Niespokojna noc w Zurychu

Real Madryt spędził niespokojną noc w Zurychu. Potężna petarda wybuchła wcześnie rano w pobliżu hotelu Hyatt, gdzie przebywa drużyna Królewskich przed dzisiejszym meczem Ligi Mistrzów z FC Zürich. Podobno wszystkim zawodnikom Realu Madryt w żadnym momencie nie zagrażało niebezpieczeństwo, gdyż wybuch był minimalny i miał miejsce kilkadziesiąt metrów od niektórych pokojów piłkarzy Los Blancos. Jednak hałas obudził niemal wszystkich klientów hotelu Hyatt.

To nie była jedyna niemiła niespodzianka, jaka spotkała Real Madryt tej nocy w Zurychu. O 4:30 nad ranem w całym hotelu rozległ się alarm przeciwpożarowy i dyrekcja hotelu zmuszona była do ewakuacji swoich klientów. Kilku zawodników Realu Madryt zostało przeniesionych do korytarza, a inni na hol. Ewakuacja miała miejsce zanim obsługa hotelowa odkryła, że alarm był fałszywy. Umożliwiły to kamery parkingowe, które zarejestrowały kilka młodych osób dewastujących sprzęt przeciwpożarowy przed hotelem.

Szwajcarska policja natychmiastowo wszczęła poszukiwania autorów dwóch opisanych powyżej incydentów. Kilku świadków twierdzi, że widziało dwóch młodych ludzi, którzy szybko uciekali z miejsca wybuchu, na krótko przed eksplozją petardy.

Wizyta Realu Madryt w największym mieście Szwajcarii naznaczona jest brakiem bezpieczeństwa. Tylko dzisiaj włodarze Los Blancos wysłali skargę do UEFA za zbyt małą ilość policjantów, wyznaczonych do zapewnienia bezpieczeństwa na lotnisku, gdy zawodnicy oraz sztab szkoleniowy lądowali w Szwajcarii. Zmusiło to służby bezpieczeństwa klubu ze stolicy Hiszpanii do zmiany planów, by zawodnicy Realu Madryt mogli w pełni spokojnie przywitać się z oczekującymi na nich fanami.