Advertisement
Menu
/ as.com

Robinho: Chciałem być jak Ronaldo

Obszerny wywiad z młodym Brazylijczykiem

To już drugie święta Robinho w Madrycie. Jego forma w pierwszym sezonie była nierówna, ale może już zaczynać marzyć...

Jest pan zadowolony z gry w tym sezonie?
Nie. Nikt z drużyny nie może być zadowolony. W meczu z Espanyolem graliśmy dobrze, dopóki nie straciliśmy jednego gracza (Cannavaro dostał czerwoną kartkę). Próbowaliśmy więcej grać piłką, ale nie mieliśmy szczęścia. W meczu z Recreativo graliśmy o wiele gorzej.

A osobiście?
W meczu z Recre wszedłem na drugą połowę, kiedy spotkanie układało się nieciekawie. Nikt z nas nie miał wtedy swojego dnia. Nastroje w ekipie są dobre, jesteśmy na właściwej drodze. Czasem gramy ładnie i cieszymy się grą, ale gdy tego nie robimy, też zdobywamy trzy punkty. Mecz z Recreativo był niespodzianką dla nas wszystkich.

Widzę, że jest pan optymistą.
Czuję, że w tym sezonie możemy coś wygrać. Porażka z Recreativo była bardzo przykra, ale zasłużyliśmy na to. Ludzie to zrozumieli i myślę, że święta są idealną okazją do przemyśleń, co działo się na Santiago Bernabeu.

A pan do jakich wniosków doszedł?
Gra u siebie kosztuje nas więcej, bo rywale bronią bramki. Capello nauczył nas gry w ataku od podstaw - chce abyśmy grali szybko i skutecznie. Na własnym stadionie trudniej jest grać tak, jak tego wymaga.

Teraz czas na życzenia. Czego mamy panu życzyć w 2007 roku?
Żeby w końcu nadeszły tytuły! Pragnę coś zdobyć i myślę że ten rok przyniesie nam zwycięstwo. Nieważne, czy w La Liga czy w Lidze Mistrzów.

Jeśli Barcelona pozwoli...
To, co się stało w Japonii, było niespodzianką. Gdy ktoś zapytał, czy Barcelona zdobędzie Klubowe Mistrzostwo Świata, wszyscy byli pewni że tak. Stała się niespodzianka. Teraz mam nadzieję, że ten rok będzie niespodzianką na rzecz Realu.

A czego sobie pan życzy?
Nie będę kłamał: chcę być najlepszym piłkarzem na świecie.

To już pana drugie święta w Hiszpanii. Czego brakuje panu w tym kraju?
Jedynie klimatu. W Brazylii spędzamy więcej czasu poza domem. Tutaj jest zima, która wszystko komplikuje. Madryt jest wspaniałym miastem, bardzo spokojnym i przyjemnym. Spędziłem tu już dwa lata i nie popełniłem błędu, przenosząc się tutaj.

Ale w Brazylii ludzie są inni, bliżsi sobie?
Myślę, że my, czołowi piłkarze, nie czujemy tego tak mocno. Cały świat nas zna i ułatwia nam życie...

Czym się różni Brazylia od Hiszpanii?
Bezpieczeństwem. Przeszedłem wiele trudnych momentów w Brazylii z przestępcami, których w Hiszpanii jest o wiele mniej. Im więcej ludzi biednych, tym częściej dzieją się złe rzeczy

Miał pan okazję porozmawiać z Jonatasem po porwaniu jego ojca?
Niestety nie. To jest najgorsze, co może się tobie przydarzyć. Po porwaniu mojej matki mnóstwo tragicznych myśli przeszło mi przez głowę. To były najgorsze chwile w moim życiu, ale gdy zrozumiałem, że porywacze chcą pieniędzy, wszystko skończyło się dobrze.

Co jeszcze podoba ci się w życiu w Hiszpanii?
Uzna to pan za dziwne, ale podoba mi się chłód ze względu na ubrania. W Brazylii ludzie są przyzwyczajeni do chodzenia zawsze w krótkich spodniach. Tutaj więcej się na siebie wkłada.

Jak się obchodzi święta w Brazylii?
Cieplej! (śmiech). Tam jest zupełnie inaczej niż w Hiszpanii, lecz ja obchodzę święta spokojnie i z rodziną - jak każdy.

Bez świętego Mikołaja?
(śmiech) Nie, nie ma zbyt wielu zwyczajów. Ludzie ubierają się na biało i wychodzą na ulice. Zupełnie inaczej niż tu, gdzie na przyjęcia przychodzi się w ciemnym stroju.

Jakie wspomnienia ma pan z dzieciństwa?
Byłem szczęśliwym dzieckiem, chociaż żyliśmy bardzo skromnie. Pamiętam poświęcenie mamy i taty po to, abym mógł grać w piłkę. Bardzo dużo pracowali. Zawsze jednak byłem otoczony życzliwością. Czuję, że miałem szczęście. I nie miałem ani jednej piłki, żeby grać. Pamiętam, jak graliśmy butelką po wodzie. Tak zaczynałem. Jako Brazylijczycy mamy piłkę w sercach, bo jest dla nas wszystkim.

Lubił pan coś poza graniem w piłkę?
Ależ skąd! Dorastałem w Santos, małym mieście na wybrzeżu i kiedy nie grałem na ulicach, wybierałem się na plażę, by tam ćwiczyć. Jest mnóstwo dzieci w Brazylii, które nie widzą przyszłości bez piłki nożnej.

Co się dzieje gdy tego nie osiągną?
To jest trudne. Trzeba mieć na uwadze fakt, że jeśli ktoś od małego gra w piłkę, to nie ma do czynienia na przykład ze światem narkotyków. Piłka nożna to świetna szkoła w Brazylii.

Chodził pan do szkoły?
(śmiech) Wiem, że nauka jest bardzo ważna, ale muszę przyznać, że słabo się uczyłem. Wolałem się urwać z lekcji i pograć w piłkę.

Uważa pan, że piłkarze dużo zarabiają?
W Brazylii nie, tutaj troch więcej. Robię, co lubię i dodatkowo mi za to płacą. Nie mogę się skarżyć. W Brazylii jest dużo przypadków, gdy piłkarze, którzy bardzo poświęcili się futbolowi, z czymś kiedyś przesadzili, a teraz nie mają co jeść.

Jakim piłkarzem chciał pan zostać jak był pan mały?
Chciałem być jak Ronaldo. I Dener, głównie on. On grał w między innymi w Vasco da Gama. Był słaby fizycznie, ale świetny technicznie.

Nie wymienił pan Pelego.
Pele jest Bogiem. Nie ma nikogo takiego jak on w historii piłki nożnej. Pomógł mi w dostaniu się do drużyny, w której sam grał, był blisko mnie w wielu chwilach. Innym pomógł jako przykład do naśladowania. Bardzo chciałem być taki jak on, ale ja jestem Robinho, a Pele jest Pele.

Sądzi pan, że w Brazylii piłkarze traktowani są jak towar?
Oczywiście. Brazylijskie kluby zdają sobie sprawę, że w Europie są pieniądze i żądają wysokich kwot. I do tego warto wspomnieć, że w Brazylii ośmioletni chłopiec ma już swojego reprezentanta. W wielu przypadkach chłopcy zadłużają się na przyszłość, by otrzymywać pomoc dla nich i ich rodzin.

Co myśli pan o transferach Gago i Higuaina?
Nie oglądałem wielu meczów z nimi. Trochę więcej oglądałem Gago, ale jestem pewien, że tak wielki klub jak Real Madryt kupuje tylko wielkich piłkarzy.

Komu przyznałby pan nagrodę Piłkarza Roku FIFA?
Z pewnością Cannavaro. Grał świetnie na Mistrzostwach Świata w Niemczech. Trudno jest zdobyć tytuł mistrza. Cannavaro w znacznym stopniu przyczynił się do zwycięstwa Italii.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!