Advertisement
Menu

Przeżyjmy to jeszcze raz - grudzień

Zwycięstwo w Barcelonie i klęska w Madrycie - to był ciekawy miesiąc

Wielokrotnie tego roku pojawiały się informacje dotyczące faktu, że Los Angeles Galaxy chce kupić Davida Beckhama. Ale Becks, przewrotna bestia, zamarzył sobie... kupić Los Angeles Galaxy! I to na spółę z Malcolmem Glazerem, właścicielem Manchester United. Rozpoczął się wielki wyścig - kto kogo kupi?! Ale tego typu ,,ciekawostki" zostawmy czasopismom typu ,,Kup i Oddaj Na Makulaturę". W grudniu było naprawdę ciekawie...

Pierwszy trening z drużyną odbył Marcelo. Piłkarz pochodzący z ojczyzny telenoweli ma niedługo dać zmianę warty Roberto Carlosowi, któremu z dawnych umiejętności pozostał dziś jedynie strzał z dystansu, choć i pod tym względem były piłkarz Interu nie zachwyca tak, jak dawniej. W grudniu po południu fani mieli okazję przekonać się, co potrafi jego nastoletni następca. Tego samego dnia Robinho skromnie przyznał, że za kilka lat otrzyma Złota Piłkę, a Salgado dość niespodziewanie ogłosił w prasie, że nagrodę tę za 2006 rok powinien otrzymać Deco, a nie Fabio Cannavaro. Obiektywna ocena sytuacji, czy może po prostu defensorska zazdrość? W pierwszym grudniowym meczu Królewscy pokonali przed własną publicznością Athletic Bilbao 2:1, choć do połowy przegrywali. Trzy punkty uratowali Ronaldo i Roberto Carlos, a najlepszym piłkarzem meczu był ich o wiele młodszy rodak - Robinho.

W następnym meczu było jeszcze trudniej. Real grał z Dynamo - ostatni w tym roku mecz w Lidze Mistrzów. Capello desygnował do gry młodzież wszechmadrycką (Torres, de la Red, Javi Garcia, Nieto, Valero), uzupełnioną o kilku przedstawicieli Ligi Permanentnych Rezerwowych (Mejia, Beckham, Cassano, Ronaldo), a grę Królewskich można określić jednym słowem - samoobrona. Kastylia XXI Wieku zremisowała 2:2, a w rolę Kononowicza wcielił się Ronaldo, który najpierw wykazał się trzeźwością w zamieszaniu podbramkowym, a kilkadziesiąt sekund później pewnie wykorzystał rzut karny. Ronaldo wie jak zlikwidować dwubramkową stratę, wie jak wszystko zlikwidować. No, może oprócz nadwagi, o której po raz kolejny wypowiedział się Król Futbolu - Pele. A kiedy już wydawało się, że Real powoli wjeżdża na właściwy tor...

...przyszła pora na mecz z Sevillą. Chociaż Królewscy prowadzili po strzale Beckhama, przegrali mecz 1:2. A wynik ten był na tyle zniechęcający, że do tej pory żaden redaktor RealMadrid.pl nie napisał pełnej relacji z tego meczu ;) Po spotkaniu Emerson błyskotliwie zauważył, że gdyby Ronaldo wykorzystał sytuację sam na sam, wynik byłby inny. Całkiem odkrywcze spostrzeżenie. Jeszcze odważniejszy był Fabio Capello, który zapewnił dziennikarzy, że nie jest kretynem. To już jakiś plus. Włoska prasa poinformowała, że były klub nie będącego kretynem Fabio Capello - Juventus - chce kupić Robinho. No, ale chcieć a móc... Tych samych słów można użyć w odniesieniu do Calderona, który znowu zaczął obiecywać kibicom Kakę. Latem też obiecywał, i co? Kakao. Będzie tak obiecywać aż mu się kadencja skończy. Nic go to nie kosztuje.

Czternastego grudnia pojawił się długo wyczekiwany przez fanów Realu komunikat: Gonzalo Higuain otrzymał pozwolenie na podpisanie kontraktu z Królewskimi. Argentyńczyk ma za zadanie zdobyć serca nie tylko fanek, ale i fanów - a to o wiele trudniejsze zadanie. Tego samego dnia Raul Bravo powiedział dziennikarzom, że chce aby Barca nie wygrała Klubowych Mistrzostw Świata. No i wykrakał. W losowaniu par 1/8 finału Ligi Mistrzów los połączył Królewskich z Bayernem. Do niedawna pojedynki między tymi dwiema drużynami określano mianem wojny finezji z grą siłową, ale odkąd trenerem Królewskich jest anty-kretyn, można spodziewać się wyrównanego pojedynku dwóch podobnie grających drużyn. Kolejnym rywalem Los Merengues w Primera Division był kataloński Espanyol, czyli drużyna która nie przegrała od kilkunastu ligowych kolejek. Podopieczni Capello przerwali tę piękną passę, wygrywając 1:0 po golu Ruuda van Nistelrooya. Zwycięstwo cieszy, styl jakby mniej...

Fabio Cannavaro wygrał w tym roku niemal wszystko, drużynowo i indywidualnie. Ale jego kariera w Madrycie wcale nie wygląda różowo. Oczywiście, piłkarze potrzebują czasu na adaptację, ale jeśli dyskretnie zajrzymy w metrykę włoskiemu stoperowi, dowiemy się że skończył już 33 lata. Miejmy nadzieję, że zdąży przystosować się do hiszpańskiej piłki zanim zawiesi buty na kołku, bo w ostatnim tegorocznym meczu było z niego niewiele więcej pożytku niż z kołka, na którym wiesza się buty. Ten dzień już od samego rana był tragiczny - autokar wiozący kibiców Recreativo miał wypadek, w wyniku którego kilku ludzi zginęło, a kilkunastu zostało rannych. Mimo starań prezesa klubu z Huelvy, mecz nie został przełożony. Ku rozpaczy kibiców Realu, którym piłkarze na koniec roku zafundowali żałosną grę, zakończoną porażką 0:3. Jedynym, choć nie małym, pocieszeniem po takim dniu był fakt, że w nocy dosżło do ostatecznego porozumienia na linii Boca - Real i Fernando Gago mógł już bez przeszkód podpisać kontrakt z madryckim klubem, stając się trzecim nabytkiem Królewskich w zimowym okienku transferowym. Tuż przed świętami Real przegrał jeszcze po rzutach karnych z Atletico w memoriale Jesusa Gila. Oby nowy rok dostarczył nam więcej powodów do radości, miejmy nadzieję że szybko wkomponują się w drużynę nowe nabytki.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!