Advertisement
Menu
/ RealMadryt.pl

Play offy ACB: Mamy remis

DKV Joventut 82:77 Real Madryt

„Wiemy, że w poniedziałek mecz będzie zupełnie inny" - powiedział zaraz po sobotnim spotkaniu trener Realu Madryt. Mimo ogromnych powodów do zadowolenia, Joan Plaza studził euforię, dając do zrozumienia, że na tak wspaniały występ jego drużyny wpłynęły m.in. skuteczność rywali z dystansu oraz strata kluczowego zawodnika.

Koszykarze Joventutu wiedzieli, na czym stoją. Od dosłownie pierwszych sekund każdy z nich był cieniem rywala z Madrytu, nie odstępował go na krok. Real Madryt również starał się uprzykrzyć przeciwnikom grę mocnym pressingiem, lecz z obu stron obrona pozostawała na drugim planie, bowiem po pierwszych akcjach piłka wpadała do kosza po rzutach oddanych z dystansu. Tylko i wyłącznie. Zarówno Real Madryt (w osobach Kennedy'ego Winstona i Louisa Bullocka), jak i DKV Joventut (Pau Ribas i Demond Mallet) rozpoczęli mecz od dwóch uderzeń za trzy punkty. Wszystko zgodnie z zapowiedziami Joana Plazy - „Skuteczność rzutów za trzy już się nie powtórzy."

Plotki o absencji Ricky'ego Rubio okazały się mocno przesadzone. Już po pięciu minutach gry młody rozgrywający wyskoczył z dresu i przy aplauzie kibiców rozpoczął akcję gospodarzy. Mimo iż media spekulowały, że występ Hiszpana jest raczej niemożliwy, Joan Plaza i tak wiedział swoje - „Dopóki tego nie zobaczę, nie uwierzę."

Ricky pojawił się na parkiecie w sytuacji, kiedy strata jego drużyny wynosiła już sześć punktów (6:12), a świetna obrona Królewskich prowokowała u koszykarzy Joventutu nerwowe i nieprzemyślane zagrania. Jego wejście z początku większych zmian nie przyniosło, za to trudniejsze zadanie rozgrywania spotkało Raúla Lópeza, którego niezwykle aktywny zawodnik pilnował. Wbrew jednak tej zaangażowanej obronie, koszykarz Realu Madryt dwukrotnie trafił z dystansu (10:18), jakby pobudzony postawą młodszego rodaka.

Z czasem bohater Katalończyków pobudził nie tylko Raúla, nie tylko kibiców, ale także swoich kolegów. Odważniejsza i skuteczniejsza gra zaowocowała zmniejszeniem różnicy (18:22).

Także pod wpływem Ricky'ego, Joventut wyrównał, na co Plaza odpowiedział zmianami. Gospodarze wyszli nawet na prowadzenie, po dobrej akcji Malleta (24:22), jednak znów, podobnie jak w pierwszym meczu, świetny okres gry zaliczył Jeremiah Massey. Najpierw w iście siatkarskim stylu zbił piłkę Moiso, później bardzo szczęśliwie trafił za trzy, zaliczył przechwyt, wsad, lay-up, kolejny wsad... Mówiąc krótko i zwięźle - Jeremiah w formie.

Efektowne akcje Amerykanina uśpiły resztę koszykarzy zespołu, a przeprowadzone zmiany wprowadziły sporo nieporozumień w defensywie, na czym z chęcią skorzystali rywale. Mecz dzięki temu nabrał rumieńców - więcej zaciętości, szybkie akcje, prowadzenie ciągle zmieniające właściciela. To podobało się kibicom, ale czy również szkoleniowcom?

Joan Plaza pozostawał niewzruszony. Felipe i Lou, liderzy drużyny, nadal oglądali spotkanie z poziomu ławki rezerwowych - przecież w kapitalny sposób wyręczał ich, przynajmniej, jeśli mowa o zdobywaniu punktów, Massey. I możliwe, że po drugiej kwarcie mówiono by tylko o nim, gdyby nie rzut Coby'ego Karla z niemalże połowy, na ułamki sekund przed końcem. Rzut do szatni (48:44).

Teraz to Real Madryt znalazł się po drugiej stronie barykady - musiał odrabiać. Nie było to łatwe, głównie ze względu na mocno zmotywowanych gospodarzy, którzy zaczynali sprytnie podwajać, nie raz wymuszając straty. Nie stronili też o fauli, w tym przypadku jednak działając na swoją niekorzyść - i nie chodziło wyłącznie o straty punktów z linii rzutów osobistych, ale i narastające przewinienia osobiste, grożące wykluczeniem.

Los Blancos potrafią gonić wynik. Wystarczyły cztery minuty na remis (53:53) i dodatkowa minuta na odebranie prowadzenia (55:56). Kibice nadal nie mogli usiedzieć w miejscu, bowiem gra przynosiła sporo emocji, kontrowersji, zmiany prowadzenia, a nawet ostre zagrania. Real Madryt bliski był utrzymania remisu, ale jeśli w końcówce kwarty za trzy trafia Edu Sonseca - wszystko jest możliwe (64:61).

Po krótkiej przerwie pierwszoplanową rolę przygarnął Louis Bullock. Walczył on nie tylko z koszykarzami La Penyi, ale i kibicami klubu, przeszkadzającymi przyjezdnym coraz głośniej. Cały doping milkł, jakby wyłączony jednym przyciskiem, kiedy tylko Amerykanin trafiał do kosza. A trafiał nie raz.

Kiedy Raúl López zaliczył swoją czwartą trójkę, na tablicy wyników widniał remis (74:74). Był to moment prawdy - chwila, w której mogły rozstrzygnąć się losy meczu i, na nasze nieszczęście, rozstrzygnęły się.

Rubio i Moiso dodali do rezultatu w sumie cztery punkty, natomiast ze strony Madrytu - cisza. Zawodnicy w najważniejszej minucie nie potrafili się porozumieć, a późniejsze szanse na chociażby doprowadzenie do dogrywki zmarnował Axel Hervelle, pudłując za trzy, oraz Raúl López, marnujący rzut osobisty.

Joan Plaza miał rację - ten mecz był zupełnie inny. Jego zawodnicy nie czuli takiej swobody w grze, jak w sobotę, ponieważ przeciwnik pokazał swoje prawdziwe oblicze, dzięki któremu znalazł się w gronie ośmiu najlepszych drużyn ligi. Real Madryt nie doczekał szczęśliwego zakończenia i awansu do półfinału, o który teraz przyjdzie im walczyć w sobotę, w Madrycie.

Słabym punktem Królewskich okazała się strefa podkoszowa. Właśnie stąd Katalończycy zdobyli większość punktów - Moiso bez problemu rządził na obu tablicach, niscy zawodnicy nie obawiali się wejść pod kosz. Wiedzieli, że podkoszowi gości nie są w formie - Felipe Reyes przede wszystkim.


82 - DKV Joventut (18+30+19+15): Mallet (14), Lavińa (-), Ribas (12), Bogdanović (6), Hernández Sonseca (9) - Rubio (16), Karl (7), Jasaitis (2), Moiso (16).

77 - Real Madryt (22+22+17+16): López (16), Bullock (22), Winston (8), Hervelle (4), Reyes (5) - Llull (-), Tomas (3), Mumbrú (3), Massey (12), Van den Spiegel (4).

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!