Advertisement
Menu
/ RealMadryt.pl

Zbyt wysokie andaluzyjskie progi

Królewscy przegrywają z gospodarzami

Pierwszy poważny sprawdzian dla zespołu Manuela Pellegriniego skończył się pierwszą w tym sezonie porażką. Porażką o tyle dotkliwą, że absolutnie zasłużoną. Los Merengues nie potrafili dotrzymać kroku rywalom, nie wychodził im praktycznie żaden aspekt gry, co przy uskrzydlonej ostatnimi zwycięstwami Sevilli musiało się zakończyć utratą punktów. Gdyby nie fantastyczna postawa Casillasa, klęska byłaby jeszcze bardziej bolesna.

Choć na początku spotkania ataki Sevilli nie były może przytłaczające, to i tak bardzo szybko zarysowała się przewaga gospodarzy. W ciągu siedmiu pierwszych minut wywalczyli trzy rzuty rożne, wszystkie po akcjach prawym skrzydłem, gdzie kompletnie nie radził sobie Marcelo. Poważniejsze zagrożenie pojawiło się po niecałym kwadransie gry, jednak tym razem defensywa Królewskich poradziła sobie ze strzałem Luisa Fabiano. Jedyną odpowiedzią Los Blancos były dwie sytuacje, po których na uderzenie zdecydował się właśnie nieporadny w obronie Brazylijczyk. Nie przestraszyło to Sevilli, wręcz przeciwnie.

Piłkarze z Sánchez-Pizjuan nabierali pewności siebie z każdą chwilą, pozwalając sobie na efektowne sztuczki techniczne. W poniżaniu naszej obrony brylowali Jesus Navas na prawe flance oraz Perotti na lewej, co zaowocowało bramką w 34. minucie. W fantastyczny sposób Perotti oszukał Sergio Ramosa, oddał futbolówkę do niekrytego Navarro, a ten dośrodkował w pole karne. Niezdecydowanie Marcelo wykorzystał drugi skrzydłowy Sevilli – Navas. Wyprzedził obrońcę i nie dał szans bramkarzowi. Minutę później atmosfera na murawie się zaostrzyła, kiedy po faulu Perottiego na Gutim Zokora uciszał Hiszpana zasłaniając mu twarz dłonią, przez co nawiązała się kłótnia. Pewnie prowadzący zawody arbiter całą trójkę ukarał żółtymi kartonikami.

W 41. minucie znów myli się Marcelo, tym razem tracąc piłkę na rzecz Navasa, który zagrał w kierunku Luisa Fabiano, lecz snajper fatalnie spudłował. Chwilę później Perotti zagrał do Renato, jednak jego strzał głową niesamowicie obronił Iker. Słabiutką pierwszą odsłonę zakończył błąd Pepego, niejako udowadniając niedokładność i bezradność gości.

Na szczęście nadzieję madridistas przywróciło trafienie Pepego, z początku drugiej odsłony. Portugalczyk celnie główkował po wrzutce Gutiego z rzutu wolnego i wydawało się, że podopieczni Pellegriniego na dłużej przeciwstawią się rywalom i może nawet obejmą prowadzenie. Przez kilka minut nabrali ochoty do atakowania, gra zaczęła się zazębiać, jednak nie trwało to długo i sytuacja wróciła do "normy" sprzed przerwy. Interweniować próbował jeszcze Pellegrini, wprowadzając w miejsce totalnie bezproduktywnego Benzemy Pipitę, ale i to niewiele pomogło. W 66. minucie Renato zemścił się za sytuację z pierwszej odsłony i pokonał fantastycznie dziś interweniującego Casillasa.

Na ten cios Los Blancos odpowiedzieć nie potrafili. Niedokładność goniła niedokładność, a zawodnicy odpowiedzialni za kreatywność w ofensywie nie mieli dzisiejszego wieczora pomysłu na rozmontowanie obrony Sevilli. Kaká przegrywał pojedynki jeden na jeden, Ramos, bardzo ambitnie grający prawie jako skrzydłowy, nie zawsze dograł dokładnie, na Marcelo lepiej było nie liczyć, a odcięci od podań napastnicy wałęsali się w okolicach pola karnego, albo zabierali się za rozgrywanie. Choć po słabej pierwszej połowie obudził się Guti, sytuacji Madrytu to nie poprawiło. Zespół w takiej rozsypce po prostu nie mógł zaszkodzić gospodarzom.

Emocje pojawiły się jeszcze w 80. minucie, kiedy Sergio Ramos ograł defensorów Sevilli, zagrał mocno wzdłuż linii bramkowej, lecz nim do futbolówki dopadł Marcelo, sytuację wyjaśnił obrońca. Ostatni zgryw miał miejsce już w doliczonym czasie gry i ponownie jednym z bohaterów był Hiszpan. Po podaniu Kaki znalazł się w szesnastce Palopa, ale jego uderzenie było bardzo niecelne.

Prognozy sceptyków się sprawdziły, dobrze zorganizowana Sevilla poradziła sobie z madryckim gwiazdozbiorem, którego trener musi jak najszybciej wyciągnąć wnioski z porażki. Czy jesteśmy Cristianozależni, czy po prostu niezgrani nie potrafimy podjąć walki z silnym przeciwnikiem? Jakkolwiek by nie było, trzeba z tym szybko skończyć, bo nie takie manta obiecywał nam Pérez.

Sevilla FC: Palop; Konko, Squillaci, Dragutinović, Adriano; Jesús Navas, Zokora, Renato, Perotti; Negredo i Luís Fabiano.

Real Madryt: Casillas; Sergio Ramos, Pepe, Albiol, Marcelo; Diarra, Xabi Alonso; Kaká, Guti; Raúl i Benzema.

Bramki:
1:0, J. Navas, 33' - UploadMirrors / Sendspace.pl / Rapidshare
1:1, Pepe, 48' - UploadMirrors / Sendspace.pl / Rapidshare
2:1, Renato, 66' - UploadMirrors / Sendspace.pl / Rapidshare

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!