Advertisement
Menu
/ RealMadryt.pl

Puchar nie dla Blancos; Real - PSV 1:2

W finałowym meczu ulegliśmy PSV

W finałowym pojedynku Turnieju o Puchar Kolei Królewscy nie sprostali PSV Eindhoven i musieli pożegnać się z pierwszym w tym sezonie trofeum. Latwo można się było dopatrzeć podobieństw z poprzednim meczem przeciw Lokomotiwowi. Pierwszą odsłonę Real Madryt przespał i pozwolił przeciwnikowi na zdobycie dwubramkowego prowadzenia, w drugiej, po wejściu Gutiego, gra zaczęła się układać a za sprawą Javiera Savioli straty zostały zmniejszone. Niestety holenderski zespół to nie gospodarz turnieju i ekipa Ronalda Koemana nie dała wbić sobie kolejnych bramek, ostatecznie wygrywając spotkanie i w konsekwencji całą imprezę.

Rotacje w składzie
Wyjściowa jedenastka wydelegowana na boisko przez Schustera zaskoczyła pewnie niejednego madridistę. Między słupkami stanął Dudek (czyżby błąd Ikera z poprzedniego meczu dał trenerowi do myślenia?), blok defensywny stworzyła eksperymentalna czwórka Cicinho – Cannavaro – Ramos – Marcelo, dyrygowanie grą drużyny przypadło w udziale Gago, u którego boku wystąpił De la Red. Nie zmienił się jedynie skład ofensywnego kwartetu, który, podobnie jak w meczu z Lokomotiwem, składał się z Balboy na lewym skrzydle, Higuaína na prawym oraz wysuniętych Raúla i Savioli.

Słabiutka pierwsza połowa
Czy to rosyjski klimat tak działa na podopiecznych Schustera, czy może świadomie starają się uczynić mecz atrakcyjniejszym i bardziej urozmaiconym w pierwszej odsłonie pozwalając przeciwnikowi na wbijanie sobie bramek, a w drugiej starając się pokazać inne oblicze i odrobić straty? Początkowe założenie Królewscy wypełnili dzisiaj poprawnie, skutecznie angażując się w „nicnierobienie"… Początek meczu był dość spokojny, nie brakowało błędów po obu stronach oraz chaotycznych, niepewnych prób kreowania akcji. W 17. minucie zawiązała się groźna akcja, jednak nieudane zagranie Gago, nie pierwsze i niestety nie ostatnie, spisało wysiłek partnerów na straty.

Kolejne próby atakowania to głównie zasługa Higuaína i Balboy, którzy – z różnym skutkiem, ale jednak – próbowali swoich sił w rajdach obiema flankami. Niestety akcjom tym brakowało wykończenia, jak wtedy, gdy Saviola nie opanował piłki zagranej między parę stoperów czy kiedy futbolówka zatańczyła w polu karnym po czym De la Red skiksował. Cztery minuty później Holendrzy pokazali nam, jak trafiać do siatki. Przed linią pola karnego Realu piłka trafiła do Aissatiego, a dziewiętnastolatek fenomenalnym, piekielnie dokładnym uderzeniem w samo okienko pokonał polskiego bramkarza. Niepospolity strzał, bezradny golkiper… ale co robiła obrona, defensywni pomocnicy? Po stracie bramki wypadałoby się pozbierać i jeszcze przed przerwą odrobić straty. Większość madridistas była jednak innego zdania. I tak znów oglądaliśmy ambitne akcje Balboy, chyba jedyne, które miały ręce i nogi, nieporadne włączanie się do ataków w wykonaniu Cicinho oraz przebojowe, często młodzieńczo nieprzemyślane rajdy Marcelo. Ten ostatni zapisał na swoim koncie udaną, do pewnego momentu, akcję dwójkową z Saviolą.

Tymczasem rywale nie próżnowali i przed gwizdkiem kończącym pierwsze 45 minut dwukrotnie sprawdzili czujność Dudka. Polak wykazał się sporym refleksem zatrzymując strzał Bakkala i minutę później główkę Jonathana. Niestety skutecznej interwencji zabrakło w doliczonym czasie. Egzekutor rzutu wolnego, Sonneweld uderzył obok muru, Jurek nie sięgnął futbolówki i ta między bramkarzem a słupkiem wtoczyła się do bramki Królewskich. Zamiast wyrównania stanu meczu, mieliśmy podwyższenie wyniku przez klub z Eindhoven. Niestety pierwsza połowa obnażyła słabości Merengues: mało agresywną i rozlazłą obronę, źle dobraną parę napastników, z których jeden notorycznie wracał się do linii środkowej, aby budować ataki (jak to świadczy o parze pivotów?), a drugi mijał się z piłką oraz kompletnie bezproduktywny środek pola, gdzie rządzić i dzielić miał Gago do spółki z De la Redem. Większość kibiców marzyła zapewne w tej chwili o pojawieniu się na boisku Gutiego…

I doczekaliśmy się! Guti na murawie
Oprócz blondwłosego pomocnika swoje szansy otrzymali też dwaj Brazylijczycy: Pepe i Robinho. Jak mogliśmy się spodziewać obecność w jedenastce Gutiérreza diametralnie odmieniła oblicze drużyny, która z ospałej garstki kopaczy zmieniła się w coraz lepiej współpracujący kolektyw. Już pierwsze zagranie Gutiego otworzyło drogę do bramki Savioli, który szansę tę zmarnował. Kolejna prostopadła piłka i znów Argentyńczyk nie odczytał zamiarów partnera albo miał po prostu za słaby start do podania. Królewscy zaczęli grać pomysłowo i dynamicznie, co zbiło z tropu przeciwników, którzy do tej pory dyktowali warunki. W sukurs drugiemu kapitanowi poszli natychmiast Balboa, Marcelo i Robinho. O ile ambicja początkowej dwójki przynosiła zespołowi korzyści, o tyle najskuteczniejszy zawodnik Copa America porywał się z motyką na słońce i na zmianę dryblował, źle podawał, źle przyjmował, tracił…

Holendrzy starali się odpowiedzieć na ataki Realu i w 56. minucie byli o krok od podwyższenia wyniku, powstrzymała ich jednak interwencja Dudka i sędziowski gwizdek oznajmiający pozycję spaloną. Chwilę później prawym skrzydłem dzielnie przedzierał się Balboa, którego zatrzymał dopiero faul. Do piłki, ustawionej na wysokości pola karnego, podszedł Guti. Dograł ją po ziemi do niekrytego Savioli, który płaskim strzałem przy lewym słupku pokonał Gomesa. Wyglądało na to, że scenariusz z meczu z Lokomotiwem jest do powtórzenia. Już po dwóch minutach na tablicy świetlnej mógł pojawić się wynik 2:2, bowiem rzut wolny egzekwował José María i trafił w poprzeczkę. Królewscy wyraźnie się rozkręcili. Robinho wreszcie zrobił coś konstruktywnego i dograł na głowę Ramosa, który spudłował. Podopieczni Schustera zaczęli wymieniać między sobą więcej celnych podań, często z klepki, co ułatwiało dostanie się pod bramkę rywala. PSV nie dało się jednak zepchnąć do głębokiej defensywy i co jakiś czas nękało naszą obronę, której liderował niemal bezbłędny Cannavaro. Kroku nie dotrzymywał mu niestety Ramos, który kilkukrotnie wywrócił się próbując zatrzymać przeciwnika oraz niepotrzebnie faulował.

W 70. minucie trener przeprowadził podwójną zmianę wprowadzając Baptistę za Balboę oraz Diarrę za Gago. 75. minuta to znów pokaz umiejętności Gutiego, który świetnie zagrywa do znajdującego się w polu karnym Robinho. Brazylijczyk oddaje poprawny strzał, odbity przez portero PSV, dobitkę Raúla skwitujmy wymownym milczeniem. Ostatni kwadrans minął na atakach hiszpańskiej ekipy, które albo były niedopracowane i niedokładne, albo kończyły się na obronie, ewentualnie bramkarzu Eindhoven. Na pięć minut przed końcem meczu zawiódł El Conejo. Najpierw po świetnej akcji tria Robinho – Raúl – Baptista oddał beznadziejny strzał, mimo że sytuacja była wręcz wymarzona. Później starał się zrehabilitować, na lewym skrzydle minął kilku rywali, po czym w polu karnym znów zachował się niczym spanikowany młokos i trafił w bramkarza. Była to ostatnia świetna okazja do wyrównania i po doliczeniu dwóch minut arbiter zakończył finał Turnieju o Puchar Kolei.

Spośród naszych ulubieńców warto wyróżnić tylko kilku graczy. Po raz drugi w czasie moskiewskiego turnieju o niebo lepiej od swoich partnerów wypadł Balboa, który skutecznie walczy o zaufanie Schustera. Pewny w swoich interwencjach był dzisiejszego wieczora Cannavaro, Marcelo starał się pozostawić po sobie jak najlepsze wrażenie, włączając się do akcji ofensywnych, a Higuain zaliczył więcej celnych podań i dynamicznych rajdów niż zmarnowanych sytuacji bramkowych. Poprawnie zaprezentował się też nasz rodak – Jerzy Dudek, który kilkukrotnie uchronił Real przed stratą gola, chociaż część odpowiedzialności za trafienie Zonneveld spada też na jego barki. Jednak prawdziwym impulsem dla drużyny znów było wprowadzenie na murawę Gutiego, któremu tym razem nie starczyło sił i pomysłów, aby powtórzyć piątkowy wyczyn i poprowadzić drużynę do triumfu.

Real Madryt: Dudek; Cicinho (Pepe, min. 45.), Cannavaro, Ramos, Marcelo; De la Red (Guti, min. 45.), Gago (Diarra, min. 70.), Higuaín (Robinho, min. 45.), Balboa (Baptista, min. 70.); Saviola i Raúl.
PSV Eindhoven: Gomes; Sonneweld, Salcido, Da Costa, Alcides; Aissati, Afellay, Simona, Mendez; Jonathan i Bakkal. Grali również: Lazovic, Kromkamp, Van Der Legte, De Jong.

Sędzia: Walentín Iwanow.

Bramki:
0:1, min. 33.: Aissati
0:2, min. 45.: Zonneveld
1:2, min. 58.: Saviola

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!