Advertisement
Menu
/ własne / różne

Urodziny Roberto Carlosa

Filigranowy Brazylijczyk kończy 33 lata

Roberto Carlos da Silva, urodzony 10 kwietnia 1973 w małej miejscowości Garça niedaleko São Paulo, dziś kończy 33 lata. Trzeci kapitan Realu, który poświęcił Madrytowi blisko 10 lat życia, ma zamiar świętować urodziny z rodziną - do stolicy Hiszpanii przyjechali jego rodzice oraz 3 siostry. Będą mogli spędzić ze sobą cały dzień, gdyż klub przychylił się do postulatu grupy i odwołał dzisiejszy trening.

(South) American Dream

Roberto Carlos urodził się na plantacji kawy w niewielkiej miejscowości Garça niedaleko Sao Paulo. Imię zawdzięcza wielkiej sympatii, jaką jego rodzice darzyli Roberto Carlosa, brazylijskiego wokalistę parającego się dość popularnym wtedy nurtem MPB (Música Popular Brasileira). Nasz dzisiejszy solenizant, jak większość młodych Brazylijczyków, nie miał łatwego dzieciństwa, jednak fascynacja piłką nożną objawiała się u niego już od wczesnej młodości. Kiedy tylko mógł, wymykał się z domu, by móc rozegrać kolejny mecz ze swoimi przyjaciółmi. W wieku 14 lat, wraz z zapisaniem się do szkółki União São João de Araras, rozpoczęła się jego wielka (jak miało się później okazać) piłkarska kariera.

Warto tutaj zaznaczyć, że w wieku niespełna 19 lat, w lutym 1992 roku, młody Roberto zadebiutował w reprezentacji Canarinhos w meczu przeciwko USA.

Kolejnym przystankiem w jego "quest for glory" była drużyna Palmeiras São Paulo, pierwszy z trzech wielkich klubów w jego karierze, do którego przeniósł się na początku 1993 r. Tutaj zdobył dwukrotnie mistrzostwo Brazylii - w roku 1993 i 1994.

2,5 roku później, za sprawą znanego skądindąd Massimo Morattiego, filigranowy Brazylijczyk spakował manatki i przemierzył Atlantyk celem podbicia Europy w barwach nowego klubu - Interu Mediolan. Mimo iż w swoim pierwszym sezonie w Serie A (95/96) wystąpił w 30 spotkaniach zdobywając 6 bramek, w światowej stolicy mody długo miejsca nie zagrzał. Ówczesny trener Internazionale, Roy Hodgson, uparł się bowiem, by z Roberto zrobić... środkowego pomocnika. Rzeczonemu taki stan rzecz oczywiście niezbyt odpowiadał, więc gdy zgłosił się po niego madrycki Real, nie zastanawiał się ani chwili. Włoski klub na transferze zarobił ok. 18 milionów USD, stracił jednak piłkarza, który szybko miał dorobić się miana jednego z najlepszych lewych obrońców w historii piłki nożnej.

Inicjatorem transferu był człowiek, który po rozstaniu z Milanem objął wtedy prowadzenie królewskiego klubu - niejaki Fabio Capello. A trzeba wspomnieć, że w Madrycie sytuacja nie była wtedy wesoła. Niewiele wcześniej, 9 miesięcy po wyborze na prezydenta, Ramón Mendoza złożył rezygnację. Na jaw wyszły potężne długi Realu Madryt. Dnia 20. listopada `95 nowym "el presidente" został Lorenzo Sanz. W desperackich próbach przywrócenia klubowi dawnego blasku po latach bez większych sukcesów na arenie europejskiej, zatrudniony zostaje wspomniany Fabio Capello. Włoch otrzymuje wolną rękę w przeprowadzeniu rewolucji kadrowej. Do Realu przybywają m.in. Seedorf, Davor Suker, Mijatović oraz, oczywiście, nasz dzisiejszy solenizant - Roberto Carlos!

Dysponujący atomowym uderzeniem Brazylijczyk zadebiutował w białych barwach w wieku 23 lat, dnia 31.08.1996 r. w wyjazdowym meczu z Deportivo La Coruna, zremisowanym zresztą 1:1. Bardzo szybko przystosował się do hiszpańskiego stylu gry, jeszcze tego samego sezonu zdobywając z Realem swoje pierwsze trofeum - Mistrzostwo Hiszpanii `97. Jak słuszne były zmiany przeprowadzone przez Capello, pokazał jeszcze dobitniej zdobyty rok później, po dokładnie 32 latach i 9 dniach przerwy, Puchar Europy. Gol Mijatovicia w finale, zdobyty po jednym z potężnych uderzeń Roberto Carlosa, był ukoronowaniem wspaniałej gry Królewskich w tych rozgrywkach. Ligę Mistrzów udało się jeszcze później wygrać 2 razy - w 2000 oraz 2002 roku.

Mimo tego, że drużyna wznosiła Puchar Mistrzów już pod wodzą Juppa Heynckesa, to właśnie Capello jest przez Roberto wspominany z największym rozrzewnieniem. W jednym z wywiadów powiedział: "Według mnie Capello to najlepszy trener na świecie, jest dla mnie jak ojciec."

Po wielkim sukcesie w Amsterdamie płynęły lata, kolejni szkoleniowcy się zmieniali, ale niezniszczalny Carlos wciąż pozostawał dobrym duchem zespołu. Z Realem przeżył wiele wspaniałych, jak i trudnych chwil. Grał tutaj z wieloma gwiazdami. Z Sanchisem, Hierro, Redondo, Sukerem, czy Mijatoviciem. Wraz z przybyciem do klubu Florentino Pereza światowej klasy piłkarzy w Madrycie co roku przybywało, jednak jego pozycja zawsze była niepodważalna. Grając w barwach Realu, błyskawicznie zjednał sobie szacunek fanów tym, co Hodgsonowi tak bardzo przeszkadzało – spektakularnie ofensywną grą na pozycji bocznego obrońcy, a także profesjonalnym podejściem do zawodu.

2. sierpnia 2005 r. Roberto Carlos otrzymał hiszpańskie obywatelstwo. Głównie dzięki temu klub mógł sprowadzić innego Brazylijczyka - nazywanego czasem "Królem Przekładanek" młodziutkiego Robinho. Choć okoliczności jego przybycia były już zupełnie odmienne, czas pokaże, czy będzie w stanie osiągnąć w Madrycie choć część tego wszystkiego, co udało się jego starszemu rodakowi.

Cyferki, cyferki, cyferki

A trzeba przyznać, że jest tego niemało. Jako piłkarz Królewskich, Roberto Carlos zdobył 3 Puchary Mistrzów, 3 mistrzostwa Hiszpanii i wiele innych trofeów. Ponadto z reprezentacją Brazylii triumfował w 2002 roku w Mistrzostwach Świata. Ten rok nasz obrońca uznaje zresztą za najbardziej udany w karierze. Wtedy tryumfował także w Lidze Mistrzów, Superpucharze Europy i Pucharze Interkontynentalnym.

Do dnia dzisiejszego Roberto zagrał w białej koszulce w ok. 506 spotkaniach (341 w lidze, 97 w Lidze Mistrzów oraz 68 w Pucharze Króla) strzelając 64 bramki (43 w lidze, 15 w Lidze Mistrzów oraz 6 w Pucharze Króla). Robi wrażenie? :) W tym sezonie udało mu się ustrzelić 4 bramki w lidze (jedna z Cádiz, jedna - dająca zwycięstwo - z Realem Saragossa oraz dwie z Realem Mallorca) oraz jedną w Pucharze Króla (zdobytą po rzucie wolnym w pamiętnym meczu z Saragossą).

Równie imponujące są jego osiągnięcia w najważniejszych potyczkach sezonu - Gran Derby. Roberto Carlos stawiał czoła Barcelonie w lidze 17 razy – 8 na Bernabeu i 9 na Camp Nou. Wygrał 4 razy, 5 zremisował i 8 razy przegrał. W pojedynkach tych strzelił 2 bramki, jedną z nich wspomina jako jedną z najbardziej wyjątkowych strzelonych w barwach Blancos.

Dla reprezentacji Brazylii strzelił 13 goli w 141 meczach. W marcu 2004 został ogłoszony przez słynnego Pelego jednym ze 125 największych żyjących piłkarzy. Dwukrotnie otrzymał brazylijską Srebrną Piłkę (w roku 1993 i 1994). W 1998 został ogłoszony najlepszym południowoamerykańskim piłkarzem ligi hiszpańskiej.

Superman - wersja kieszonkowa

Patrząc na tego małego ciałem, ale wielkiego duchem człowieka można się zdziwić - jak to możliwe by przez tyle lat grać na tak wysokim poziomie, wychodząc w podstawowej jedenastce niemal we wszystkich możliwych spotkaniach?

Mimo iż to już 33. urodziny Carlosa, możliwości jego organizmu nadal zadziwiają wszystkich w klubie. Niedawno przeprowadzony szereg testów psychologicznych i fizjologicznych wykazał, iż Roberto Carlos nadal jest najszybszym zawodnikiem w drużynie. Jego czas na popularną "setkę" wynosi zaledwie 10,9 sekundy! Tuż za nim plasują się Cicinho oraz Ronaldo, obaj z wynikiem 11,1 sek. To także bardzo dobry wynik, jednak nie aż tak dobry, jak ten Roberto Carlosa, którego lekarze oraz trenerzy uważają za niezwykły "cud natury".

"Nie jestem Supermanem", mówi, śmiejąc się, Roberto Carlos. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują jednak, że gracz Realu Madryt ma w sobie coś z superbohatera. Pojemność jego płuc oraz jego siła fizyczna jest wprost imponująca. Nie ma takiej serii spotkań, która mogłaby wywołać u niego zadyszkę czy zmusić do przerwy. Carlos radzi sobie z każdym "meczowym maratonem". W trakcie jego długiej madryckiej przygody, zdarzały się dłuuugie okresy (9-10 miesięcy), w czasie których Roberto rozgrywał wszystkie mecze, absolutnie wszystkie. Kontuzje omijają go jak mogą, co w porównaniu z perypetiami choćby Ronaldo czy Woodgate`a zasługuje na miano... fenomenu?

Fantastycznie grający wślizgiem, zwinny, szybki... to wszystko przymiotniki określające naszego obrońcę. Opis nie byłby jednak pełny, gdyby nie wymienić najważniejszego - rekordowo mocnego uderzenia z dystansu lewą nogą. Jego rekord wynosi 178 km/h!

Wszystkim w pamięć zapadł gol małego Roberto w meczu z Francją na turnieju w 1997 roku, będącym zapowiedzią francuskiego mundialu rok później. Kopnięta wtedy przez Carlosa piłka zaprzeczyła wszelkim prawom fizyki i zrobiła tak ogromny łuk, że wszyscy widzowie spojrzeli na trzepącącą w siatce piłkę z osłupieniem. Sam Fabien Barthez też nie wyglądał na człowieka, który uwierzył w to, że ktoś potrafi tak podkręcić futbolówkę zewnętrzną częścią stopy z taką siłą.

R.C. prywatnie

Roberto Carlos jest człowiekiem bardzo silnie związanym ze swoją rodziną. Od zawsze był bardzo blisko rodziców - Oscara i Very Lucii, sióstr - Cristiane, Giseli i Sylvii oraz dzieci - córek Roberty i Giovanny oraz syna Roberto Carlosa Juniora. Choć jakiś czas temu rozwiódł się z żoną Alexandrą, stara się być dla ukochanych dzieci przykładnym ojcem i wpoić im wartości, które on sam uważa za słuszne (życiowe motto, przekazane mu przez ojca, brzmi: „najpierw Bóg, później rodzina, a następnie pasja"). Chciałby, by syn poszedł w jego ślady. Pomimo tego, że wkomponował się w madryckie realia perfekcyjnie, lubi podtrzymywać tradycje swojego kraju, zwłaszcza jeśli chodzi o muzykę i jedzenie. Kocha sambę. Poza piłką nożną uprawia też inne sporty - siatkówkę oraz siatkonogę :)

Jako najlepszych przyjaciół wymienia swojego ojca, Ronaldo, Júlio Baptistę, Davida Beckhama, Robinho oraz Vanderleia Luxemburgo.

Nie da się zaprzeczyć, że Roberto jest znakomitym piłkarzem. Jednak serca fanów zdobył dzięki czemuś więcej: przyjacielskiemu charakterowi, radości z gry oraz utrzymywaniu dobrego kontaktu z kibicami. Ma opinię człowieka, którego wiecznie trzymają się żarty, choć ostatnimi czasy nieco się w tej materii zmieniło, o czym za chwilę.

Oczywiście w czasie długiego pobytu w Madrycie nie obyło się też bez przykrych incydentów, pomijając oczywiście zawody i rozczarowania na gruncie stricte sportowym. 24. czerwca 2005 Roberto został napadnięty na ulicy przez dwóch uzbrojonych mężczyzn na motocyklu. Co ciekawe, całość można było śledzić na żywo... przez radio, gdyż dokładnie w tym momencie Brazylijczyk za pomocą telefonu komórkowego udzielał wywiadu jednej z lokalnych radiostacji. "Właśnie okradli mój samochód. Nigdy mnie nic takiego nie spotkało. To straszne" - powiedział gracz będąc na antenie.

Mające miejsce jakiś czas temu "spięcie" z piłkarzem Osasuny Moralesem pamięta zapewne większość z nas, podobnie jak "aferę koszulkową" z członkami radykalnej grupy Ultras Sur. Warto w tym miejscu jednak podkreślić, że Roberto Carlos aktywnie wspiera akcje przeciwko rasizmowi na całym świecie.

Plany na przyszłość

Dokładnie 3 lata temu, na 30. urodziny, Brazylijczyk powiedział, że chce grać w piłkę do 37. roku życia. Wydaje się jednak, że mające miejsce w ubiegłych latach zawirowania wokół Królewskiego klubu sprawiły, iż Roberto Carlos, który wraz z Raulem i Gutim wznosił pamiętny Puchar Europy w 1998 roku, jest już zmęczony po tylu latach bycia na szczycie.

- Problem leży właśnie tutaj. Każdego dnia presja, presja, presja... Po niedługim czasie człowiek staje się zmęczony - mówił w jednym z wywiadów.

Jakiś czas później Brazylijczyk stwierdził jednak, iż nie opuści Madrytu bez żadnego trofeum.

- Chciałbym występować tutaj jeszcze przez dwa sezony, a potem wrócić do Brazylii. Tylko nie wiem jeszcze, w jakim klubie zagram po powrocie. FC Santos darzę ogromną sympatią ze względu na mojego ojca, który temu klubowi kibicuje. Podobnie jest z Palmeiras, gdzie grałem przed wyjazdem do Europy oraz z União São João de Araras, gdzie zaczynałem piłkarską karierę. Ponadto kibice Corinthians i Sao Paulo pytali mnie, czy nie chciałbym dla nich grać.

Ofert więc nie brakuje. Czy zapowiadana na lato głęboka rewolucja kadrowa obejmie także Roberto Carlosa, który ma kontrakt do 2008 roku? Tego nie wiadomo, ale sam zainteresowany powiedział, że nie musi odchodzić po zakończeniu sezonu i może zostać z nami na dłużej.

- Jeśli będę mógł to zostanę na kolejny sezon, by tworzyć historię Realu Madryt - podkreślił Roberto.

Panta Rei

Choć, jak udowadnialiśmy 3 akapity wcześniej, fizycznie z Brazylijczykiem wszystko jest w porządku, wydaje się, że w sferach psychiki jest już dużo gorzej. Z dużą dozą pewności można przyjąć, iż od czasu rozwodu zniknął gdzieś wesołkowaty, sympatyczny Roberto Carlos. W ciągu ostatniego i bieżącego sezonu oprócz niewątpliwie dobrych meczów, mieliśmy też wiele słabych, kilka brutalnych faulów (Eto`o, Valdo), niezbyt przemyślane wypowiedzi w prasie, wreszcie czerwona kartka w ostatnich GD za "komentowanie" pracy sędziego...

Pod adresem Brazylijczyka padło w tym okresie sporo gorzkich słów. Wielu uważa, iż to nie jest już ten sam piłkarz co kiedyś i zdecydowanie trzeba się go pozbyć w trakcie letniego mercato. Jednak to, że Roberto Carlos nie jest jeszcze skończony pokazały choćby rewanżowe mecze z Saragossą, Arsenalem czy niedawny pogrom Deportivo. Brazylijczyk zaprezentował się w nich z bardzo dobrej strony – biegał, walczył, mobilizował kolegów, strzelił Saragossie śliczną (i jakże wtedy potrzebną) bramkę... Warto wziąć też pod rozwagę fakt, iż kwotę, którą trzeba by zainwestować w ew. następcę Carlosa (Ashley Cole? Asier Del Horno?) można zamiast tego przeznaczyć na wzmocnienie innych, bardziej wymagających tego pozycji. Poza tym, czy po tych 10 latach wspólnych radości i smutków, ktoś jeszcze jest w stanie sobie wyobrazić Real Madryt bez szarżującego lewą flanką Roberto Carlosa? Dlatego też, w dniu dzisiejszym nie wypada życzyć mu nic innego jak...

ĄFeliz Cumpleańos, Roberto!

Fot.1: 7-letni Roberto (po lewej) z przyjaciółmi, Cordeirópolis, 29. lipca 1980
Fot.2: początek wielkiej kariery, União São João, 2. sierpnia 1992
Fot.3: pamiętny rzut wolny przeciwko Francji, 1997
Fot.4: Roberto Carlos Hiszpanem, 2. sierpnia 2005
Fot.5: "po prostu Roberto Carlos"

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!