Advertisement
Menu
/ marca.com

Fernando Martín pokazuje charakter...

... czyli pożar "na górze" w Realu Madryt

Na klubowym szczycie rozpoczęła się wojna. Zmuszony ciężką sytuacją w klubie i jego zarządzie Fernando Martín zwołał specjalne posiedzenie działaczy na dzień 26 kwietnia.

Zarząd wyraźnie się podzielił na dwa obozy. Jedni twierdzą, że prezydent powinien latem zwołać nowe wybory (wedle wewnętrznych przepisów może to zrobić tylko prezydent). Drudzy zaś nie chcą kolejnego zamieszania w klubowych biurach, co pozwoliłoby ze spokojem realizować plany na przyszły sezon. Obie grupy mają w pewnym sensie rację...

Słuszną uwagę dał parę dni temu potencjalny kandydat, znany i lubiany Carlos Sainz, który stwierdził, że prezydent powinien być wybrany przez madridistas. Wtedy byłoby pewne, czy człowiek piastujący to ważne stanowisko jest tym, którego chcieliby widzieć kibice. Bo, jak zauważył rajdowiec, "prezydent Realu jest prezydentem wszystkich kibiców".

Obecny prezydent jednak ani myśli ugiąć się pod presją otoczenia, nawet tego najbliższego, które sugeruje mu jednak zwołanie elekcji. - Może polegnę, ale będę miał świadomość, że podjąłem suwerenną decyzję, niewymuszoną przez nikogo innego - odrzekł F.M. Przy okazji pokazał też "charakterek": - Wiem, co trzeba robić w Realu Madryt. Nie dam się zdominować przez nikogo, muszę mieć swobodę by móc podejmować ważne dla klubu decyzje. (...) Niektórzy sądzili, że będę marionetką łatwą do obsługiwania, ale ja nie dam sobą kierować. Ci, którzy chcieli to robić widzą, że ze mną nie pójdzie im tak łatwo i dlatego zaczynają działać za moimi plecami.

- Nie boję się wyborów, bo jestem pewien, że wygrałbym je - mówi pewnie Martín. Zapytany o to, czy w rzeczywistości ten chaos nie jest kierowany przez Florentino, odparł - Nie wiem, nie obchodzi mnie to. Ale wiem, że gdyby chciał przyspieszonych wyborów, zorganizowalby je wtedy, kiedy się poddał, czyli 27 lutego.

Prezydent kontynuuje wywód: - Moim zadaniem jest wprowadzać projekt sportowy, ktory mam w głowie, jednak to niektórym nie przechodzi przez myśl. Co się zmieniło przez te 50 dni moich rządów? Nic. Wiem, co do muszę zrobić, jakkolwiek by mi przeszkadzano. A wiem, kto za tym stoi.
- Wiem co się stanie na zebraniu 26 kwietnia. Będzie dokładnie to samo, co w dniu dymisji Florentino. Nikt nie powie mi niczego prosto w oczy. Wtedy mnie wspierali, teraz podtrzymają to, co powiedzieli na ostatnim zebraniu zarządu. Jestem wolny i żyję w sposób wolny, niczego nie ukradłem, nie mam niczego za uszami. Moje życie jest jasne i zwykłe, nie ma niczego niezwyklego w nim.

Może faktycznie niewiele się zmieniło, ale powiedzmy prawdzie w oczy: na zmiany trzeba czasu. I pole do działania i zorganizowania tego balaganu otworzy się latem, kiedy w końcu będzie po sezonie i działacze będą mogli sobie pewne rzeczy wyjaśnić...

Fot.: abc.es - Niektórzy nie chcą widzieć filigranowego Nando w klubie. Ale póki co ten twardo trzyma się stołka...

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!