Advertisement
Menu

Podsumowanie 11. kolejki La Liga

Real przegrywa, Barca i Villarreal gonią

RCD Mallorca - Valencia CF 0:2 (Morientes 45', Morientes 61')
Spotkanie na Balearach rozpoczęło 11. kolejkę La Liga. Wszyscy już wiedzą, że nowym szkoleniowcem "Los Ches" zostanie Ronald Koeman, jednak były piłkarz Barcelony oglądał ten mecz w telewizji, przez co szansę zrehabilitowania się po fatalnym debiucie i środowej klęsce w starciu z Madrytem dostał tymczasowy trener Óscar Fernández. Valencia znów nie zachwyciła ale wygrała, głównie dzięki fenomenalnemu występowi Fernando Morientesa. Już w 3. minucie groźnej kontuzji doznał Alexis i musiał opuścić boisko. Przez większość meczu przeważali zawodnicy Mallorci, a Dani Güiza co chwila testował Hildebranda. Pięć goli straconych z Realem jednak nie załamało bramkarza Nietoperzy i z Mallorcą bronił wyśmienicie (statystycy zaliczyli mu 7 parad). Valencia kontrowała i po jednym z takich wypadów Miguel rozpaczliwie dośrodkował w pole karne. Niespodziewanie piłka minęła wszystkich obrońców i bramkarza po czym spadła na nogę Morientesa, a ten nie zwykł marnować takich sytuacji. W drugiej połowie powtórka z rozrywki: Mallorca atakuje, Valencia strzela. Świetna indywidualna akcja Davida Silvy, wystawienie piłki byłemu piłkarzowi Królewskich, plasowany strzał po długim rogu i dwubramkowe prowadzenie "Los Ches". Po tej bramce z zawodników Mallorci wyraźnie zeszło powietrze i do końca meczu oglądaliśmy nudną kopaninę. Valencia mimo kiepskiej gry i zawirowaniach na stanowisku trenera wciąż utrzymuje się w pierwszej czwórce, a do lidera traci zaledwie cztery punkty.

Sevilla FC - Real Madryt 2:0 (Keita 18', Luis Fabiano 20')
Niemoc Królewskich. Więcej o tym meczu tutaj.

Atlético Madryt - Villarreal CF 3:4 (Pablo 10', Simao 24', Agüero 61' - Rossi 30', Fuentes 41', Nihat 69', Nihat 89')
Kolejne fantastyczne widowisko na Vicente Calderon! Wynik prawie ten sam, co w środowy wieczór, tylko tym razem w stosunku 4-3 wygrali goście. A na początku nic nie zapowiadało takiego obrotu sprawy. Będący na fali po zwycięstwie nad Sevillą Rojiblancos narzucili swój styl gry i w 10. minucie Pablo ładnym strzałem głową wyprowadził miejscowych na prowadzenie. Atletico nie zadowoliło się jednobramkowym prowadzeniem i piętnaście minut później Simao po świetniej, indywidualnej akcji podwyższył prowadzenie. To trafienie wyraźnie rozluźniło piłkarzy lokalnego rywala Realu, bo parę minut później świetnie w polu karnym Atletico znalazł się Rossi, ubiegł obrońców i zdobył kontaktową bramkę. To już 7. trafienie w tym sezonie ligowym młodej gwiazdy żółtej łodzi podwodnej. Villarreal zaczęło atakować i w 43. minucie był już remis. Niegroźne dośrodkowanie, fatalny błąd obrońcy Atletico, który wystawił piłkę do strzału Fuentesowi, a ten pokonał bezradnego Leo Franco. Mecz zaczął się od nowa i z nowymi siłami po przerwie ruszyło Atletico, co zaowocowało wywalczeniem problematycznego rzutu karnego. Do piłki podszedł Maxi Rodriguez i fatalnie spudłował. W 60. minucie Simao wykonywał rzut wolny na wysokości pola karnego i świetnym strzałem głową popisał się niezawodny Agüero, którego występ w tym spotkaniu był do samego końca niepewny. Atletico znów prowadziło, ale Villarreal prawie na każdym momencie udowadnia, że ich pozycja w tabeli nie jest przypadkowa. Osiem minut później był już remis, kiedy po kolejnym błędzie obrony Nihat przejął piłkę i pokonał Leo Franco. Turek zmienił w przerwie Rossiego i trzeba przyznać, że wyszło to piłkarzom z El Madrigal na dobre. Kiedy wszyscy czekali już na końcowy gwizdek sędziego Nihat zabrał się z piłką, minął obrońcę i w sytuacji sam na sam po raz kolejny nie dał szans golkiperowi Rojiblancos. Dzięki temu zwycięstwu Villarreal ma tylko punkt straty do lidera, ale za tydzień podejmuje Sevillę. Trener Atletico Javier Aguirre był bardzo rozgoryczony postawą swoich obrońców, którzy w dwóch meczach dali sobie wbić siedem goli i zapowiedział, że jego głównym zadaniem na ten tydzień jest poprawa gry tej formacji.

Levante UD - UD Almería 3:0 (Riganó 1', Riganó 15', Riganó 34')
Wydawało się, że będzie to najmniej ciekawe spotkanie tej kolejki, ale liga hiszpańska lubi zaskakiwać. Spotkanie, zwłaszcza w 1. połowie, było fantastycznym widowiskiem, w którym aż roiło się od sytuacji podbramkowych. Już w pierwszych sekundach meczu piłkarze czerwonej latarni Ligi, Levante przejęli piłkę i wysłali w bój sam na sam z bramkarzem bohatera tego spotkania, Riganó. Ten miał wyraźnie dzień konia i bez problemu wykorzystał tą sytuację. Bez problemu wykorzystał też następną parę minut później. Chwilę przed drugim golem dla Levante fantastyczną okazję zmarnował Kalu Uche, tak ten Kalu z Wisły Kraków. Piłka po jego strzale odbiła się od słupka i trafiła wprost do rąk szczęśliwego bramkarza. Riganó najwyraźniej zauważył, że dziś jest jego mecz życia i w 20. minucie postanowił spróbować strzału z przewrotki! I cóż to był za wspaniały strzał! Szkoda tylko, że zawodnik Levante trafił w słupek, bo byłaby to bramka kolejki a może i sezonu. Komentatorzy ze zdziwieniem spoglądali na wydarzenia na boisku krzycząc "co za mecz! co za mecz!". Almeria atakowała, a Levante kontrowało. I po jednej z takiej kontr Riganó ustrzelił klasycznego hattricka. Nieliczni kibice Levante, którzy pojawili się na trybunach nie żałowali, że nie zostali w domach. W drugiej połowie piłkarze znacznie obniżyli loty i jakoś dotrwali do końcowego gwizdka. To pierwsza wygrana w tym sezonie Levante, która daje nadzieję wszystkim fanom tej drużyny, że może i w tym sezonie uda się zawodnikom z Walencii utrzymać w Primera Division.

Real Saragossa - Real Valladolid 2:3 (García Calvo [sam.] 13', Diego Milito 89' - Víctor 27', Víctor 30', Alvaro Rubio 33')
Niespodziewana klęska Saragossy na własnym stadionie. Z początku nic jednak nie zapowiadało takiego obrotu wydarzeń. Już w początkowych minutach Ricardo Oliveira najpierw zmarnował stuprocentową sytuację, aby po chwili w kolejnej setce szczęśliwie odbić piłkę od obrońcy i umieścić ją w siatce. Lekko zszokowane Valladolid z każdą minutą dochodziło do siebie, aby w sześć minut znokautować gospodarzy. Festiwal rozpoczał w 27. minucie Víctor. Ten sam zawodnik trzy minuty później wyprowadził gości na prowadzenie po kolejnym błędzie zdezorientowanych obrońców Saragossy. Jednak najpiękniejszy był trzeci gol. Alvaro Rubio przejął piłkę na 35 metrze, jak profesor minął trzech zawodników gospodarzy i w sytuacji sam na sam lekko przelobował Césara. Co za golazo! Saragossa zdołała zdobyć swojego drugiego gola, jednak do akcji wkroczył sędzia i niesłusznie gola nie uznał. Po przerwie cały czas atakowała Saragossa. Sędzia nie uznał kolejnego gola dla gospodarzy, jednak tym razem słusznie, gdyż Milito był na spalonym. Najlepszy napastnik Saragossy w poprzednich sezonach przypomniał o sobie dopiero w 90. minucie, strzelając ładnego gola po indywidualnej akcji, jednak zawodnikom jego drużyny zabrakło już czasu, aby powalczyć o wyrównanie. Saragossa będzie musiała mocno się natrudzić, aby i w tym sezonie zająć miejsce premiowane występami w Pucharach. Po tej porażce spadła na siódmą pozycję.

CA Osasuna - Getafe CF 0:2 (Pablo [k.] 80', Granero 81')
Nudne spotkanie w Pampelunie. Obie drużyny w ostatnich spotkaniach nie prezentowały się zbyt dobrze i to spotkanie potwierdziło kiepską formę obu ekip. Strzałów nie brakowało, jednak znakomita większość piłek posyłanych w kierunku bramek lądowała na trybunach. Niemoc strzelecką przełamał pomocnik Getafe Pablo Hernández, strzelając pewnie z rzutu karnego. Osasuna od tego momentu musiała grać w dziesiątke bo sędzia wyrzucił Cruchagę. Zawodnicy gospodarzy jeszcze nie zdążyli się pogodzić ze stratą bramki, a było już 2-0 po golu wychowanka Realu Madryt Estebana Granero. Trener Getafe Michael Laudrup uważa, że spotkanie stało na dość wyrównanym poziomie i zwycięstwie zadecydowały pojedyńcze błędy i detale. Jednocześnie liczy na utrzymanie zwycięskiego ducha, a chyba warto, bo w następnej kolejce podopieczni Laudrupa podejmują na własnym stadionie Barcelonę.

Racing Santander - RCD Espanyol 1:1 (Tchite 54', Tamudo [k.] 90')
Festiwal karnych zdecydował o wyniku w meczu drużyn, które walczą o miejsce premiowanie udziałem w Pucharze UEFA. Mecz pełen walki, ale sytuacji było w nim jak na lekarstwo. Dopiero w drugiej połowie (konkretnie w 52. minucie) Munitis zabrał się w piłką, wbiegł w pole karne rywali i sprytnie wywalczył karnego. Strzelał Garay, bramkarzowi udało się wybić piłkę na słupek jednak przy dobitce Tchite był bezradny. W 70. minucie na boisku pojawił się Ebi Smolarek. Nie pomógł on jednak zbytnio swojej drużynie. Espanyol nieudolnie atakował, na dodatek od 81. minuty grali w dziesiątke, gdyż boisko za czerwoną kartkę musiał opuścić Coro. W ostatnich minutach spotkania sędzia Paradas Romero uratował jednak remis gościom, dyktując jedenastkę, która pewnie na bramkę zamienił niezawodny Tamudo. Trener Valverde był po meczu wyraźnie zadowolony z remisu i stwierdził, że wynik remisowy jest sprawiedliwy i najlepiej oddaje to, co się działo na boisku. Racingowi wciąż brakuje tego jednego jedynego kroczku, aby wskoczyć do strefy pucharowej, Espanyol zaś dzielnie się wniej trzyma.

Real Murcia - Deportivo La Coruńa 0:2 (Xisco 55', Guardado 71')
Mecz bez większej historii. Pierwsza połowa upłyneła pod znakiem mniejszej lub większej kopaniny. Kibiców poderwała dopiero akcja Xisco z 55. minuty. Napastnik Deportivo popisał się wspaniałym rajdem ze środka boiska, minął obrońców i pokonał bramkarza Murcii mocnym strzałem. Depor może nie było jakoś wyraźnie lepsze, jednak zaprezentowało znacznie większą skuteczność. W 71. minucie Aouate posłał swiętną piłkę do Guardado, a gwiazdor zespołu z La Coruńi bezlitośnie wykorzystał sytuację sam na sam. Dzięki temu zwycięstwu Depor awansowało w tabeli na 14. miejsce i oddaliło się od strefy spadkowej.

FC Barcelona - Real Betis Balompié 3:0 (Henry 32', Ronaldinho 52', Ronaldinho 91')
Pewne zwycięstwo Katalończyków, którzy wykorzystali potknięcie lidera i zmniejszyli dystans do Realu do zaledwie jednego punktu. Barca zagrała swoje, na luzie, dominując przez całe spotkanie. Nie mieli problemów z narzuceniem swojego stylu gry, bo Betis zaprezentował się beznadziejnie, a piłkarze z Sewilli tylko asystowali gwiazdorom Dumy Katalonii. Początkową niemoc przełamał Henry, który wykorzystał świetne podanie Iniesty i posłał piłkę między nogami Ricardo prosto do bramki Betisu. Po przerwie przypomniał o sobie Ronaldinho. Ostro krytykowany ostatnimi czasy Brazylijczyk podwyższył wynik po cudownym strzale z rzutu wolnego. Barca nie zwalniała tempa i dalej atakowała. W końcówce padł kolejny gol z wolnego autorstwa Dinho. Tym razem jednak wyraźny błąd popełnili zawodnicy stojący w murze. Betis w odstępstwie czterech dni dwa razy przegrał w stosunku 0-3 i chyba na dłużej zagości w strefie spadkowej, zwłaszcza, że z taką grą raczej nie mają czego szukać w Primera Division. Jeden wygrany mecz na jedenaście kolejek - chyba nie tego spodziewali się fani Beticos. Trener Betisu Héctor Cúper nawet nie próbował tłumaczyć swojej drużyny na pomeczowej konferencji.

Athletic Bilbao - Recreativo Huelva 2:0 (Etxeberria 51', Etxeberria 61')
Spotkanie na San Mamés, zamykające 11. kolejkę La Liga zakończyło się pewnym zwycięstwem gospodarzy. Nie zawiódł Joseba Etxberría, który w idealny sposób uczcił swój 400-tny występ w Primera Division w barwach Athletic Bilbao. Weteran strzelił dwa gole w przeciągu 10 minut i zapewnił zwycięstwo swojej ekipie. W 78. minucie opuścił boisko przy owacji na stojąco. Joaquín Caparrós był pod wrażeniem dopingu publiczności i wyraził ogólne zadowolenie z gry swojego zespołu. Trener zapewniał, że Baskowie sprawią jeszcze wiele niespodzianek w Lidze. Dzięki temu zwycięstwu awansowali na 12. pozycję, zaś Recreativo spadło do strefy spadkowej.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!