Advertisement
Menu

Przed meczem z Deportivo

Sobota, 26 maja 2007 roku, godzina 20:00. Estadio Santiago Bernabéu, Madryt. 36. kolejka Primera División

Sobota, 26 maja 2007 roku, godzina 20:00. Estadio Santiago Bernabéu, Madryt. 36. kolejka Primera División

Jest dobrze. Real Madryt na pierwszym miejscu w lidze.

Jest źle. Wyprzedza Barcelonę tylko dzięki lepszemu bilansowi w meczach bezpośrednich, a do tego ma przed sobą dwa bardzo trudne mecze. Jeden z nich już w sobotę. Do Madrytu przyjeżdża Real Club Deportivo de La Coruńa.

Nie taki wilk straszny...

Droga przez mękę, jaką co sezon przechodzimy na El Riazor, śni się po nocach wielu kibicom Los Merengues (a i piłkarzom pewnie też). Ale w tym nasze szczęście, że nie czeka nas mecz wyjazdowy – w Madrycie bowiem El Depor radzi sobie dużo gorzej.

Statystyka jest bezlitosna: na 36 meczów ligowych Real Madryt – Deportivo ci drudzy wygrali... dwa. W sezonie 1955/56, dzięki dwóm golom legendarnego byłego napastnika Królewskich, Pahińo, biało-niebiescy wygrali 2:1 (bramkę dla gospodarzy w 70. minucie zdobył Héctor Rial). Druga wpadka przydarzyła się stosunkowo niedawno. 3 października 2004 roku Real Madryt prowadzony przez Mariano Garcíę Remóna uległ Depor w stosunku 0:1. Gola w 45. minucie strzelił Luque.

Bilans nie jest więc taki zły, a nawet jest bardzo dobry. Ale był jeden, jedyny raz, kiedy Deportivo pokonało nas w najmniej odpowiednim momencie – w finale Pucharu Króla, zwycięstwo w którym miało uświetnić obchody setnej rocznicy powstania klubu. Jeśli mieliby nam urwać punkty i teraz, byłby to moment równie nieodpowiedni.

Charakterni

Hitchcockowskie mecze fundowane nam przez piłkarzy Fabio Capello są niezbitym dowodem tego, że choć drużyna nie wykorzystuje jeszcze w pełni swojego potencjału (gdyby było inaczej, Pandiani nie strzeliłby trzech goli), to ma już coś, co z przymrużeniem oka można by nazwać kręgosłupem moralnym. Rezygnacja, defetyzm, wypinanie się na polecenia trenera – to wszystko stało się obce naszym ulubieńcom. Higuaín i Cannavaro tak jakby powoli zaczynali sobie przypominać, jak się gra w piłę, Emerson przypomniał sobie, co to w ogóle jest gra w piłkę... i skutki widać od razu. Po wielu ciężkich miesiącach wreszcie mamy drużynę.

Dlatego też nie powinniśmy sie martwić decyzjami Capello odnośnie składu. Dopóki gra trzech niezastąpionych – zdaniem piszącego te słowa – zawodników, Casillas, Ramos i van Nistelrooy, wybory Capello po prostu muszą być dobre. Bo czy jest jakiś logiczny argument przeciwko grze Emersona z Diarrą (jak przewiduje “Marca") zamiast Gago z Diarrą? Albo przeciwko Beckhamowie zajmującemu miejsce Higuaína? Prawda jest taka, że obecnie Capello nie jest w stanie się pomylić przy ustalaniu składu – nie dlatego, że nie da się wystawić złej jedenastki, bo zawsze się da, ale dlatego, że ostatnie mecze wskazują, iż udało się Włochowi osiągnąć bodaj najważniejszy cel w procesie budowania drużyny: zaczął ją “czuć". Czuć tak, jak doskonali dryblerzy czują piłkę. Dlatego o skład Królewskich możemy być spokojni.

Dla formalności odnotujmy tylko, że przed meczem Don Fabio powinien uczulić swoich piłkarzy, by uważali na Ruuda van Nistelrooya i trzymali go z daleka od wszelkich boiskowych przepychanek. Holender pod żadnym pozorem nie może zostać ukarany żółtą kartką – oznaczać to dlań będzie absencję w meczu z Saragossą.

Konserwatysta

Trener Joaquín Caparrós prawdopodobnie desygnuje do gry w Madrycie niemalże tę samą jedenastkę, która dwa tygodnie temu zremisowała w Bilbao z Athletikiem 1:1 (gol Rikiego), a tydzień temu uległa na własnym boisku Sevilli 1:2 (gol rezerwowego Bodipo). Jedyną różnicą będzie spowodowany kontuzją brak 26-letniego Rikiego, właśnie tego, który zdobył gola w meczu na San Mamés; jak zapewne pamiętacie, jest to wychowanek Realu Madryt, który już zdołał dać nam się we znaki jako gracz Getafe. Odpowiedzialność za zdobywanie goli spocznie wobec tego na Angelu Javierze Arizmendim, który do bramki w tym sezonie ligowym trafił co prawda zaledwie pięć razy, ale i tak jest najlepszym strzelcem drużyny.

Na skrzydłach wspierać go będą wypożyczony z Valencii Fabián Estoyanoff i ten, który zastąpi Rikiego, młodszy odeń o trzy lata wychowanek drugiego hiszpańskiego giganta (czyli Barçy), Cristian.Środek pomocy to z kolei Kanadyjczyk Julián De Guzmán i Katalończyk Sergio González Soriano, jeden z bohaterów tego pamiętnego, jakże przykrego dla nas finału Pucharu Króla 2002.

Jeśli hiszpańscy dziennikarze trafnie przewidują, iż Caparrós wykaże się niechęcią do mieszania w składzie, tym lepiej dla nas. Tak doświadczony stratego jak Capello będzie wówczas w stanie wyciągnąć z rękawa jakiegoś asa, którego z pewnością sobie przygotuje.

Będzie wygrana?

ł?atwo powiedzieć, że musi być. Ale czy na pewno będzie? Czy nasi piłkarze mimo wszystko wytrzymają szalony ciężar fizyczny i mentalny w końcówce sezonu? Bo jeśli cokolwiek może nam teraz odebrać mistrzostwo, to właśnie braki kondycyjne, kontuzje i słaba odporność psychiczna.

Z drugiej strony: kontuzje jakoś nie trapią Los Blancos, obecnie biegają chyba nawet lepiej niż w pierwszej fazie sezonu, a woli walki dowiedli już co najmniej dwa razy. A więc powoli można się chyba szykować do imprezy na Cibeles. To co prawda jest sport, a w sporcie, zwłaszcza w tej dyscyplinie, wszystko jest możliwe, ale jeśli Real Madryt grać będzie tak, jak grał do tej pory, mistrzostwo nie ma prawa nam umknąć.

Jeśli stanie się inaczej, winnych będziemy mogli szukać tylko pośród siebie.

Przewidywane składy
Real Madryt: Casillas; Miguel Torres, Sergio Ramos, Cannavaro, Roberto Carlos; Beckham, Emerson/Gago, Diarra, Robinho; Raúl, van Nistelrooy
Deportivo: Aouate; Coloccini, Lopo, Andrade, Capdevila; Sergio, De Guzmán; Estoyanoff, Juan Rodríguez, Cristian; Arizmendi

Sędzia
Sędziował będzie pan David Fernández Borbalán, 34-latek z Almeríi, którego pamiętać możemy z bezbramkowego remisu z Villarrealem i wygranego 1:0 meczu z Mallorcą. Naszym rywalom z kolei gwizdał w zremisowanym, również do zera, spotkaniu z Racingiem Santander. Z piętnastu sędziowanych przez niego meczów, osiem zakończyło się zwycięstwem gospodarzy, a cztery - podziałem punktów.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!