Advertisement
Menu
/ marca.com / Wikipedia / lfp.es

Przed meczem Real Madryt - Real Betis

27 września 2007, godzina 22:00, Estadio Santiago Bernabéu

Po meczu z Realem Valladolid spadła na Bernda Schustera i jego piłkarzy słuszna krytyka. Niemniej jednak, czy trzeba załamywać ręce? Sezon dopiero się rozpoczyna, a my w czterech meczach zdobyliśmy dziesięć punktów, zaś beniaminek z Valladolid pokazał, że jest w stanie urwać punkty także innym faworytom (na mecz z Mallorcą przymknijmy oko, zresztą i tak do przerwy prowadzili dwiema bramkami), bo niezależnie od tego, że my graliśmy fatalnie, oni grali bardzo dobrze. Królewscy wracają na własny stadion - wystarczy teraz wygrać mecz z Betisem, a wrócimy na pierwsze miejsce w tabeli z punktem przewagi nad Villarrealem i Valencią. Tylko tyle i aż tyle.

Maraton pięciu meczów w piętnaście dni właśnie osiągnął półmetek i tak samo rotacja zaplanowana przez niemieckiego szkoleniowca na tę okazję. Znaczy to, że włączeni do wyjściowego składu w ostatnim spotkaniu Royston Drenthe i Míchel Salgado wrócą na ławkę (co do Salgado: nareszcie!), a tym samym na murawie zobaczymy Marcelo i... Miguela Torresa? Bardzo możliwe, że odkrycie zeszłego sezonu wreszcie dostanie szansę, gdyż powołania nie dostali ani Metzelder, ani Pepe, wobec czego Fabio Cannavaro znów dostanie do pary Sergio Ramosa. Do składu wróci też z pewnością Wesley Sneijder, co z pewnością ucieszy kibiców rozczarowanych bezradnością naszej drugiej linii w meczu z Valladolidem, chociaż z drugiej strony zaszkodzić jej może brak Gutiego. Środkek pomocy sformują więc wraz z Holendrem Gago i Diarra, zaś na skrzydła trafią Higuaín (jeszcze dwa lata temu nominalny prawoskrzydłowy) i Robinho. Problem może też wystąpić przy kompletowaniu formacji ofensywnej - początkowo planowany był odpoczynek Raúla, ale problemy zdrowotne Ruuda van Nistelrooya, co prawda powołanego na dzisiejsze spotkanie, mogą wymusić zmianę strategii.

W Betisie tymczasem argentyński trener Héctor Raúl Cúper ma problemy z kontuzjami - oczywiście zawodników, a nie swoimi. Przede wszystkim wypadł ze składu lewy/środkowy obrońca Victoriano Rivas Alvaro znany szerszej publiczności jako Nano, który zagrał w tym sezonie w trzech meczach, a w tym z Recreativo Helva strzelił nawet gola. Z zawodników, których można by oczekiwać w wyjściowym składzie, odpadli też, tym razem z powodu decyzji trenera, Pavone, Rivera, José Mari i Damiá; wracają za to Marko Babić i Xisco. Największą uwagę trzeba będzie poświęcić skrzydłowym - Mark González i David Odonkor to zawodnicy młodzi (po 23 lata), ale bardzo szybcy i dobrze rozumiejący się z napastnikami.

Założony w 1907 roku Real Betis Balompié często bywał bardzo niewygodnym przeciwnikiem dla Realu Madryt, ale... tylko na własnym stadionie. Tam w 44 meczach co prawda i tak piętnaście razy z nami przegrali (w tej liczbie zawiera się ich rekordowa "domowa" porażka - 0:5 w grudniu 1960 po golach Puskása, Gento, Del Sola i Di Stéfano), ale o raz więcej wracaliśmy do Madrytu bez punktów, a trzynaście razy tylko z jednym - ostatnio w trzech sezonach pod rząd, ale ta passa skończyła się w październiku 2005, kiedy to pokonaliśmy podopiecznych - wówczas - Lorenzo Serry Ferrera 2:0. W poprzednim sezonie zaś zwycięstwo dał nam gol Diarry już w szóstej minucie. Mecze w Madrycie tymczasem to absolutna dominacja Los Blancos: 32 zwycięstwa, 7 remisów i jedynie 5 przegranych, a ostatnia niemal dokładnie dziewięć lat temu. Żeby jednak nie było za różowo, w ostatnich dwóch sezonach, za czasów Juana Ramóna Lópeza Caro i Fabia Capella, remisowaliśmy bezbramkowo (na tym drugim meczu byłem, wbrew większości nie machałem chusteczką i wyszło na moje, bo mistrzostwo zdobyliśmy).

Dla obchodzącego stulecie klubu ze stadionu Manuela Ruiza de Lopery nawet punkt będzie jednak cenną zdobyczą - mimo zatrudnienia wybitnego trenera Los Béticos mogą być skazani na walkę o utrzymanie, a już europejskie puchary wydają się być daleko poza zasięgiem. To zresztą nigdy nie była drużyna walcząca o wielkie zaszczyty - zaledwie raz zdobyła mistrzostwo Hiszpanii (jeszcze przed II wojną światową), dwa razy Copa del Rey (ostatnio dwa lata temu, kwalifikując się przy okazji do Champions League) i... to tyle. 44 sezony w Primera División oznaczały rozegranie 1466 meczów, w których zdobyli 1586 punktów.

Real Madryt znów jest więc murowanym faworytem, lecz tym razem zagra dużo lepiej i wygra. Dlaczego? Bo musi. Musi znów grać jak mistrz Hiszpanii - że potrafi, już udowodnił - ale przede wszystkim musi wygrywać. Utrata punktów z jednym słabeuszem boli, ale jest do przeżycia. Powtórzenie takiej wpadki dziś będzie jednak dużo gorszym błędem.

Sędzia
Miguel Angel Pérez Lasa, urodzony 31 października 1967 w baskijskim mieście Andoain. Dwadzieścia dni temu świętował dziesięciolecie sędziowania w Primera División. W bieżącym sezonie gwizdał już w dwóch meczach: Valencia - Villarreal (0:3) i Osasuna - Barcelona (0:0). Asystować na liniach będą Ignacio Lavińa Plagaro i Jon Núńez Fernández, nominalni partnerzy Péreza Lasy; sędzią technicznym będzie Asier Istúriz Latorre.

Przewidywane składy
Madryt:
Casillas - M. Torres, S. Ramos, Cannavaro, Marcelo - Diarra, Gago, Higuaín, Sneijder, Robinho - Raúl
Betis: Ricardo - Ilić, Juanito, Rivas, F. Vega - Somoza, Juande, M. González, Odonkor - R. Sóbis, Edu

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!