Euroliga: Coraz większe problemy w Madrycie
KK Partizan 81:77 Real Madryt
Hala Pionir w Belgradzie po raz pierwszy w historii doświadczyła porażki Realu Madryt. Po raz pierwszy, choć madryccy koszykarze mierzyli się z Serbami już dwunastokrotnie. Tym pechowym okazał się mecz numer trzynaście.
Pionir, jeden z legendarnych obiektów europejskiej koszykówki, pragnął obejrzeć wreszcie porażkę drużyny ze stolicy Hiszpanii. Po przegranym spotkaniu w Efesie, Partizan upatrywał w teamie Joana Plazy okazję do pierwszej wygranej w tegorocznej edycji Euroligi.
Podopieczni Duska Vujosevicia zdominowali pierwszą połowę spotkania, narzucając przeciwników swój rytm, przewyższając ich w każdym aspekcie gry. Real Madryt nie spodziewał się takiego początku, ale nie potrafił nawet w porę zareagować, grając nieco ospale w ataku, bez intensywności, agresji w obronie. Dodatkowo, popełniane błędy przyczyniały się do coraz większego prowadzenia gospodarzy (21:13). Zaczęto szukać sposobu na odrobienie strat. Ktoś zaproponował rzuty za trzy i tak oto Królewscy pięciokrotnie spróbowali trafić zza obwodu. Żaden z rzutów nie wpadł do obręczy.
Partizan kompletnie zdominował tablice. Gościom brakowało pod koszem centymetrów, przez co dopiero co trzecia zbiórka trafiała na konto Realu Madryt, nie wspominając już o bezsilności w obronie. Alex Mumbrú starał się zarazić kolegów z drużyny intensywniejszą grą, co chyba mu się udało. Madryt powoli zaczynał zmniejszać straty.
Spora w tym zasługa Sergio Llulla oraz Quintona Hosleya, za sprawą których na tablicy wyników wyświetlił się remis (45:45). I było coraz lepiej - rozegrał się Felipe Reyes, rozegrał się Louis Bullock, rozegrał się Madryt, przeganiając Partizan ośmioma punktami (47:55).
Niestety, nie po raz pierwszy, w centrum wydarzeń znaleźli się arbitrzy. Partizan odzyskał prowadzenie, a sędziowie nie odgwizdali kilku wyraźnych przewinień na Reyesie. Milenko Tepić wyregulował celownik w rzutach z dystansu (4/8 w całym meczu), podczas gdy zespół Plazy nie wiedział, jak zagrozić rywalom. Tym razem nie udało się doprowadzić do remisu - ostateczny cios padł w regulaminowym czasie gry.
Nie ma się co oszukiwać, tudzież zrzucać winy na pracę sędziów - Real Madryt nie zaliczył w Belgradzie dobrego spotkania. Zaczęło się fatalnie, bez zbiórek, bez szczęścia w ataku, a przede wszystkim bez intensywności, która przecież drzemie w tej wspaniałej drużynie. Królewskim udało się jednak odrobić niepowodzenia z pierwszych minut, dzięki udanej trzeciej kwarcie, co zwiększyło ich szanse na zwycięstwo w decydującej części meczu. Niestety, okazji nie wykorzystali.
W zespole Joana Plazy utworzyła się „żelazna trójka" - zawodnicy, którzy nie zawodzą. Do fenomenalnego Felipe Reyesa i niespodziewanie rewelacyjnie prezentującego się Sergio Llulla dołączył Quinton Hosley, z początku sezonu szukający zgrania z kolegami, teraz grający już znacznie pewniej.
Oby grono powyższych graczy szybko się powiększyło, mając na uwadze fakt, iż Real Madryt czeka teraz niezwykle ciężka przeprawa. Na sam początek wyjazd do Vitorii i walka o ligowe punkty z tamtejszą TAU Cerámiką; pięć dni później powrót do domu i obrona Vistalegre przed CSKA Moskwa; dwa dni odpoczynku, pakowanie walizek i podróż do Badalony, na mecz z DKV Joventut. I to nie są żarty.
81 - KK Partizan (21+23+13+24): Tepić (16), Rasić (18), Vitkovać (10), Lasme (12), Vranes (-) - Milosević (-), Tripković (6), Velicković (13), Aleksić (-), Bozić (-), Rakocević (6).
77 - Real Madryt (13+25+21+18): López (2), Bullock (9), Hosley (14), Hervelle (1), Papadopulos (10) - Sánchez (-), Reyes (11), Mumbrú (7), Massey (4), Llull (19).
- Skrót spotkania (YouTube)
- Statystyki
- Tabela grupy D
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze