Advertisement
Menu
/ timesonline.co.uk

Odejście Calderóna obnaża błędy klubowej demokracji

Felieton dziennikarza brytyjskiego <em>The Times</em>

Gabrielle Marcotti, autor poniższego artykułu, to korespondent piłkarski brytyjskiej gazety The Times, zajmujący się ligami europejskimi.

-----------------------------------

Demokracja to najbardziej popularny system polityczny. Dlaczego więc tak wiele jest znanych powiedzeń, które z demokracji sobie drwią i wytykają jej słabości? Przytoczmy kilka z nich, autorstwa wybitnych postaci życia publicznego.

George Bernard Shaw: Demokracja zastępuje mianowanie zepsutej mniejszości wyborem dokonanym przez niekompetentną większość.

Art Spander: Ogromną zaletą demokracji jest dawanie każdemu głosującemu prawa, do zrobienia czegoś głupiego.

Jawaharlal Nehru: Demokracja jest dobra. Uważam tak, ponieważ inne systemy są gorsze.

Wielu kibicom piłkarskim podoba się struktura zarządzania, na jakiej oparte są dwa sławne kluby hiszpańskie - Real Madryt i FC Barcelona. Wybory na prezydenta klubu odbywają się regularnie co kilka lat, biorą w nich udział członkowie klubu, których są zresztą dziesiątki tysięcy. I z pewnością ten układ ma swój urok, gdyż, teoretycznie, każdy członek klubu może zostać wybrany tego klubu prezydentem. Każdy może stać się człowiekiem, który dba o wspaniałą historię klubu, wpływa na jego jego przyszłość i, przede wszystkim, decyduje o teraźniejszości. Mówiąc krótko, to kibice, którzy wspierają klub nie tylko słowem, lecz także czynem, decydują.

Z drugiej strony, jeśli popatrzymy na ubiegłotygodniowe wydarzenia w Realu Madryt, możemy dojść do wniosku, że to najgorszy z możliwych sposobów prowadzenia klubu.

W piątek ustąpił z urzędu prezydent Realu, Ramón Calderón. Ustąpił pod oskarżeniami o wzięcie udziału w sfałszowaniu wyników kluczowego głosowania nad finansami klubu. Według relacji gazety Marca, wielu uczestników Walnego Zgromadzenia, którzy popierali Calderóna, nie miało prawa głosu, a inni byli kibicami innych klubów.

Calderón odrzucił te oskarżenia. Zwolnił z pracy dwie osoby odpowiedzialne za przebieg głosowania. Trudno było jednak uwierzyć, że prezydent nic o całej sprawie nie wiedział. Został zmuszony do rezygnacji.

Pomimo dwóch tytułów mistrza kraju z rzędu, czas Calderóna zostanie zapamiętany raczej jako nieudany epizod na tle historii Realu Madryt. Co więcej, być może będzie dowodem, że obecny system zarządzania klubem trzeba naprawić.

Rządy Calderóna obejmują wiele z najgorszych aspektów demokracji.

Kandydaci rzucają obietnice bez pokrycia, by o nich zapomnieć tuż po przekroczeniu progów gabinetu. Były już prezydent Realu Madryt obiecywał, że sprowadzi Kakę, Cesca Fàbregasa i Arjena Robbena na Bernabéu. Udało się tylko w przypadku Holendra.

Kolejny aspekt - wybory mogą być zmanipulowane. W 2006 roku Calderón wygrał wybory na prezydenta Królewskich z przewagą 264 głosów. Nie wzięto pod uwagę dziesięciu tysięcy głosów oddanych pocztą. Rywale w prezydenckim wyścigu pozwali Calderóna do sądu, aby zmusić go do policzenia wszystkich głosów. Po zażartej i dość upokarzającej batalii sądowej, sąd wydał wyrok na korzyść Calderóna, argumentując, że system głosowania był wadliwy od samego początku, tak więc nie można zagwarantować, że głosy oddane pocztą będą miały pełną prawną legitymację.

Demokracja ma gwarantować, że takie zjawiska jak mobbing będą wykluczone. A jeśli nie mobbing, to przynajmniej walka o poparcie kibiców nie będzie miała wpływu na zatrudnienie pracowników. Tymczasem Calderón zwolnił włoskiego trenera Fabia Capello tuż po tym, jak zdobył on tytuł mistrza Hiszpanii. Dlaczego? W dużej mierze z powodu nacisków i krytyki prasy. Następca Capello, Schuster, został zwolniony w podobnych okolicznościach. Wcześniej także wygrał ligę.

Demokracja sprawia, że wybrani na najwyższe urzędy czują się wszechmocni. Prezydenci Realu lubią podkreślać potęgę swej władzy, ale Calderón wyniósł to zjawisko na zupełnie inny poziom. Rzadko kiedy rządził, opierając się na zawarciu konsensusu z innymi. Z reguły podejmował decyzję, a później ją uzasadniał. Nie miało to dobrego wpływu na komfort pracy trenerów w klubie. Wynikiem takiej postawy były kompletnie niepotrzebnie wypowiadane słowa, na przykład nazwanie Davida Beckhama "filmową pół-gwiazdką", krytykowanie kibiców Realu Madryt, ujawnienie szczegółów zarobków Ikera Casillasa w Realu.

Demokracja nie daje żadnej pewności, że jej wybrańcy będą wystarczająco kompetentni, bądź odporni na popełnianie przeróżnych gaf. Od tych banalnych (włoski komik wzięty za aktora Nicolasa Cage'a, podjęty z honorami na Bernabéu, zaproszony do szatni piłkarzy), aż do tych naprawdę poważnych w skutkach (40 milionów euro wydane na Diarrę i Huntelaara, bez wiedzy, że tylko jeden z nich może zagrać w obecnej edycji Ligi Mistrzów).

Oczywistym jest, że żaden wszechmocny biznesmen (czy arabski szejk), prowadząc Real, nie zagwarantuje lepszej sytuacji. Tak naprawdę, model prowadzenia klubu na modłę Realu Madryt jest najlepszą alternatywą dla tradycyjnego sposobu zarządzania klubem. Lecz wersja demokracji w obecnym wydaniu Realu Madryt jest naznaczona ryzykiem i wymaga nieustannej czujności, polityki rozdziału gałęzi władzy oraz ich wzajemnego równoważenia się.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!