Advertisement
Menu
/ RealMadryt.pl

Podsumowanie 1. kolejki Ligi Mistrzów - środa

Bezbramkowy remis Barcelony, horror w Liège


Za nami kolejne spotkania 1. kolejki Ligi Mistrzów. W środowy wieczór obeszło się bez niespodzianek, jednak nie można powiedzieć, że nie było ciekawie. Podsumowanie wtorkowych spotkań znajdziecie tutaj.

Grupa E

Liverpool FC – Debreczyn VSC 1:0 (Kuyt 45')
Liverpool rozpoczął nowy sezon Ligi Mistrzów od zwycięstwa nad zupełnie anonimowym dla większości zespołem z Węgier. Jedyną bramkę w tym spotkaniu zdobył w 45. minucie spotkania Dirk Kuyt, dobijając strzał Fernando Torresa. Można jednak powiedzieć, ze goście mieli bardzo udany debiut w Lidze Mistrzów. Wielokrotnie, zwłaszcza na początku spotkania, zagrozili bramce The Reds i do końca toczyli ambitną walkę.

Olympique Lyon – ACF Fiorentina 1:0 (Pjanić 76')
W drugim spotkaniu grupy E również padła tylko jedna bramka, a jej autorem był Miralem Pjanić, który podobnie jak Kuyt dobił strzał swojego kolegi. W pierwszej połowie spotkania główną atrakcją była chyba tylko ładna oprawa kibiców. Fiorentina oddając sześć strzałów na bramkę, ani razu nie trafiła w jej światło. Na dodatek sędzia ukarał czerwonym kartonikiem Alberta Gilardino, za uderzenie łokciem Jeremy'ego Toulalana. Druga połowa zdecydowanie należała już do gospodarzy i gdyby nie Sebastien Frey mecz nie zakończyłby się na jednej bramce.

Grupa F

Dynamo Kijów – Rubin Kazań 3:1 (Yussuf 71', Magrao 79', Gusev 85' – Dominguez 25')
Dla Polaków pewnie najważniejszą informacją jest fakt, że kolejny Polak zadebiutował w Lidze Mistrzów. Mowa oczywiście o pomocniku Rubina Kazań i reprezentacji Polski, Rafale Murawskim. I to właśnie drużyna naszego rodaka pierwsza wyszła na prowadzenie. Pięknym strzałem z rzutu wolnego popisał się Dominguez. Gdy wydawało się, że Rosjanie wywiozą trzy punkty, do pościgu ruszyli gospodarze. W 71. minucie spotkania wyrównał Yussuf. Osiem minut później było już 2:1, a to za sprawą Gersona Magrao. Ostateczny cios drużynie prowadzonej przez Kamila Iszakowa zadał Oleg Gusev w 85. minucie spotkania.

Inter Mediolan – FC Barcelona 0:0
Szlagier 1. kolejki, który rozczarował. Od samego początku Inter nastawiony był głównie na defensywę, a okazji do zdobycia gola szukał w kontrach. Natomiast gracze Barcelony jak już nas do tego przyzwyczaili długo rozgrywali piłkę między sobą, jednak na nic im się to zdało. Swoje okazje notorycznie marnowali Ibrahimović, Messi czy Henry. W Interze swoje okazje mieli Milito, czy Sneijder. O ile można powiedzieć, ze pierwsza połowa była w miarę wyrównana, to druga rozgrywana była już pod dyktando gości. Mimo braku skuteczności, gracze Blaugrany powinni być zadowoleni z punktu zdobytego na trudnym terenie.

Grupa G

Sevilla FC - FC Unirea 2:0 (Fabiano 45', Renato 70')
Sevilla była oczywiście zdecydowanym faworytem tego spotkania, co także potwierdziła na boisku. Wraz z mijającymi minutami gospodarze coraz bardziej się rozkręcali. Na efekty kibice musieli czekać aż do końca pierwszej połowy, kiedy to bramkę zdobył Luis Fabiano, po precyzyjnym dograniu Renato. Jak można się było domyślić, w drugiej połowie obraz gry nie uległ zmianie. Gospodarze cały czas atakowali i szukali kolejnych okazji do zdobycia gola. Udało się to w 70. minucie. Bramkę tym razem zdobył Renato, a asystą odwdzięczył się Luis Fabiano.

VfB Stuttgart – Rangers FC 1:1 (Pogrebniak 18', Bougherra 77')
Bramka dla gospodarzy wisiała w powietrzu od samego początku spotkania. Gracze Stuttgartu zdecydowanie przeważali, co udokumentował w 18. minucie Paweł Pogrebniak. Po tym golu podopieczni Markusa Babbela wcale nie zamierzali spuścić z tonu, jednak mieli na tyle rozregulowane celowniki, że nic więcej do siatki rywala wpaść nie chciało. Za to w drugiej części spotkania do odrabiania strat zabrali się Rangersi i w 77. minucie spotkania do remisu doprowadził Bougherra.

Grupa H

Olympiakos SFP – AZ Alkmaar 1:0 (Torosidis 79')
Drużyna Olympiakosu, w której występuje nasz rodak, Michał Żewłakow (rozegrał pełne spotkanie) udanie rozpoczęła nowy sezon Ligi Mistrzów. Niesieni świetnym dopingiem kibiców, nie dali za bardzo rozwinąć skrzydeł mistrzom Holandii. Jednak w pierwszej połowie wyśmienitą okazje do zdobycia gola miał Moussa Dembele, który z dwóch metrów nie trafił do pustej bramki. W 79. minucie spotkania trybuny oszalały. A wszystko to za sprawą akcji Zairiego, którą wykończył Vassilis Torosidis.

Standard Liège - Arsenal FC 2:3 (Mangala 2', Jovanowic 4' (kar.) - Bendtner 45', Vermaelen 77', Eduardo 81')
Prawdziwy koszmar przeżyli kibice Arsenalu, którzy wybrali się do Liège. Już po czterech minutach ich ulubieńcy przegrywali 2:0. Pachniało wielką sensacją, jednak Kanonierzy szybko zabrali się do roboty. Tuż przed przerwą kontaktową bramkę zdobył Niclas Bndtner. W drugiej części spotkania gospodarze za wszelką cenę starali się obronić znakomity dla nich rezultat, ale gracze Arsenalu nie dawali za wygraną. W 78. minucie wyrównał Thomas Vermaelen. Mało brakowało, a ten zawodnik stałby się prawdziwym bohaterem Arsenalu, ale jego kolejny strzał z linii bramkowej wybili obrońcy Standardu. W 81. minucie Eduardo da Silva wykończył dośrodkowanie z rzutu rożnego, ustalając przy tym wynik spotkania.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!