Advertisement
Menu
/ RealMadryt.pl

Podsumowanie 4. kolejki Ligi Mistrzów - środa

Lyon i Sevilla już w 1/8 finału, Barcelona pod ścianą

Awans Lyonu i Sevilli, kłopoty Barcelony – to chyba najważniejsze wydarzenia drugiego dnia 4. kolejki Ligi Mistrzów. Do tego goleady w Londynie i Florencji oraz horror w Kijowie. Jest co analizować.

Grupa E

ACF Fiorentina – VSC Debreczyn 5:2 (Mutu 14’, Dainelli 52’, Montolivo 59’, Marchionni 61’, Gilardino 74’ – Rudolf 38’, Coulibaly 70’)

Rozstrzelali się zawodnicy Violi, choć po pierwszej połowie nic nie zapowiadało takiego rozwoju wydarzeń. Wprawdzie nie minął kwadrans, a Włosi już prowadzili po strzale Adriana Mutu, ale mistrzowie Węgier nie zamierzali się poddawać i jeszcze przed zejściem do szatni doprowadzili do wyrównania. Druga połowa to już popis strzelecki podopiecznych Cesarego Prandellego. Gości stać było tylko na jedno trafienie i trzy punkty zostały we Florencji. Tym samym Fioletowi uczynili wielki krok ku 1/8 finału.

Olympique Lyon – Liverpool FC 1:1 (Lisandro 90’ – Babel 83’)

Permanentny kryzys Liverpoolu - nie idzie w Premiership, nie idzie w Lidze Mistrzów. Osłabionym między innymi brakiem Stevena Gerrarda The Reds znowu nie udało się zdobyć kompletu punktów. Kiedy siedem minut przed końcem z 30 metrów pod poprzeczkę huknął Ryan Babel, wydawało się, że mecz ten może być przełomowy. Jednak wątpliwości w ostatniej minucie rozwiał Lisandro López. Teraz zawodnicy Rafy Beníteza nie mogą sobie pozwolić nawet na chwilę słabości. A i to może nie wystarczyć do awansu. Dla Lyonu remis oznacza, że na pewno zagrają w fazie pucharowej Ligi Mistrzów.

Grupa F

Dynamo Kijów – Inter Mediolan 1:2 (Szewczenko 21’ – D. Milito 86’, Sneijder 89’)

Dreszczowiec w Kijowie. Zawodnicy obu ekip postarali się, by nawet najwybredniejszy kibic poczuł się usatysfakcjonowany. Mecz obfitował w sytuacje podbramkowe, których jednak ani jedni, ani drudzy solidarnie nie wykorzystywali. Przez dłuższy czas to gospodarze mogli myśleć o zwycięstwie, bo prowadzili za sprawą dobrego znajomego Nerazurrich, Andrija Szewczenki. Jednak nadeszła 86. minuta. Wyrównującą bramkę Włochom dał ich najlepszy w tym sezonie strzelec, Diego Milito. Upłynęły trzy minuty i Inter zadał kolejny cios. Tym razem nie bez pomocy bramkarza Dynama, Stanisława Bogusza, piłkę do siatki wpakował Wesley Sneijder.

Rubin Kazań – FC Barcelona 0:0

Mistrzowie Rosji znaleźli patent na Barcelonę. Remis nie zadowala Katalończyków, którzy po wczorajszym meczu spadli na trzecie miejsce w grupie. Choć pierwsze minuty przebiegały pod dyktando zawodników Pepa Guardioli, nie potrafili oni zakończyć bramką żadnej ze stworzonych sytuacji. Z czasem gra się wyrównała i coraz częściej do głosu zaczęli dochodzić gospodarze. Najlepszą bodaj okazję miał Aleksandr Bucharow, ale nie dał rady wychodzącemu z bramki Valdesowi. Taki wynik stawia Blaugranę pod ścianą. Najpierw starcie z Interem Mediolan, potem grudniowy wyjazd do Ukrainy. Ani w jednym, ani w drugim spotkaniu łatwo nie będzie.

Grupa G

Sevilla FC – VfB Stuttgart 1:1 (Navas 14’ – Kuzmanović 78’)

Lepiej spotkanie zaczęli Los Palanganas. W głównych rolach wystąpili Luis Fabiano i Jesús Navas. Pierwszy podawał, drugi – strzelał. Taki wynik utrzymywał się do 78. minuty, kiedy to atomowym uderzeniem popisał się Zdravko Kuzmanović. Javi Varas był bez szans. Remis stał się faktem, ale Andaluzyjczycy nie mają powodów do narzekań, bo awans do 1/8 finału mają zapewniony.

FC Unirea – Rangers 1:1 (Onofras 88’ – McCulloch 78’)

Dwa tygodnie temu górą byli Rumuni, którzy wręcz zdemolowali piłkarzy z Glasgow. Teraz zdołali jedynie zremisować, choć drugie miejsce debiutantów to i tak spora niespodzianka. Ozdobą meczu był strzał w okienko Mariusa Onofraşa.

Grupa H

Standard Liége – Olympiakos SFP 2:0 (Mbokani 30’, Jovanović 88’)

Zwycięstwo Olympiakosu praktycznie rozwiałoby wszelkie wątpliwości w grupie H. Jednak Belgowie nie należą do poddających się bez walki. Dieumerci Mbokani i Milan Jovanović byli dali swojej drużynie zwycięstwo, które wyrównuje ich szanse na awans. Walka będzie trwała do końca.

Arsenal – AZ Alkmaar 4:1 (Fabregas 25’, 52’, Nasri 43’, Diaby 72’ – Lens 82’)

Po prostu mistrzowski pokaz w wykonaniu Kanonierów, którzy bezlitośnie wykorzystali wszelkie słabości AZ. O ile po pierwszych 45 minutach Holendrzy mogli jeszcze mieć nadzieję na odrobienie strat, o tyle po kilku minutach drugiej połowy z jakimikolwiek punktami mogli się już pożegnać. Goście zdołali tylko raz pokonać Manuela Almunię. Kibice na Emirates Stadium zostali oczarowani przez Fabregasa i spółkę. Podopiecznym Arsene’a Wengera brakuje już tylko punktu, by zagrać w fazie pucharowej. Jednak tak grając, nie mają się, o co martwić.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!