Advertisement
Menu
/ RealMadryt.pl / lfp.es / marca.com

Po trzy punkty do Walencji

Real zmierzy się z ostatnim w tabeli Levante

"Tytuły zdobywa się na stadionach takich, jak ten Levante", zapewnia przed 19. kolejką Primera División Bernd Schuster, który za wszelką cenę chce poprowadzić swoich podopiecznych do piętnastego zwycięstwa w La Liga i zamazać tragiczny obraz, jaki pozostawili po sobie Królewscy w meczu z Mallorcą. Jak każdego roku, Real Madryt i Levante walczą o skrajnie różne cele. Los Merengues wysoko powiesili sobie poprzeczkę i mierzą w potrójną koronę, przy czym najbardziej realny wydaje się chyba triumf na krajowym podwórku, gdyż prawie na półmetku rozgrywek pewnie liderują tabeli. Klub z Walencji również okupuje pierwsze miejsce, tyle że od końca. Co gorsza, nasz dzisiejszy rywal boryka się z problemami ekonomicznymi i wyraźnie nie potrafi się odnaleźć w trudnej sytuacji i sportowej, i finansowej. Nikt jednak nie zamierza z tego powodu zastosować taryfy ulgowej.

Drużyna, w której swoją piłkarską karierę kończył Predrag Mijatović, jest w kryzysie tak głębokim, jaki można sobie tylko wyobrazić. Ostatnie miejsce w lidze, zaledwie osiem punktów na koncie, co jest wynikiem gorzej niż tragicznym, praktycznie zerowe szanse na uratowanie się przed spadkiem, dwa zwycięstwa w osiemnastu meczach… Jakby tego było mało, kilka dni przed pojedynkiem z Królewskimi drużynę opuściło trzech podstawowych graczy: Storari, Cirillo i Savio, którego część z Was na pewno pamięta z czasów gry dla Realu. W każdym przypadku powód był ten sam – słaba kondycja ekonomiczna klubu z Walencji.

Niby wszystkie znaki na niebie i ziemi pokazują, że nasz dzisiejszy rywal nie uchroni się od kolejnej klęski, ale nigdy nie można być pewnym swego. Szczególnie, jeśli przypomnimy, że w zeszły weekend Levante bezbramkowo zremisowało na wyjeździe z Valencią, co było sporą niespodzianką, ale i sukcesem Granotes. Wprawdzie w tygodniu w ramach Copa del Rey musieli uznać wyższość Getafe, jednak na mecz z Królewskimi trener będzie miał do dyspozycji jedenastkę niemal taką samą, jak w pojedynku z Nietoperzami. Jedyną zmianą będzie najpewniej powrót do składu Rigi, napastnika, który w szesnastu spotkaniach trzy razy trafiał do siatki.

Madridistas nie ukrywają, że oczekują triumfu przynajmniej tak okazałego, jaki udało się w tym sezonie osiągnąć Barcelonie, która dała Levante lekcję futbolu na najwyższym poziomie, wygrywając 1:4 po hattricku Henry’ego i trafieniu Messiego. Dokładnie taki sam wynik padł w drugiej kolejce zeszłego sezonu, kiedy pod wodzą Fabio Capello Real pewnie zdobył komplet punktów, a do siatki trafiali: van Nistelrooy (trzykrotnie) oraz Cassano. Rewanż, rozgrywany na Santiago Bernabeu, udał się przyjezdnym wręcz idealnie, bowiem odnieśli jedyne w historii zwycięstwo nad madrycką jedenastką, a publiczność pożegnała Królewskich białymi chusteczkami.

Mimo niełatwej sytuacji kadrowej, mało kto spodziewa się innego scenariusza niż zwycięstwo Realu Madryt. Przetrzebiona kontuzjami drużyna Bernda Schustera najzwyczajniej w świecie nie może sobie pozwolić na stratę punktów, gdyż depcząca nam po piętach FC Barcelona swój wczorajszy mecz pewnie wygrała i liczy na obrobienie strat. Kłopoty ze skompletowaniem optymalnej jedenastki zaczynają się już na pozycji bramkarza. Wprawdzie do Walencji poleciało ich aż trzech, jednak istnieje niebezpieczeństwo, iż bohater zeszłej kolejki, Iker Casillas, może nie wystąpić w dzisiejszym spotkaniu. Wczoraj pojawiła się informacja o problemach zdrowotnych naszego portero, co potwierdził na konferencji prasowej Schuster. Trener natychmiast uspokoił kibiców, mówiąc, iż Iker "powinien być jutro w formie", co sugeruje, że ujrzymy kluczowego zawodnika w pełni sił na murawie.

Najcięższy orzech do zgryzienia to niewątpliwie wybranie czterech defensorów, którzy będą w stanie skutecznie stawiać opór rywalom. Po kontuzji do gry wracają Pepe i Cannavaro, obaj niemal na sto procent znajdą się w wyjściowym składzie, bowiem są jedynymi stoperami w osiemnastoosobowej kadrze. Pozycje bocznych obrońców zajmą młodzi, perspektywiczni gracze, czyli Marcelo i Miguel Torres, którzy – miejmy nadzieję – brak doświadczenia nadrobią przebojowością. Środek pola, a tym samym przerywanie ataków przeciwników i kreaowanie gry własnej drużyny, należał będzie do Gago i Baptisty. Szczególnie na pierwszym z nich spoczywa spora odpowiedzialność, gdyż w najbliższych spotkaniach zajmował będzie pozycję Diarry i ma idealną okazję, żeby przekonać szkoleniowca o swoich wysokich umiejętnościach. Lewa flanka to oczywiście królestwo Robinho, który tydzień temu dwoma akcjami rozstrzygnął losy spotkania. Prawą stronę okupował będzie Snjeider, na którego idealne dośrodkowania liczyć będzie para napastników – Raúl i van Nistelrooy. Holender, po przedłużeniu kontraktu z hiszpańskim klubem, ma chrapkę na powtórzenie zeszłorocznego osiągnięcia, czyli na trzykrotne pokonanie Kujovicia.

Czując na plecach oddech Dumy Katalonii i mając w pamięci słabiutki czwartkowy mecz, podopieczni Berdna Schustera nie mają innego wyjścia – muszą dziś zwyciężyć. Aby udowodnić, że nieprzypadkowo liderują drugiej najsilniejszej lidze świata, aby zamknąć usta krytykom, którzy oskarżają madridistas o brak zaangażowania i aby – co chyba najważniejsze ;) – zaspokoić wymagania sympatyków, którzy nieczęsto oglądają porywające, efektowne od pierwszej do ostatniej minuty i wygrane w świetnym stylu pojedynki.

Typy bukmacherów:
bwin: 8.00 / 4.25 / 1.35
STS: 7.00 / 4.00 / 1.35
bet-at-home: 8.20 / 4.35 / 1.35

Przewidywane składy:
Levante: Kujović - Descarga, Serrano, Alvaro, Rubiales - Juanma, Berson, Tommasi, Courtois - Geijo, Riga.
Real Madryt: Casillas - M. Torres, Pepe, Cannavaro, Marcelo - Robinho, Gago, Baptista, Sneijder - Raúl, van Nistelrooy.

Sędzia: Fernández Borbalán. Trzydziestopięcioletni arbiter sędziował sześć meczów Levante, z których dwa zakończyły się triumfem klubu z Walencji, cztery natomiast porażkami. Był również ośmiokrotnym rozjemcą pojedynków Realu Madryt, cztery razy Królewscy zwyciężyli, dwa razy zremisowali, dwa przegrali – na wyjeździe z Deportivo i Athletic.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!