Advertisement
Menu
/ blanca princesa / dziobo

Trzej muszkieterowie z Polski - wywiad

Wywiad z Polakami z Realu Madryt

Kto by pomyślał jeszcze parę lat temu, że Polak zagra w Realu Madryt? Nie udało się Deynie, nie udało się Bońkowi, a udało się trzem (!) młodym adeptom futbolu, którzy przebojem wdzierają się do drużyny Realu C. Bardzo chciał ich pozyskać Michel, trener Castilli, no i dopiął swego. Kamil Glik i Szymon Matuszek przyjechali z południa Hiszpanii, z Alicante, gdzie grali wcześniej. Natomiast Krzysiek Król przyleciał na testy z Polski, ale już został. I mimo tego, że jeszcze nie znają dobrze języka, robią furorę na boiskach Hiszpanii.

Dzięki chłopakom i ich niesamowitej życzliwości mogliśmy przeprowadzić z nimi wywiad - na wyłączność! Choć były problemy ze złapaniem naszych perełek, bo w tygodniu zwykle są strasznie zajęci, ale w końcu znaleźli dla nas czas... Oto co powiedzieli:

- Jak to się w zasadzie stało, że taka legenda, jaką jest Real Madryt, zainteresował się nie jednym, a od razu trzema Polakami?
Szymon: - Kiedy przyjechaliśmy do Hiszpanii, najpierw graliśmy w trzeciej lidze juniorskiej. Kiedy jeszcze nie należeliśmy do Unii Europejskiej, nie mogliśmy grać w wyższych ligach, takie były przepisy. Dostaliśmy cynk, że obserwuje nas jeden ze skautów Realu Madryt. Najpierw wzięli Kamila (tutaj Kamil wspomaga Szymona z przypomnieniem daty – dop. Hugo) w kwietniu zeszłego roku na testy. Od tamtej pory zainteresowanie Królewskich jakoś nie gasło, aż do początku bieżącego roku.

- Kiedy zatem nastąpiło złożenie podpisów pod kontraktem?
Szymon: - Dopiero, jak już przyjechaliśmy na miejsce. Byliśmy w Madrycie pierwszy raz w styczniu, potem drugi raz już zamieszkaliśmy w stolicy, a rozmowy w sprawie kontraktów trwały parę dni. No ale w końcu podpisaliśmy.

- Jednak w Twoim przypadku, Krzysiek, było trochę inaczej…
Krzysztof: - No tak, ja grałem w zeszłorocznych Mistrzostwach Europy do lat 19. Po nich moją osobą interesował się Bayern, potem trener zdradził, że Real również się o mnie dopomina. Wiedziałem, że zabiegają o Szymona i Kamila, ale Michel chciał, bym ja też przyleciał do Madrytu na testy. No i w zasadzie już po pierwszym treningu zaproponowali mi umowę.

- A dlaczego akurat Real? Dlaczego nie wybraliście Valencii, która – jak sami zdradziliście – również składała Wam oferty?
Szymon: - Było trochę tych ofert, faktycznie.
Kamil: - Ale ta z Realu była najbardziej konkretna. Królewscy najmocniej o nas zabiegali, ciągle okazywali swoje zainteresowanie nami, podpatrywali jak trenujemy…
Szymon: - Dokładnie tak. Wysłannicy z Levante i z Walencji byli mało zdecydowani. Z kolei Real wciąż nagabywał naszego menedżera, aż ten w pewnym momencie przestał odbierać od nich telefony. Dochodziły do nas głosy o zainteresowaniu z Wielkiej Brytanii; Liverpool, Charlton, z Hiszpanii jeszcze Espanyol przyjeżdżał obserwować. Ale te kluby tylko od czasu do czasu się pofatygowały do Hiszpanii, a Real cały czas miał nas na oku. Wiadomo, że Real to dla nas najlepszy wybór, przecież są najlepsi na świecie (reszta przytakuje).

- A przyznajcie się, czy zanim przyjechaliście do Madrytu to sympatyzowaliście z klubem, w którym teraz macie okazję grać?
Kamil: - No pewnie, chyba każdy z nas…
Krzysztof: - Ja nie bardzo. Chociaż lubiłem Real.
Szymon: - Ja nie mam żadnego ulubionego klubu w sumie. Ale z Realu zawsze lubiłem Zidane’a i Beckhama.

- To powiedzcie nam teraz, jaka jest Wasza sytuacja w drużynach, w których występujecie?
Kamil: - Gramy w trzeciej drużynie, zobaczymy co dalej…
Szymon: - Myślę, że mamy teraz pół roku na to, żeby poprawiać swoje umiejętności, niekoniecznie grać. Dzięki warunkom, które nam stworzono, będzie łatwiej stawać się coraz lepszym.
Krzysztof: - Trener Abraham Garcia (Krzysiek i Kamil trenują pod jego okiem w Realu C – dop. Hugo) wyznaczył nam punkty, wg których powinniśmy postępować: najpierw oswojenie się z Madrytem, potem podnoszenie umiejętności, a na końcu promocja.
- Jak przyjęli Was koledzy z drużyny?
Szymon: - Strasznie sympatyczni ludzie.
Krzysztof: - Akurat u nas trener mówił, że w Tercera División mamy bardzo zgraną drużynę. Nie ma gwiazdorstwa wśród młodych, wszyscy są ze sobą dobrze zgrani.
Kamil: - Rywalizacja na treningach jest, wiadomo, ale nie ma żadnych nieporozumień.
Szymon: - A ciekawe było to, że w Walencji (chłopaki też byli tam na testach – dop. Hugo) juniorzy byli wielkimi cwaniakami, śmiali się nam w twarz, zero tolerancji.

- Czy w Madrycie jest podobnie pod tym względem?
Szymon: - Hmm, w Walencji był jeden czarnoskóry kozioł ofiarny, ale tu w sumie też inaczej traktują obcokrajowców.

- Zostawmy już ten temat… Jak oceniacie swoje szanse na awans do Castilli, a w późniejszej perspektywie może nawet do pierwszej drużyny Realu?
Kamil: - Szansa zawsze jakaś jest, trzeba tylko odpowiednio pracować.
Szymon: - A ja o tym nawet na razie nie myślę. Chcę przez te pół roku dobrze wypaść, żeby potem dostać ofertę przedłużenia kontraktu na kolejne trzy lata (Krzysztof się przyłącza do opinii Szymona).

- A czy nie boicie się, że spotka Was podobny los, jaki dotyka Waszych kolegów z Castilli? Co rok jest wielu chętnych na przebicie się do pierwszej drużyny, ale rzadko kiedy to im się udaje…
Krzysztof: - Nie widzę tego w ten sposób. Przecież do pierwszej drużyny nie trzeba trafić z Castilli. Można się starać o wypożyczenie, pograć w słabszej drużynie i po udowodnieniu swoich umiejętności wrócić do pierwszej ekipy.
Szymon: - No właśnie. Może być tu ciężko, przecież regularnie sprowadzają do pierwszego składu wielkie gwiazdy. Może Michel będzie niedługo trenerem pierwszej drużyny, to może będzie łatwiej…
Krzysztof: - Ale w gruncie rzeczy są w pierwszym składzie Nieto, Torres już gra regularnie. Jest szansa.
Szymon: - Najlepsze jest to, że kiedy kogoś brakuje w pierwszej drużynie, to ściągają młodych. Taki Nieto właśnie z Tercera poszedł od razu do dorosłej drużyny, Torres z Castilli dostał szansę i ją wykorzystuje. Wydawałoby się, że sytuacja jest niedobra, ale nie jest najgorzej. Roszady między poszczególnymi kategoriami to dla nas szansa.

- Czy macie zatem jakąś styczność z piłkarzami z pierwszej drużyny?
Szymon: - Nieto zawsze wpadnie nas odwiedzić w szatni, Torres też pogada… No i na odnowie biologicznej spotykamy ich wszystkich; Raul, Sergio Ramos, Capello, Raul Bravo…
Krzysztof: - Jakbyśmy chcieli, to pewnie byśmy mogli wejść tam, gdzie oni, ale po co im przeszkadzać.

- Który z nich wywarł więc największe wrażenie na Was?
Kamil: - Na mnie Ramos.
Szymon: - No tak, Ramos, Raul – legenda klubu. Jednak zawsze pogada, poklepie po ramieniu. Nie patrzy na to, czy to junior, czy ktokolwiek inny. Czuje się jak u siebie w domu, jest kapitanem i żywą legendą Realu.

- Czy ktokolwiek pytał Was o kraj, z którego pochodzicie? Wiadomo, że dla Hiszpanów Polska jest dość egzotycznym państwem…
Krzysztof: - Jeszcze nie, ale już wiedzą wszyscy, że jesteśmy z Polski.
Kamil: - Nawet raz mieliśmy wyjazdowy mecz w Mostoles, to jakieś dzieci krzyczały z trybun „polacoł?.
Krzysztof: - A poza tym to wydaje im się, że u nas jest dużo zimniej niż w Hiszpanii (Szymon wtóruje). Czasem wchodzimy na odnowę w samych spodenkach, na krótko, a reszta w bluzach poubierani i śmieją się z nas…
Szymon: - No właśnie, pokazują i żartują: „co, teraz dobrze nie?ł?. Zabawni są. Myśleli, że pingwiny u nas żyją. Tragedia po prostu (śmiech).

- A jak przebiegła Wasza aklimatyzacja w Hiszpanii, w Madrycie...?
Kamil: - Trwała może miesiąc, dwa, mały problem.
Szymon: - Wydaje nam się, że tutaj jest lepiej niż w Polsce.
Krzysztof: - Wiadomo, że w Polsce to każdy chce grać – chociaż tu też – ale u nas tylko patrzą, żeby żerować na innych. Wszystko odbywa się kosztem drugiego.
Szymon: - Na początku pobytu w Hiszpanii opiekowała się nami jedna rodzina polska. Najpierw było nas czterech, potem już dziesięciu. Było raźniej, ale tu w Madrycie też fajnie, zero problemów.

- No właśnie, czy to, że złapaliście przysłowiowego byka za rogi, gracie w Realu Madryt, może przyczynić się do popularnej „sodówkił?? Nie obawiacie się, że zapomnicie o tym, co dla Was, jako młodych piłkarzy, jest tak naprawdę ważne?
Szymon: - Myślę, że na razie nie odczuwamy jakiejś wielkiej zmiany. Choć wiadomo, że mamy teraz lepsze ciuchy, nieco inne życie…
Krzysztof: - No mnie raz na jakiś czas opanuje dziewczyna (śmiech. Kamil ma podobną sytuację). Zresztą, mój przyjaciel z Polski też zawsze mi powtarza, żebym nie zapominał, co jest najważniejsze.
Szymon: - Myślę, że wizualnie może się zmienimy, ale w głowach będziemy mieli poukładane.

- Dobrze, to porozmawiajmy teraz o Waszych piłkarskich wzorcach. Przecież występujecie na innych pozycjach, ktoś musiał Wam swoją grą imponować.
Szymon: - Ja nie miałem chyba nikogo takiego.
Krzysztof: - Dla mnie Ashley Cole i Jankulovski.
Kamil: - Ja zawsze Lucio lubiłem (śmiech. Wywiad został przeprowadzony parę dni po meczu Real – Bayern. Lucio strzelił bramkę dla FCB – dop. Hugo).

- Dodajcie jeszcze coś na temat miasta, w którym przyszło Wam mieszkać, o sztabie trenerskim, o instalacjach klubowych…
Szymon: - Mieszkańcy Madrytu to strasznie zabiegani ludzie. Na południu było spokojniej pod tym względem, tu każdy się spieszy.
Kamil: - Trenerów za to mamy świetnych. To wielcy fachowcy. Choć wiele wymagają…
Krzysztof: - No tak, trener chce od nas wyciągnąć jak najwięcej. Zawsze przed treningiem nam powtarza, żebyśmy się ruszali i nie obijali się na zajęciach.
Szymon: - To profesjonalne podejście. Mówiono nam już, że zawodnicy Abrahama Garcii z roku na rok są dużo lepsi. To o czymś świadczy.
Krzysztof: - Mamy nadzieję, że my też poczynimy postępy.

- Wiele talentów wyszło spod jego skrzydeł…
Szymon: - Dokładnie. Mimo, że on sam nie był piłkarzem.
Kamil: - Historia pokazuje, że tacy trenerzy są najlepsi, Mourinho, Garcia…

- Na koniec poruszmy temat reprezentacji. Wiemy, że Ty Krzysiek reprezentowałeś Polskę na ME U-19 w zeszłym roku, niedługo zapewne zagrasz w Mistrzostwach Świata do lat 20, które odbędą się w tym roku w Kanadzie… Ale jaki macie stosunek do reprezentacji? Czy, załóżmy, gdyby pojawiła się propozycja z Hiszpanii i tutejszego związku, żebyście reprezentowali ten kraj, przystalibyście na nią?
Szymon: - Już padła taka oferta. Od Pepe Murcii. Ale myślę, że nie potrafiłbym zagrać w innych barwach narodowych.
Krzysztof: - Reprezentacja jest najważniejsza. Niedawno spotkałem na lotnisku trenera Globisza, który mnie zapytał, czy rezygnuję z Polski na rzecz klubu. Moja odpowiedź była oczywista.
Szymon: - Za każdym razem, jak tylko dostanę powołanie, to się stawię na zgrupowaniu.
Kamil: - To zaszczyt móc grać z orłem na piersi.
Szymon: - Poza tym będziemy rośli w siłę. Coraz więcej młodych wyjeżdża na zachód. Rocznik 1988 jest świetnie ulokowany, chłopaki są w Anglii, niektórzy rok starsi grają we Francji, my tutaj w Hiszpanii. Młodsi jeszcze grają w większości w kraju…

- Dobrze, dziękujemy bardzo za wywiad. Trzymamy za Was kciuki. Życzymy Wam wszystkiego najlepszego i mamy nadzieję, że dalej będziecie radzili sobie tak przebojowo, jak do tej pory, albo jeszcze lepiej!
Krzysztof, Szymon, Kamil, prawie chórem: - Dziękujemy!



Na koniec jeszcze zdjęcia:
Tytułowi trzej muszkieterowie (od lewej: Szymon, Krzysiek i Kamil)
Zadowoleni po wywiadzie razem z redaktorami
Kamil Glik podczas meczu z Las Rozas, przegranego 1:2

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!