Advertisement
Menu
/ Marca

Lass: Pokażemy, że jesteśmy Realem Madryt

Francuz w wywiadzie dla dziennika <i>Marca</i>

Jak jest w szatni po porażce w Lidze Mistrzów?
Po porażce wszyscy są trochę przybici. To normalne, ponieważ chcieliśmy awansować, ale musimy akceptować rzeczy takimi, jakie są.

Liverpool jest tak silny jak widzieliśmy na Anfield?
Sądzę, że porażka w pierwszym meczu wszystko skomplikowała, ale na pewno 4:0 nie jest normalne.

Baliście się Anfield?
W futbolu wygrywasz albo przegrywasz, trzeba zapomnieć o Liverpoolu i myśleć o Athleticu.

Nie ma wymówek...
Nie trzeba szukać wymówek. Zostaliśmy wyeliminowani, więc trzeba pracować i skoncentrować się na kolejnych meczach.

Źle się czułeś po takiej porażce?
Nigdy nie jest łatwo zasnąć po spotkaniu, tym bardziej po odpadnięciu z 1/8 finału Ligi Mistrzów. To prawda, że nie jest łatwo pogodzić się z takimi porażkami, ale zauważcie ile drużyna przegrywało już w Lidze Mistrzów. To nie wymówka, nie może nią być. Jedziemy na San Mamés po zwycięstwo i przedłużenie naszych szans w Lidze.

To była twoja najdotkliwsza porażka?
Nie, przeciwko Liverpoolowi przegrałem już kiedy grałem w Chelsea, i to więcej niż raz, wliczając półfinał Champions League. Jednak wiem, że Real odpowie, jesteśmy dobrą grupą, wielkim klubem i wiem, że w przyszłości zdobędziemy wiele trofeów.

Ta porażka może wpłynąć na waszą ligową remontadę?
Porażka zawsze zostawia ślad, to oczywiste, zostawiliśmy wiele zdrowia na Anfield, ale musimy dojść do siebie i mamy na to dwa dni. To się jeszcze nie skończyło, to nie koniec. Athletic będzie trudnym rywalem, ale my możemy się podnieść i pokazać, że jesteśmy dobrą drużyną.

Już wiesz, że San Mamés jest bardzo podobne do Anfield?
Tak, mówiono mi, że to specjalny stadion, takie małe Anfield. Będziemy mieli okazję do rewanżu. Sądzę, że nie grając w Lidze Mistrzów musimy skupić się na Lidze.

Drużyna dała z siebie wszystko w meczu z The Reds?
Wszyscy walczyli i wszyscy byli rozczarowani, również klub i kibice, ale mogę zapewnić, że do końca sezonu będziemy walczyć o Ligę i walczyć dla Realu Madryt, ponieważ ten klub zasługuje na tytuł. Z mojej strony zrobię wszystko, by wygrać w tym roku Ligę.

Sądzisz, że przyczyną porażki była różnica w tempie gry obu zespołów?
Przychodząc tutaj mówiłem, że wielką różnicą między angielską a hiszpańską piłką jest intensywność. W Anglii biega się kilka kilometrów przez godzinę, jest więcej kontaktu, ale mniej gry i tak przez cały mecz. W Hiszpanii jest tego więcej, ale nie sądzę, że przez to przegraliśmy. Sądzę, że oni zwyciężyli, bo grali w dobrym tempie, a my nie potrafiliśmy odpowiedzieć w aspekcie fizycznym i nie sądzę, że chodzi o intensywność. Większość piłkarzy Realu Madryt to reprezentanci i rozgrywali już ważne mecze w takim tempie. Oczywiście, że tam gra się szybciej, ale tutaj bardziej technicznie i jeśli zestawi się te dwie rzeczy, to wszystko się wyrównuje.

Tak, ale to cztery angielskie zespoły są w ćwierćfinałach.
To pokazuje jakość Premier League. Trzeba zauważyć, że są mocni, ale Real nie umarł i jeśli nie w tym roku, to jestem pewny, że w przyszłość osiągniemy wielkie rzeczy.

Jesteś optymistą i wygląda na to, że szybko przystosowałeś się wymagań w Realu Madryt?
Wszyscy mi pomogli i szybko się zaadaptowałem. Uwielbiam ten klub, chcę tu spędzić wiele lat i wygrywać trofea. Teraz jestem rozczarowany, ale wiem, że z bólu i błędów można się wiele nauczyć i jestem pewny, że wygram z Realem wiele tytułów. Pokażemy, że jesteśmy Realem Madryt.

Jak czuli się po porażce weterani?
Wszyscy nas wspierali. Raúl, Iker... Nie jest łatwo takim świetnym piłkarzom przegrać 4:0, ale wielki piłkarz musi też wiedzieć jak zachować się po wielkich porażkach. Liverpool wygrał, życzymy powodzenia i to wszystko.

Po wygranej w Lidze Mistrzów wróciła stara Barcelona?
My w lidze tylko zremisowaliśmy. Ale to nie koniec. Nie będę mówił o Barcelonie, sądzę, że Real musi myśleć o sobie, nie o innych. Jeśli do końca wygramy wszystkie mecze i to samo zrobi Barcelona, to w pełni zasłużą na tytuł. Jednak jeśli oni się potkną to my będziemy mistrzami, a to już istotna zmiana.

Twoja aklimatyzacja przebiegła bardzo szybko, jaki jest jej sekret?
Miałem szczęście grać w wieku 18 lat w Chelsea i w wieku 21 lat w Arsenalu, prawdopodobnie to mi pomogło. Ale najbardziej pomogli mi koledzy i jestem im bardzo wdzięczny. Także trenerowi i Pedji Mijatoviciowi.

Jak wytłumaczysz to, że prawie w ogóle nie grałeś w Arsenalu i Chelsea, a dla Realu Madryt jesteś tak ważny?
Do Chelsea przyszedłem mając 18 lat prosto z drugoligowe Le Havre. W Londynie już grali Ballack, Lampard, Essien czy Makélélé, ale ja chciałem utrzymać się w składzie. W drugim sezonie grałem więcej. Kiedy końca dobiegł mój kontrakt, to pomyślałem, że może zacznę grać więcej, ale zgłosił się do mnie Wenger, który, jak mi się wydawało, ufał mi. Poszedłem tam, ale okazało się, że było jeszcze gorzej niż w Chelsea. Z Mourinho miałem epizody, w Arsenalu grałem w rezerwach.

Nie masz więc dobrych wspomnień z pobytu w Arsenalu?
Jak dla mnie, to nigdy nie grałem w Arsenalu. Moje serce należy do Le Havre, ponieważ mnie ukształtowało, Chelsea, bo była ważną częścią mojego życia i Portsmouth, gdzie mi ufano i do Realu Madryt, ponieważ już polubiłem ten klub.

Nie jest trochę dziwne, że najgorsze rzeczy przytrafiły się tobie u Wengera?
Pytano mnie o to już milion razy. Dużo mnie kosztowało, by przejść do lokalnego rywala Chelsea. To było jak przejście z Realu do Barcelony. Mourinho chciał przedłużyć kontrakt, ale powiedziałem mu, że odchodzę, bo zgłosił się Wenger i muszę zaakceptować, że tutaj są ode mnie lepsi. Powiedziałem mu również, że bardzo mi pomógł i wiele mnie nauczył. W Arsenalu obiecywali wiele rzeczy, których nie spełnili. Nic nie rozumiałem, ale czekałem. Odejście było dobrą decyzją, bo jestem teraz w Realu Madryt, klubie lepszym od Arsenalu. W piłce wszystko dzieje się tak szybko.

Selekcjoner reprezentacji jednak o tobie nie zapomniał.
Tak. Domenech zawsze we mnie wierzył i muszę mu za to podziękować.

Makélélé jest jakby twoim sportowym ojcem. Lubisz być do niego porównywany?
Muszę do niego zadzwonić. Pomaga mi odkąd zobaczył mnie w Chelsea i robi to do dziś. Kiedy przychodziłem tutaj, to powiedział mi, że jestem w najlepszej drużynie na świecie. Mówił, że "Chelsea i Arsenal są wielkie, ale to nie Real". Przepowiedział, że szybko się zaaklimatyzuję, jednak tu trzeba być silnym psychicznie. Po zwycięstwach jest fantastycznie, ale po porażkach...

Boli cię krytyka?
Nie czytam dużo gazet.

Dwóch piłkarzy z Mali i dwa razy Diarra, co najmniej ciekawe...
Mam nadzieję, że on niedługo wróci. To zaszczyt, że dwóch piłkarzy z Mali jest w najlepszej drużynie na świecie.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!