Advertisement
Menu
/ własne

Mecze Weltmeisterschaft z wtorku i środy

A wśród nich mecz Polski z Niemcami

Z powodów niezależnych od nas podsumowania meczów z wtorku i środy mogły się pojawić dopiero dziś. Przepraszamy.


Kolejny absolutny debiutant, Togo, w pierwszym wtorkowym meczu nie sprostał czwartej drużynie globu, Korei Południowej, dla których 2:1 z afrykańskimi Jastrzębiami było pierwszym zwycięstwem w FIFA World Cup poza własnym krajem. Ale mało brakowało, a potwierdziłyby się przewidywania ekspertów nazywających Koreę „drużyną jednego turnieju", taką samą jak Grecja dwa lata temu.

Pierwszego gola w tym co najwyżej przeciętnym spotkaniu zdobyło Togo w 31. minucie - Mohamed Abdel Kader Coubadja precyzyjnym uderzeniem w długi róg nie dal szans koreańskiemu golkiperowi. Mimo tego w pierwszej połowie Azjaci nawet nie próbowali doprowadzić do wyrównania.

Zmieniło się to po przerwie, a i tak nie od razu, lecz dopiero gdy arbiter ukarał czerwoną kartką togijskiego stopera, Yaovi Abalo, za faul na Parku Ji-Sungu na 20. metrze. Rzut wolny po tym faulu wykonywał Lee Chun-Soo i zrobił to tak precyzyjnie, że – nota bene: źle ustawiony – Kossi Agassa mógł tylko wyjmować piłkę z siatki. 1:1. Niespełna 20 minut później na dwa do jednego po indywidualnej akcji podwyższył największy niegdyś gwiazdor koreańskiej piłki, Ahn Jung-Hwan.

Dużo więcej emocji przyniósł następny mecz, w którym nie tak dawni mistrzowie świata i Europy grali ze Szwajcarią. Dla kibiców Realu Madryt mecz ten był szczególnie interesujący jako jedno z ostatnich (w najlepszym wypadku: jedno z siedmiu ostatnich) spotkań w karierze wielkiego Zinedine`a Zidane`a.

Jak przypominali przed meczem wszyscy komentatorzy, w turnieju finałowym Mistrzostw Świata Francja poprzednio zdobyła gola w wielkim finale Coupe du Monde 1998. Trzy mecze turnieju w 2002 roku przyniosły dwie porażki do zera i jeden bezbramkowy remis, więc wszyscy fani Tricolores liczyli na to, że któryś z reprezentantów Francji wreszcie poprawi swój reprezentacyjny dorobek bramkowy. Nic z tego…

Pierwszą okazję w meczu stworzyli sobie Francuzi, ale przywilej otworzenia wyniku należał się raczej Helwetom, którzy najpierw trafili w słupek, a chwil później – dobijając – z czterech metrów przestrzelili.

W 37. minucie Francuzom mógł zostać przyznany rzut karny po zagraniu ręką Magnina w „szesnastce" ale sędzia postanowił nie wskazywać na „wapno". Gdy oba zespoły schodziły na przerwę do szatni, Szwajcaria mogła być dumna ze swoich piłkarzy, bo choć ci pod koniec pierwszej połowy bezdyskusyjnie ustępowali Francji, to w ogólnym rozrachunku na pewno nie byli drużyną gorszą.

W drugiej połowie kibice zrywali się z miejsc dwukrotnie – przy akcji Wiltorda z Henrym (piłkę w ostatniej chwili wybił Senderos) i po strzale głową Gygaxa z najbliższej odległości (obronił Berthez). A Zidane swoją obecność zaznaczył jedynie żółtą kartką. Szkoda.

Kolejnym ważnym dla kibiców Królewskich meczem był ten, w którym naprzeciwko siebie stanęły Brazylia i Chorwacja. Niezależnie od obecności lub nieobecności graczy Realu Madryt w składzie Canarinhos na stadion w Berlinie zwrócone były oczy całego świata; każdy, komu nie jest obojętna piłka nożna, chciał zobaczyć jak zaprezentują się obrońcy tytułu.

Zaprezentowali się nieźle, ale ani trochę lepiej od grających odważnie i bez kompleksów Chorwatów. Z drugiej strony, gracze znad Morza Śródziemnego zwani „Brazylijczykami Europy" w pierwszej połowie pozwolili prawdziwym Brazylijczykom całkowicie zdominować grę i tylko dzięki Stipe Pletikosie bardzo długo utrzymywał się wynik bezbramkowy. Dopiero w 40. minucie potężnym strzałem z dystansu stan ten zmienił Kaká.

Dużo lepiej zaprezentowali się Chorwaci w drugiej połowie, gdyż już w początkowych minutach mieli dwie dobre okazje do wyrównania. Dopiero otrzymawszy te poważne ostrzeżenia, do roboty wzięli się Brazylijczycy, ale ani Cafú, ani Ronaldinho ani Ronaldo nie potrafili posłać piłki do chorwackiej bramki.

W końcówce dominowali już tylko Chorwaci, którzy do ostatnich sekund nacierali na bramkę Didy.

Piłkarze Realu Madryt zaprezentowali się średnio i bezbarwnie. A Ronaldo i Adriano, dwójka grubawych napastników, zawiedli na całej linii. Gdyby trener zdecydował się zmienić także napastnika Internazionale, pożegnałyby go takie same gwizdy, jak te pod adresem Ronaldo. Swoją drogą, według brazylijskiego związku piłki nożnej CBF był to setny występ Ronaldo w narodowych barwach. Nie potwierdza tego FIFA (podaje 92 mecze), gdyż CBF do oficjalnych spotkań zaliczają mecze drużyny narodowej z Valencia CF, Athletic Bilbao, reprezentacją Katalonii oraz testy przed finałami Weltmeisterschaft z FC Luzern.

Piłkarska środa rozpoczęła się spotkaniem dla kibiców Realu Madryt jeszcze ważniejszym: Hiszpania – Ukraina, w którym w podstawowym składzie Iberów wybiegło dwóch piłkarzy Królewskich.

Ostatni absolutny debiutant, Ukraina, zaprezentował się fatalnie, ale porażka aż czterema bramkami to jednak zbyt wysoki wymiar kary.

W 13. minucie po dośrodkowaniu z kornera (rzut rożny egzekwował Xavi, który ostatecznie okazał się jednym z najlepszych piłkarzy meczu) Szowkowskiego pokonał Xabi Alonso. Jeszcze nie opadły emocje po pierwszym golu, a już było 2:0, gdy piłka po strzale Davida Villi z rzutu wolnego odbiła się od głowy jednego z Ukraińców w murze i wpadła do siatki.

W całej pierwszej połowie nasi wschodni sąsiedzi przeprowadzili bodaj tylko jedną składną akcję ofensywną; niestety dla nich, strzał Husina bez problemów obronił Casillas.

Kilkadziesiąt sekund po rozpoczęciu drugiej połowy miała miejsce nader kontrowersyjna sytuacja: Torres oddał strzał, który obronił Szowkowski, ale napastnik Atlético upadł w polu karnym. Sędzia uznał, że stało się to na skutek faulu Waszczuka i ukarał stopera czerwoną kartką, dyktując przy okazji rzut karny. Pewnie wykorzystał go Villa, ale telewizyjne powtórki pokazały, że o ile Waszczuk rzeczywiście nieprzepisowo powstrzymywał Torresa, o tyle robił to z całą pewnością przed linią szesnastu metrów.

Ataki Hiszpanów trwały. Villa próbował ustrzelić hat-tricka, a Raúl (wprowadzony pięć minut wcześniej) był bliski podwyższenia na trzy do zera, ale jego strzał wyłapał Szowkowski. Nie udało mu się to po strzale Senny z wolnego, ale arbiter odgwizdał faul Ramosa na Tymoszczuku.

Najpiękniejsza akcja meczu – do tego akcja bramkowa – przeprowadzona została w 81. minucie; po pierwszorzędnej akcji Puyola i Torresa ten drugi precyzyjnym strzałem przy słupku podwyższył na 4:0.

W końcówce mogła paść jeszcze piąta bramka – najpierw dla Hiszpanów (strzał Albeldy obronił Szowkowski), a następnie dla Ukraińców (po błędzie Casillasa hiszpańską bramkę uratował przed Woroninem Pablo).

W meczu co najmniej poprawnie zaprezentował się Sergio Ramos, aktywny tak w ofensywie jak i w defensywie, nieźle zagrał też Raúl, któremu wyraźnie zależało na zdobyciu gola. Casillas wydawał się nieco zdekoncentrowany, ale jego błędy na szczęście pozostały bez bramkowych konsekwencji. Być może dzięki temu, że zupełnie bezbarwnie grał Szewczenko.

Niespodziewanie bardzo emocjonujące, choć na dobrą sprawę nie rozgrywane na zbyt wysokim poziomie, było spotkanie Tunezji z Arabią Saudyjską, w którym padły aż cztery gole, a ostatni – dający Tunezyjczykom remis – został zdobyty już w doliczonym czasie.

W wyrównanej pierwszej połowie praktycznie wszystkie okazje pod obu bramkami miały miejsce po stałych fragmentach gry. Właśnie jeden z nich, rzut wolny wykonywany przez Bouaziziego, umożliwił Jaziriemu otworzenie wyniku.

W drugiej połowie również niewiele się działo, a jednak padły aż trzy gole. Dwie wyśmienite sytuacje Arabowie co prawda zmarnowali, ale w 57. minucie Al-Qahtani był już bezbłędny i z sześciu metrów wbił piłkę do siatki.

Wielkie emocje zaczęły się w 84. minucie – najpierw wprowadzony na murawę 120 sekund wcześniej Sami Al-Jaber zdobył 44. gol w reprzentacji, a już w doliczonym czasie gry, kilkanaście sekund przed końcowym gwizdkiem, wyrównał Jaidi.

No i wreszcie mecz Niemcy – Polska. To spotkanie widział chyba każdy, kto czyta ten tekst. Polacy wybiegli w nieznacznie zmienionym składzie, za to z dużo lepszym nastawieniem – wreszcie chcieli walczyć. Pierwszą oznaką tego była żółta kartka dla Krzynówka już w 3. minucie.

Polacy walczyli, ale dominowali Niemcy, których podopieczni Pawła Janasa nijak inaczej niż faulem nie umieli zatrzymać. Nawet jeśli w środku pola walka była wyrównana, to ostatecznie piłka i tak częściej wędrowała pod bramkę wyśmienicie dysponowanego Artura Boruca niż Jensa Lehmanna.

W drużynie niemieckiej szczególnie dobrze grali defensorzy, co było niemałą niespodzianką, jeśli weźmie się pod uwagę, jak zaprezentowali się przeciw Kostaryce. Korzystnie zaprezentował się nowy nabytek Bayerny, Lukas Podolski, który bezproblemowo dochodził do sytuacji strzeleckich. Dobrze grał także Klose. Zupełnie nie zachwycił teoretycznie największy gwiazdor w ekipie Klinsmanna, Michael Ballack.

Decydującym momentem było prawdopodobnie sfaulowanie Miroslava Klose przez Sobolewskiego – polski pomocnik dostał za to zagranie drugą żółtą kartkę, a grający w dziesięciu polski zespół do reszty oddał inicjatywę rywalom.

W 88. minucie Polakom dopisało niewiarygodne szczęście, gdy Niemcy dwa razy z rzędu trafili w poprzeczkę, ale już w doliczonym czasie gry szczęścia zabrakło: precyzyjnie dośrodkował Odonkor, a Neuville wślizgiem wepchnął piłkę do polskiej bramki…

Ze względu na porażkę Kostaryki z Ekwadorem Polska odpadła już z turnieju.

Korea Południowa - Togo 2:1 (Lee Chun-Soo 54`, Ahn Jung-Hwan 72` – Abdel Kader Coubadja 31`>)
Korea Południowa: Lee Woon-Jae – Song Chong-Gug, Choi Jin-Cheul, Kim Young-Chul, Kim Jin-Kyu (46` Ahn Jung-Hwan), Lee Young-Pyo – Lee Ho, Lee Eul-Yong (68` Kim Nam-Il) – Park Ji-Sung, Cho Jae-Jin (83` Kim Sang-Shik), Lee Chun-Soo
Togo: Kossi Agassa – Dare Nibombe, Massameso Tchangai, Yaovi Abalo, Ludovic Assemoassa (62` Richmond Forson) – Moustapha Salifou (87` Yao Aziawonou), Cherif Toure-Maman, Alaixys Romao, Yao Junior Senaya (55` Assimiou Toure) – Abdel Kader Coubadja, Emmanuel Adebayor.

Francja - Szwajcaria 0:0
Francja: Fabien Barthez – Willy Sagnol, Lilian Thuram, William Gallas, Eric Abidal – Sylvain Wiltord (84` Vikash Dhooraso, Patrick Vieira, Zinedine Zidane, Claude Makelele, Frank Ribery (70` Luis Saha) - Thierry Henry
Szwajcaria: Pascal Zuberbuehler – Philipp Degen, Patrick Mueller (75` Johan Djourou), Philippe Senderos, Ludovic Magnin – Tranquillo Barnetta, Johann Vogel, Ricardo Cabanas, Raphael Wicky (82` Xavier Margairaz) – Alexander Frei, Marco Streller (56` Daniel Gygax)

Brazylia - Chorwacja 1:0 (Kaká 44`)
Brazylia: Dida – Cafu, Juan, Lucio, Roberto Carlos – Kaká, Emerson, Ze Roberto, Ronaldinho – Adriano, Ronaldo (69` Robinho);
Chorwacja: Stipe Pletikosa – Dario Simic, Robert Kovac, Igor Tudor, Josep Simunic – Darijo Srna, Niko Kovac (41` Jerko Leko), Niko Kranjcar, Marko Babic – Dado Prso, Ivan Klasnic (57` Ivica Olic)

Hiszpania - Ukraina 4:0 (Xabi Alonso 13`, David Villa 17`, 48`k., Fernando Torres 81`)
Hiszpania: Iker Casillas – Mariano Pernia, Carles Puyol, Sergio Ramos, Pablo – Luis García (77` Cesc Fábregas), Xabi Alonso (55` David Albelda), Xavi, Marcos Senna – Fernando Torres, David Villa (55` Raúl);
Ukraina: Oleksandr Szowkowski - Andrij Niesmacznyj, Andrij Rusoł, Władisław Waszczuk, Wołodimir Jezierski – Oleg Husiew (46` Andrij Worobiej), Andrij Husin (46` Oleg Szałajew), Anatolij Tymoszczuk, Rusłan Rotań (64` Serhij Rebrow) - Andrij Woronin, Andrij Szewczenko

Tunezja - Arabia Saudyjska 2:2 (Ziad Jaziri 23`, Radhi Jaidi 90` – Yasser Al-Qahtani 57`, Sami Al-Jaber 84`)
Tunezja: Ali Boumnijel – Hatem Trabelsi, David Jemmali, Karim Haggui, Radhi Jaidi – Hamed Namouchi, Riadh Bouazizi (55` Mehdi Nafti), Jawher Mnari, Adel Chedli (69` Kaies Ghodhbane) – Yassine Chikhaoui (82` Karim Essediri), Ziad Jaziri;
Arabia Saudyjska: Mabrouk Zaid – Ahmed Dukhi-Al Dosari, Redha Tuker, Hamad Al Montashari, Hussein Sulaimani – Omar Al Ghamdi, Mohammed Noor (76` Ameen Mohammed Haidar), Khaled Aziz, Nawaf Al Temyat (67` Malek Al-Hawsawi), Saud Khariri – Yasser Al Qahtani (82` Sami Al-Jaber).

Gole z tego meczu są chwilowo niedostępne do ściągania.

Niemcy - Polska 1:0 (Oliver Neuville 90`)
Czerwona kartka – Radosław Sobolewski (za drugą żółtą)
Niemcy: Jens Lehmann – Arne Friedrich (64` David Odonkor), Christoph Metzelder, Per Mertesacker, Philipp Lahm – Bernd Schneider, Torsten Frings, Michael Ballack, Bastian Schweinsteiger (77` Tim Borowski) – Miroslav Klose, Lukas Podolski (71` Oliver Nueville)
Polska: Artur Boruc – Marcin Baszczyński, Bartosz Bosacki, Jacek Bąk, Michał Żewłakow (83` Dariusz Dudka) – Ireneusz Jeleń (90` Paweł Brożek), Arkadiusz Radomski, Radosław Sobolewski, Jacek Krzynówek (77` Mariusz Lewandowski) – Euzebiusz Smolarek, Maciej Żurawski

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!