Advertisement
Menu
/ RealMadryt.pl

Rabunek w biały dzień, Real uchodzi z życiem

W dramatycznych okolicznościach Królewscy pokonali Atletico

Kolejne derby hiszpańskiej stolicy za nami. Sto czterdzieste trzecie spotkanie Realu Madryt z Atlético przejdzie do historii z powodu błyskawicznie zdobytej pierwszej bramki, wyjątkowo emocjonującej końcówki spotkania oraz żenujących pomyłek arbitra. Chociaż początek meczu był dla Królewskich wręcz wymarzony, wszystko skomplikowało się ze sprawą pana Closa Gómeza. Kartki z kapelusza, wyimaginowane spalone i niesłusznie anulowane bramki to jego główne przewinienia... Na szczęście sprawiedliwość nie okazała się ślepa i po trafieniach Van Nistelrooya oraz Higuaína w pierwszej i ostatniej minucie meczu wywieźliśmy z trudnego terenu komplet punktów. Krwi napsuł nam jeszcze Simao w 90. minucie doprowadzając do remisu.

Jak zostało powiedziane, wynik meczu otworzył już w pierwszej minucie niezawodny Ruud van Nistelrooy, w pięknym stylu zmuszając do kapitulacji Leo Franco. W asyście obrońcy obrócił sie w kierunku bramki i celnie uderzył sprzed linii pola karnego. Dwadzieścia minut później Holender ponownie umieścił futbolówkę w siatce, jednak arbiter po raz pierwszy dzisiejszego wieczora gola nie uznał, tłumacząc to rzekomym spalonym. Jak pokazały powtórki, Clos Gómez był w błędzie. Komentatorzy jeszcze rozwodzili się na temat owej sytuacji, kiedy w 29. minucie sędzia anulował trafienie Raula. Kapitan otrzymał wspaniałe prostopadłe podanie, minął golkipera i trafił do bramki, ale i tym razem wysiłek Królewskich nie został uznany. Powód ten sam - pozycja spalona. Wniosek po obejrzeniu akcji z innego ujęcia również ten sam - pomyłka sędziego.

Po festiwalu strzeleckim przyszedł czas na festiwal kartkowy. W 31. minucie Perea uderzeniem w twarz spowodował krwotok z nosa u Sneijdera. Druga żółta kartka i słuszne wykluczenie z dalszej gry - był to przykład jednej z niewielu poprawnych decyzji arbitra. Nim goście zdążyli wykorzystać przewagę liczebną, proporcje się wyrównały. Van Nistelrooy ujrzał bezpośrednią czerwoną kartkę za nieprzepisowe zatrzymywanie Maniche'a, ale kara była nieadekwatna do przewinienia. Szczególnie, jeśli przypomnimy sobie, ile razy taranowany przez rywali był holenderski snajper. Do szatni oba zespoły schodziły zatem w dziesiątkę, po nerwowej, pełnej niedokładnych zagrań, fauli i niewykończonych akcji połowie.

Drugiej odsłonie bliżej już było do miana spektaklu. Gospodarze byli w swoich poczynaniach bardziej zdecydowani i lepiej zorganizowani, szybko zdobywając przewagę nad Blancos. Konstruowanie akcji nie przychodziło im tak ciężko, jak przed przerwą i defensywa Królewskich została wystawiona na kilka ciężkich prób. Polot i pewność siebie odzyskał Agüero, który na różne sposoby starał się pokonać Ikera Casillasa. Swoje szanse miał też inny ofensywnie nastawiony Argentyńczyk, Gonzalo Higuaín, jednak podobnie jak rodak uderzał albo niecelnie, albo w ostatniej chwili ktoś krzyżował jego plany.

Im więcej minut było za nami, tym poważniejsze błędy popełniali podopieczni Bernda Schustera, co przełożyło się na bardzo nerwową końcówkę. Rojiblancos na dobre zadomowili się na naszej połowie i wyrównująca bramka dosłownie wisiała w powietrzu. Nadeszła 89. minuta, rzut wolny dla Atlético. Królewscy dokładnie przygotowują mur, Simao pieczołowicie ustawia piłkę na dwudziestym czwartym metrze, uderza niesamowicie, wspaniale i na nasze nieszczęście - celnie. Sekundy do upływu regulaminowego czasu gry, tymczasem gospodarze cieszą się z wyrównania. Ale to nie koniec emocji! Z racji problemów zdrowotnych sędziego w drugiej połowie spotkanie zostało na kilka minut przerwane, zatem - o dziwo - skrupulatny Gómez doliczył sześć minut. Goście dali się nieco ponieść frustracji i chaotycznie próbowali odwrócić losy meczu, jak Drenthe, który w 92. minucie starał się wymusić jedenastkę. Trzy minuty później Holender już nie symulował, został sfaulowany w polu karnym przez Johna Heitingę! Odpowiedzialność wziął na siebie Higuaín, wytrzymał presję i utarł nosa gospodarzom, pokonując Leo Franco.

Atlético Madryt: Leo Franco; Perea, Heitinga, Ujfalusi, Pernía; Raúl García, Paulo Assunçao, Banega, Maniche; Forlán i Kun Agüero.
Real Madryt: Casillas; Sergio Ramos, Pepe, Cannavaro, Marcelo; Gago, De la Red, Sneijder; Higuaín, Raúl i Van Nistelrooy.

Bramki:
0:1, Ruud van Nistelrooy, 1' - Pobierz z SendSpace! lub Pobierz z RapidShare!
1:1, Simão Sabrosa, 89' - Pobierz z SendSpace! lub Pobierz z RapidShare!
1:2, Gonzalo Higuaín, 96' - Pobierz z SendSpace! lub Pobierz z RapidShare!

Inne multimedia:
Nieuznana bramka Ruuda - Pobierz z SendSpace! lub Pobierz z RapidShare!
Faul Perei na Sneijderze - Pobierz z SendSpace! lub Pobierz z RapidShare!
Van Nistelrooy fauluje i dostaje czerwoną kartkę - Pobierz z SendSpace! lub Pobierz z RapidShare!

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!