Advertisement
Menu
/ Marca

Jiménez: Sevilla nie zdjęła jeszcze nogi z gazu

Wywiad z trenerem Sevilli dla dziennika <i>Marca</i>

Jaki jest sekret tej Sevilli?
Praca, praca i jeszcze raz praca. Spędziliśmy dużo czasu na poszukiwaniu ulepszeń i udało nam się to. Klucz był jeden: każdego dnia chcieliśmy więcej. Wiemy, że wymagania są najwyższe z możliwych, ale najlepszą drogą będzie wymagać najwięcej od siebie.

Jesteście alternatywą w tej Lidze?
Możemy być, ale wciąż przed nami wiele meczów. Nie odważyłbym się powiedzieć, że Liga to sprawa dwójki i nawet Sevilla nie jest jedyną alternatywą. Powiem jasno: wierzę, że ta Liga to nie jest sprawa Realu i Barcelony, chociaż wciąż jest za wcześnie, by to stwierdzić. Liga jest długa, poza tym mamy Mundial, a to sprawia, że powstają nowe czynniki.

Porozmawiajmy o meczu...
Trudne spotkanie, ponieważ przyjeżdża do nas niesamowita drużyna z wielkim trenerem. Poprzedni rok był dla nich ciężki i dlatego triumfowała Barcelona. Są na fali, ale my również i czekamy na nich w gotowości. Postaramy się wygrać.

Jak futbol wszystko zmienia. Pięć miesięcy temu, grając przeciwko Realowi, cała Andaluzja chciała pańskiej głowy, w niedzielę wszyscy mogą wynieść pana na piedestały...
W futbolu najważniejsza jest piłka i wszystko, co idzie do przodu, może pokazywać inne twarze w krótkim czasie. Jednak najważniejsze, by ludzie, którzy mnie otaczają, wiedzieli, jak perfekcyjnie pracować. Rozumiemy, że istnieje presja. Ale najważniejsze to wciąż pracować. Wiele drużyn coś osiągnęło, a potem sobie odpuściło, ale Sevilla nie zdjęła jeszcze nogi z gazu.

Jakie są granice tej Sevilli?
Granica będzie wtedy, gdy pewnego dnia wykorzystamy wszystko, co było nam dane. Obecnie nie ma granicy poziomu, na który możemy dojść, oczywiście ciągle pracując. Musimy mieć też chęć do pracy, na pewno większą od tych, którzy mają dużo większe budżety.

Dla kogo niedzielne spotkanie będzie trudniejsze?
Postaramy się, żeby było takie dla Realu. Jedyne czego chcę to, żeby wokół spotkania była wspaniała atmosfera i żebyśmy zobaczyli dobry spektakl. Będziemy po prostu kontynuować to, co robiliśmy do tej pory.

Co najbardziej pana niepokoi w Realu?
Najbardziej niepokoi mnie Real Madryt CF. Krótko mówiąc, wszystko. Mają największych na świecie, ale, grając jedenastu na jedenastu, wiemy, że możemy wygrać z każdym.

Co jest piętą achillesową tego Realu?
Mogą tracić piłki, mogą nie mieć swojego dnia, ale widzę, że są zbalanasowani. Według mnie, nie grają tak źle, jak się o tym mówi. To nowa drużyna i wciąż się docierają, ale widzę, że są dobrze prowadzeni.

Przygotował pan na ten mecz coś specjalnego?
Nie. Nie zrobiłem nawet treningu poświęconego Realowi Madryt.

Jest pan bardzo religijny. Modli się pan, żeby Cristiano nie przyjechał do Sevilli?
Nie. O takie rzeczy się nie modlę. Nie życzę nikomu tego, co nie byłoby przyjemne dla mnie. Modlę się tylko o zdrowie i chęć do pracy.

Gdyby był pan magiem, to uniemożliwiłby pan grę Cristiano w niedzielnym spotkaniu?
Posiadanie w składzie Cristiano to przywilej. Byłoby smutno, gdyby nie zagrał przez kontuzję. Życzę mu, by po niedzielnym meczu wykorzystał wszystkie swoje umiejętności z korzyścią dla swojej drużyny i reprezentacji.

Del Nido twierdzi, że macie najlepszy atak w Hiszpanii...
Tu chodzi bardziej o liczby. Tak naprawdę tylko Pellegrini i my gramy dwoma napastnikami. Atak Sevilli jest świetny, ponieważ szukaliśmy piłkarzy z charakterystykami, które pozwalają zawsze na grę dwoma atakującymi.

Negredo będzie miał wyjątkową motywację...
To chłopak, który jest świetnie wyszkolony i trzeba podziękować za to canterze Realu Madryt.

To dobry momenty, by zagrać z Realem?
Real wygrywa na razie wszystko i dlatego jest niebezpieczny, jak nigdy. Ich problemy zaczną się wtedy, gdy przegrają mecz, ponieważ oni zawsze chcą wygrywać.

Co zrobiłby pan i Monchi, gdybyście mieli 250 milionów na transfery?
Powiem, że trudno jest poprawić piłkarzy, których mam. To oczywiste, że są świetni zawodnicy, których można byłoby kupić za te pieniądze. Można uzyskać wielkie efekty, ale Monchi poradziłby sobie z tym o wiele lepiej niż reszta, wystarczy popatrzeć, co zrobił, nie mając takich pieniędzy...

Na pewno nie narzekał pan na losowanie grup Ligi Mistrzów...
Mieliśmy szczęście, ale dlatego, że byliśmy w pierwszym koszyku, czyli tam, gdzie zabrakło Realu czy Atlético.

Porozmawiajmy o wadach i zaletach Sevilli.
Zaletą jest to, że widzę, iż wszyscy są bardzo zaangażowani. Z kolei wadą Sevilli w poprzednim roku było niezrozumienie, że mecze pucharowe i ligowe mają taką samą wartość.

A zalety i wady Realu Madryt?
Zaleta to oczywiście wielka drużyna, a wadą będzie ogromna presja na wygrywanie wszystkiego, a nie rywalizowanie o wszystko.

Krytyka pańskiej pracy obecnie trochę ustała?
Ta krytyka pozwoliła mi dorosnąć i dojrzeć. Moja filozofia nie zmienia się od ośmiu lat, czyli moich początków w szkółce. Oczywiście odpowiadam za wyniki. Jednak byłem zdziwiony, kiedy po zwycięstwie z Valencią 3:0 pojawiła się krytyka. Teraz rozumiem, że jest to wpisane w bycie trenerem Sevilli.

Niech pan sobie wyobrazi, że Pellegrini proponuje panu remis...
Znam go na tyle dobrze, żeby wiedzieć, że nigdy mi tego nie zaproponuje. Dwa lata temu w Szwajcarii spędziłem dużo czasu na rozmowach z nim i Aguirre i wiem, że Pellegrini zawsze gra o zwycięstwo.

Grając takie mecze, Del Nido wymaga od was jeszcze więcej?
Del Nido to wielki lider, ale nie zatracił duszy sevillisty. Jest bardzo wymagający jako kibic, ale jako lider lepiej rozumie sytuację klubu... Chociaż mimo wszystko nie ma dnia, żeby do mnie nie dzwonił i mówił: "Mój Boże, Manolo, musimy wygrać!".

Sevilla ruszy na Real od pierwszej minuty czy będziecie czekać?
Musimy przeanalizować naszego rywala i go szanować, ale postaramy się narzucić swój styl i grać piłką.

Uważa pan, że prasa była wobec pana niesprawiedliwa?
Każdy dziennikarz powinien dzisiaj wiedzieć czy był sprawiedliwy, czy nie. Ale 90% krytykujących pomogło mi w dorośnięciu i zostaniu lepszym trenerem.

Wie pan kto będzie sędziował niedzielny mecz?
Tak, Iturralde. Nie martwię się tym, wierzę w niego i jego umiejętności.

Madryt, Chicago, Rio czy Tokio?
Madryt, bez wątpienia. Jestem Hiszpanem, ale najbliżej mi do Andaluzji, Sevilli i Arahalu.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!