Rozżalony Huntelaar

W wyniku nieudolności kierownictwa Realu Madryt Klasowi-Janowi Huntelaarowi nie pozostaje nic prócz oglądania Ligi Mistrzów z trybun bądź z kanapy przed telewizorem. Słynna "euroklapa" dyrekcji sportowej zaowocowała niespotykanie dziwną sytuacją: przychodzący z wielkim hukiem holenderski superstrzelec nie został zarejestrowany do rozgrywek Ligi Mistrzów na rzecz innego zimowego transferu, Lassany Diarry. - Nie będzie łatwo oglądać z boku meczów z Liverpoolem - powiedział Klaas.

- Największy cios nadszedł gdy powiedziano mi, że nie będę zarejestrowany w Lidze Mistrzów, chociaż już wcześniej, mniej lub bardziej, dopuszczałem do siebie myśl, że tak może się zdarzyć. Teraz to rzeczywistość. Nie będzie łatwo myśleć, że mogłem być na boisku, jednak muszę się z tym pogodzić - wyznał napastnik Królewskich.

Wielkim marzeniem Huntelaara był powrót do rozgrywek o Puchar Europy po półtorarocznej przerwie. W zeszłym sezonie, pod koniec sierpnia 2007, Holender wraz z jego ówczesnym klubem, Ajaksem, nie podołał Slavii Praga w eliminacjach Ligi Mistrzów (0-1 w Amsterdamie i 2-1 w Pradze).

W zeszłą niedzielę Huntelaar zanotował pierwsze swe trafienie w barwach Los Blancos, zadając kłam pojawiającym się coraz częściej głosom, mówiącym, iż Holender może nie nadawać się do gry na poziomie Realu Madryt. Zdementował także pogłoski o tym, że rozważa odejście ze stolicy Hiszpanii: - Nieprawda, że to powiedziałem. Nie wiem, skąd oni (As - dop. red) to mają. Logiczne jest, że piłkarz chce grać jak najwięcej. Przyszedł dzień, w którym zagrałem cały mecz ze Sportingiem i było to dla mnie ogromną radością - tłumaczył.