospodarzy szybkim tempem gry, wykorzystywaniem błędów w ich obronie i udowodnieniem wysokiego poziomu pewności siebie. Nieporadność Oldenburga była w tym bardzo pomocna. To, jak zagubieni byli zawodnicy niemieckiej drużyny, niech udokumentuje dwadzieścia pięć piłek, straconych przez nich w ciągu czterdziestu minut.

Ettore Messina, dzięki takiemu przebiegowi meczu, miał wyjątkową okazję przetestować wiele rozwiązań personalnych, sięgając po zawodników siedzących w tej dalszej części ławki rezerwowych. Szansę z pewnością wykorzystał Vladimir Dašić, który przebywał na parkiecie dwanaście minut, dopisując obok swojego nazwiska dziewięć punktów i pięć zbiórek.

Real Madryt nie zwalnia. Wygrana, oprócz podtrzymania zwycięskiej passy i wybornych humorów kibiców, przyniosła także mały bonus, w postaci pozycji lidera w grupowej tabeli. Pozycji jak najbardziej zasłużonej.


61 – EWE Baskets (16+21+13+11): Foster (16), Perković (6), Hain (2), Pailding (14), Boumtje (3) – Scekić (8), Buljević (-), Njei (5), Majstorović (4), Carter (3).

104 – Real Madryt (28+30+27+19): Prigioni (10), Hansen (2), Ławrynowicz (18), Garbajosa (6), Bullock (10) – Kaukėnas (13), Veličković (13), Vidal (7), Dašić (9), Llull (14), De Miguel (2).

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!