Advertisement
Menu
/ RealMadryt.pl

A miało być tak pięknie...

Barcelona upokarza Real

Real Madryt przegrał z Barceloną 2:6. Bramki strzelali Higuaín i Ramos dla Realu oraz po dwie Henry i Messi oraz Puyol i Pique dla Barcelony. Barcelona upokorzyła Real i po raz pierwszy strzeliła sześć bramek w Madrycie... Ale od początku...

Piłkarzy wychodzących z tunelu powitał hymn Realu Madryt oraz ponad 80 000 kibiców z białymi kartonikami, które ułożyły się w niesamowitą mozaikę, komentatorzy mówili o "białym morzu", w którym miała w tym meczu utonąć Barcelona. W loży honorowej przed początkiem meczu zobaczyliśmy rozluźnionego Laportę i skupionego Boludę. Wszystko było gotowe, dopięte na ostatni guzik, więc Undiano Mallenco gwizdnął po raz pierwszy, a Barcelona rozpoczęła wielkie derby.

Już w 26. sekundzie swoją okazję miał Xavi po błędzie Ramosa, ale Casillas obronił jego strzał na raty. W odpowiedzi niedokładne podanie Robbena do Higuaína. Na początku nerwowo grał Ramos, który w bezmyślny sposób tracił piłki. W 3. minucie znowu Robben urwał się Abidalowi, ale jego akcję przerwał Puyol. Z tego stałego fragmentu nic nie wyniknęło. W odpowiedzi Barcelona, ale Eto'o zmarnował świetnie wyprowadzoną akcję przez Xaviego. Hiszpan nie miał zbyt wiele miejsca, kiedy tylko dotykał piłki był wściekle atakowany przez Lassa lub Gago. W ogóle cały zespół Królewskich starał się grać blisko Katalończyków.

W 5. minucie kibice zamarli, ponieważ Eto'o wybiegł za obrońców i był sam przed Casillasem. Na szczęście boczny arbiter podniósł chorągiewkę. Agresywną grę Realu odczuł również Messi, który w ogóle nie miał miejsca. W 7. minucie Argentyńczyk urwał się jednak Lassowi i a przed polem karnym oddał piłkę do Eto'o. jego strzał jednak spokojnie złapał Casillas. Barcelona wobec braku swobody była zmuszona w tym fragmencie grać dużo górą, co oczywiście nie przynosiło pożądanego skutku, Guardiola zaczął wprowadzać pierwsze poprawki. Blaugrana również nie była bierna, ani Gago, ani Lass nie mogli spokojnie wyprowadzić piłki. Świetnie prezentował się Robben. W 10. minucie odzyskał piłkę i świetnie dostrzegł Pipitę, ten jednak został umiejętnie zablokowany przez Piqué. Po raz kolejny szybka odpowiedź Barcelony, Alves pognał prawym skrzydłem, ale przerzucił piłkę, na drugim końcu boiska zgarnął ją Xavi i oddał Messiemu. Co zrobił Argentyńczyk? Pod naporem obrony Królewskich wbiegł z piłką za końcową linię, jakże rzadki obrazek.

Minutę później znowu Messi w roli głównej. Argentyńczyk nie zatrzymał się przed interweniującym Casillasem i powalił go niwecząc szansę na dobrą akcję. Barcelona ciągle grała na pograniczu spalonego, na razie jednak bardzo ładnie łapała się w tym wszystkim obrona Królewskich. Po drugiej stronie boiska największe zagrożenie siał Robben. To po jego akcji piłkę dostał Ramos, ograł Abidala i dośrodkował płasko na głowę Higuaína. Argentyńczyk pięknie złożył się do strzału i Valdes był bezradny! GOOOOOL! 1:0! Real się cieszył, a Barcelona za sprawą Henry'ego była już na połowie Realu. Francuz płasko wrzucił piłkę przed bramkę Casillasa, ale na jego szczęście Eto'o minimalnie się spóźnił. Co się odwlecze, niestety... Messi świetnie podał do Titiego ponad głowami obrońców, a Francuz z ostrego kąta, idealnie, w swoim stylu posłał piłkę obok Casillasa. 1:1! Bardzo aktywny wciąż był Henry, już dwie minuty później Francuz ograł Lassa i Cannavaro musiał ratować sytuację faulem, za który zobaczył żółtą kartkę. Do piłki podszedł Xavi, wszyscy wstrzymali oddechy... Hiszpan wrzucił miękko piłkę, a najwyżej wyskoczył Puyol... Casillas bezradny... 1:2! Hiszpan był kompletnie niepilnowany, duży błąd obrony.

Minutę później po świetnym dryblingu Pipity okazję miał Robben, ale Valdes obronił jego strzał. Trzydzieści sekund i znowu wielkie szczęście Barcelony, tym razem Higuaín wstrzelił piłkę na trzeci metr przed bramką, minął się z nią Raúl, ale trafiła ona w Alvesa i... niestety następnie w ręce Valdesa. Wielkie szczęście Barcelony. Nie mamy czasu na oddech, kolejna akcja Realu i żółta kartka dla Abidala za faul bez piłki na Robbenie. To uśpiło Real, sam na sam z Ikerem wyszedł Messi, ale Casillas obronił instynktownie strzał Argentyńczyka. Przewagę zyskali Katalończycy i zaczęli spokojnie klepać futbolówkę... W 27. minucie okazję do strzału miał Eto'o, zwiódł Heinzego i tylko dzięki Casillasowi wciąż było tylko 1:2. Piłkarze Barcelony zaczęli doskakiwać do Robbena nawet trzema zawodnikami. Jednak akcja znowu była pod bramką Realu, świetna akcja Messiego i Iniesty, zakończona strzałem na pustą bramkę przez tego pierwszego, ale w nieprawdopodobny sposób przed Messim wyrósł Casillas. Co za parada! W międzyczasie Henry zgłosił swojemu trenerowi uraz.

W 32. minucie swoją okazję miał Raúl, ale kapitan strzelił z 18 metrów ponad bramką Valdesa. Niestety coraz więcej miejsca miał Xavi. Minutę później Hiszpan uruchomił sprytnym podaniem Messiego i tylko dzięki czujności Casillasa Messi nie wpisał się na listę strzelców po swoim świetnym lobie. 35. minuta i znowu niecelnie Messi. Real wyraźnie się zaciął, nie miał pomysłu na Barcelonę, zgasł Robben. Efektem tego była bramka Messiego. W 36. minucie piłkę stracił Lass, a Messi ile tylko sił pognał na bramkę Casillasa i tym razem już spokojnie umieścił piłkę obok bezradnego Ikera. 1:3! Królewscy byli bezradni, wściekły Casillas kiedy tylko dostał piłkę, przekopał całe boisko. Czy tak "kończył" się sezon dla Realu? Przez kilka następnych minut Barcelona kompletnie zdominowała grę, piłkarze Realu prawie wcale nie powąchali piłki. Przed samym końcem groźnie uderzał Alves z wolnego, ale wynik się nie zmienił. Do przerwy 1:3.

Piłkarze Realu musieli wyjść na drugą połowę z przekonaniem, że wszystko da się jeszcze odrobić, nie trzeba przypominać przecież kto jest królem remontad. Królewscy wyszli, podobnie jak Barcelona, na drugą połowę bez zmian. Trzy bramki w 45 minut? Impossible is nothing... Oba zespoły zaczęły spokojnie, oczywiście to Barcelona wciąż była częściej przy piłce. W 48. minucie pierwsza genialna akcja Iniesty, Hiszpan koncertowo ograł Cannavaro i jego strzał tylko o centymetry minął lewy słupek bramki Casillasa. Nie wróżyło to dobrze na resztę spotkania. Dwie minuty później niezły rajd Marcelo, ale jego zamiarów kompletnie nie zrozumiał Heinze. Atmosfera na stadionie wyraźnie się uspokoiła, Królewscy potrzebowali przebudzenia, potrzebowali bramki, ale Blaugrana spokojnie kontrolowała ten mecz. W 53. minucie świetnie piłkę odzyskał Gago i pognał na bramkę Valdesa, nikt go nie atakował, ale niestety strzał z około 20 metrów kompletnie nie zrobił żadnej krzywdy Barcelonie. Argentyńczyk wydawał się jedynym piłkarzem, który wierzył w możliwość odrobienia strat.

Dwie minuty później mogło być definitywnie po meczu, Messi ograł Metzeldera i prawie z zerowego kąta próbował pokonać Casillasa. Na szczęście przekombinował. W 56. minucie znowu na skrzydle pojawił się Ramos, a jego akcję faulem przerwał Iniesta. Do piłki podchodzi Robben, ostra wrzutka na Valdesa i.... najwyżej skacze Ramos! Sergio Ramos przywraca nadzieję!!! GOOOOOOOOLLL! 2:3!!! Niestety już trzy minuty później.... znowu prostopadła piłka do Henry'ego i niestety Francuz uprzedził Casillasa. 2:4! Od razu zmiana, za Marcelo wszedł Huntelaar. A Barcelona szalała, Messi nie trafił z 5 metrów w idealnej sytuacji. W 61. minucie gwizdy pożegnały jednego z bohaterów, który przecież miał nie grać... Keita za Henry'ego. Niestety powtarzał się scenariusz z pierwszej połowy, znowu Real nie miał pomysłu i niestety wydawał się zrezygnowany, Barcelona dominowała. Który to już raz powtarzam w tej relacji to słowo... ale niestety, takie były fakty. Realizator w końcu ujawnił nam procent posiadania piłki, 41% do 59%, jeszcze gorzej w okazjach bramkowych 5-14.

Real starał się rozgrywać piłkę, ale Barcelona nie pozwalała na wiele. Aktywny był Gago, swoje szarpał Robben, ale to było za mało na liderów z Katalonii. W 72. minucie Ramosa zmienił Vaart. W sumie trudno ocenić grę Hiszpana, niby asysta i gol, ale z drugiej strony spory udział w bramkach Henry'ego. Niestety Holender niezbyt dobrze wszedł w mecz, brutalny faul i żółta karta, a Undiano Mallenco mógł nawet wyjąć czerwień. Minutę później Messi dobił Real. Świetna akcja Xaviego, który ograł Gago i Cannavaro, Messi sam na sam, krótki róg... 2:5... po meczu, po mistrzostwie... Piłkarzom Realu przestały wychodzić najprostsze zagrania, a Juande złożył broń. W 79. minucie plac opuścił Robben, za niego Javi García. Holender, może obok Gago, wydawał się jedynym piłkarzem, który mógł przeciwstawić się Barcelonie, ale wiadomo 2 z 11, a 11 z 11 robi różnicę. Barcelona spokojnie klepała piłkę i.... kompletnie upokorzyła Real, Pique najlepiej odnalazł się w zamieszaniu podbramkowym i strzelił obok bezradnego Casillasa, 2:6... Sześć bramek Barcelony w Madrycie? To nie zdarzyło się nigdy w przeciągu 79 spotkań... Kompromitacja...

Co się działo dalej? Guardiola uśmiechał się, Laporta na zewnątrz mały uśmieszek, wewnątrz, tylko zgaduję, pełny wulkan radości, a na boisku dominacja. Real? Kibice wychodzili, Ultrasi podtrzymywali zespół na duchu, ale Barcelona bez trudu dograła ten mecz do końca. 2:6...

A miało być tak pięknie... Rozpoczęliśmy świetnie, ale nie ma się co oszukiwać - Barca była lepsza. Nie jest to żadne podlizywanie się, po prostu byli o klasę lepsi i nie ma się co oszukiwać, straciliśmy szansę na mistrzostwo. Dzisiaj zakończyła się magiczna passa Juande Ramosa. W tym sezonie wygraliśmy ze wszystkimi drużynami w lidze, no prawie, lepsza była tylko Barcelona, która zasłużenie wywozi z Madrytu trzy punkty. Na pewno boli fakt, że po raz pierwszy od 79 spotkań w Madrycie Barcelona strzeliła sześć bramek. Słaba forma Realu, kontuzje, czy zwykły pech - to towarzyszyło Gran Derbi zawsze, ale nigdy Real nie dał sobie wbić u siebie sześciu bramek. Czy to przesądza szanse Juande Ramosa na pracę w Madrycie w następnym sezonie? Niestety dla niego, raczej tak. Na pewno pochwalić należy Robbena, Holender nieźle namieszał w obronie Barcelony, niezły występ, na tle drużyny, Casillasa. W tym sezonie dwa razy przegraliśmy, ale drodzy kibice, nie spuszczajcie głów, raz na wozie, raz pod wozem, już za pół roku wrócą kolejne Gran Derbi i wtedy się zrewanżujemy. W tym roku Barca była lepsza, ale my wrócimy silniejsi... HALA MADRID!

Składy:
Real Madryt: Casillas - Heinze, Metzelder, Cannavaro, Ramos (72', Vaart) - Gago, Lass, Marcelo (59', Huntelaar), Robben (79', Javi García) - Raúl oraz Higuaín

FC Barcelona: Valdés - Abidal, Piqué, Puyol, Alves - Touré (86', Busquets), Xavi, Iniesta (86', Bojan) - Messi, Henry (61', Keita) oraz Eto'o.

Sędzia: Undiano Mallenco (Nawarra)
: Cannavaro, Ramos, Marcelo i Javi García (Real) oraz Puyol i Abidal (Barcelona)

Bramki:
1:0, Higuaín, 14'
1:1, Henry, 18'
1:2, Puyol, 20'
1:3, Messi, 35'
2:3, Ramos, 56'
2:4, Henry, 58'
2:5, Messi, 75'
2:6, Piqué, 82'

KLIK! - tutaj możecie obejrzeć wszystkie bramki z tego spotkania.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!