Advertisement
Menu
/ własne

Zabójcze Kangury, bezradni Jankesi

I zwycięscy Włosi

Pierwsze wczorajsze spotkanie okazało się być najbardziej emocjonującym, bo rozstrzygające gole padły dopiero w ostatnich sześciu minutach. Po początkowej przewadze Socceroos, kiedy to do czterech okazji doszedł Viduka a do kolejnych dwóch Bresciano, to Azjaci zdołali wbić piłkę do bramki Marka Schwarzera. Sytuacja była nader kontrowersyjna, gdyż sędzia mógł odgwizdać faul Takahary na australijskim golkiperze, ale jednak zdecydował się zaliczyć gola. Pozostałe minuty pierwszej połowy wyróżniły się jedynie ilością fauli i żółtych kartek. Dużo ciekawiej miało być w drugiej odsłonie…

Australijczycy od pierwszych sekund drugiej połowy uparcie walczyli o wyrównanie. Kluczowa w tej walce okazała się 53. minuta. Nikt nie zdobył wtedy gola (jeszcze nie…), ale trener Aussies, Guus Hiddink, wprowadził na murawę pomocnika Evertonu, Tima Cahilla. Mimo przestawienia australijskiej drużyny na bardziej ofensywną grę – a może właśnie dlatego – to Japończycy miewali lepsze okazje do podwyższenia wyniku niż ich rywale do wyrównania; kolejno marnowali je jednak Yangisawa.

Zupełnie niespodziewanie wyrównanie przyniósł rzut rożny – błąd japońskiego bramkarza wykorzystał Cahill. Ten sam piłkarz chwilę później zdobył drugiego gola, tym razem wykorzystawszy podanie od Aloisiego po błędzie Japonii w środku pola. Już w doliczonym czasie załamanych Japończyków dobił Aloisi.

Było to pierwsze w ogóle zwycięstwo Australii w mistrzostwach świata.

Efektownie zaprezentowali się Czesi, którzy ani na chwilę nie dali Amerykanom nadziei na zdobycie choć jednego punktu. Już w 5. minucie gola zdobył Jan Koller i od tej chwili trwała walka US-Teamu o wyrównanie, ale przybysze zza Atlantyku nie umieli wykorzystać kilku dogodnych sytuacji. A to, jak wiadomo, lubi się mścić.

Zasadność starego piłkarskiego powiedzonka potwierdził Rosicky, zdobywając pięknego gola z siedemnastu metrów. Gdyby za faul na Donovanie w 16. minucie pan Carlos Amarilla pokazał czerwoną kartkę Rozenhalowi, mecz mógłby się potoczyć zupełnie inaczej, ale paragwajski arbiter wyciągnął jedynie żółty kartonik.

W drugiej połowie Amerykanie znów ostro walczyli o bramkę, już tylko kontaktową, ale znów robili to zbyt nieporadnie. Co więcej, w miarę upływu czasu, coraz bardziej oddawali pola Czechom. Na efekt nie trzeba było długo czekać – już w 67. minucie na 3:0 mógł podwyższyć Rosicky, ale trafił tylko w poprzeczkę. Nowy pomocnik Arsenalu poprawił się niespełna 10 minut później, wykorzystując bardzo dobre podanie Poborskiego. Więcej goli nie padło. Jeżeli zaś Amerykanie nie poprawią wyraźnie swojej gry, zapowiedzi powtórzenia sukcesu z poprzednich mistrzostw będzie trzeba szybko odwołać.

Drugi wczorajszy mecz grupy E to pojedynek wiecznego faworyta, Italii, i kolejnego absolutnego debiutanta – Ghany. Było to emocjonujące spotkanie z licznymi okazjami do zdobycia gola pod obu bramkami.

Jako pierwsi gola mogli zdobyć Włosi. Strzał Gilardino przeszedł między nogami afrykańskiego golkipera, ale piłka musnęła jego lewą nogę i zmieniła tor lotu na tyle, by zamiast do siatki trafić w słupek. Okazje Tottiego i – po raz drugi – Toniego nie były już tak dogodne. Bliżej zdobycia bramki była raczej Ghana, ale Asamoah Gyan puścił piłkę po niewłaściwej stronie słupka bramki Buffona.

Włosi zdobyli pierwszego gola w 40. minucie – wspaniałym strzałem z dystansu popisał się Andrea Pirlo.

Druga połowa była początkowo nudna, ale gdy w 51. minucie ostre strzelanie rozpoczął Gilardino, na boisku zrobiło się bardzo, ale to bardzo ciekawie. Już trzy minuty później Czarne Gwiazdy mogły wyrównać, ale potężny strzał Essiena wyśmienicie obronił Buffon. Chwilę późnej kontuzję eliminującą z reszty meczu odniósł Totti.

Włosi mieli świetną okazję do podwyższenia wyniku w 67. minucie, ale Simone Perotta, zamiast strzelić w róg bramki, uderzył wprost w bramkarza. Drugiego gola zdobył za to Vincenzo Iaquinta w 83. minucie, kiedy Ghana nie miała już sił ni pomysłu, jak przebić się przez szczelną włoską obronę.

Australia - Japonia 3:1 (Cahill 84`, 89`, Aloisi 90` – Nakamura 26`)
Australia: Mark Schwarzer – Brett Emerton, Lucas Neill, Craig Moore (61` Joshua Kennedy), Scott Chipperfield – Luke Wilkshire (75` John Aloisi), Jason Culina, Vince Grella, Marco Bresciano (53` Tim Cahill) – Mark Viduka, Harry Kewell
Japonia: Yoshikatsu Kawaguchi – Tsuneyasu Miyamoto, Keisuke Tsuboi (56` Teruyuki Moniwa, 90` Masahashi Oguro), Yuji Nakazawa – Yuichi Komano, Takashi Fukunishi, Hidetoshi Nakata, Shunsuke Nakamura, Alex – Naohiro Takahara, Atsushi Yanagisawa (79` Shinji Ono)

USA - Czechy 0:3 (Jan Koller 5`, Tomas Rosicky 36`, 76`)
USA: Kasey Keller – Steve Cherundolo (46` Eddie Johnson), Oguchi Onyewu, Eddie Pope, Eddie Lewis – DaMarcus Beasley, Claudio Reyna, Pablo Mastroeni (46` John O`Brien), Bobby Convey – Landon Donovan, Brian McBride (77` Josh Wolff)
Czechy: Petr Cech – Zdenek Grygera, David Rozehnal, Tomas Ujfalusi, Marek Jankulovski – Karel Poborsky (87` Jan Polak), Tomas Galasek, Tomas Rosicky (86` Jiri Stajner), Jaroslav Plasil, Pavel Nedved – Jan Koller (45` Vratislav Lokvenc)

Włochy - Ghana 2:0 (Andrea Pirlo 40`, Vincenzo Iquanita 83`)
Włochy: Gianluigi Buffon – Cristian Zaccardo, Alessandro Nesta, Fabio Cannavaro, Fabio Grosso – Daniele De Rossi, Andrea Pirlo, Simone Perrotta, Francesco Totti (56` Mauro Camoranesi) – Luca Toni (82` Alessandro del Piero), Alberto Gilardino (64` Vincenzo Iquanita)
Ghana: Richard Kingston – John Paintsil, Samuel Kuffour, Emmanuel Pappoe (46` Illiasu Shilla), John Mensah – Michael Essien, Stephen Appiah, Sulley Muntari, Eric Addo - Matthew Amoah (68` Razak Pimpong), Asamoah Gyan (89` Alex Tachie-Mensah)

UWAGA! Klikając w minuty przy nazwiskach strzelców goli, możecie pobrać klipy ze wszystkimi bramkami z dzisiejszych meczów. Presented by Maylo. Poza tym, ponieważ nas o to prosiliście, raz jeszcze zamieszczamy gole z pierwszego dnia Mistrzostw. Oto linki:

Delgado
Tenorio

Lahm
Wanchope I
Klose I
Klose II
Wanchope II
Frings

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!