Advertisement
Menu
/ Choob

SuperReal - Deportivo 4:0!

Spotkanie z Deportivo La Coruna miało być przetarciem szlaku przed...

Spotkanie z Deportivo La Coruna miało być przetarciem szlaku przed szlagierowym Gran Derby z FC Barceloną. Ostatni sprawdzian, test, pokazujący tak naprawdę, jak wygląda Real Madryt przed bezpośrednim starciem z odwiecznym rywalem. Fani Królewskich przed meczem z El Depor mogli mieć małe powody do radości, bo wydawało się, że wreszcie López Caro wystawił optymalną jedenastkę. Na ławce rezerwowych zasiadł Raúl, natomiast na swojej macierzystej pozycji zagrał Cicinho. Jak czas pokazał, wcale się nie myliliśmy...

Sam mecz rozpoczął się bardzo spokojnie, Real Madryt przystąpił do ataków, ale spokojnych, bez fajerwerków. "Złożonych" zostało parę akcji kombinacyjnych, ale żadna nie kończyła się czystym strzałem. Pokazał się Júlio Baptista, który, po minięciu jednego obrońcy, był nieprzepisowo zatrzymywany przez drugiego, lecz sędzia kazał grać dalej. Na boisku panował małych chaos, piłka krążyła od obrony Blancos do obrony Deportivo, a to oznaczało, że nikt tutaj nie chce zbytnio ryzykować. Warto zauważyć, że na początku Królewscy bardzo dobrze radzili sobie z grą na małej przestrzeni, funkcjonowała gra z klepki, rozciągnięcia gry, przerzuty na skrzydło. Wszystko wyglądało ładnie, ale po klarownych sytuacjach strzeleckich ni widu, ni słychu. Nadeszła jednak 9`, rzut wolny z 30 metrów wykonuje David Beckham, piłka nieszczęśliwie spada na głowę Hectora, a ten ładuje ją do swojej bramki! 1:0! Wraz ze strzeleniem pierwszego gola, Real Madryt nacisnął n rywala. Zaczęliśmy dochodzić do wielu okazji, często faulowany był dobrze dysponowany Robinho. W tym momencie na pochwały zasługują, współautor gola (bo sprowokował Hectora do strzału), Sergio Ramos, który dnia dzisiejszego był bardzo pewnym punktem naszej obrony, następnie, jak zwykle, Cicinho, który w swoim stylu szarpał na prawym skrzydle, ale również dobrze grał w defensywie. Brazylijczyk Robinho wykonywał swoje "rowerki", jednakże mało z nich przynosiło pożądany skutek. Deportivo co rusz pokazywało jednak, że na Santiago Bernabeu nie przyjechało w roli "chłopca do bicia". Odgryzali się pojedynczymi atakami, kontrami, ale gola dla gości nie było. W 20. minucie gry posiadanie piłki przedstawiało się 59%-41%. W tym momencie warto by zadać pytanie "Gdzie jest Ronaldo?", bowiem, tak jak w meczu z Saragossą i Betisem nie mieliśmy prawa na niego narzekać, tak pierwsze 20 min. w jego wykonaniu nie napawało optymizmem. Pokazał się również Guti, no właśnie, pokazał.. Brutalnie sfaulował reprezentanta Deportivo, za co obejrzał pierwszą w tym meczu żółtą kartkę, zupełnie zasłużoną zresztą. Mecz przebiegał w spokojnym tempie, po jednym z dośrodkowań gości z La Corunii piłka trafił wprost w rękę Sergio Ramosa, sędzia jednak pozostał niewzruszony i nie wskazał na wapno. Dzięki Bogu dla nas arbiter się pomylił. Wraz z biegiem czasu gra zaostrzała się, pojawiały się coraz częstsze faule, raz ze złej strony pokazał się Baptista, brutalnie faulując swojego rywala. Swoją szansę na zdobycie gola miał także, po ładnej akcji, David Beckham, lecz ten zmarnował okazje i druga bramka dla gospodarzy nie padła. Na pochwały zasługują kibice Realu, którzy nieprzewanie dopingowali swoich pupili, głośno krzycząc "Madrid! Madrid!". W 37 minucie ładną ofensywną akcją popisał się Roberto Carlos, wbiegł w pole karne, wrzucił piłkę na 6. metr, tam odnalazł się krytykowany Ronaldo i technicznym strzałem wpakował futbolówkę do siatki Moliny! 2:0! Real grał non stop pressingiem, Real nie odpuszczał, Real po prostu przypominał grą stary, dobry Madryt. Wśród licznych akcji ofensywnych gospodarzy, pojawiały się także ataki Deportivo, jednakże żaden z nich nie przynosił wymiernego skutku. Od czasy, gdy zganiłem Ronaldo (;)), ten zaczął grać jak z nut. W pewnym momencie popisał się tak niesamowitą akcją, że całe Bernabeu wstało i podziękowało za taką grę. Otóż Brazylijczyk minął 4 (słownie: CZTERECH) rywali i gdyby nie odskoczyła mu piłka, byłoby 3:0. Stary, dobry Ronnie is back?

Pierwsza połowa stała pod znakiem nieustannych ataków Realu Madryt. Real grał pięknie, Real grał ofensywnie, Real wygrywał. Najlepszym zawodnikiem 1. połowy, a przynajmniej od ok. 15 minuty, był Ronaldo, który zaliczył gola i parę stratosferycznych akcji. In plus wyróżniali się również, dobrze grający w defensywie Ramos i Cicinho, a także Robinho, któremu jednak braknie jeszcze zimnej krwi przy akcjach sam na sam z bramkarzem. Real prezentował się znakomicie, a Madryt z pewnością na chwilę delektował się grą i zapomniał o tym, że Mistrzostwo jest już przegrane. Po 15 minutach przerwy, gracze obu drużyn wyszli na 2. połowę...

Druga odsłona mogła rozpocząć się znakomicie dla Blancos, niestety, niecelnie uderzali Baptista i Ronaldo. W odpowiedzi groźnie zaatakowało Deportivo i po strzale Duschera piłka omal nie wpadła do siatki. Na jej drodze stanął Casillas, popisując się fantastyczną interwencją. Równie dobrze nasz wspaniały portero zachował się przy próbach Gallardo i Tristana, nie dając się pokonać w/w piłkarzom. Znakomitą okazję po kilku minutach gry miał także Robinho, ale młody Brazylijczyk miał dziś olbrzymie kłopoty z wykańczaniem akcji i tym razem także spudłował. W jego ślad poszli rodacy – Baptista i Ronaldo, którzy nie potrafili zamienić doskonałych podań Beckhama na bramkę. To, co nie udało się naszym snajperom, powiodło się Sergio Ramosowi - w 69. minucie świetnie z wolnego dośrodkowuje Beckham, a Sergio wspaniale wbija piłkę głową do siatki – 3:0! Publiczność zgromadzona na Bernabéu oszalała – tak efektownie i efektywnie grającego Realu nie było już dawno! Okazji do podwyższenia było więcej, ale brakowało skuteczności. Gdyby takową wykazali się nasi piłkarze to po godzinie gry spokojnie mogłoby być już 4:0, 5:0 albo i wyżej. Widząc to López Caro przeprowadził trzy zmiany – na boisku zameldowali się Raúl, Cassano i Gravesen odpowiednio w miejsce Zidane`a, Ronaldo i Gutiego. Na efekt nie trzeba było długo czekać. Chwilę po wejściu Raúl został sfaulowany przed polem karnym drużyny gości. Do piłki podszedł Baptista i znakomicie uderzył, nie dając szans Molinie – 4:0! Zdobytą bramką Bestia zrewanżował się kibicom za kilka niewykorzystanych okazji i podwyższył, i tak już wysokie, prowadzenie gospodarzy. Superdepor próbowało jeszcze coś ugrać, ale nasi piłkarze nie pozwolili im zbytnio rozwinąć skrzydeł, toteż podopieczni Caparossa nie mieli zbyt wielu okazji na strzelenie bramki. W końcówce spotkania Królewscy wciąż atakowali i mogli nawet zdobyć gola, ale rzutu karnego po zdecydowanym faulu na Cassano sędzia nie podyktował i Blancos musieli zadowolić się skromnym 4:0 :)

Podsumowując, Real Madryt rozegrał chyba najlepsze spotkanie w tym sezonie. Gra naszych ulubieńców mogła i nawet musiała się podobać. Szczególnie cieszy powrót(?) do formy Ronaldo, który był dzisiaj aktywny, zdobył gola i popisał się kilkoma zagraniami, z których wprawdzie słynął, ale ostatnio jakby zapomniał, że wciąż może być najlepszym napastnikiem świata. Można by rzecz – Blancos przebudzili się zbyt późno, przecież liga jest stracona. Dobrze się jednak stało, że takie przebudzenie w ogóle nastąpiło i to przed tak ważnym meczem jak potyczka z Barceloną, którą oglądać będą kibice na całym świecie. Jeśli podopieczni Lopeza Caro zagrają na Camp Nou tak jak dziś z Depor, to nie będziemy czuli wstydu przed milionami ludzi, którzy za tydzień zasiądą przed ekranami telewizorów. Czy tak będzie? Trudno teraz jednoznacznie odpowiedzieć, nie można także popadać w hurraoptymizm, ale jak nie cieszyć się, widząc piękną grę Realu i wielkie zaangażowanie piłkarzy, których dotąd ganiono za jego brak – Ronaldo czy Davida Beckhama? Jedno jest pewne – emocji nie zabraknie!

Składy obu drużyn:
Real Madryt: Casillas; Cicinho, Sergio Ramos, Raúl Bravo, Roberto Carlos; Guti (Gravesen 80`), Baptista, Beckham, Robinho; Zidane (Raúl 72`), Ronaldo (Cassano 77`).
Deportivo la Coruńa: Molina; Capdevila, César, Coloccini, Héctor; Sergio (De Guzmán 46`), Duscher (Manuel Pablo 72`), Víctor, Munitis (Gallardo 46`); Iago, Tristán.

Statystyki:
Strzały (celne): 20 - 14 (8 - 1)
Interwencje bramkarzy: 13 - 10
Faule: 13 - 18
Rzuty rożne: 4 - 5
Rzeczywisty czas gry: 52 minuty, 42 sekundy
Posiadanie piłki: 54% - 46%

Kartki:
:Guti, Gravesen, Duscher i Cesar.

Sędzia: pan Daudén Ibańez

GOLE:
Hector 8`
Ronaldo 36`
Ramos 69`
Baptista 81`

W zdobywaniu bramek Real Madryt okazał się dziś niezawodny. Taką cechą odznacza się także Maylo toteż przygotował bramki, które możecie już pobierać z naszego serwera. Aby rozpocząć ściąganie, kliknijcie na piłeczki obok nazwisk strzelców.

Po dłuższej przerwie działa już Forum - Zapraszamy!

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!