Advertisement
Menu
/ marca.com / Wikipedia / LFP.es

Przed bitwą o A Coruńę

Sobota, 15 marca, godzina 20:00

Stadion Deportivo jest dla Realu Madryt stadionem przeklętym. Ostatni raz wygraliśmy tam bowiem w sezonie 1991/92, kiedy to drużyna Radomira Anticia strzeliła gospodarzom trzy gole (Hierro, Míchel, Butragueńo, wszystkie w drugiej połowie), nie tracąc żadnego. Z następnych piętnastu meczów przegraliśmy aż dziesięć, a pięć pozostałych zakończyło się remisem; bilans bramkowy to zatrważające 36:10.

Co prawda zwycięstwo na początku ubiegłej dekady nie dało Los Blancos triumfu w La Liga - tytuł odebrała nam słynna przegrana z Tenerife - a w następnych latach, mimo przegranych na El Riazor kilka razy zostaliśmy mistrzami Hiszpanii, więc utrata punktów na tym stadionie nie oznacza automatycznej utraty prawa do zajęcia pierwszego miejsca, ale w obecnej sytuacji ani trener, ani piłkarze nie powinni tak myśleć. Nie ma już wątpliwości, że Bernd Schuster za bardzo rozpędził drużynę w pierwszej fazie sezonu, czego skutki teraz oglądamy, więc każdy punkt, a zwłaszcza trzy punkty, to zdobycz bezcenna. Musimy o tym pamiętać - w przeciwnym razie grozi nam upadek podobny do tego, którego doświadczyliśmy za czasów Carlosa Queiroza.

Przełom tysiącleci był jednak najlepszym okresem w studwuletniej historii Real Club Deportivo de La Coruńa (który, wbrew nazwie, pochodzi z miasta... A Coruńa) - mistrzostwo w roku 2000, wicemistrzostwa w dwóch kolejnych, Puchar Hiszpanii w 1995 i 2002. Teraz zaś podopieczni Miguela Angela Lotiny to drużyna broniąca się przed spadkiem, mająca zaledwie dwa punkty przewagi nad osiemnastym w tabeli Recreativo Huelva, tracącą jedenaście do szóstej Sevilli, a do tego pozbawioną choćby jednego zawodnika gwarantującego regularne zdobywanie bramek. Najlepszym strzelcem Depor jest powoli powracający do składu po kontuzji meksykański skrzydłowy Andrés Guardado z pięcioma golami na koncie (dla porównania: nasz lider, Raúl, ma trzynaście goli; dodajmy w tym miejscu, że występ Guardado w najbliższym meczu jest wciąż bardzo niepewny), a o jedną bramkę mniej zdobyli Riki i Xisco ("wice" Królewskich, van Nistelrooy, zdobył jak dotąd dwanaście bramek). Prawdę mówiąc, gdyby zabrać tej drużynie Guardado i, skądinąd świetnego, stopera Fabricio Colocciniego, Deportivo byłoby skazane na spadek. I tak między nami - powinno się im zabrać tę dwójkę. Marnują tam nieprzeciętny talent.

Ciekawe wnioski można wyciągnąć, porównując domową formę Deportivo (piętnaście punktów w trzynastu meczach) z wyjazdową Realu Madryt (dwadzieścia sześć w czternastu, najlepszy wynik z La Liga), ale mimo tego baskijski szkoleniowiec gospodarzy utrzymuje, że właśnie rozpoczął się najlepszy okres dla jego drużyny, a na poparcie tego przywołuje ostatnie trzy mecze, w których Los Blanquiazules pokonali, do tego u siebie, Espanyol i Sevillę, a następnie zremisowali na wyjeździe z Valencią. Być może jest więc tak, jak rzecze 50-letni szkoleniowiec, być może Deportivo faktycznie nabiera wiatru w żagle i być może przyjdzie nam się mocno zdziwić wynikiem meczu, którego jesteśmy faworytem.

Niech jednak będzie jasne - choćby nawet gospodarze byli formalnie i nieodwołanie skazani na porażkę, nie przyjmą tego losu bez walki. Nieustępliwość i determinacja to bowiem jedyne bronie, jakie pozostały w ich niegdyś imponującym arsenale.

Analizując taktykę Deportivo, można się nabawić bólu głowy. Bernd Schuster słusznie mówi o ustawieniu 3-4-3, ale "Marca", która pisze o 5-4-1 też ma trochę racji, bo tak naprawdę pan Lotina może dokonywać w tej kwestii płynnych zmian w czasie spotkania. Przyjrzyjmy się przewidywaniom hiszpańskich żurnalistów.

W bramce oczywiście 32-krotny reprezentant Izraela, Dudu Aouate. Przed nim tercet stoperów, Lopo, Pablo Amo i wspomniany już Coloccini, a na bokach obrony Manuel Pablo i doskonale nam znany Filipe Luís Kasmirski. Na środku pomocy mieliby zagrać Sergio i Kanadyjczyk Julian de Guzmán, role skrzydłowych przypadłyby wypożyczonemu z Saragossy Angelowi Laficie oraz wypożyczonemu z Nantes Christianowi Wilhelmssonowi, zaś jedynym napastnikiem zostałby Xisco. Tak widzi to "Marca".

A Real Madryt? Ten sam dziennikarz ocenia, iż jedenastkę Królewskich sformują Iker Casillas, Gabriel Heinze, Pepe, Fabio Cannavaro, Miguel Torres (Sergio Ramos jest zawieszony za kartkę), Wesley Sneijder, Júlio Baptista, Mahamadou Diarra, Guti, Raúl i Robinho. Ja jednak zastanawiam się, czy aby Bernd Schuster nie da szansy Gonzalo Higuaínowi i Roystonowi Drenthemu.

W tym meczu Real Madryt staje naprzeciwko własnej historii - grając o trzy punkty, zagra też o zakończenie swojej bodaj najgorszej wciąż trwającej passy. I nie ma wyboru, musi ją przerwać, jeśli chcemy ze spokojem myśleć o obronie mistrzostwa. Nauczeni doświadczeniami poprzedniego sezonu musimy być świadomi, że tytuł będzie nasz wtedy i tylko wtedy, gdy nasi rywale nie będą mieli już choćby tylko matematycznych szans na wyprzedzenie nas.

Sędzia
Co nieco o panu Turienzo przeczytać możecie tutaj.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!