Advertisement
Menu
/ RealMadryt.pl

Liga ACB: Dużo szczęścia w Murcji

Polaris World Murcia 62:65 Real Madryt

Wczorajszego wieczoru oczy madridistas skupione były na Murcję. W podróż na południe kraju wybrali się nie tylko zawodnicy Bernda Schustera, ale i koszykarze Joana Plazy. Taki miły zbieg okoliczności. Więcej radości Ramónowi Calderónowi, obecnemu na obu meczach, przynieśli ci drudzy, choć i w ich przypadku można mówić o rozczarowaniu. Koszykarski Real Madryt co prawda swoje spotkanie z Murcią wygrał, ale grą nie zachwycił. Gospodarze bliscy byli doprowadzenia do dogrywki, dzięki świetnej postawie Thomasa, lecz zabrakło im szczęścia i skuteczności w ostatnich sekundach meczu.

Królewscy wyszli na parkiet w dość... dziwnym składzie: Raúl López, Michalis Pelekanos, Charles Smith, Axel Hervelle i Venson Hamilton. Ten „dziwny skład" radził sobie jednak całkiem nieźle, a wszystko za sprawą Smitha. Amerykanin, który w kilku ostatnich spotkaniach obniżył loty, to rozpoczął od dwóch trójek (0:6). Po chwili zza obwodu trafił także Stephane Risacher. Tak właśnie prezentowała się gra obu zespołów - rzut z dystansu wydawał się być jedynym logicznym wyjściem z sytuacji, gdy oglądaliśmy sporo zamętu, chaosu, niedokładności i małej skuteczności spod kosza. Po czterech minutach parkiet opuścił Hamilton, czyli tradycji stało się zadość. Amerykanin nadal prezentuje się słabo, sprawia wrażenie zagubionego i nie potrafi złapać odpowiedniego rytmu gry. Zastąpił go Lazaros Papadopoulos, akcentując swoją obecność wsadem. Zawodnicy Murcii, przegrywając już 0:10, wreszcie podjęli działania, mające na celu objęcie prowadzenie. Nie było to tak odległe marzenie, bowiem w ciągu zaledwie kilku minut, po m.in. trójce Thomasa i skutecznych akcjach Kammerichsa, na tablicy widniał rezultat 12:11.

Joan Plaza standardowo zachowywał spokój, lecz nie pozostał bierny w stosunku do wydarzeń na parkiecie - natychmiast pojawił się na nim Felipe Reyes, Kerem Tunçeri, Louis Bullock i Alex Mumbrú, zaczynając stosować agresywniejsze krycie i podwajanie zawodnika z piłką. Reyes nie pograł zbyt długo, ponieważ w jednej z akcji podkoszowych wylądował na stopie Fajardo, wykrzywiając swoją w nienaturalny sposób. Nasz kapitan usiadł na ławce z bólem lewej kostki. Ta strata nie przeszkodziła Królewskim w odzyskaniu prowadzenia i wygraniu kwarty. Zakończyła się ona piękną, składną i szybką akcją naszych koszykarzy, po której piłka znalazła się w koszu za sprawą celnego rzutu za trzy Bullocka (14:23).

Real Madryt cały czas popełniał bezmyślne błędy, w konsekwencji czego punkty zdobywali przeciwnicy. Zupełnie niepotrzebne chwilami było podwajanie w strefie podkoszowej, gdzie jedno podanie otwierało graczom Murcii pustą drogę do kosza. Są też dobre wiadomości - upadek Reyesa nie okazał się groźny w skutkach i Hiszpan wrócił na parkiet, zdobywając pierwsze punkty zespołu w drugiej kwarcie. Plaza stosował duże roszady w składzie, dzięki czemu drugą szansę dostał Hamilton i, trzeba przyznać, zaprezentował się odrobinę lepiej (lecz to jeszcze nie to, na co czekamy...). Nie zważając na smutki i radości madridistas, gospodarze nadrabiali straty (24:25). Na dokończenie dzieła nie pozwolił im Michalis Pelekanos. Młody Grek najpierw przechwycił piłkę i popisał się dunkiem, jednak sędziowie zupełnie niezrozumianie nie zaliczyli tych punktów (prawdopodobniej odgwizdując piłkę niesioną). Zawodnik zapomniał o całej akcji i w kolejnej trafił do kosza zza linii rzutów za trzy. Poza tym Pelekanos dobrze pracował w obronie, zbierając piłkę z niemal identyczną częstotliwością, co nasi środkowi. Świetny okres gry tego zawodnika, oby więcej takich „przebudzeń" w jego wykonaniu!

Trzecia odsłona meczu przyniosła bardzo mało efektywną grę. Na samym początku trzy punkty z dystansu ustrzelił Smith, ale w kolejnych trzech próbach pudłował za każdym razem. Przy tak słabej skuteczności większości zawodników, dobrą grą tyłem do kosza wyróżniał się Papadopoulos, statystycznie najlepszy koszykarz Realu Madryt w tym spotkaniu. Z meczu na mecz coraz gorzej prezentuje się za to Louis Bullock. Sweet Lou nie potrafi ani „wstrzelić" się zza obwodu, ani penetrować tak, jak dawniej. Coś bardzo niedobrego stało/dzieje się z tym zawodnikiem.

Polaris World Murcia traciła do gości dziewięć punktów (42:51) i miała dziesięć minut, aby coś z tym fantem zrobić. Podstawą była obrona, więc podopieczni Manuela Husseina zaczęli od pressingu na całym boisku. Jeśli zaś chodzi o ofensywę, nasi przeciwnicy nie musieli się o nic martwić. Wystarczyło tylko, aby piłkę w swoje ręce wziął Chris Thomas. Były zawodnik Anwilu Włocławek swoją grą pobudził miejscowe trybuny do życia i rozgrzał je do czerwoności. Im bliżej było końca, tym większy hałas „produkowali" kibice Murcii.

Real Madryt bardzo upodobał sobie w tym sezonie nerwowe końcówki, więc skorzystali z okazji. Nawet nasz zespół grał pod Thomasa - madryccy obrońcy nie potrafili go zatrzymać, kilkakrotnie tracąc piłkę na rzecz Amerykanina. Wynik ocierał się o remis, choć to Real Madryt cały czas prowadził. Gdy do końca pozostało 30 sekund, piłka trafiła do Raúla Lópeza. Chłopak ma patent na rzuty w decydujących momentach, więc nie powinna nikogo zdziwić jego trójka, tak ważna dla losów spotkania (59:63). To jednak jeszcze nie koniec. Momentalnie, w taki sam sposób, zareagował Jimmie Hunter (62:63), po czym gospodarze szybko sfaulowali Raúla. Hiszpański rozgrywający stanął na linii rzutów osobistych i, pomimo ogromnej presji kibiców, trafił 2/2 (62:65). Koszykarze Murcii mieli jeszcze kilkanaście sekund, na rzut z dystansu zdecydował się Hunter i... chybił! Piłka jednak ponownie znalazła się w jego rękach, a on po raz kolejny uderzył zza linii 6,25m i... znów nie trafił! Na dalsze próby zabrakło już czasu.

Szczęśliwe zwycięstwo pozwala nam na dalsze okupowanie drugiego miejsca w tabeli, tuż za mającym taki sam stosunek zwycięstw i porażek Joventutem. Z walki o fotel lidera chwilowo odpadła Barcelona, dość niespodziewanie przegrywając dziś w Sewilli z Cajasol 58:75. Do porażki Katalończyków w dużej mierze przyczynił się polski skrzydłowy, Michał Ignerski.


62 - Polaris World C.B. Murcia (14+14+14+20): Gavel (4), Risacher (3), Thomas (14), Triguero (12), Kammerichs (5) - Robles (3), Hunter (10), Fajardo (2), Reiner (8), Opacak (1);
65 - Real Madryt (23+12+16+14): Raúl López (11), Pelekanos (3), Papadopoulos (11), Smith (11), Hevelle (5), Hamilton (1) - Reyes (15), Mumbrú (-), Tunceri (3), Bullock (5).

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!