Advertisement
Menu
/ el crack total / lfp.es, własne

Przed meczem z Deportivo

Sobota, godzina 20:00

Florentino Pérez, obejmując, w tym roku, po raz drugi fotel prezesa Realu Madryt, cele miał sprecyzowane jasno. Jego zadaniem było ponownie wzniesienie królewskiego klubu na szczyt nie tylko w Hiszpanii, ale i, a może przede wszystkim, w Europie. Środki, jakich użył, aby dokonać rzeczy wielkich, lecz zależnych od niego tylko w połowie, sprawiły, iż cały piłkarski świat zwrócił oczy właśnie na stolicę Hiszpanii, a dokładnie na jej połowę, mieniącą się w białych barwach.

Nawet ostatnie zdarzenia, niekoniecznie dla kibica Królewskich wesołe, zdają się być oznakami zrealizowania planu w najmniejszych szczegółach. Choć do zamknięcia letniego okienka transferowego jeszcze parędziesiąt godzin, być może za sprawą nowego sternika Realu Madryt, kibice Los Blancos przeżyją jeszcze niejedną godzinę napięcia i oczekiwania. Ale nawet jeśli obecny stan utrzyma się do pierwszego września - będzie można śmiało stwierdzić, iż plan został zrealizowany z nadwyżką.

Pierwszy etap, zaledwie jeden z kilkudziesięciu, ale jakże ważny, rozegramy na własnym terenie. Pierwszą, która będzie miała okazję przekonać się o sile nowego Realu Madryt jest drużyna, z którą mamy do wyrównania pewien rachunek. I to dokładnie sprzed roku. To właśnie meczem z Deportivo, w dodatku na El Riazor, zainaugorowaliśmy sezon, o którym chcielibyśmy jak najszybciej zapomnieć. Wynik: 2-1 dla gospodarzy. Bramki strzelali wtedy: dla Deportivo Mista i Lopo, dla Królewskich - Ruud van Nistelrooy. Kibic Los Merengues nie może sobie chyba wyobrazić lepszej okazji do rewanżu.

O ile na własnym stadionie Królewscy są groźni o każdej porze dnia i nocy, dla każdego przeciwnika, o tyle dla piłkarzy z A Coruńii ten stadion ma znaczenie szczególne, bowiem Real Madryt bił na Bernabéu Deportivo niemiłosiernie. Królewscy goszcząc Los Coruńeses odnieśli tylko dwie porażki: w sezonie 1955/1956 (1:2) oraz 2004/2005 (0:1).Na trzydzieści dziewięć spotkań rozgrywanych przy Concha Espina 1, padły trzydzieści dwa zwycięstwa Los Blancos i pięć remisów.

Na jakim stadionie i z kim nie przyszłoby mierzyć się Realowi Madryt w tym sezonie, wszystkie zespoły będą podwójnie na mecze przeciwko Królewskim zmotywowane. Nie należy oczekiwać więc, że goście z Galicji będą na stojąco obserwować poczynania Cristiano i spółki. Najlepszym strzelcem Deportivo był w poprzednim sezonie Lafita. Na to miano zasłużył sobie zdobywając zaledwie osiem bramek, co nie jest wynikiem nadzwyczajnym, nawet w klubie tak zwyczajnym, jak Deportivo. Bardziej zaskakujące, szczególnie patrząc na wcześniejsze lata, może wydawać się miejsce, na którym sklasyfikowała się ekipa Miguela Ángela Lotiny na koniec rozgrywek poprzedniego sezonu. Siódma lokata to bardzo dobry wynik, ale czy jednocześnie zwiastujący stały progres w klubie - przekonamy się niebawem.

Zespół z A Coruńii nie poczynił jakichś znaczących transferów, do drużyny dołączył pozyskany z Atletico Madryt, obrońca Ze Castro. Portugalczyk kosztował dwa miliony euro. Odszedł za to do Espanyolu Barcelona, na zasadzie wolnego transferu, drugi strzelec drużyny w poprzednim sezonie, Verdu (siedem trafień). Jednak największą gwiazdą Deportivo w tym okienku transferowym był niewątpliwie Felipe, którym interesowała się Barcelona, jednak brazylijski obrońca pozostanie w zespole przynajmniej przez rok.

Ekipa Manuela Pellegriniego ma za sobą pracowity okres przygotowawczy. Królewscy rozpoczęli formowanie swych szyków obozem kondycyjnym w Irlandii. Później wzięli udział w towarzyskim turnieju o Puchar Pokoju, po którym piłkarze udali się na tułaczkę po Ameryce Północnej, po czym powrócili na Stary Kontynent. W sumie Real Madryt rozegrał dziesięć spotkań, z których wygrał osiem, jedno zremisował i jedno przegrał.

Podopieczni chilijskiego trenera rozpoczęli przygotowania do sezonu niemrawo, jednak z meczu na mecz grali coraz lepiej, czego przejawem jest fakt, iż wtłukli swoim rywalom aż dwadzieścia pięć bramek, tracąc zaledwie sześć. Warto w tym momencie wspomnieć, że na przeciwko Królewskich stawały nie tylko "drużyny do bicia", takie jak Shamrock, Al-Ittihad czy Toronto, ale także uznane w piłkarskim świecie marki, jak choćby Borussia, Rosenborg i Real Sociedad. Paradoksalnie, za jednym małym wyjątkiem, jakim jest mecz z Juventusem, madryckiej ekipie lepiej wiodło się w meczach z silniejszymi sparingpartnerami, prezentując kibicom kanonady, z których jedna zakończyła się widowiskową manitą.

Stara piłkarska prawda mówi, że mecze towarzyskie to tylko... mecze towarzyskie, toteż zbyt wielkiej wagi do nich przykładać nie można. Można natomiast poddawać je analizie i wyciągać pewne wnioski. Co wiemy zatem o nowym Realu Madryt? Na pewno mecze sparingowe odsłoniły nam kilka tajników taktyki Manuela Pellegriniego odnośnie gry jego podopiecznych. Podstawowe założenia, jakie Inżynier wpaja Realowi Madryt to pressing i duża ilość podań. W praktyce połączenie tych elementów gry daje dobrze znaną wszystkim obeznanym z hiszpańskim futbolem tiki-takę. Wiemy również, że Chilijczyk będzie się starał przenieść charakterystyczną dla prowadzonego przez niego Villarrealu wymienność pozycji wśród ofensywnych piłkarzy, a co za tym idzie brak klasycznych skrzydłowych.

Sparingi powiedziały nam również co nieco na temat dyspozycji piłkarzy, w szczególności nowych. Największe zainteresowanie z pewnością wzbudza forma najdroższego zawodnika w historii piłki nożnej (i w ogóle świata), Cristiano Ronaldo. Na wykresie postawę portugalskiego gwiazdora można byłoby ulokować gdzieś pomiędzy przeciętną szarzyzną, a Złotą Piłką. Madryckie dzienniki tłumaczą problemy CR9 "efektem Zidane'a", tj. zakłóceniami w aklimatyzacji, wynikającymi z ogromnej presji. Zdecydowanie lepiej prezentuje się innym galaktyczny, Kaká, który rozegrał kilka bardzo dobrych meczów. Postawa Benzemy również pozostawia wiele do życzenia. Francuz był niewidoczny i mało aktywny, mimo to udało mu się odnajdywać drogę do bramki rywala.

Pochwalić z pewnością można Estebana Granero, który dzięki swojej postawie szybko zyskał przychylność Santiago Bernabéu. Godna podkreślenia jest z pewnością dyzpozycja duetu napastników z zeszłego sezonu - Raúla i Higuaína.

W pierwszym meczu sezonu 2009-2010 Manuel Pellegrini nie może skorzystać z czwórki swoich zawodników: kontuzjowanego Sergio Ramosa, kończących powoli rehabilitację Ruuda i Diarry, a także odbywającego karę za wybryk z zeszłego sezonu Pepe. Pellegrini zadecydował, iż nie powoła Rafaela van der Vaarta i Miguela Torresa, którzy oficjalnie znajdują się "na wylocie". Niepokojący jest z pewnością fakt, iż w kadrze na mecz z Deportivo jest zaledwie pięciu obrońców. Cieszy z kolei to, że każdy z pozyskanych tego lata piłkarzy znalazł się w meczowej osiemnastce.

Dziś na Santiago Bernabéu zobaczymy przedsmak wielkiego widowiska, obsadzonego gwiazdami piłkarskiego serialu, składającego się z 38 odcinków. Dla Péreza nadchodzi czas, w którym pozostanie mu jedynie bierne uczestnictwo w tym, przygotowanym w najmniejszym szczególe, spektaklu, a główną rolę przejmą teraz m.in. ci, za których zapłacił sumy, o jakie nie mógł być nawet posądzany.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!