Advertisement
Menu

Trzy korony nie dla Realu

Real - Betis 1:1

Dużo by można mówić o wadze tego spotkania. Wprawdzie był to tylko mecz 1/8 finału Pucharu Króla, na który Capello desygnował na wpół rezerwowy skład (Diego Lopez na bramce, Ramos zamiast Cannavaro), to jednak Królewscy mieli coś do udowodnienia. Mieli pokazać, ze ich dotychczasowa forma i skład, to nie przypadek. Torres i Bravo mieli udowodnić, że miejsce w pierwszym składzie należy się właśnie im. Ponadto kibice byli ciekawi, jak zaprezentuje się drużyna, przez którą ostatnio przetoczyła się burza (ta związana z czystkami w szatni a także ta związana z wypowiedziami prezydenta Calderona). Gospodarze wyszli na boisko, by udowodnić, że zasługują na biały trykot i przydomek „Królewski''. Każdy z osobna jak i cała drużyna.

A spotkanie fantastycznie, w szczególności dla krytykowanego ostatnio za bezproduktywność Robinho. Już w 5 minucie gdy podopieczni Capello wywalczyli rzut rożny, Brazylijczyk dobiegł do rozegranej przez Reyesa piłki i z 15 metrów płaskim uderzeniem pokonał Doblasa. 1:0 – wymarzony początek. Pamiętając niemoc strzelecka, można było uznać szybko strzelonego gola za dobry omen. Jak się jednak okazało, był to „czarny kot'', który przebiegł przed piłkarzami Realu. Chwilę po szybko strzelonej bramce, do natarcia przystąpili goście. Po raz kolejny świetne umiejętności gry na przedpolu pokazał Diego, który wybiegając na 16 metr ubiegł nadbiegającego napastnika gości, konkretniej Wagnera i wybił piłkę. Minutę później z narożnika pola karnego potężnie huknął Dani, jednak Lopez pewnie wybił piłkę na rzut rożny. Obie drużyny walczyły „o coś''. To było widoczne także na boisku, mecz nie był może najszybszy, ale nastawiony na wymianę ciosów, obie drużyny potrzebowały goli. Nie minął kwadrans, a na boisku zabłysnął Higuain. Najpierw młody napastnik Królewskich sprytnym zwodem wymanewrował rywala a następnie uruchomił van Nistelrooya, który jednak przegrał indywidualny pojedynek z obrońcą. Później pokazał to, czego kibice na Santiago Bernabeu dawno nie widzieli. W odważnym rajdzie wbiegł w pole karne mijając obrońców jednak Doblasa nie udało mu się ominąć. Po 20 minutach można było dostrzec jaką przewagę w tym spotkaniu będzie miał Real Madryt, ale też… w jakiej formie jest van Nistelrooy, który grał kolejne słabe zawody, nie wykorzystując świetnych zagrań kolegów. W 19 minucie kontrolujący grę w środku boiska Gago zarobił żółtą kartkę za faul taktyczny. Chyba wchodzi mu to w nawyk. Dziwna sytuacja wydarzyła się w 23 minucie, gdy po podaniu Higuaina na bramkę popędził Robinho. Brazylijczyk wpadł w pole karne i… upadł, ewidentnie z pomocą obrońcy. Sytuacja o tyle dziwna, że sędzia ani nie podyktował karnego, ani nie dał Brazylijczykowi żółtego kartonika, nieodzownego przy takim symulowaniu. Mimo niewykorzystanych sytuacji, Królewscy nie poddawali się. Na bramkę Betisu szły kolejne ataki. W 30 minucie po rajdzie Robinho, strzelał, a raczej próbował strzelać Higuain. Ostatecznie w zamieszaniu piłka trafiła do van Nistelrooya, a ten minimalnie chybił. Królewscy mieli ogromną przewagę. Wydawało się, że Higuain i Robinho są wszędzie, a cała reszta przynajmniej jest… tam gdzie być powinna, w każdym momencie spotkania. Jednak multum niewykorzystanych sytuacji zemściło się. Najpierw po szybkiej kontrze piłkarzy Betisu, strzał Maldonando zablokował Helguera. Niestety zrobił to ręką i Real Betis otrzymał rzut wolny, na 20 metrze. Potężny strzał z rzutu wolnego z kłopotami zatrzymał Diego Lopez. Minutę później stała się rzecz straszna. Po dośrodkowaniu z prawego skrzydła, Maldonado odegrał piłkę głową do Daniego a ten wbił piłkę do bramki. 38 minuta i mamy 1:1, a z powodu bramek strzelonych na wyjeździe w tym momencie triumfował Real Betis. Wydawało się, że Królewscy odrobią tę stratę jeszcze przed przerwą. Tuż przed przerwą na lewym skrzydle przedzierał się… van Nistelrooy. Holender mimo kłopotów odegrał piłkę do Higuaina, który uderzył na bramkę i łatwo pokonał bramkarza. Niestety w tej sytuacji na ewidentnym spalonym był Sergio Ramos. Tak więc piłkarze zeszli do szatni przy stanie 1:1.

Stanie tragicznym, gdyż Królewscy potrzebowali bramek a trzeba dodać, że jak najbardziej na nie zasługiwali. Mieli mnóstwo okazji, atakowali na wszelkie sposoby, przewaga w posiadaniu piłki sięgała chwilami 63%! Jednak ponownie podopieczni Capello nieco zagapili się, czego efektem była bramka wyrównująca dla Betisu. Pozostawało wierzyć, że z taką przewagą Królewscy strzelą jeszcze co najmniej jednego gola.

Po przerwie w miejsce Bravo pojawił się Cannvaro, a Królewscy od razu przystąpili do ataku. Wcześniej jednak, na samym początku rozkojarzonych piłkarzy Realu mógł zganić Xisco, którego strzał z przed pola karnego, po indywidualnym rajdzie, zablokował Ramos. Miła dla oka była akcja z 48 minuty. Piłka gładko i płynnie zawędrowała w poprzek boiska od lewego obrońcy do… prawego, tylko przyczajonego na skrzydle. Sergio Ramos po otrzymaniu piłki wpadł w pole karne i próbował technicznie wymanewrować rywali, ostatecznie jednak wywalczył jedynie rzut rożny. W 54 minucie niemal tak samo płynnie, piłka zawędrowała na lewą stronę, tam jednak faulowany był Torres. Dwie minuty później Capello otrzymał dowód na to, że van Nistelrooy powinien być zmieniony, gdyby tylko było za kogo. Higuain świetnie odebrał przeciwnikowi piłkę i ze środka boiska momentalnie zagrał ją do Konia. Ten jednak nie zdążył do niej dobiec. Betis doszedł do wniosku, że więcej na Bernabeu nie ugra i wobec drastycznej przewagi Królewskich postawił na obronę. Nikt jeszcze nie domyślał się jak rozpaczliwą. W 61 minucie po podaniu Ramosa na lewe skrzydło, strzelał Robinho, ale w sam środek bramki. Chwilę później to Ramos występował w roli wykańczającego akcję. Po crossie Gago, świetnie uprzedził obrońców jednak jego główka była minimalnie niecelna. Była to jedna z wielu akcji tej połowy, jednak w każdej z nich było… no właśnie. Jakieś „jednak’’ lub „ale’’. Miażdżąca przewaga Królewskich sprawiła, że zapomnieli o własnej bramce. W 71 minucie fantastycznie dośrodkowywał Dani, jednak adresatów dośrodkowania uprzedził w ostatniej chwili Diego Lopez. Gola nie było, ale to Real ich potrzebował. Od 73 minuty przewaga podopiecznych Capello osiągnęła apogeum. Ataki szły jeden po drugim, na wszelkie możliwe sposoby. W 74 minucie z głębi pola karnego strzelał bardzo ofensywnie nastawiony Sergio Ramos, na posterunku był jednak bramkarz gości. W 80 minucie po podaniu Gago, na strzał zdecydował się Robinho. Ten strzał również obronił Doblas. Pięć minut później świetnie rozumiejąca się na boisku para Gago – Diarra, rozmontowała obronę Betisu a ta musiała uciekać się do faulu. Na 25 metrze od bramki Doblasa. Mijały ostatnie minuty, a gola nie było. W 88 minucie Nieto wrzucił piłkę do Gago, ten trochę na oślep wrzucił ja na głowę Helguery, który dopełnił formalności! Niestety, był na spalonym. Mijała 90 minuta. Sędzia doliczył 5 następnych. Co się w tym czasie działo. Po dośrodkowaniu Gago z rzutu wolnego i odegraniu piłki przez Helguera, Ramos strzelał na bramkę Doblasa – z przewrotki! Minutę później po wrzutce Torresa niecelnie uderzał głową van Nistelrooy. Betis przedłużał jak mógł, więc sędzia robił to samo. W 96 minucie van Nistelrooya uderza niecelnie. Chwilę później na rozpaczliwy strzał decyduje się Robinho. Piłka ląduje na… rzucie rożnym. 16 metr, ponownie po podaniu z rogu na bramkę Doblasa strzela Brazylijczyk Robinho! Doblas broni! Królewscy odpadają z Pucharu Króla…

Trudno było uwierzyć, że przy takim oblężeniu bramki Betisu, Real Madryt nie zdoła strzelić chociażby jednej bramki więcej. Zatrważająca nieskuteczność, a także niesamowite szczęście z jakim bronili się goście spowodowało jednak, że myśli o zwycięstwie w tych rozgrywkach musimy odłożyć na przyszły sezon. Żal wylanego potu i zdrowia pozostawionego dzisiaj na murawie przez Królewskich, w szczególności Robinho, który był chyba w każdym możliwym sektorze boiska, a także Higuaina, którego nie sposób zatrzymać gdy rozpoczyna rajd na bramkę rywala. Pochwały należą się również obrońcom, konkretniej Torresowi i Ramosowi. Obaj udowadniają, że równie dobrze mogliby grać na skrzydle. Obaj grają jak najwyższej klasy obrońcy. Nie sposób nie wspomnieć o środku pola, cały czas kontrolowanym przez Gago i Diarrę, a także o świetnych zagraniach z głębi boiska, tego pierwszego. Puchar Króla nie dla Królewskich. Nadzieja, którą widać było dzisiaj do końca w naszych piłkarzach, umiera ostatnia…

Składy:
Real Madryt: Diego López - Torres, Helguera, Ramos, Raúl Bravo (Cannavaro 45’) - Reyes (Nieto 68’), Diarra (De la Red 83’), Gago, Robinho - Higuaín, van Nistelrooy;
Betis: Doblas - Isidoro, Melli, Nano, Romero - Maldonado (Robert 66`), Juande, Rivera, Xisco (Wagner 61’) - Fernando, Dani (Edú 73’);

Statystyki:
Strzały (celne): 19 - 7 (6 - 3)
Interwencje bramkarzy: 15 - 10
Faule: 10 - 18
Rzuty rożne: 6 - 6
Spalone: 4 - 2
Rzeczywisty czas gry: 54 minuty, 41 sekund
Posiadanie piłki: 60% - 40%

Gole:
1:0 Robinho 5'
1:1 Dani 38'

Kartki:
: Sergio Ramos, Maldonado, Isidoro, Dobias, Fernando

Sędzia: Mejuto González

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!