Advertisement
Menu
/ fourfourtwo.com

LLL: Życie według Boludy

<em>La Liga Loca</em> prosto z Madrytu

La Liga Loca to forma blogu, prowadzona przez dwóch brytyjskich dziennikarzy, Tima Stannarda i Simona Talbota. Ich wpisy zamieszczane są w serwisie magazynu FourFourTwo, jednego z największych i najbardziej poczytnych magazynów piłkarskich na Wyspach Brytyjskich i w Europie.

--------------------------

W tym zwariowanym świecie, gdy jeden zespół może być "najlepsiejszy" ze wszystkich o poranku, a już wieczorem może być zmieszany z błotem i nie tylko błotem, trzy tygodnie w La Liga to naprawdę sporo.

Mniej więcej tak długo Vicente Boluda sprawuje rządy na Bernabéu; od czasu, gdy Ramón Calderón i jego klan udał się na ostatnią, wielką imprezę w klubie Pachá.

W tym samym czasie na froncie ligowym, Real Madryt robił wszystko, aby przedłużyć szanse na zmniejszenie dystansu do Barcelony. I biorąc pod uwagę wyniki, udawało się to świetnie.

Cóż, nie każdy docenia wysiłek Juande Ramosa i jego drużyny. Na przykład dziennikarz katalońskiego Sportu Juan Batlle, oskarża klub z Twierdzy Posępnego Czerepu o "totalny konserwatyzm i zero kreatywności". Hmm, sugerujemy, panie Batlle, aby poczytał pan sobie wydania pana własnej gazety... zwłaszcza pod kątem konserwatyzmu i braku jakiejkolwiek kreatywności.

Na szczytach władzy w Realu Madryt działo się natomiast niewiele. Nic, w czym dziennikarze mogliby zatopić kły. Biedny As musiał publikować niezliczone materiały o Raúlu, albo tak męczyć Sneijdera, aż ten przyznał, że nie zasługuje teraz na miejsce w pierwszej jedenastce.

W piątek, wyraźnie niepocieszona Marca, uciekła się do opublikowania na pierwszej stronie zdjęcia, na którym helikopter przenosi Estadio Santiago Bernabéu w inne miejsce w Madrycie. Podobno tego chce burmistrz miasta. Teoria poparta argumentami tak lichej mocy, że żal.pl.

A ten zastój w wiadomościach to prawdopodobnie tak zwany "efekt Boludy", czyli sytuacja w firmie, podczas której prawie nic się nie dzieje. W przeciwieństwie do sytuacji w głowie Gutiego, gdzie zawsze trwa walka z wiatrakami.

"Efekt Boludy" to częściowo przemyślana strategia, służąca podkreśleniu kontrastu z erą Calderóna, gdy kolejne wiadomości spadały na nas z prędkością trąby powietrznej, a były prezio wpędzał Real w kłopoty tak często, jak Gucio z "Pszczółki Mai" w nie padał.

Ponadto można odnieść wrażenie, że Boludzie naprawdę potrzeba sporo czasu, aby zrobić cokolwiek. On nie należy do szczególnie aktywnych. Aby z rana zapędzić do działania Boludę, potrzeba byłoby chyba jakiegoś dziarskiego i silnego byczka plus kilku solidnych szturchnięć rogami.

Podczas rzadkich wystąpień telewizyjnych, Boluda, z wysokości swego prezydenckiego fotela przeznaczenia, wydaje się drzemać w najlepsze, ewentualnie brać udział w konkursie "Kto częściej sobie chrapnie".

A szczerze, pane Havranek, czy można go za to winić?

Boluda nie chciał nawet pojawić się na oficjalnych zdjęciach drużyny, robionych niedawno z okazji połówki sezonu. W przeciwieństwie do Predraga Mijatovicia. Lecz o nim później.

Tę ogólną, niską aktywność Boludy widać także w podejmowaniu decyzji. Nie zdecydował jeszcze, kiedy odbędą się wybory prezydenckie. Może najpierw trzeba wyjaśnić zawiłości systemu głosowania pocztą, aby panowie w niebieskich mundurkach nie musieli ponownie zaglądać na Bernabéu?

Przynajmniej Walne Zgromadzenie, które było gwoździem do trumny Calderóna, zostanie zwołane ponownie i odbędzie się w marcu. Nie wiadomo natomiast, co dalej z Mijatoviciem?

Teoretycznie, dyrektor sportowy powinien zostać wykopany z Bernabéu grubo ponad miesiąc temu, po wielbłądzie popełnionym w kwestii "Lass i Klaas vs Liga Mistrzów".

Gdy Boluda obejmował wiadome stanowisko, obiecał, że ludzie odpowiedzialni za błędy zostaną wyrzuceni na ulicę. Tak, jak wyglądałoby to w przypadku błędów pracowniczych w jego firmie. Te słowa odebrano jako ostrzeżenie dla przyjemniaczka o lśniących włosach i zapowiedź rychłego obcięcia mu etatu.

Mijają tygodnie, a Mijatović jest tu, gdzie był i chyba ma nadzieję, że wysiłek i koszt wykurzenia go z roboty zniechęci innych do działania.

Lecz poniedziałkowa Marca doniosła, że zarząd ma się zebrać w sprawie Mijatovicia i podjąć decyzję, co dalej z tym facetem, którego instynkt przetrwania jest co najmniej tak silny, jak u zwycięzcy Big Brothera. Plus kontrakt do roku 2010 i podobno milion euro rocznie pensji.

"On ma odwagę, której brakowało Calderónowi" - pisze Marca o postawie Boludy. - "On zwolni Mijatovicia".

Były też i lepsze wieści dla dyrektora sportowego. Redaktor Marki Roberto Gómez napisał, że "odejście Mijatovicia to kwestia godzin.

Przy okazji, ten sam Roberto Gómez doradzał ostatnio Robbenowi, jak powinien dbać o swe włosy.

Szykuje się także inna gratka. Jeden z najbliższych współpracowników Calderóna, Luís Barcena, po tym, jak zwolniono go z klubu, otrzymał sporą finansową rekompensatę. Przypomnijmy, że Barcena był jednym z głównych odpowiedzialnych za skandal na Walnym Zgromadzeniu.

Według Asa, za "złoty uścisk ręki" Barceny, czyli zgodę na odejście, klub musiał zapłacić 450 tysięcy euro. Marca cenę nawet winduje, podając kwotę 800 tysięcy euro. To zresztą nie jest szczególnie istotne, ponieważ wkrótce Barcena i tak może wszystko stracić.

- Ten człowiek jest odpowiedzialny za jeden z największych skandali w historii klubu. Real Madryt nie tylko nie może, co wręcz nie powinien wypłacać mu pieniędzy z powodu zerwania kontraktu - powiedział Marce jeden z dyrektorów klubu. Anonimowo oczywiście.

Wygląda na to, że zarząd Realu będzie chciał te pieniądze odzyskać. A wraz z pieniędzmi, Barcena straci pewnie swą piękną przyjaciółkę, rozchwytywaną supermodelkę. No, chyba, że ona kocha go tylko za wygląd.:)

Jeżeli więc gazety mają rację, to będzie się działo, oj będzie się działo na Bernabéu w najbliższym czasie. La Liga Loca ma paskudne odczucie, że Boluda, zamiast w tym wszystkim uczestniczyć, zajmie się czym innym - nicnierobieniem.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!