Advertisement
Menu

Przed meczem z RSSS

22. Kolejka Primera División; sobota, 10 lutego 2007, godzina 20:00; Estadio Anoeta, San Sebastián

22. Kolejka Primera División; sobota, 10 lutego 2007, godzina 20:00; Estadio Anoeta, San Sebastián

Ponoć wesołe jest życie staruszka. Jeżeli jest tak w istocie, to daj, Panie Boże, zestarzeć się jak najszybciej, bo życie kibica Realu Madryt w chwili obecnej to katorga. Królewscy przegrali dwa mecze z rzędu – z Villarrealem i Levante – i uczynili to w fatalnym, urągającym godności klubu stylu. Drużyna z kilkoma piłkarzami ze światowej czołówki (Casillas, Cannavaro, van Nistelrooy), kilkoma wielkimi talentami (Gago, Higuaín, Sergio Ramos) oraz kilkoma zawodnikami na co najmniej średnim europejskim poziomie (Diarra, Emerson, Reyes), prowadzona przez jednego z najwybitniejszych trenerów wciąż czynnych zawodowo i...? Po dwudziestu jeden kolejkach zajmujemy czwarte miejsce w tabeli, tracąc do liderującej Barcelony dokładnie tyle punktów, iloma wyprzedzamy siódme Recreativo. Wygraliśmy co prawda aż dwanaście meczów – rekordziści, Barça i Sevilla, po trzynaście – ale za to aż siedem razy przegraliśmy. Zazwyczaj tak, że aż żal było patrzeć. Kto jeszcze wierzy w mistrzostwo?

Marzenia ściętej głowy

Ja wierzę. Mimo wszystko, bo pięciopunktowa strata to naprawdę nie jest dużo, więc jeśli nagle i niedługo zdarzyłby się cud i Los Blancos zaczęliby grać na miarę oczekiwań, jej odrobienie jest całkiem prawdopodobne. Ale cuda nie dzieją się same, a w Madrycie próżno szukać cudotwórcy. A o uciułanie choćby punkciku w sobotnim meczu z Realem Sociedad San Sebastián nie będzie łatwo, choć jest do drużyna nader realnie zagrożona spadkiem z Primera División.

Najbardziej na niekorzyść podopiecznych Fabio Capello przemawia fakt, iż w ostatnich sześciu meczach Real Madryt strzelił... dwa gole. Właśnie porażająca niemoc w ofensywie jest największą bolączką naszej drużyny, bo i dorobek całego sezonu, 28 goli, nie wygląda imponująco. Dla porównania: Barcelona ma na koncie 43 gole, Sevilla o dwa mniej, a jedenasta w tabeli Osasuna 27. Mimo tego to Królewscy są najlepiej grającą na wyjazdach drużyną Primera División – poza własnym stadionem odnieśliśmy siedem zwycięstw przy zaledwie dwóch porażkach. Podopieczni Miguela Angela Lotiny zaś w jedenastu meczach u siebie wygrali dwa mecze, przegrywając aż sześć. Nic więc dziwnego, że zajmują w tabeli przedostatnią pozycję.

Mimo to, a może właśnie dlatego nie należy się spodziewać łatwego zwycięstwa. Oczywiście możliwe, że trafi się ślepemu madridiście ziarno, van Nistelrooy strzeli dwa gole, któryś Argentyńczyk dołoży trzeciego i drużyna wróci do Madrytu w pełnej glorii, ale nikt przy zdrowych zmysłach nie postawiłby większej sumy pieniędzy na taki przebieg meczu. Baskowie z Donostii – tak bowiem w ich pięknym języku nazywa się San Sebastian – mają nóż na gardle. Jeśli chcą (a na pewno chcą) zniwelować ośmiopunktową przewagę drużyn z miejsc 16-18, nie mogą sobie pozwolić na tracenie punktów, zwłaszcza u siebie. Bo kiedy w ostatniej kolejce RSSS dokonał wielkiego wyczynu, remisując bezbramkowo z Sevillą na jej stadionie, jak na złość jeden z bezpośrednich rywali w walce o bezpieczne miejsce, Levante, pokonał w Madrycie Real.

Pojawiają się głosy, iż Real Madryt powinien ten mecz przegrać – wtedy Capello wyleci z roboty, przyjdzie nowy trener i będzie fajnie. I to dopiero prawdziwe marzenie ściętej głowy. Bo jeśli wyleci Capello, na jego miejsce awansowany zostanie – zapewne – Míchel, który po sezonie straci pracę, a nie będzie chciał wracać do Castilli, gdyż byłaby to dlań degradacja, wobec czego zatrudniony zostanie nowy, wybitny (lub pseudowybitny) szkoleniowiec, który będzie musiał się przedzierać z Królewskimi przez eliminacje Ligi Mistrzów, albo wręcz walczyć o awans do fazy grupowej Pucharu UEFA.

Z czym do ludzi?

Największą niespodzianką w składzie Realu Madryt jest oczywiście powrót Davida Beckhama, o którym Capello jeszcze nie tak dawno mówił, że nie zamierza mu pozwolić zagrać w ani jednym meczu więcej. Nie wiadomo jednak, czy wyznaczy Anglika do podstawowego składu, bo równie dobrze na skrzydłach pozostać mogą Robinho z Reyesem. Skoro jednak Beckham do Baskonii został zabrany, nieważne, czy w geście desperacji, czy po dogłębnym przemyśleniu sprawy przez trenera, należałoby się spodziewać, że zagra od pierwszej minuty. “Marcał? spekuluje jednak, że nasza pomoc wyglądać będzie tak: Diarra, Gago, Raúl, Guti. Na szpicy stanąć by miał van Nistelrooy, a gdzieś za nim miejsce miałby Higuaín. W obronie też nie ma co oczekiwać rewolucji – czwórka defensorów złożona będzie niemal na pewno w ten sposób: Sergio Ramos, Helguera, Cannavaro (Włoch wykurował się z grypy), Torres.

To jednak nie obrona jest naszym największym problemem, ale atak właśnie. Stwarzamy mało sytuacji bramkowych, a tych, co są, nie umiemy wykorzystać. Nawet tak wyborny snajper jak Ruud van Nistelorooy nie poradzi sobie, gdy nie będzie dostawał dobrych piłek, a wymaganie od niego, by cofał się do linii środkowej, to morderstwo na jego wielkich umiejętnościach, bo te są ukierunkowane na zupełnie inny element piłkarskiego rzemiosła. Może więc właśnie po to do składu wraca Becks... choć dotąd asystowanie tak średnio mu się udawało. A chilijskiego bramkarza RSSS, Claudio Bravo, wbrew pozorom wcale nie tak łatwo pokonać, bo to naprawdę klasowy golkiper.

Z czym ludzie?

Trener Lotina z kolei zaordynował swoim podopiecznym zgrupowanie w Huelvie, ale niezależnie od tego, jak dobrze ich przygotował, nie może być optymistą przed meczem z Realem Madryt, bo braki w składzie jego ekipy są bardzo poważne. Zabraknie przede wszystkim zawieszonego 31-letniego pomocnika Gaizki Garitano, a także kontuzjowanych Jesuliego i Gariego Urangi. Z drugiej jednak strony, do gry wraca obiecujący, młody napastnik, Ińigo Díaz de Cerio, którego dorobek strzelecki w bieżącym sezonie – 2 gole – nie jest może nazbyt imponujący, ale plasuje go ex aequo z trójką kolegów na pierwszej pozycji w klasyfikacji najlepszych strzelców Txuri-Urdin. Mało prawdopodobne, by zagrał w wyjściowej jedenastce, ale może się okazać bardzo wartościowym zmiennikiem. Nominalny atak gospodarzy Estadio Anoeta według hiszpańskich mediów stworzą zaś najpewniej wysoki Duńczyk Morten Skoubo (cztery mecze, zero goli) i Argentyńczyk Germán Herrera (trzy mecze, zero goli).

W pomocy ciekawą z naszego punktu widzenia postacią będzie Savio Bortolini Pimentel, 33-letni już brazylijski skrzydłowy, który przez pięć lat, począwszy od sezonu 1997/98 występował w barwach Realu Madryt i zagrał dla nas 105 meczów. Nie jest to, rzecz jasna, gracz pierwszej młodości, ale ci, którzy pamiętają go z gry w Madrycie, wiedzą, że potrafił grać inteligentnie i z determinacją. Wspólnie z Mikelem Aramburu i Xabim Prieto mogą się okazać bardzo groźni dla często niepewnie grającej środkowej formacji Królewskich. Szansę debiutu w pierwszej lidze otrzyma też być może pomocnik rezerwowej ekipy RSSS, Daniel Estrada.

Trzy punkty i do domu

Bądźmy szczerzy – sytuacja jest zła. Gramy fatalnie, a czeka nas mecz ze zdeterminowanym rywalem, mającym w składzie wielu obiecujących, młodych graczy, wychowanków klubu, gotowych dać się zań pokroić, z rywalem potrafiącym sprawiać niespodzianki takie jak wyjazdowe remisy z Sevillą i Atlético. W poprzednim sezonie po wielkiej bitwie cudem wywieźliśmy punkt z Estadio Anoeta dzięki przede wszystkim jednemu z ostatnich błysków geniuszu niezapomnianego Zizou.

Teraz takiego piłkarza w Madrycie nie ma. Ba, może już nigdy nie będzie, a grać trzeba. Wygrywać też. Może (wyżej podpisany bardzo na to liczy) nasi dwaj młodzi Argentyńczycy okażą się inwestycjami trafniejszymi niż Robinho i niedługo staną się głównymi filarami naszej ekipy.

A trener? Urządzona przez kibiców podczas meczu z Levante pańolada mogła – ale nie musiała – dać do myślenia włodarzom klubu. Na razie zapewniają, że nie zamierzają zwalniać Capello, ale przecież najbardziej zaprzecza się właśnie wtedy, gdy przygotowuje się szkoleniowcowi wymówienie.

Przewidywane składy
Real Sociedad:
Bravo, Garrido, Mikel González, Juanito, Gerardo, Aranburu, Elustondo, Xabi Prieto, Savio, Germán Herrera, Skoubo
Real Madryt: Casillas, Sergio Ramos, Helguera, Cannavaro, Torres, Diarra, Gago, Raúl, Guti, Higuaín, van Nistelrooy

Sędzia
Sędziował będzie pan Julián Rodríguez Santiago urodzony 8 lutego 1965 roku w Valladolid. Arbiter ten ma za sobą osiem sezonów sędziowania w Primera División, w bieżącym gwizdał w ośmiu meczach (w tym Real Madryt – Athletic 2:1), z których sześć zakończyło się zwycięstwami gospodarzy, a tylko jedno wygraną gości. Na liniach pomagać mu będą Victoriano Giráldez Carrasco i Francisco González Rodríguez.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!