Advertisement
Menu
/ Freelover

Real Madryt na kolanach

Real - Recreativo 0:3

Mecz z Recreativo był rozgrywany w poniekąd nienormalnych, bo żałobnych, warunkach. A piłkarze Realu Madryt z czarnymi opaskami na ramieniu wpędzili swoich kibiców w czarną rozpacz. Wiecie, można być cierpliwym i tolerancyjnym, można się nie obruszać na odpadanie w 1/8 finału Champions League i seryjne wicemistrzostwa Hiszpanii, argumentując, że przecież wiele klubów może tylko pomarzyć o takich sukcesach. Ale nawet cierpliwość świętych ma swoje granice. Ciężko powiedzieć, gdzie by one mogły być, ale taka przegrana jak 0:3 u siebie w stylu gorzej niż fatalnym na pewno wystarcza do ich przekroczenia. A nawet jeśli nie, to niech święci żyją swoim życiem, a my na ziemi żyjmy swoim. Panowie Galaktyczni, my tu na ziemi jesteśmy wściekli! Co to, do ciężkiego groma, miało być?!

Miało być tak pięknie - od dwóch zwycięstw na koniec roku zacząć się miał triumfalny pochód piłkarzy Fabio Capello, na którego końcu czekać miało mistrzostwo Hiszpanii i Puchar Mistrzów. Niby mamy dopiero połowę sezonu, niby nic jeszcze nie jest stracone, ale prawdę mówiąc, mecz z Recre był tak żałośnie beznadziejny, że nawet jeśli ostatecznie uda nam się wygrać ligę, to ta porażka wielu kibicom wciąż będzie kołatać się po głowach i tłumić radość z triumfu. A jeśli nie wygramy La Liga, albo co gorsza, do pierwszego miejsca w tabeli zabraknie nam dwóch, trzech punktów? Tych z dzisiejszego meczu? Kto wtedy będzie winny?

No, ale cóż - niestety nie można w nieskończoność przedłużać przedmowy. Po wypiciu szklanki ,,mleka" na odwagę, pora przystąpić do obiektywnego i pozbawionego wulgaryzmów opisu meczu. Pierwsza połowa była słaba w wykonaniu obu zespołów. Jeżeli ktoś już stwarzał zagrożenie, to tylko goście. Pomocnicy Realu bezproduktywnie człapali po boisku, drużyna miała problemy nawet z precyzją podań. Obserwując zaskakująco słabą grę podopiecznych, Capello dokonał pierwszej zmiany - taktycznej. Raul i Beckham zamienili się pozycjami. Włoch chciał w ten sposób stworzyć większe zagrożenie pod bramką Lopeza Vallejo.

Ale Królewscy w dalszym ciągu grali tak, jakby uważali że prędzej czy później i tak te spotkanie wygrają, więc po co się od razu męczyć? Na przykładzie wytłumaczył im to Florent Sinama Pongolle, który wykorzystał błąd obrony i wspaniałym uderzeniem otworzył wynik. Szok? Raczej namiastka tego, co miało wydarzyć się w drugiej połowie. Bo w pierwszej nie wydarzyło się już nic godnego uwagi. W przerwie Capello zmienił bezproduktywnego, jak zawsze, Emersona, zastępując go innym Brazylijczykiem - Robinho. Włoch postawił więc na ofensywę. Po raz kolejny miało się okazać, że nie jest to jego najmnocniejsza strona.

Teraz rozgrywać mieli Guti i Beckham. Pierwsze pięć minut drugiej połowy rzeczywiście należało do Blancos, na chwilę odżyła nadzieja na dobry wynik. Robinho wywalczył rzut wolny tuż przy linii pola karnego, piłkę świetnie uderzył Becks, ale bramkarz popisał się wspaniałą interwencją. Po okresie dominacji Realu, bramkę zdobyli goście. Uche, król strzelców drugiej ligi hiszpańskiej z zeszłego sezonu i brat byłego gwiazdora Wisły Kraków, bez przeszkód rozmontował całą pseudo-galaktyczną defensywę i pokonał Ikera. Piękna akcja. Od lat żaden piłkarz Realu nie popisał się równie piękną, indywidualną akcją zakończoną zdobyciem bramki.

Po drugim golu trener Recreativo wycofał swoich zawodników na własną połowę i postanowił bronić wyniku. Bardzo często zdarza się, że zastosowanie takiej taktyki na 40 minut przed końcem meczu to gwóźdź do trumny, ale nie przesadzajmy, trener gości doskonale wiedział co robi. Przecież wiedział, że na ławce trenerskiej Realu zasiada Fabio Capello. Wprawdzie Królewscy faktycznie zaczęli grać nieco lepiej, ale tak naprawdę losy meczu nie były zagrożone. A w ostatniej minucie spotkania o przedświąteczny prezent dla madridistas postarał się Viqueira, który zaskoczył Casillasa uderzeniem z rzutu wolnego. 0:3, czarna rozpacz zmieszana z niedowierzaniem i pytanie: kiedy to się wreszcie skończy?!

Dziś zawiedli wszyscy, może za jednym wyjątkiem, od których zależy gra Realu Madryt. Przede wszystkim tragicznie zaprezentowali się obaj kapitanowie - Raul i Guti, ale także teoretyczne filary każdej formacji Cannavaro, Emerson, van Nistelrooy... Tu nie ma co się rozwodzić (ani żenić), tu po prostu trzeba zamilknąć, bo byliśmy świadkami sportowej tragedii. Jeśli jest ktoś, kto zasługuje na łaskę, jest to Iker Casillas, który nie zawinił przy żadnym golu, ale i tak trzykrotne przepuszczenie piłki... no cóż, mówi samo za siebie.

Powiedzcie mi tylko, czego brakuje naszym piłkarzom. Mają przecież wybitnego trenera, sami, nawet jeśli nie są wybitni, to przynajmniej nieźli, grali u siebie... czyżby atmosfera w szatni była aż tak straszna? Bo, wybaczcie, nie wydaje mi się, by na fatalną postawę Realu Madryt wpływ miała tragedia Recreativo.

Niemal dokładnie rok temu, po fatalnej, ale jednak ciut mniej bolesnej porażce z Racingiem (1:2), napisaliśmy tak: Vicente del Bosque, oglądając poczynania Realu, zapewne śmieje się teraz przez łzy. To od jego odejścia, Królewscy staczają się po równi pochyłej w dół i nic nie wskazuje na to, aby coś się miało w najbliższym czasie zmienić.

Czyżby przez rok naprawdę nic się nie zmieniło?

Real Madryt: Casillas; Salgado (Mejía, 66`), Cannavaro, Ramos, Roberto Carlos; Emerson (Robinho, 45`), Beckham, Guti, Raúl; Ronaldo (Reyes, 66`), van Nistelrooy
Recreativo de Huelva: López Vallejo; Mario, Merino, Beto (Arzo, 55`), Poli ; Cazorla, Jesús Vázquez, Viqueira, Aitor; Sinama Pongolle (Juanma, 56`), Uche (Javi Guerrero, 80`)

Gole:
0:1 Sinama-Pongolle 35`
0:2 Uche 51`
0:3 Viqueira 90`

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!