Advertisement
Menu
/ marca.com

Królewscy odrobią straty na Bernabéu?

Historia mówi, że tak

90 minut na Bernabéu to bardzo dużo - takie zdanie wypowiedział dwie dekady temu słynny Juanito. Zaraz po zakończeniu wczorajszego meczu w Rzymie, Guti powtórzył te słowa. I należy przyznać, że dużo w tym zdaniu prawdy. Patrząc na statystyki, Real Madryt ma obecnie 84% szans na to, aby awansować do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. Skupiając się natomiast na wynikach z przeszłości, prawie nigdy wygrana 2:1 w pierwszym meczu nie zapewniła żadnej drużynie wyeliminowania Blancos z rozgrywek.

Spośród sześciu sytuacji, w których Real Madryt wybiegał na Bernabéu po to, aby odrobić porażkę 2:1 z meczu wyjazdowego, tylko raz Blancos musieli pogodzić się z zakończeniem przygody w rozgrywkach. Miało to miejsce w sezonie 1972/73. Przeciwnikiem Królewskich był wtedy Ajax Johana Cruyffa, który następnie zdobył swój trzeci Puchar Europy z rzędu. W pięciu innych przypadkach, stadion Santiago Bernabéu był dla rywala zbyt dużym wyzwaniem.

Pierwszą drużyną, która pomimo zaliczki z pierwszego meczu, musiała w końcu uznać wyższość Królewskich, był holenderski Feyenoord. W pierwszym spotkaniu Pucharu Europy z sezonu 1965/66 w Rotterdamie gospodarze wygrali właśnie 2:1. Po rewanżu natomiast wracali do Holandii z bagażem pięciu bramek. Kilka miesięcy później ten Real Madryt zdobył swój szósty Puchar Europy.

Bayern ostatnią ofiarą
W 1/8 finału z sezonu 1972/73, czyli w tym samym, w którym Real Madryt odpadł ostatecznie z Ajaksem, ofiarą Blancos w rewanżowym meczu było rumuńskie Piteşti. Wtedy Królewscy wygrali na Bernabéu 3:1. Aby znaleźć następny przykład, trzeba przenieść się do sezonu 1979/80. Rywalem Realu Madryt w dwumeczu było wtedy FC Porto. Los Merengues wygrali u siebie 1:0 i awansowali dalej, ponieważ mieli na koncie jedną bramkę wyjazdową z Portugalii. Identyczna sytuacja miała miejsce w pierwszej rundzie Pucharu UEFA w sezonie 1981/82. Wtedy ofiarą Królewskich była węgierska Tatabánya.

Ostatnią ofiarą Realu Madryt, już w czasach Ligi Mistrzów, był FC Bayern w ćwierćfinale rozgrywek z sezonu 2001/02. Niemcy wygrali u siebie 2:1, ale w rewanżu musieli uznać wyższość Blancos po bramkach Helguery i Gutiego. W tamtym sezonie Królewscy sięgnęli po swój dziewiąty i ostatni Puchar Europy.

Jednak za awansem Realu Madryt nie przemawiają jedynie statystyki Królewskich, ale również Romy. Po raz ostatni Włosi wygrali 2:1 w pierwszym meczu u siebie w ćwierćfinale Ligi Mistrzów z poprzedniego sezonu. Rzymianie byli w formie, ponieważ wcześniej odprawili Olympique Lyon. Po zwycięstwie u siebie, rozradowani udali się na Old Trafford. Jednak wtedy zdarzyła się katastrofa. Podopieczni Sir Aleksa Fergusona rozbili rywali 7:1. AS Roma do tej pory nie zapomniała tej klęski.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!