Advertisement
Menu
/ RealMadryt.pl

34. urodziny Cannavaro

Naszemu defensorowi życzymy wszystkiego najlepszego

Idol tysięcy kibiców piłki nożnej na całym globie, podziwiany od bieguna północnego do południowego, bożyszcze kobiet, filar najlepszej na świecie, włoskiej defensywy i przede wszystkim stoper Realu Madryt – Fabio Cannavaro obchodzi dzisiaj 34. urodziny.

Jego droga do sukcesu i międzynarodowego uznania rozpoczęła się w rodzinnym Neapolu, gdzie dorastał z futbolówką u nogi. Po spędzeniu kilku sezonów w mało znanych drużynach młodzieżowych uśmiechnęło się do niego szczęście i dołączył do prestiżowej szkółki Napoli. W tym klubie zdobywał doświadczenie i szlifował swoje umiejętności, co umożliwiło mu debiut w pierwszym zespole, który owego czasu występował w najwyższej klasie rozgrywek. Po raz pierwszy Fabio znalazł się w wyjściowym składzie na mecz w Serie A 7 marca 1993 roku, mając skończone dwadzieścia lat. Kolejny sezon był dla niego dużo łaskawszy, bowiem defensor wywalczył pewne miejsce w składzie, a w ciągu dwóch lat wziął udział w 65 spotkaniach. Świetna postawa na krajowym podwórku oraz otrzymywanie regularnych powołań do kadry młodzieżowej zaprocentowały transferem do AC Parma. Mimo sporej rywalizacji w nowym klubie, Cannavaro szybko i skutecznie zaskarbił sobie zaufanie szkoleniowca, a z czasem stał się kluczowym zawodnikiem bloku defensywnego. W ekipie Gialloblu spędził aż siedem sezonów, w trakcie których rozegrał 305 spotkań, strzelił sześć bramek, sięgnął po dwa Puchary i Superpuchar Włoch oraz dwukrotnie po Puchar UEFA.

Sukcesy klubowe szybko zaczęły iść w parze z rozwojem kariery reprezentacyjnej. I tak, 22 stycznia 1997 roku, Canna zadebiutował w dorosłej kadrze Włoch. Również w tej drużynie nie miał problemów ze zdobyciem miejsca w pierwszej jedenastce, udało mu się też pojechać na Mistrzostwa Świata do Francji w 1998 roku oraz dwa lata później na Mistrzostwa Europy do Belgii i Holandii, gdzie walnie przyczynił się do wywalczenia przez Azzurrich srebrnego medalu. Tymczasem klub dzisiejszego jubilata przeżywał finansowy kryzys i został zmuszony do pożegnania się z czołowymi zawodnikami. Przyparty do ściany Fabio zdecydował się na przeprowadzkę do Mediolanu i wzmocnił tamtejszy Inter. Nie było mu jednak dane na dłużej pozostać w stolicy mody, bowiem po dwóch sezonach bez poważnych trofeów na koncie przeniósł się do Juventusu, prowadzonego wtedy przez Fabio Capello. W międzyczasie walczył jeszcze o międzynarodowy sukces podczas Mistrzostw Świata w Korei i Japonii, jednak bez oczekiwanego efektu.

Wzmocnienie turyńskiego klubu rozpoczęło nowy etap w życiorysie obrońcy. Pod wodzą Capello natychmiast odnalazł się w zespole i znów zaczął być nazywany jednym z czołowych stoperów na świecie. Pierwszy sezon w barwach Starej Damy przyniósł Włochowi upragnione mistrzostwo kraju i zapowiadał obfitą w trofea przyszłość. Niestety (zdaniem niektórych, na szczęście), przygoda z Juventusem nie trwała zbyt długo i po dwóch latach, w niemiłych okolicznościach, Cannavaro musiał szukać kolejnego pracodawcy. Mam tu na myśli oczywiście Aferę Calciopoli, w wyniku której Bianconeri zostali zdegradowani do Serie B, co pociągnęło za sobą odejście sporej części zawodników. Jeszcze przed zapadnięciem wyroku, reprezentacja Włoch sięgnęła po Mistrzostwo Świata, w finale pokonując Francuzów. Fabio, jak na kapitana przystało, uniósł w górę jeden z najcenniejszych pucharów futbolu, podwójnie się ciesząc, gdyż został też okrzyknięty najlepszym graczem turnieju. Nie było to ostatnie indywidualne wyróżnienie, w tym samym roku przyznano mu również Złotą Piłkę oraz tytuł Piłkarza Roku 2006.

Podczas okienka transferowego przed sezonem 2006/07, świeżo upieczony mistrz świata nie narzekał na brak ofert czy trudności ze znalezieniem pracodawcy. Wraz ze znajomymi z Juventusu – Emersonem i Capello, zasilił szeregi madryckiego Realu, gdzie miał się stać elementem rewolucyjnej polityki nowego prezesa, Ramóna Calderóna. Niestety pokładane w nim nadzieje nie zostały w pełni spełnione, gdyż jego postawa w wielu spotkaniach pozostawiała sporo do życzenia. Mimo braku szczytowej formy, wystąpił w większości spotkań i po zakończeniu sezonu mógł świętować mistrzostwo La Liga, za którym madridistas tak tęsknili. Drugi rok na Santiago Bernabeu zapowiada się co najmniej równie udanie, bowiem Fabio dużo pewniej prezentuje się na środku defensywy, odzyskał dawny spokój, polot i zimną krew, a to powinno być dobrym prognostykiem.

Całe madridismo wierzy, że mimo zaawansowanego, jak na piłkarza, wieku Fabio Cannavaro będzie grał przynajmniej tak długo i bezbłędnie, jak jego rodak Paolo Maldini i tak bajecznie jak Zinedine Zidane, po którym przejął numer w ekipie Królewskich. Jeżeli na przeszkodzie nie staną kontuzje, jestem przekonana, że ma on predyspozycje, aby spełnić oba życzenia.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!