Advertisement
Menu

Przed meczem z Numancią i jubileuszowym golem

Niedziela, 19.00

Pięciotysięczny ligowy gol Realu Madryt był przed meczem z Deportivo omawiany na wszystkie możliwe sposoby. Mogłoby się wydawać, że dla niektórych stał się ważniejszy od zdobyczy punktowej na El Riazor. No i potwierdziło się, że nie należy - jak powiedziałby Anglosas - liczyć kurczaków, dopóki się nie wyklują. W Galicji tradycyjnie dostaliśmy lanie i na jubileuszowego gola musimy jeszcze trochę poczekać. Na szczęście w najbliższym meczu powinien już paść. Gramy bowiem z drużyną, która spędziła...

33 sezony w Tercera División.

Założony w 1945 roku klub ma za sobą 52 sezony w zawodowym futbolu - do powyższych trzydziestu trzech doliczyć należy osiem w Segunda División i tyleż w Segunda División B oraz trzy (1999/2000, 2000/2001 i 2004/2005) na najwyższym szczeblu. Dopiero co rozpoczęty sezon 2008/2009 będzie dla Los Rojillos zaledwie czwartym w pierwszej lidze.

W owych trzech sezonach Numancia rozegrała 114 meczów ligowych, z czego 27 zakończyło się jej zwycięstwami, a dalszych 32 - remisami. Innymi słowy: Numancia przegrała aż 48% meczów w La Liga, podczas gdy Real Madryt zaledwie 21%. O dziwo, w sezonie 2000/01, który nasi najbliżsi przeciwnicy zakończyli na ostatnim miejscu w tabeli, udało im się pokonać Los Blancos, prowadzonych wówczas przez "Sfinksa" del Bosque, aż 3:1. W składzie naszej drużyny pojawiły się takie legendy jak Geremi, Helguera, Hierro, Roberto Carlos, McManaman, Makélélé, Figo czy Sávio, a z ławki wpuszczeni zostali na murawę Morientes i Munitis. Z obecnego składu mecz tamten pamiętają Casillas, Guti i Raúl, który zresztą był strzelcem jedynej bramki dla Królewskich pogrążonych hat-trickiem Rumuna Laurenţiu Roşu. Numancia urwała nam też punkty w prehistorycznym sezonie 1999/2000 - w zakończonym bezbramkowym remisem spotkaniu zagrali między innymi Argentyńczyk Fernando Carlos Redondo i Brazylijczyk Júlio César Santos Correa (pamięta go ktoś? Obecnie gra w Dinamie Bukareszt), z ławki zaś w 60. minucie za Steve'a McManamana wszedł Manuel Sanchís Hontiyuelo.

Logiczne, że w klubie z taką historią nie należy szukać jakichkolwiek gwiazd. Był oczywiście Roşu, niezły napastnik, obecnie grający w Recreativo. Był jego rodak Gabriel Popescu, był pięćdziesięciokrotny reprezentant Gwatemali Dwight Pezzarossi czy 71-krotny reprezentant Korei Lee Chun-Soo (ale tylko przez rok, na wypożyczeniu), ale... czy to są gwiazdy? Nawet w tamtejszych realiach ciężko ich tak nazwać, a co dopiero w skali ogólnoświatowej. Chyba najsłynniejszym w ogóle człowiekiem kiedykolwiek związanym z tym klubem jest "nasz" Mariano García Remón, który trenował Numancię w sezonie 2000/2001. Przejął jednak drużynę dopiero na trzynastą kolejkę i nie miał okazji prowadzić jej w meczu z Królewskimi.

Dawid?

O meczach takich drużyn jak Numancia z takimi jak Barcelona czy Real Madryt mówi się, że to pojedynki Dawida z Goliatem i przypomina się, że taki piłkarski Dawid również może mieć procę, jeden strzał z której porazi nawet największego potentata. I faktycznie, podopieczni Chorwata Sergijego (alias Sergio) Krešicia zaczęli sezon meczem wprost z najpiękniejszych snów, pokonując na swoim maleńkim stadionie Dumę Katalonii 1:0 po golu 23-letniego Mario Martíneza Rubio. Najprawdopodobniej było to zwykłe szczęście beniaminka, zjawisko od dawna znane i wielokrotnie omawiane, ale piłkarze Numancii dostali sygnał, że nie tylko nie muszą się bać potentatów (no bo nie muszą, nie mają nic do stracenia), ale też mogą być dla potentatów groźnym i niewygodnym przeciwnikiem.

"Marca" przewiduje, że nasi rywale zagrają w ustawieniu 1-4-2-3-1. I tak: w bramce trzydziestoletni Juan Pablo, w obronie (od lewej) Cisma, Boris, Palacios i Juanra, przed nimi Baskowie José Barkero i Txomin Nagore, na środku wychowanek Barcelony Juan Carlos Moreno, po lewej stronie Carlos Bellvis, po prawej Álvaro Antón, a w ataku kolejny Bask - Gorka Brit, najlepszy obok Javiera del Pino strzelec Numancii w poprzednim, drugoligowym sezonie; obaj strzelili wówczas po osiem goli. Del Pino zajmie miejsce na ławce rezerwowych, obok między innymi Mario, strzelca w meczu z Barceloną. A skoro o strzelcach mowa, trzeba podkreślić, że z powodu kontuzji nie wystąpi Antonio Guayre, chyba najsłynniejszy piłkarz w obecnym składzie Numancii, niegdyś napastnik Villarrealu, dla którego rozegrał grubo ponad sto meczów ligowych.

Goliat

Najważniejszą wiadomością z obozu Los Blancos jest brak dwójki obrońców, Sergio Ramosa i Fabia Cannavara, w związku z czym na środku obrony pojawi się duet Pepe-Heinze, a na prawej obronie zagra... tak, właśnie on. Postrach Madrytu. Míchel Salgado. Jeśli Real Madryt jest Goliatem, Salgado jest tarczą celowniczą wymalowaną na jego czole dla wygody procarza.

Zgodnie z prognozami hiszpańskich dziennikarzy na lewej obronie zagra Marcelo (tu zagadka: dlaczego Bernd Schuster nie powołał Miguela Torresa?), na środku Mahamadou Diarra z Gutim, z przodu po bokach Rafael van der Vaart i Arjen Robben, w ataku zaś Ruud van Nistelrooy z Raúlem. Nie ma więc zaskoczeń i w sumie być ich nie mogło. Zacznie się robić ciekawie dopiero po powrocie Sneijdera. Rafael tymczasem szykuje się do ligowego debiutu przed własną publicznością - tym razem z pewnością obejdzie się bez czerwonej kartki (pozdrawiamy Woodgate'a), ale czy zagra na poziomie zdrowego Sneijdera? Na pewno jest w stanie to osiągnąć, bo przecież nie jest gorszym piłkarzem, ale jak będzie w praktyce, musimy się przekonać.

Czego by jednak nie mówić, w tym meczu nie ma dla nas innej opcji niż zwycięstwo. Deportivo to Deportivo, na ich stadion moglibyśmy dla świętego spokoju w ogóle nie jeździć, ale przegrać z beniaminkiem, i to jeszcze u siebie... hańba to za słabe słowo na taką sytuację. Najprzyjemniej byłoby odnieść cztero-, może pięciobramkowe zwycięstwo, ale i 1:0 powinno nas ucieszyć.

Chyba że z przebiegu meczu wyjdzie na to, że to Numancia zasługiwałaby na zwycięstwo. Ale jeśli nasi piłkarze mieliby tak słabo zagrać z tak słabym przeciwnikiem, to chyba znów zaczęto by przebąkiwać o kryzysie.

I jeszcze tradycyjne wideozakończenie. Tym razem gol Laurenţiu Roşu z derbów Bukaresztu Steaua - Dinamo.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!