Advertisement
Menu
/ timesonline.co.uk

Valdano: Nie jesteśmy drużyną 11, lecz kadrą 23

<i>The Times</i> przepytało dyrektora generalnego Realu Madryt

Wejście do biur Realu Madryt przypomina wrota Pentagonu, gdzie sprawdzane są odciski palców. Zastanawiasz się wtedy, jakie tajemnice muszą tu trzymać, oczywiście oprócz nazwiska następnego galaktycznego na liście zakupów. A to, że będą kolejne transfery w stylu Cristiano Ronaldo czy Kaki, wydaje się oczywiste, gdyż - jak twierdzi dyrektor generalny klubu - są na to środki.

Jorge Valdano zapewnia, że Real jest w stanie przeznaczyć każdego roku na nowe nabytki 77 milionów euro. Oczywiście kwotę tę można też przeznaczyć na zredukowanie długu, ale czy klub będzie się wahał, jeśli na rynku dostępny będzie Franck Ribéry? Prawdopodobnie - nie, sądząc po planach globalnej dominacji, jakie przedstawia nam elegancki Jorge Valdano, prawa ręka prezesa Florentino Péreza.

Park rozrywki, na przykład, ma zwiększyć i tak już rekordowe przychody klubu, wynoszące 420 milionów euro. Film pod tytułem Galácticos II ma okazać się kasowym sukcesem, dzięki prestiżowi marki, doświadczeniu oraz wnioskom, wyciągniętym z błędów popełnionych przy produkcji pierwszej części superprodukcji.

Letnie zakupy, po których bilans wynosi jakieś 166 milionów euro na minusie, dają pierwsze owoce. Real jest drugi w lidze, punkt za Barceloną, z sześcioma zwycięstwami i jedną porażką. Dzisiaj na Santiago Bernabéu zawita AC Milan, jako klub, który znajduje się w kryzysie. Gospodarze mają nadzieję, że ten mecz będzie początkiem drogi po 10. Ligę Mistrzów, o którą walka zakończy się na tym samym stadionie 22 maja.

Valdano przekonuje, że wnioski z poprzedniego etapu zostały wyciągnięte. Z etapu, który Steve McManaman określał jako disneizacja drużyny. Drużyny, która ciągała Zinedine'a Zidane'a, Luisa Figo, Ronaldo i Davida Beckhama po Azji, aby ci przy tłumach kibiców żonglowali piłką niczym cyrkowe foki. - To była grupa wielkich piłkarzy, jednak była zbyt duża przepaść pomiędzy nimi a pozostałymi zawodnikami na ławce - przyznaje Valdano.

- Teraz nie jesteśmy tylko drużyną jedenastu, ale kadrą dwudziestu trzech graczy, z których każdy jest jednakowo pożyteczny dla trenera. Jeśli nie gra Benzema, to może zagrać Van Nistelrooy. Jeśli nie może grać Cristiano Ronaldo, mamy Higuaína. Jeśli nie gra Kaká, w gotowości jest Raúl. Mamy głęboką ławkę.

Dyrektor mówi też o zbalansowaniu, nawiązując do starych czasów, gdy zlekceważono umiejętności Claude'a Makélélé. Teraz Real ma dwóch Diarrów od czarnej roboty, Lassanę i Mahamadou, a także Xabiego Alonso.

- Ludzie zapomnieli, że w poprzednim etapie wygraliśmy siedem trofeów w pierwszych trzech latach. Aczkolwiek to prawda, że z czasem projekt stawał się coraz słabszy. To doświadczenie postawiło nas przed pytaniem - ile gwiazd zmieści się w jednej drużynie?

Odpowiedź? - To zależy od charakterów tych gwiazd - mówi z uśmiechem Argentyńczyk. Nowi rekruci muszą być ambitni i młodzi. - Przed nami trzy wyzwania: bycie najlepszym, hispanizacja i odmłodzenie - przybliża Valdano.

Pytanie może jednak brzmieć inaczej: "Na ile gwiazd może pozwolić sobie jednak drużyna?". Właśnie o to pytanie chodzi w debacie na temat futbolowych długów oraz wojny, którą rozpętał Michel Platini, prezes UEFA, domagający się większych regulacji. Z długiem jakiego rodzaju chce on walczyć?

Takim, jaki spłaca Arsenal, który wziął kredyt, aby wybudować nowy stadion, a w konsekwencji umocnić swoją pozycję na wiele lat? Na pewno nie. Dług, który wykupują nowi właściciele Manchesteru United i Liverpoolu?

Czy może kredyt, który wziął w lecie Real, zniekształcając rynek transferowy i wyprzedzając swoich rywali? To jest z pewnością pole bitwy Platiniego, który chce walczyć z czekami bez pokrycia. Jednak Real nic sobie z tego nie robi, ponieważ Pérez zawarł korzystne umowy z takimi instytucjami, jak Banco Santander i Caja Madrid. - To wiarygodny i szanowany człowiek - Valdano komplementuje prezesa i budowlanego magnata. - Dzięki temu zrealizowanie takiego projektu jest znacznie łatwiejsze - dodaje.

Borykając się z problemem regulacji, Platini mówi o konieczności ustanowienia takich, które zabronią klubom wydawania więcej pieniędzy, niż same zarabiają. Jednak to tylko Real umocni. - Dla klubu, takiego jak nasz, cały świat jest otwartym rynkiem. Inni, mimo największych wysiłków, mają tylko swoje miasta.

Nic więc dziwnego, że Valdano bez ironii opowiada o tym, aby "w futbolu było więcej odpowiedzialności finansowej" oraz że "całkowicie zgadza się z Platinimi". Dzięki ogromnym przychodom, Real wydaje mniej niż 50% budżetu na pensje piłkarzy. Chelsea, na przykład, przeznacza na ten cel 70%.

- Dzięki temu mamy ogromne możliwości, aby wejść na rynek, nie zagrażając przyszłości klubu. Naszą odpowiedzialnością jest zadbanie o spektakl i zwiększanie przychodu. I rozumiemy fakt, że byłoby to niemożliwe bez sprowadzania najlepszych piłkarzy na świecie.

To piąta funkcja Valdano w Realu Madryt. Tutaj był już piłkarzem, trenerem, menadżerem i dyrektorem sportowym. Służy Pérezowi, jako człowiek, który sprzedaje światu Real nie w roli ekonomicznego brutala, ale futbolowego romantyka.

- Przede wszystkim, odrzucam słowo "galaktyczny". Sprowadzanie najlepszych piłkarzy to stara filozofia klubu. Real stał się legendą dzięki wizji Santiago Bernabéu, który zbudował stadion na 120 tysięcy osób w Hiszpanii po wojnie domowej, gdy nie było nawet dostępnego cementu. Bernabéu musiał więc walczyć z lotniskiem Barajas, które było budowane w tym samym czasie - opowiada El Filósofo.

- Gdy scena została wybudowana, kolejnym wyzwaniem było wypełnienie stadionu liczbą 120 tysięcy ludzi. I wtedy właśnie uświadomiliśmy sobie, że mogą tego dokonać tylko wielcy piłkarze. To właśnie wtedy sprowadziliśmy Di Stéfano, Puskása, wszystkich tych bohaterów lat 50'. Jednak wtedy Bernabéu nie był pod taką presją, z jaką borykamy się dzisiaj. My mamy bardzo wymagających kibiców.

To właśnie te wymagania wystraszyły Arsène'a Wengera, gdy Real starał się o niego tego lata, twierdzi Valdano. - Tutaj jest królestwo pośpiechu. Myślę, że on ceni sobie spokój, który ma, pracując w Londynie. W Madrycie, gdy przegrywasz mecz, musisz radzić sobie z klęską żywiołową.

Jednak czy porozumienie z francuskim trenerem było blisko? Valdano zwleka z odpowiedzią kilka sekund. - Czułem, że byliśmy bliżej, niż kiedykolwiek wcześniej - odpowiada z figlarnym uśmieszkiem. Zamiast Wengera, ostatecznie zdecydowano się na powierzenie drużyny Manuelowi Pellegriniemu. To właśnie on musi poskromić Barcelonę, aby Kaká i Ronaldo w przyszłym miesiącu pokonali Lionela Messiego w El Clásico.

Na razie Real jest zachwycony Ronaldo, który strzelił dziewięć bramek w pierwszych siedmiu meczach. - Bo gole to najlepsze lekarstwo na tremę - mówi Valdano. Uśmiecha się, bo na razie wszystko idzie zgodnie z planem. - Jesteśmy na dobrej drodze. Jednak to jest drużyna, która wciąż znajduje się w budowie - dodaje. Dług w wysokości 328 milionów euro może poczekać.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!