Advertisement
Menu
/ RealMadryt.pl

RealMadryt.pl w Madrycie: RealMadryt.pl vs La Liga Loca

Korespondencja z Madrytu

Tuż po tym, jak miałem przyjemność rozmawiać z Jerzym Dudkiem po meczu Realu Madryt z LDU Quitto, podchodzi do mnie jakiś dziennikarz, w wieku około trzydziestu paru lat. Trzymając wysoko w górze kciuk i gratulując wywiadu powtarza - Man, Dżerzej is a legend , he is a L-E-G-E-N-D, man.

Miło, gdy zagraniczny dziennikarz docenia rodaka w bramce. I to w czasach, gdy Mistrzowi Polski nie starcza pary na Mistrza Estonii, bramki w Lidze Mistrzów Polacy zdobywają raz na kilka lat, a progi futbolowego raju są dla nas za wysokie od lat kilkunastu.

Zaczynamy rozmowę i dowiaduję się, że Anglik mieszka w Madrycie od wielu lat, pracuje dla jednego z brytyjskich magazynów i agencji prasowej. Drobny zbieg okoliczności - dwa dni wcześniej, po spotkaniu Realu Madryt z Al-Ittihad, on z kolei przeprowadzał wywiad z Jerzym Dudkiem i uważa Polaka za świetnego człowieka i świetnego bramkarza, który jest T-H-E L-E-G-E-N-D. Opowiadam o RealMadrid.pl, o mojej wizycie w Madrycie i tym podobnych sprawach

I tu słowo wyjaśnienia - od kilku miesięcy tłumaczę artykuły pisane przez dwóch dziennikarzy z Anglii, znane jako La Liga Loca. Tłumaczę, ponieważ mam czasami dość mdłej papki dla niemowlaków, jaką serwują nam hiszpańskie media przychylne Realowi, a LLL pomaga zachować zdrowy balans. Tłumaczę, ponieważ chcę dostrzegać i pisać także o sprawach mniej dla nas przyjemnych, czy wręcz nieprzyjemnych. W końcu kula ziemska to nie globalne miasteczko madridismo, gdzie wszyscy się miłują i głoszą białe Słowo Boże. I nie mam problemu, gdy ktoś stroi sobie z nas żarty, byleby robił to z ostrym błyskiem w oku. Tłumaczę, ponieważ potrafią dowalić każdemu.:) A więc pytam:

RM.pl: Słuchaj, skoro tu mieszkasz i pracujesz dla angielskiego magazynu, to może znasz tych dwóch wariatów z La Liga Loca i FourFourTwo? Czasami tłumaczę ich teksty.
xxx: Yyy, nooo, wiesz, chodzi Ci o Stannarda i Talbota?

RM.pl: O właśnie, o tych dwóch postrzeleńców...
xxx: Nooo, to ja jestem Stannard, Tim Stannard z La Liga Loca.

RM.pl: Aha.

Chwila konsternacji i wybuchamy śmiechem.

RM.pl: Potraficie być naprawdę ostrzy i nieprzyjemni dla kibiców Realu Madryt, ale w zasadzie krytykujecie wszystko i wszystkich.
LLL: Tak, to najlepszy sposób na pisanie i przekazywanie swoich spostrzeżeń. Wszystkich krytykować równo. Wtedy ludzie nie mogą się do Ciebie przyczepić, że jesteś stronniczy, kogoś wspierasz, komuś kibicujesz. Owszem, mamy swe sympatie i antypatie, ale i z nimi potrafimy "ostro pojechać".

RM.pl: Nie jesteście demaskowani przez czytelników, że kibicujecie temu i temu?
LLL: Zawsze spotkasz bandę półgłówków, którzy myślą, że skoro piszesz krytycznie o Realu, to kibicujesz Barcelonie, a jeżeli piszesz krytycznie o Barcelonie, to jesteś kibicem Realu. Na głupotę leku nie wymyślono. Może to i dobrze, bo nudno byłoby w Hiszpanii, w Anglii zresztą też (śmiech).

RM.pl: Lokalni dziennikarze nie mają wam za złe, że ich również potraficie ostro krytykować, czy wręcz ośmieszać?
LLL: Nie, kompletnie nie. Wiesz dlaczego?

RM.pl: Bo żaden z nich nie potrafi sklecić zdania w języku angielskim?
LLL: Ha ha! Trafiłeś w sedno. Są wprawdzie tacy, z którymi idzie się porozumieć, a nawet mówiący naprawdę dobrze. Z reguły jednak krótkie zdanie, w stylu "tam jest gniazdko do laptopa", trzeba im powiedzieć w języku hiszpańskim, gdyż po angielsku nie zrozumieją. Z jednej strony, nie ma się co dziwić. Język hiszpański to piękny i bardzo popularny język. Z drugiej, gdy na największym dworcu kolejowym w Madrycie żaden pracownik ni w ząb nie umie języka angielskiego, to turysta ma spory problem. W każdym razie Hiszpanie zrozumieli to parę ładnych lat temu i teraz młode pokolenie potrafi porozumieć się bez większego problemu w języku innym niż ojczysty, z reguły w języku angielskim. Jednak ludzie od "trzydziestki" w górę z językiem obcym są na bakier.

RM.pl: Czy la Liga jest naprawdę taka loca, zwariowana, jak ją przedstawiacie?
LLL: Wiesz, czasami trzeba pewne fakty uwypuklić, chociaż nigdy nie koloryzujemy. Popatrz, Valencia to klub widmo, ponad pięćset milionów euro długu, ale swoich najlepszych piłkarzy nie sprzeda, w dodatku ściąga jakichś mocno szemranych sponsorów. W klubach z Andaluzji praktycznie każdy rządzący miał lub ma konflikt z prawem, a zarzuty ocierają się nawet o przestępczość zorganizowaną. W Barcelonie trąbią coś regułach, a potem płacą za gościa 50 milionów i dokładają do tego Eto'o. Zresztą, lepszy przykład na kompleks u Laporty względem Péreza trudno znaleźć. Po prostu brak pewności siebie i niezła paranoja. W Madrycie natomiast mają tylu piłkarzy, że wkrótce na mecze będą musieli latać największym Airbusem. Gazety i tu, i w Katalonii, piszą czasami takie bzdury, takie wyssane z palca i życzeniowe wiadomości, że brak sił się śmiać, a rynek praw telewizyjnych jest rozbity i podzielony, chociaż zjednoczony byłby bardzo silny. A i tak ta liga jest najpiękniejsza na świecie, podobnie jak i kraj i Madryt. Nie można tego nie kochać.

RM.pl: A teraz jesteście w strefie mieszanej Estadio Santiago Bernabéu, czyli w siedzibie Posępnego Czerepu, jak piszecie...
LLL: Tak i uwielbiamy tu przychodzić (śmiech).

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!