Advertisement
Menu

Robinho wszedł i pozamiatał

Real - Nastic 2:0

Po zwycięstwie którego ostatecznie nie było, czyli Gran Derbi z Barceloną, teraz trzeba było – tym razem na pewno – wygrać z Gimnastikiem Tarragona. Oczywiście co innego mecz z FC Barca a spotkanie z ligowym przeciętniakiem, jednak dopóki Królewskich prowadzi Capello, ich formy nie możemy być pewni, nawet jeśli tydzień wcześniej zagrali dobry mecz właśnie z Barsą. Z drugiej strony, nie można przesadzać, Real Madryt grał z Gimnasticiem Tarragona a nie Manchesterem United, to nie miało prawa skończyć się źle, chociaż…

Mogło się tak skończyć
Mimo, że Królewscy od razu zaatakowali, pierwsza połowa nie potoczyła się zgodnie z planami Capello. Zacznijmy jednak od początku czyli od akcji z 5 minuty, niewątpliwie godnej odnotowania. Na lewym skrzydle urywa się Torres, podaje do Gutiego. Ten obraca się w miejscu z piłką po czym podaje ją do Cassano. Włoch niemal natychmiast wypuszcza w uliczkę van Nistelrooya a ten w sytuacji sam na sam z bramkarzem zostaje sfaulowany przez powracającego obrońcę. Bez dwóch zdań, jest to faul taktyczny i Cesar Navas zasłużenie otrzymuje czerwoną kartkę. "Czerwona kartka w 6 minucie i rzut wolny tuż przed polem karnym, lepiej być nie mogło" – myślał sobie pewnie każdy kibic zasiadający na stadionie. Tak się jednak nie stało. Strzał z rzutu wolnego trafił prosto w mur a gracze Nasticu włączyli…

Obronę Częstochowy z dodatkiem ataków dywersyjnych
Zaraz po wykonanym rzucie wolnym futbolówka wróciła w pole karne gości. Do dośrodkowanej mocno piłki wyskoczył Raul i podkręcił ją tak, że zmierzała tuż przy słupku do bramki strzeżonej przez Bizarriego. Ten jednak w fantastyczny sposób sparował ją na rzut rożny. Po dośrodkowaniu z rogu strzału głową próbował też Helguera, jemu jednak wyszło to zdecydowanie gorzej, a i pozycja nie była zbyt dobra. Po tym stałym fragmencie gry goście ustawili na swojej połowie zasieki uciekając się jedynie do zdradzieckich kontr. I tak po jedynym z ataków otrzymali rzut wolny, około 25 metrów od bramki Casillasa. Gdy wszyscy spodziewali się dośrodkowania, jeden z graczy Nasticu podał piłkę do kompletnie niekrytego kolegi. Ten nie wiele myśląc podbiegł metr bliżej i huknął na bramkę Ikera. Prawdopodobnie chciał wstrzelić piłkę w pole karne by wbili ją do bramki nadbiegający koledzy. Tor lotu zmienił jednak Torres i o mały włos nie strzelił ładnego samobója. Nie chcę się kłócić o to, czy Casillas jest lepszy od Valdesa, ale nerwy na pewno ma ze stali. Akcja która nie powinna mieć miejsca była bodźcem do bardziej zdecydowanego ataku Królewskich. W 15 minucie środkiem pola popędził Guti jednak tuż przed bramką zabrakło mu pomysłu na dalszą część rajdu. Podał więc piłkę do Cassano, który zawsze ma jakiś pomysł. Miał i teraz. Włoch przyjął piłkę na lewą nogę, przełożył na prawą i dośrodkował na długi słupek, minimalnie za głęboko. Ruud nie był w stanie celnie uderzyć. W 23 minucie Cassano popisał się jednak kolejnym świetnym zagraniem. Powracający do łask trenera napastnik podbił podaną od Raula, przerzucając ją nad obroną gości. tam dopadł do niej Higuain i w ekwilibrystyczny sposób przelobował bramkarza. Ku jego nieszczęściu, piłka trafiła w słupek. Na domiar złego, sędzia odgwizdał wcześniej spalony na którym po podaniu Cassano znalazł się van Nistelrooy. Tak więc Real Madryt przeważał, grał nieźle, ale gola nie strzelił. Ponadto, popełniał…

Błędy w kryciu
Tak jak wtedy, gdy nieobstawiony Cuellar posłał piłkę w długi róg bramki Casillasa, na szczęście minimalnie niecelnie. Większość błędów w kryciu powodowała konieczność faulowania zawodników gości, co owocowało rzutami wolnymi. Po jednym z nich dośrodkowaną piłkę przed pole karne wybił któryś obrońca a tam z woleja uderzył ją Juan Diaz, posyłając ją w najwyżej położone sektory Santiago Bernabeu. Jeszcze przed końcem pierwszej odsłony spotkania, podopieczni Capello jeszcze raz sprawdzili jak mocne nerwy ma Casillas. Wybita przez jednego z obrońców piłka poodbijała się niczym we kliperze od kilku zawodników i w końcu dopadł ją Ruben Castro, tylko na chwilkę bowiem Iker od razu wślizgiem zażegnał niebezpieczeństwo, nieuzasadnione bowiem liniowy wzniósł chorągiewkę w górze.

Jest przewaga, a nawet jej nie ma…
Tak samo jak w pierwszej połowie, tak i w drugiej, Królewscy mieli spore problemy z pokonaniem bramkarza gości. Na początek świetną sytuację zmarnował Raul, który po sprytnym podaniu Higuaina, znalazł się sam na sam z Bizarrim, jednak strzelił prosto w niego. Na szczęście na boisku był już Robinho. To on zapoczątkował akcję z 55 minuty spotkania. Najpierw podał piłkę Raulowi, który stojąc w polu karnym tyłem do bramki błyskawicznie się obrócił i przekazał futbolówkę Ruudowi. Holender natychmiast oddał strzał na bramkę, ale piłka ewidentnie "zeszła" mu z nogi i odbijając się od murawy podążała ku linii końcowej boiska. Wydawałoby się, że będzie to kolejna spartaczona sytuacja pod bramką przeciwników, lecz niczym spod ziemi wyrósł Robinho i mocnym strzałem umieścił futbolówkę pod poprzeczką. Gracze Nastic reklamowali spalonego, jednak nie było mowy o pozycji spalonej u któregokolwiek z Królewskich. A Robinho się rozpędzał. Trzy minuty po zdobytej bramce tuż przed polem karnym rywala wziął na zamach jednego z obrońców i wypalił w lewą stronę bramki Bizarriego. Piłka odbiła się od wewnętrznej strony słupka i spadła pod nogi Higuaina. Ten uderzył z pierwszej piłki i chyba szukał sposobu jak zapaść się pod ziemię, bowiem piłka minęła bramkę o kilometr. Wielbicieli talentu Argentyńczyka, zainteresuje również fakt, że w 55 minucie nie podawał, lecz strzelał na bramkę Bizarriego. Następny popis Higuaina to dobitka strzału Robinho z 25 metrów. Po uderzeniu Brazylijczyka, bramkarz gości musiał sparować piłkę przed siebie. Gdy jeszcze leżał, piłkę od razu dobił właśnie Higuain, trafiając w boczną siatkę. Krytykowany ''Pestka'' miał okazję do rehabilitacji już chwilę później gdy wykonywał rzut wolny na 25 metrze. Tylko parada Bizarriego uratowała gości od straty kolejnej bramki po – bądź co bądź – świetnym uderzeniu.

Robinho broni, Robinho kiwa…
Wejście Brazylijczyka na boisko miało zbawienny wpływ na grę Królewskich. Robson strzelił gola, ciągle organizował kolejne ataki, które wprowadzały tyle zamieszania w obronie gości, że Ci musieli poświęcić jej jeszcze więcej uwagi. Ale najlepszą okazję i tak miał Higuain, jednak tradycyjnie zmarnował ją. Po beznadziejnym zagraniu stopera Nastic, znalazł się sam na sam z bramkarzem gości, jednak kompletnie bez pomysłu próbował ominąć Bizarriego. Wreszcie, gdy do akcji podłączył się van Nistelrooy, sędzia odgwizdał spalonego. Po tej akcji mieliśmy dowód, że jeśli jeszcze jakiś gol miał paść w tym spotkaniu, to udział w nim musiał mieć Robinho. I tak się stało. W 80. minucie nasza Czarna Perła, tym razem stojąc na prawym skrzydle, w cudowny wręcz sposób przerzuciła piłkę nad obroną a ta trafiła do Salgado. Nasz prawy obrońca od razu dośrodkował ją wzdłuż bramki a tam do bramki piłkę wpakował… David Garcia, który pod presją Raula, zupełnie się pogubił. Po tej akcji mecz właściwie się skończył. Ani Królewscy nie próbowali jakoś zdecydowanie strzelić kolejnych goli, ani Gimnastic nie próbował odrabiać strat.

Królewscy wreszcie się budzą?
Jeśli tak, to chyba trochę za późno. Jeśli tak, to na pewno nie Higuain, który na boisku sprawiał wrażenie nieco zagubionego w swoich ofensywnych poczynaniach. Sezon powolutku zbliża się do końca, nadal mamy stratę 5 punktów do Barcy i Sevilli a czarnym koniem końcowej rywalizacji może się okazać Robinho, którego forma rośnie z meczu na mecz. Najważniejsze są jednak 3 punkty w tym spotkaniu i dobra postawa całego zespołu, który pomysłowo – chociaż bez Robinho trochę za mało zdecydowanie – budował akcje ofensywne, czego brakowało w poprzednich spotkaniach. Nie można też zarzucić podopiecznym Capello, że zagrali dobrze, bo grali ze średniakiem. Równie dobrze grali bowiem w Gran Derbi, chociaż może dzisiaj mieli mniej pracy w obronie. Cóż jeszcze dodać, walka o tytuł znów nabiera rumieńców. Trzymajmy kciuki za naszych ulubieńców!


Real Madryt - Nastic 2:0
1-0 Robinho
2-0 Garcia (sam.)

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!