Advertisement
Menu
/ realmadrid.com

Felipe: Najważniejsza jest drużyna

Wywiad z kapitanem drużyny koszykarskiej dla Realmadrid TV

Meczem z DKV zakończyliście złą serię.
Zwycięstwo zostało przyjęte bardzo dobrze. Położyło kres złej serii zespołu. Wygrana na tak trudnym parkiecie, jak ten w Badalonie, było bardzo ważne. Jesteśmy drużyną z nowymi członkami. Dwaj z naszych nowych zawodników nigdy nie grali w Hiszpanii i to widać. Nie jesteśmy więc w pełni zgrani i dopóki oni się nie zaadoptują, my nie będziemy grać tak, jakbyśmy tego chcieli. Musimy robić wszystko krok po kroku, ponieważ ten sezon jest bardzo długi. To, co najistotniejsze, to dawanie z siebie maksimum do samego końca. To jasne, że my wszyscy chcielibyśmy wygrywać już od pierwszej kolejki, ale są rzeczy, które potrzebują czasu. Potrzebujemy go do pełnej adaptacji, dzięki czemu na końcówkę sezonu będziemy w pełni przygotowani.

Dostrzegłeś nerwowość w ludziach przyglądających się zespołowi z zewnątrz?
To normalne, że ludzie się denerwują. Jesteśmy Realem Madryt i wszyscy chcą, abyśmy wygrali wszystkie spotkania. Muszą oni jednak wiedzieć, że w rozgrywkach tak ciężkich jak ACB i Euroliga bardzo trudno wygrywać w każdym meczu. Musimy kontynuować swoją pracę, krok po kroku, nie mówiąc o celach tego sezonu. Co ma być, to będzie. Mam nadzieję, że w końcówce będziemy walczyć o wszystkie tytuły.

Wasz szósty zawodnik, wspaniała publiczność w Vistalegre, pomaga wam w tym?
Tak, bardzo. To dla nas bardzo ważna część, bez której bylibyśmy nikim. Czujemy się ciągle wspierani, bo są z nami zarówno w tych dobrych momentach, jak i tych złych. Dla przykładu, w poprzednim sezonie w Máladze byli bardzo ważną częścią naszego zespołu. Dopingowali nas przed i po spotkaniu, w szczególności Los Berserkers i Los Ojos del Tigre (grupy kibiców koszykarskiego Realu Madryt - dop. red.). Dostrzegamy ich podczas każdego meczu i jesteśmy im za to bardzo wdzięczni.

Zostałeś MVP października w ACB.
Czuję się dobrze pod względem fizycznym i zaliczam bardzo dobre występy. Dla mnie, to co jest najważniejsze to drużyna. Jeśli więc nie wygrywamy, rozwiązaniem jest jeszcze cięższa praca, aby zmienić tę sytuację i powrócić na dobrą ścieżkę - ścieżkę zwycięstw. Mój osobisty w tym udział schodzi na drugi plan, bowiem to, co ważne, to drużyna.

Utrzymujesz wspaniałą formę od czasu Igrzysk Olimpijskich.
Udało mi się pozostawić na Igrzyskach Olimpijskich dobre wrażenie, szczególnie w ostatnich spotkaniach. Jestem bardzo zadowolony z takiego obrotu sprawy i z osiągniętego srebrnego medalu, chociaż pragnęliśmy złota. Byliśmy jednak usatysfakcjonowani, że nasza praca przyniosła efekty. Miałem szczęście kontynuować tę pracę w Realu Madryt. Udało mi się uniknąć kontuzji, która tym razem dotknęła mojego kolegi, Raúla. Miał małą przerwę, co jest zauważalne. Jestem szczęśliwy z powodu tego, co zrobiłem tego lata.

Antonio Martín i Joan Plaza w poprzednich wywiadach przyznali, iż nie mają pojęcia, na jakiej wysokości znajduje się szczyt formy Felipe Reyesa.
Sam tego nie wiem. Każdego roku obiecuję sobie kontynuowanie rozwoju, bez zatrzymywania się. Z każdym rokiem jest coraz trudniej. Na dzień dzisiejszy wszystko idzie bardzo dobrze i nie mogę narzekać, tylko kontynuować ciężką pracę.

Czy podczas pracy z madryckim sztabem szkoleniowym zaliczyłeś jakiś przełom w swojej grze?
Szczególnie z Tabakiem. Spędziłem z nim trzy lata na ciężkich treningach, zarówno umiejętności technicznych, jak i tych indywidualnych. Pracowaliśmy nad grą jako silny skrzydłowy, przodem do kosza, nad rzutami... Większość z nich starałem się kończyć lewą ręką, słabszą ręką. (Tabak) Bardzo mi pomaga.

Pomijając wszelkie statystykami, wykazujesz się walecznym duchem.
To charakteryzowało mnie od zawsze. Kiedy wchodziłem na parkiet, starałem się dawać z siebie 100%. Nigdy się nie poddawałem, mimo iż były mecze, kiedy nie było łatwo się nie poddać. Walczyłem do końca i choć nie powinienem tego mówić o sobie, ale to prawda, że zawsze staram się dawać z siebie 100%.

Jesteś kapitanem Realu Madryt i dostrzega się wiele podobieństw między tobą a Raúlem Gonzálezem.
Kiedy oglądam mecze piłki nożnej i widzę postawę Raúla na boisku, mówię sobie: „Chciałbym pewnego dnia stać się takim kapitanem, jakim jest Raúl". Za każdym razem, kiedy wchodzę do hali, daję się z siebie wszystko, tak jak on. Kiedy czujesz się komfortowo, czujesz się doceniany i kochasz to miejsce, jest ci łatwiej. Kiedy identyfikujesz się z klubem i czujesz się dumny z pełnienia funkcji kapitana, bycia częścią tego klub, jest ci łatwiej.

Jakie było te pięć lat w Realu Madryt?
Cudowne. Zdobyłem tytuły. Były sezony, kiedy nie miałem tego szczęścia, ale zawsze czuję się zaszczycony możliwością gry w Realu Madryt. I jestem tu bardzo szczęśliwy. Jestem dumny z bycia w Realu Madryt i przywdziewania jego koszulki.

Spośród zdobytych tytułów, który wywołuje w tobie szczególne emocje?
Myślę, że szczególnym tytułem był ten wygrany w Vitorii. To był mój pierwszy rok w Realu Madryt. Kiedy oglądałem powtórkę tej końcówki, dostawałem gęsiej skórki. To wydawało się niemożliwe, a wygraliśmy. Ten moment zawsze pozostanie w mojej pamięci. Sezon, w którym wygraliśmy Puchar ULEB i ligę także był dla mnie bardzo ważny. Zostałem MVP finałów. Pozostanę jednak przy tej końcówce z Vitorii.

Najbliższe wyzwania to Final Four i Copa del Rey.
Musimy myśleć mecz po meczu. Nie możemy koncentrować się na odległych celach. Kiedy myślisz o osiągnięciu ich, przychodzi niepowodzenie. Musimy podążać krok po kroku, pozbawić się obsesji na ich punkcie. Jestem pewny, że wszystko to nastąpi. Będziemy dawać z siebie maksimum we wszystkich spotkaniach i walczyć o wszystkie tytuły.

W tym sezonie Copa del Rey rozgrywany jest w Madrycie.
To nasz cel od wielu lat, bowiem nie wygraliśmy go od roku 1993. Mam nadzieję, że w tym sezonie, kiedy ma on miejsce w Madrycie, uda nam się wygrać. To bardzo trudne - trzy mecze, dzień po dniu, bez odpoczynku. Wyczerpanie w samej końcówce jest bardzo zauważalne. Chcemy to wygrać. Udało mi się to w roku 2000, kiedy byłem bardzo młody. Pokładamy nadzieję w tych rozgrywkach.

Europejscy rywale bardzo się wzmocnili, między innymi gwiazdami z NBA.
Jest coraz trudniej. Ściągnęli wielkie gwiazdy, w tym roku byli to zawodnicy z NBA. Z każdym rokiem jest coraz trudniej, ale Real Madryt musi być przygotowany do walki o Final Four. Nie było nas tam od lat, a z obecnej drużyny nie zagrał tam żaden z nas. To bardzo istotne wyzwanie, przystępujemy do niego krok po kroku, z pracą i wiarą. Rezultaty przyjdą z czasem.

Występujesz w reprezentacji od Mistrzostw Juniorów w roku 1999 i osiągnąłeś już wiele ważnych sukcesów.
Miałem szczęście być częścią bardzo dobrego roczniku, '80. Stworzyliśmy bardzo dobrą reprezentację, która sięgnęła po ważne tytuły. Jestem dumny z uczestnictwa w tej drużynie. Graliśmy razem od szesnastego roku życia i jesteśmy świetnymi kolegami. Z niecierpliwością oczekiwałem lata, aby zagrać z nimi w koszykówkę.

Czy przyjaźń jest obecna na parkiecie?
Tak, bardzo wyraźnie. Każdy musi spełnić swoją rolę i nikt nie narzeka. Wszyscy chcemy dobra drużyny. Z miłą atmosferą nie możesz narzekać, a wszystko idzie znacznie łatwiej. Tego właśnie pragniemy w Realu Madryt. Jesteśmy grupą zawodników, która wspólnie gra już jakiś czas i bardzo dobrze się znamy. Chcemy, aby nowi koszykarze dołączyli do naszej małej rodziny tak szybko, jak to tylko możliwe. Spędzamy wspólnie dużo czasu, to jedno z naszych zamierzeń.

Kto jest twoim najlepszym kolegą z drużyny?
Współpracuje dobrze ze wszystkimi, ale jest grupa, z którą trzymam się bardzo długo - Raúl, Mumbrú, Hervelle i Bullock. Jesteśmy zgodną drużyną.

Czy w reprezentacji także występuje taka jedność?
Jesteśmy bardzo zjednoczeni, ale prawdą jest, że zawsze czujesz do kogoś większą sympatię. Dla przykładu, utrzymuję bardzo dobre relacje z moim kolegą z pokoju od siedmiu lat, Jorgem Garbajosą. Z innymi także trzymam się bardzo dobrze.

Wasza grupa w EuroBaskecie, rozgrywanym w Polsce, nie jest prosta. Wielka Brytania, Serbia i Słowenia...
To trudna grupa. Wielka Brytania zasłynęła bardzo dobrymi zawodnikami w NBA i Europie. Rywale wydają się słabi, ale tak nie jest. Słowenia ma świetną reprezentacją, podobnie jak Serbia.

Przewaga Stanów Zjednoczonych, co zresztą sam zademonstrowałeś, staje się coraz mniejsza.
Wcześniej różnica była znacznie większa. Fizycznie nadal są lepsi, zachwycają. Technicznie, wcześniej byli lepsi, lecz teraz poziom się wyrównał i nie ma zbyt dużej różnicy. Mamy przewagę, grając na co dzień zgodnie z zasadami FIBA, grając wspólnie przez wiele lat. Jeśli chodzi o poziom indywidualny, szczególnie jeśli chodzi o największe gwiazdy, dystans jest większy. Ale potrafimy z nimi wygrać i pokazaliśmy to.

Rozmawiałeś z kolegami grającymi w Ameryce?
Nie oglądam ich meczów, muszę spać i odpoczywać w tym czasie. Nie mogę pozwalać sobie na taki przywilej. Staram się śledzić ich poczynania w prasie i internecie. Rozmawialiśmy przez jakiś czas, szczególnie w lecie. Opowiadali o swoich doświadczeniach i o tym, ile kosztuje ich adaptacja. Podstawową różnicą jest to, że grają dużą liczbę spotkań, wiele podróżując. Powiedzieli także, że jest sporo różnic i tylko największe gwiazdy będą w stanie się utrzymać, a normalnym graczom nie pozostaje nic innego, jak tylko zazdrość.

Co robisz w wolnym czasie?
Lubię iść do kina i czynię to w każdej wolnej chwili. Są tygodnie, kiedy odwiedzam je trzy razy. Spędzam także sporo czasu z moją dziewczyną, rodziną i przyjaciółmi. Lubię przebywać w domu.

Jak odbierasz kontakt z innymi ludźmi, z kibicami?
Staram się ich traktować z cierpliwością. Kibice okazują szacunek i nie sprawiają mi żadnych problemów. Lubię rozdawać autografy i robić zdjęcia z ludźmi. Jestem szczęśliwy z tego, kim jestem i jak daleko doszedłem. Kiedy ktoś prosi mnie o zdjęcie, bądź autograf, cieszę się.

Dla zawodników, trenujących rano i popołudniu, czas wolny jest czymś specjalnym.
Tak. Trenujemy bardzo dużo, ale są ludzie, którzy pracują i wstają już o szóstej rano. Jesteśmy zaszczyceni, bo pozwalają nam robić to, co lubimy i w czym się spełniamy. Musimy korzystać z wolnego czasu i robić te rzeczy, które kochamy. Ja na przykład uwielbiam spędzać czas z moim bratankiem.

Jak tak spokojny facet, jak ty, może zmieniać się tak bardzo podczas gry w koszykówkę?
Nie wiem. Moi koledzy zawsze mówią mi, że mam w sobie trochę Hulka, w którego zmieniam się podczas gry. Kiedy jestem na parkiecie, muszę dać z siebie 100%, dlatego też muszę zmienić swój charakter. Poza nim, jestem spokojnym, rodzinnym facetem.

Jaki wpływ miał na ciebie twój brat, Alfonso?
Wielki. Dla mnie, od małego, był idolem, był odbiciem w lustrze, które chciałem zobaczyć. Nadal ma na mnie wpływ, daje mi rady, kiedy rozmawiam z nim po meczach. Jest bardzo ważną częścią mojej sportowej kariery. Zawsze będę mu wdzięczny. To dzięki niemu zacząłem grać. Widywałem go trenującego i grającego każdego dnia, kiedy był młody.

Teraz to on jest bratem Felipe, nie odwrotnie.
Podczas kiedy ja nadal uważam się za brata Alfonso. Zrobił wiele ważnych rzeczy dla hiszpańskiej koszykówki. On, wraz ze swoją generacją, zapoczątkowali sukcesy reprezentacyjne.

Podobnie jak twój brat i Alberto Herreros, grałeś w Estudiantes. Nie myślałeś o tym, że pociąg do Realu Madryt już odjechał?
Kiedy otrzymujesz ofertę od Realu Madryt, wewnątrz czujesz się dumny. Mówisz: „Jeśli tak ważna drużyna ubiega się o ciebie, to o czymś świadczy". To był jeden z najszczęśliwszych dni w moim życiu, zaliczyłem duży awans i nigdy tego nie żałowałem. Minęło pięć wspaniałych lat, podczas których otrzymałem ze strony klubu i kibiców wsparcie oraz mocny doping od samego początku. Gra dla Estudiantes nie miała dla nich znaczenia.

Myślisz, że jeśli nie podjąłbyś tej decyzji, doszedłbyś do tego, do czego doszedłeś?
To jasne, że dzięki Estudiantes zdobyłem dużo doświadczenia i zaliczyłem debiut w Lidze ACB. Będę im za to zawsze wdzięczny, ale doświadczenie w Realu Madryt dało mi znacznie więcej. Nauczyłem się indywidualnej techniki i rzutu. W Estudiantes też się tego uczyłem, ale nie tak intensywnie, jak tutaj. Nigdy nie wiesz, co by się wydarzyło. Podczas tych pięciu lat bardzo się rozwinąłem.

Na zakończenie, twoja wiadomość dla madridismo.
Wspierajcie nas, to bardzo ważne, jesteście naszym szóstym zawodnikiem. Kontynuujcie to, co robicie przez tak wiele meczów, a będziemy wam to odpłacać. I wierzcie w nas. Pracujemy bardzo ciężko i walczymy o bardzo ważne rzeczy, i mimo iż nie zaczęliśmy tego sezonu najlepiej, jesteśmy wspaniałą drużyną i zakończymy go walką o wszystkie tytuły.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!