Advertisement
Menu
/ RealMadryt.pl

Amerykanie są za mocni

Hiszpania 82:119 USA

Gdy obie drużyny są pewne awansu z grupy, mecze pomiędzy nimi rzadko przynoszą większe emocje. Tym razem miało być inaczej. Naprzeciw siebie stanęli najprawdopodobniej najlepsi koszykarze na świecie - koszykarze reprezentacji Stanów Zjednoczonych oraz Hiszpanii.

Mecz (tylko) o pierwsze miejsce w grupie miał przynieść sporo emocji - nie z powodu walki o liderowanie grupowej tabeli, ale ze względu na prestiż. Drużyna USA jest bardzo zdeterminowana, aby odzyskać prymat najlepszego teamu na świecie, udowadniając swoją wielkość zdobyciem złotego medalu na Igrzyskach Olimpijskich. Zespołem, mającym im w tym przeszkodzić, miała być reprezentacja Hiszpanii.

Pierwsze minuty pogląd ten potwierdzały. Po genialnym podaniu Rudy'ego Fernándeza do Felipe Reyes, między nogami Carmelo Anthony'ego, i celnym rzucie kapitana Realu Madryt, gracze Aíto Garcíi prowadzili 7:4. Niestety, było to ich ostatnie prowadzenie. Drużyna Odkupienia z początku grała dość ospale, jakby ich przeciwnikiem, z całym szacunkiem, była reprezentacja Angoli. Nieduże prowadzenie oraz ochota do gry Hiszpanów otworzyła oczy Amerykanów. I rozpoczął się show...

Zespół Stanów Zjednoczonych momentalnie złapał swój rytm gry i nic nie było w stanie przeszkodził mu w narzuceniu go przeciwnikowi. Szybkie akcje, bezpardonowe wejścia pod kosz LeBrona Jamesa, celne rzuty Anthony'ego... Po kilku minutach Hiszpanom odechciało się grać.

Bardzo dużo działo się pod koszem, ale w czasie, gdy nie było tam piłki. Między zawodnikami nie dało się odczuć przyjacielskich relacji, a wręcz przeciwnie - na samym początku coś do powiedzenia mieli sobie James i Alex Mumbrú; później, w niemal każdej akcji, w podkoszowej trumnie co rusz dochodziło do małych rywalizacji pomiędzy centrami, nie zawsze czystych. Stąd też duża ilość fauli.

Zagadką było, jaką strategię obronną obiorą obie drużyny. Gwiazdy NBA stosowali ostry, agresywny pressing na rozgrywających, zmuszając ich do błędów w podaniach, strat, ale i faulując. Gdy tylko piłkę otrzymał Pau Gasol, był on natychmiastowo podwajany. Aíto García nadzwyczaj często zmieniał taktykę defensywną, do żadnej z nich nie będąc przekonanym.

Hiszpania dotrzymywała tempa rywalom (22:31 na zakończenie pierwszej kwarty), ale grała coraz chaotyczniej.

W przerwie pomiędzy kwartami Aíto postanowił zagęścić strefę podkoszową, skąd Amerykanie zdobywali większość punktów, zmuszając ich do rzutów z dystansu (taktyka Chińczyków). Pomysł okazał się nietrafiony - nie dość, że LeBron i Kobe Bryant zaczęli trafiać za trzy, to mistrzom świata brakowało ofensywy. Hiszpanie, jeśli już oddawali rzut, starali się omijać długie ręce przeciwników, przez co piłka miała wysoką parabolę lotu i rzadziej wpadała do kosza. Wzrostem i skocznością koszykarze zza oceanu deklasowali ich na każdej pozycji.

Mimo widocznych różnic w grze, różnica na tablicy wyników nadal mieściła się w granicach dziesięciu punktów. Amerykanie nie radzili się z braciami Gasol, a może raczej nie chcieli sobie radzić - denerwowała ich chyba częsta gra tyłem do kosza katalońskich centrów, przez co szybko przerywali ją faulem. Faule, a w konsekwencji rzuty osobiste, ratowały przy okazji dorobek punktowy Hiszpanów.

Amerykanie nie mogli oczywiście powstrzymać się od efektownych dunków, alley-oopów, ale koszykarze z Europy także pokazali, na co ich stać. Przykładem tego było genialne zagranie Ricky'ego Rubia do Rudy'ego na alleya, zakończone wsadem.

Mimo wyniku (45:61), Hiszpanie grali ambitnie, nie chcieli stać na przegranej pozycji, walczyli i pomimo trochę chaotycznych momentów w grze, było miejsce na dobre zagrania, udane akcje i celne rzuty. Widać było jednak, że odstają od Amerykanów, mających sto różnych pomysłów na rozegranie jednej akcji. Tego koszykarzom Aíto Garcíi brakowało.

Brakowało też pewności. Zawodnicy La Selección zwyczajnie bali się wchodzić pod kosz, wiedząc, że czai się tam Dwight Howard, rywalizujący nie o to, aby piłkę zablokować, ale o to, aby zablokować ją w porę, zanim zacznie opadać.

W takiej sytuacji potrzebne były celne rzuty za trzy. Aíto postawił na Raúla Lópeza, który w takiej roli w Los Blancos spisywał się bez zarzutu. Niestety, tym razem rozgrywający Realu Madryt zawiódł, mimo trzech prób. Wyręczył go za to kolega z teamu, Mumbrú, jednak jedna trójka była jak kropla w morzu potrzeb, ponieważ Amerykanie zaczęli zaznaczać swoją dużą przewagę także na tablicy wyników.

Gra stała się luźniejsza, kibice zachwycali się niezwykłymi wyczynami Dwyane'a Wade'a, a Hiszpanie myśleli już chyba o końcowej syrenie...

Mecz pozbawiony był emocji, choć koszykarze obydwu drużyn, ze znacznym wskazaniem na Amerykanów, wynagrodzili to kibicom seriami efektownych zagrań. LeBron James i spółka kompletnie zdominowali ten pojedynek - grali swobodnie, pewnie i, przede wszystkim, skutecznie. Hiszpanie? Po prostu grali.

Reprezentanci USA zaprezentowali efektowną i efektywną koszykówkę, nastawioną na szybkie wyprowadzanie akcji, szybkie podania. Gdy tylko Hiszpanie próbowali zagrać wysoką obroną, stosując pressing na cały boisku, przeciwnicy gubili ich jednym podaniem, chwilę później pakując piłkę do kosza. Mistrzowie świata popełniali mnóstwo błędów, strat, przez co doznali pierwszej porażki od finału EuroBasketu 2007.

Bardzo dobry występ zaliczył Felipe Reyes, najlepszy z La Selección i jeden z najlepszych na parkiecie (19 punktów, 8 zbiórek). Koszykarz Realu Madryt zagrał bardzo mądrze - wymusił sporo przewinień w ataku Amerykanów, sprytnie stając z zasłoną na ich drodze; nie bał się pojedynków z Howardem, ładnie omijał jego bloki; a do tego wszystkiego zbierał i dobijał niecelne rzuty partnerów.

Dzięki luźniejszej formule meczu i szybkim rozstrzygnięciu, więcej minut otrzymał Raúl López, jednakże ani nie wniósł nic do gry drużyny, ani nie wpisał się do statystyk. Alex Mumbrú - 23 minuty, osiem punktów, w tym dwie trójki.


Redeem Team kroczy po złoto i odkupienie. Czy ktoś będzie w stanie ich zatrzymać?


82 - Hiszpania (22+23+18+19): Calderón (4), Fernández (8), Mumbrú (8), Reyes (19), Pau Gasol (13) - Marc Gasol (8), Navarro (5), Rodríguez (6), Rubio (8), Garbajosa (3), López (-).
119 - Stany Zjednoczone (31+30+25+33): Kidd (2), Bryant (11), James (18), Anthony (16), Howard (10) - Wade (16), Bosh (2), Paul (14), Williams (11), Prince (10), Boozer (5), Redd (4).

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!