Euroliga: Real Madryt drugi w grupie
Real Madryt 80:69 Efes Pilsen
Los Blancos zakończyli już pierwszą fazę Euroligi. Po dziesięciu meczach tylko CSKA Moskwa, obecny mistrz rozgrywek, zanotował lepszy bilans w grupie D, niż Real Madryt. Dzięki zwycięstwu nad Efesem Pilsen (80:69), drużyna prowadzona przez Joana Plazę zakończyła tę rundę na drugim miejscu w grupie, co jest wynikiem bardzo dobrym. Najlepszym zawodnikiem meczu okazał się Jeremiah Massey, który zanotował double-double (piętnaście punktów i jedenaście zbiórek). Ciekawym wydarzeniem był powrót do Palacio Vistalegre Charlesa Smitha, ex-madridisty.
Efesowi bardziej zależało na wygranej, niż gospodarzom. Turcy walczyli o „być albo nie być" w rozgrywkach, podczas gdy głównym celem Królewskich było zachowanie drugiego miejsca w grupie. Różnicę tę było widać już po kilku minutach, kiedy to przyjezdni prowadzili 7:2. Po kilku akcjach, zdobywając cztery punkty, Louis Bullock rozruszał madrycką maszynę. Maszyna ta funkcjonowała już z Axelem Hervellem, powracającym do gry po operacji nosa. Real Madryt zbliżył się do rywala dzięki Quintonowi Hosleyowi (11:12), po chwili doprowadzając do remisu (16:16), przy dużym udziale Felipe Reyesa, autora siedmiu punktów w tej kwarcie.
W zespole Efesu znaleźć możemy sporo zawodników, mających za sobą karierę w Lidze ACB. Wśród nich, obok Michailisa Kakiouzisa, Mario Kasuna i Bootsy'ego Thorntona, jest także były zawodnik Realu Madryt, Charles Smith. O zasługach Amerykanina pamiętała grupa koszykarskich kibiców, Berserkers, przygotowując transparent o treści: „Charles: Madrid, your home forever" (Charles: Madryt, twoim domem na zawsze). Atrakcyjność spotkania wzrosła w drugiej kwarcie - „rozszalał się" Massey, w siedem minut trafiając dziesięć punktów (31:27). Prowadzenie udało się jeszcze powiększyć, po pięknej akcji Aleksa Mumbrú, zamykającej pierwszą połowę.
Po przerwie wyraźnie wrósł poziom obrony obu zespołów. Do czasu jednak. Po kilku skutecznych akcjach z rzędu Królewskich, w tym spektakularnym wsadzie Hosleya po podaniu Lou, czy dunku Tomasa van den Spiegela, straty Turków wynosiły już niecałe dwadzieścia punktów, najwięcej jak dotąd (56:39).
Van den Spiegel, mając na koncie ledwie sześć minut, został wykluczony przez popełnienie piątego osobistego przewinienia. Mimo iż grał przezwoicie, tradycyjnie zawodził w obronie, przez co w konsekwencji ostatnią kwartę obejrzał z ławki rezerwowych.
Oglądał, jak jego koledzy tracą przewagę (64:51). Na parkiecie pojawił się Felipe Reyes, większość tego meczu spędzając w roli obserwatora, aby pokazać, na co stać najlepszego zawodnika ACB. Turcy, nie zważając na dobrą grę hiszpańskiego podkoszowego, zaczęli grać agresywniej i trafiać za trzy, zbliżając się do rywali na dziewięć punktów (69:60).
Do końca pozostały już tylko trzy minuty, ale Real Madryt zwycięstwa już nie oddał. Odpowiadał punkt za punkt, kończąc dzięki temu mecz wygraną i, co za tym idzie, zajmując drugie miejsce w grupie D na zakończenie pierwszej fazy rozgrywek.
Teraz czas na Top 16. Losowanie w poniedziałek.
80 - Real Madryt (16+19+23+22): Sánchez (-), Bullock (9), Hosley (11), Hervelle (2), Reyes (16) - Llull (4), Mumbrú (12), Tomas (4), Van den Spiegel (4), Massey (14), López (4).
69 - Efes Pilsen (16+11+16+26): Vujanić (6), Thornton (15), Smith (5), Peker (4), Gonlum (13) - Kasun (8), Shumpert (-), Drobnjak (2), Kakiuzis (4), Hammonds (3), Akyol (-), Arslan (9).
- Skrót spotkania (Euroleague.tv, ACB)
- Statystyki
- Tabela grupy D
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze